Zasady dreskodu, czy też zasady klasycznej męskiej elegancji to tematy, które przewijają się w bardzo wielu moich wpisach. Tym razem chciałbym spojrzeć na nie z nieco innego punktu widzenia. Bowiem nie zamierzam przedstawiać tych zasad i rozwodzić się nad konsekwencjami ich łamania. Chcę tylko pokazać jedną ich cechę, którą nazwałem hasłowo: ruchem jednokierunkowym. Co należy rozumieć tak, że te zasady działają w jedną stronę, a w drugą – już nie. Wiem, że brzmi to niezbyt jasno, zatem posłużę się przykładem, którego ilustracją jest zdjęcie główne wpisu. Pozuję do niego w smart każualowym zestawie składającym się z blezera w czarno-granatową pepitkę i czarnych chinosów. Koszula i kolorowe dodatki są tu mniej ważne, natomiast ważne są buty. Są to czarne wiedenki, które są butami bardzo formalnymi, nadającymi się do garnituru wieczorowego i smokingu.
No właśnie: formalne buty w bardzo nieformalnej stylizacji. Czy to nie błąd? W żadnym wypadku! A błędem nie jest dlatego, że zasada doboru obuwia – która mówi, że na uroczyste, wieczorowe okazje, do smokingu lub ciemnego garnituru, obowiązują czarne wiedenki – nie działa w drugą stronę. I nie zabrania użycia tych butów do dziennych nieformalnych stylizacji. Czyli mówiąc jeszcze inaczej: użycie butów innych niż wiedenki i w kolorze innym niż czarny, byłoby dużym błędem w formalnej i wieczorowej stylizacji, ale za to czarne, formalne wiedenki mogą być użyte w każdej stylizacji stojącej niżej w hierarchii formalności. Oczywiście przy zachowaniu zdrowego rozsądku, bowiem ich użycie w letnim zestawie składającym się z kolorowych szortów i koszulki polo – byłoby cokolwiek dziwaczne. Do zdjęcia poniżej pozuję w granatowym, dwurzędowym garniturze, który pełni rolę garnituru wieczorowego – biorąc pod uwagę zastosowane dodatki. Czarne wiedenki – te same co na zdjęciu powyżej – są tutaj w swoim żywiole. Pochodzą one z firmy Partenope i są szyte metodą Blake.
Innym przykładem jednokierunkowości zasad dreskodu jest połączenie muszki z odpowiednią koszulą. Każdy zapewne wie, że do smokingu obowiązuje jedwabna muszka w kolorze takim jak satyna pokrywająca klapy marynarki, oraz biała koszula z krytą plisą lub guzikami jubilerskimi. Od czasu do czasu zdarza się, że niektórzy czytelnicy wytykają mi „błąd”, polegający na łączeniu muszki z koszulą, która ma odkryte guziki, w stylizacji smart każualowej. Otóż błąd popełniają właśnie ci czytelnicy, którzy przyjęli założenie, że zasada dotycząca muszki i koszuli, obowiązuje zawsze, niezależnie od stopnia formalności. A w rzeczywistości jest ona jednokierunkowa i przestaje obowiązywać, gdy schodzimy w dół w hierarchii formalności.
Dobrze ilustrują to dwa zdjęcia poniżej: na prawym mam na sobie smoking, koszulę z krytą plisą i jedwabną wiązaną muszkę. Mogłem się zdecydować zamiennie na koszulę z guzikami jubilerskimi i wtedy moja stylizacja byłaby nawet odrobinę bardziej formalna. Na lewym zdjęciu mam na sobie kolorowy, nieformalny zestaw letni, kolorową muszkę i zwykłą koszulę z odkrytymi guzikami. I jest to zestawienie jak najbardziej poprawne z punktu widzenia zasad dreskodu. Mogłem wprawdzie założyć koszulę z krytą plisą i nie byłoby to błędem, ale moim zdaniem wyglądałoby trochę nienaturalnie. Natomiast w żadnym wypadku nie mogłem zastosować tu koszuli z guzikami jubilerskimi, bo byłoby to nieuzasadnione pomieszanie konwencji i wyglądałoby niestosownie.
Czarny smoking pochodzi z Próchnika, zaś lakierki z Loake. Zielono-beżowy zestaw pochodzi z Bonus MG, buty to produkt Yanko, a kapelusz panama trafił do mnie z Ekwadoru za pośrednictwem firmy La Sombrerería.
Nie inaczej jest też w przypadku poszetki. Do smokingu obowiązuje poszetka biała, najlepiej lniana, równo złożona i wystająca ok. 1 – 2 cm ponad krawędź brustaszy. Zastosowanie poszetki kolorowej – takiej jakie zwykło się stosować w stylizacjach nieformalnych – byłoby błędem. W kolorowych, nieformalnych stylizacjach, jak na zdjęciu lewym powyżej, doskonale sprawdzają się kolorowe i wzorzyste poszetki jedwabne, nawiązujące kolorystycznie do innych elementów stylizacji (w stylizacji ze zdjęcia mam na nogach skarpetki w kolorze pomarańczowym – czego nie widać w tym ujęciu). Ale z powodzeniem mógłbym zastosować poszetkę białą, przeniesioną ze zdjęcia prawego. Nie tylko nie byłoby to błędem, ale nawet wyglądałoby całkiem udanie. Zresztą bardzo często stosuję manewr z białą poszetką w zestawie koordynowanym, klubowym lub smart każualowym. Zarówno w wersji smokingowej (czyli – jak mówią niektórzy – złożonej po prezydencku), jak i z wystającymi rogami lub krawędziami. Jednak robię tak tylko wtedy gdy mam na sobie białą koszulę.
A przy okazji refleksja na temat nazwy sposobu składania poszetki w równy prostokąt, czyli po prezydencku: zawsze się zastanawiam skąd ta nazwa się wzięła? Bo czy ktoś widział współcześnie jakiegokolwiek prezydenta z poszetką w brustaszy? Ja nie widziałem. Słyszałem ponadto, że wśród polityków panuje przekonanie, że gawiedź nie lubi ludzi noszących poszetki. Zatem politycy nie noszą poszetek, żeby nie podpaść gawiedzi. Ale bywają wyjątki: np. nosi poszetkę (i ogólnie ubiera się bardzo dobrze) jeden z aktualnych kandydatów na prezydenta RP. Gdyby został prezydentem to przynajmniej byłoby uzasadnienie dla nazwy. Bo trzeba wiedzieć, że kandydat przeważnie składa poszetki… po prezydencku 🙂
Na koniec wypada zaznaczyć, że bywają też takie sytuacje, gdy zasady dreskodu działają w obu kierunkach – choć są to sytuacje rzadkie. Tak jest np. w przypadku kapelusza właściwego do strojów formalnych, czyli cylindra. Można go zastosować wyłącznie do fraka (jako stroju wieczorowego) i żakietu lub garnituru żakietowego (jako strojów dziennych). Żadną miarą nie da się oswoić cylindra ze strojami o mniejszym stopniu formalności, ale też w żadnym wypadku nie można do żakietu założyć fedory. Jeśli jednak zejdziemy z kapeluszami na niższy stopień formalności, to wraca zasada ruchu jednokierunkowego. Popularna fedora może znaleźć zastosowanie zarówno do bardzo eleganckiego garnituru, jak i do stroju zupełnie luźnego, żeby nie powiedzieć sportowego.
Z obecnych kandydatów na prezydenta najlepiej ubiera się Krzysztof Bosak. I skalda poszetkę po prezydencku. Szkoda, że inni politycy ubierają się tak słabo.
Właśnie Krzysztofa Bosaka miałem na myśli 🙂 Chciałem nawet zamieścić jego zdjęcie, ale pan Krzysztof nie odpowiedział na moją prośbę o zgodę na wykorzystanie fotografii z jego konta instagramowego.
Panie Janie, Krzysztof pyta gdzie Pan wysłał zapytanie.
Przez Instagram. Być może trafiło u niego do spamu? Chociaż nie powinno było, gdyż nawzajem obserwujemy swoje konta 🙂
Jest szansa na jakieś kontakt ze mną? Widzi Pan mojego maila?
Nie dotarł do mnie mail. Czy był wysłany na adres kontakt@janadamski.eu?
Szymon Hołownia również bardzo często nosi poszetkę, co prawda raczej nie złożoną po prezydencku, ale nie boi sie tego dodatku…
Ciekawy wpis, a co Pan myśli o zasadzie „no black before six” ? Czy nie kłóci się trochę z zasadą, że czarne oxfordy można założyć do prawie wszystkiego?
Pierwsze słyszę o zasadzie „no black before six”. Może to jakiś żart na temat zasady „no brown after six”? Którą to zasadę życie już zresztą zdezaktualizowało 🙂
zdaje się że chodziło „no brown after six”?
Powtórzyłem się, mój błąd. Nie było wpisu 😉
😉
Ja może trochę z innej beczki, ostatnio znalazłem serie marynarek z łańcuszkami w klapie. Poczytałem trochę i okazuje się, ze w ten sposób dawniej przyozdabianio marynarkę na szczególne okazje. Jak to ma się dzisiaj? Czy nie zbyt ekstrawaganckie? Garnitury podobno są szyte w Stanach ale tego jeszcze nie zweryfikowałem, wiec podsyłam link (chyba, ze to kolejny chiński wynalazek). Może gdzieś już widziałeś tego typu akcesoria i co o tym sądzisz.
https://gentwith.com/product/gentwith-salem-sax-slim-fit-wool-suit/
Pozdrawiam
Nie spotkałem się z dotąd z taką ozdobą i przyznam, że pachnie mi to trochę Aliexpressem. Natomiast we Włoszech można spotkać ludzi wpinających coś podobnego do butonierki. Cięgno/łańcuszek jest zakończone małym guziczkiem, który wystaje z butonierki, a sam łańcuszek znajduje się po drugiej stronie klapy i jest niemal niewidoczny. Jego koniec jest włożony do brustaszy. Taka ozdoba też mi się zresztą nie podoba, ale jest na tyle dyskretna, że zbytnio nie razi. Taką ozdobę nosi często Luca Rubinacci, co można obejrzeć tutaj.
Jeszcze innym pomysłem o charakterze bardziej praktycznym niż ozdobnym, jest przypinanie do butonierki łańcuszka, którego drugi koniec jest przymocowany do ronda kapelusza. To nie wygląda dobrze, ale może uchronić przed utratą kapelusza podczas wietrznej pogody.
Tak myślałem, ze to Azjatycka robota bo nigdzie nie znalazłem producenta lub firmy. Niby sklep znalazłem na Instagram i jest tego bardzo dużo, stad moje lekkie zdziwienie tego typu ozdoba, ceny podane w dolarach a materiał podobno 70% wełny. Dziękuje za odpowiedz teraz wszystko jasne.
Szanony Panie Janie,
Po przeczytaniu nasunęło mi się kilka pytań, które już od pewnego czasu mnie nurtują i pomyślałem, że może zechciałby Pan się do nich odnieść. Mianowicie:
1. Czy dopuszczalne jest nie zapinanie marynarki jednorzędowej w sytuacjach nieformalnych, jeżeli tak to w jakich?
2. Czy jeżeli zakładamy krawat to czy w sytuacjach nieformalnych dopuszczalne jest zdjęcie marynarki i chodzenie w samej koszuli z krawatem, jeśli tak to ponownie, jakie sytuacje mogły by to być?
3. Czy w ogóle dopuszczalne jest zdjęcie marynarki jeśli już zdecydowaliśmy się na jej nałożenie i ewentualnie w jakich okolicznościach?
Jeżeli te tematy były już poruszane, to przepraszam za zamieszanie, nie mniej jednak byłbym wdzięczny za odnośniki do artykułów.
W kwestii zapinania marynarki staram się trzymać zasady, że im wyższa formalność (ubioru, okoliczności, sytuacji) tym mniejszy margines na luz. Co znaczy, że luz w postaci rozpięcia marynarki nie jest wykluczony – trzeba go tylko odpowiednio wyważyć. Np. gdy idzie się z psem na spacer, mając na sobie sztruksy, tweedową marynarkę i golf, to rzecz jasna nie będzie problemu jeśli ta marynarka będzie rozpięta. Gdy ma się na sobie garnitur i krawat, to też może być różnie. Np. w pracy, gdy stoi się przed audytorium współpracowników, omawiając wyświetlaną na ekranie prezentację, to należy mieć zapiętą marynarkę. Ale gdy później idzie się do pomieszczenia socjalnego, żeby zrobić sobie kawę, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby marynarkę rozpiąć.
Jestem przeciwnikiem zdejmowania marynarek, ale przyjmuję do wiadomości, że dzisiaj marynarki/garnitury powoli zanikają, a jeśli jeszcze się trzymają – to z opcją zdejmowania marynarek przy najbliższej nadarzającej się okazji. Gdy jeszcze byłem czynny zawodowo i pracowałem w różnych spółkach, obserwowałem to zjawisko: ludzie przychodzili do pracy w garniturach, ale zaraz po przyjściu zdejmowali marynarki i cały dzień paradowali w koszulach. Na spotkania wszyscy przychodzili w marynarkach, ale je zdejmowali zanim usiedli przy stole. Mnie się to nie podobało, ale też nie pałałem świętym oburzeniem
Temat zdejmowania marynarki przewijał się w bardzo wielu wpisach i trudno by mi było je wymienić. Nie było jednak takiego wpisu, w którym bym stworzył listę sytuacji gdy można lub gdy nie można zdjąć marynarki. To zresztą wydaje się zadaniem niewykonalnym 🙂
Bardzo dziękuję za cenne uwagi.
Wydaje się, że właśnie kwestia oceny sytuacji jest tu kluczowa i tak jak Pan napisał stworzenie zamkniętej listy jest niewykonalne bo jest za dużo zmiennych. Z resztą funcjonowanie w tak stwżonym systemie całkowicie odbierałoby przyjemność i radość ze spotkania i rozmowy z drugim człowiekiem.
Pozdrawiam
W artykule jest ramka podpisana „Krzysztof Bosak z poszetką złożoną po prezydencku.” ale zdjęcie się nie wyświetla.
Przepraszam, ale w starszych wpisach to się zdarza. Opublikowałem dotąd około 12 tysięcy wpisów i bieżąca kontrola nad wszystkimi nie jest możliwa. Ramkę w tym wpisie usunąłem.
Jestem bardzo szczęśliwy, że nikt już w dzisiejszym świecie nie zwraca na powaznie uwagi na takie zasady poza gronem odrobinę zaśniedzialych i niegroźnych ludzi z internetu. Niech każdy ubiera się jak chce!
Podzielam pogląd, że kultura ubioru upada w ostatnich latach. I ogólnie ludzi kulturalnych jest dzisiaj mniej niż było w przeszłości.