Moda i styl: pytania i odpowiedzi vol.13
Nadszedł czas na kolejną (ostatnią w tym roku) serię pytań czytelników i moich na nie odpowiedzi. Spośród licznych pytań zadawanych mi w komentarzach blogowych, mailowo lub za pośrednictwem Facebooka wybrałem te, które mają charakter ogólny i mogą zainteresować szersze grono. Tradycyjnie już, kilka pytań dotyczy ubioru na ślub/wesele – zarówno dla pana młodego jak i gościa weselnego. Za każdym razem takie pytania dotyczą innego aspektu ubioru, więc chętnie je przytaczam, gdyż są one okazją do skomentowania stroju wieczorowego, który to strój jest powodem wielu nieporozumień.
Moje pytanie dotyczy nakrycia głowy. Wielokrotnie pisał Pan, że nakrycia głowy nosimy na dworze a w pomieszczeniach należy je zdjąć, tak samo jak okulary przeciwsłoneczne. A czy uznaje Pan wyjątki od tej zasady? Np. sklep, pociąg? Ciekawi mnie Pana zdanie w tym zakresie. Artur.
Pisząc o zdejmowaniu nakryć głowy we wnętrzach, bazuję na zwyczajach jakie się ukształtowały wśród kulturalnych i dobrze ubranych mężczyzn w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Istniał wtedy swoisty kodeks kapeluszowy (bo to było jedyne dopuszczalne nakrycie głowy eleganckiego mężczyzny). Otóż według wspomnianego kodeksu (który z powodzeniem można przenieść do naszych czasów), ogólna zasada mówi o obowiązku zdejmowania kapelusza we wnętrzach, ale za wnętrza nie uważa m.in. hal sportowych, targowych i wystawowych, korytarzy budynków publicznych, domów towarowych i dużych sklepów, środków komunikacji publicznej, wind. Ale od tego są wyjątki. Bo np. w windzie można pozostać w kapeluszu na głowie, ale jeśli wśród osób korzystających z windy znajduje się kobieta, to elegancki mężczyzna ma obowiązek zdjąć kapelusz. Jeśli jest sam lub towarzyszą mu wyłącznie panowie – może pozostać w kapeluszu. Kodeks kapeluszowy precyzuje też zasady uchylania kapelusza w geście pozdrawiania mijanej osoby (lewą lub prawą ręką w zależności od tego, po której stronie znajduje się mijana osoba) itp.
Trzeba jednak pamiętać, że różne inne nakrycia głowy nie podlegają tak ostrym rygorom jak kapelusze. Powszechne dziś włóczkowe czapki mogą pozostać na głowie w znacznie większej liczbie sytuacji. Np. nie zdejmuje się takiej czapki przy podawaniu ręki, a nawet przy bardziej wylewnych formach powitania (całowaniu w włoskim stylu). Natomiast takie powitania w kapeluszu na głowie, to wielkie faux pas.
Panie Janie, jakie węzły krawatowe najlepiej sprawdzają się Pańskim zdaniem z kołnierzykiem włoskim/cutaway? Czy na wesele wypada założyć krawat w ukośne pasy? Kiedyś spotkałem się z opinią, że takie krawaty bardziej odpowiadają pracy, spotkaniom biznesowym itp. zaś na wesela lepiej zakładać krawaty w grochy lub kwieciste wzory. Pozdrawiam Rafał.
Do kołnierzyka włoskiego najlepsze wydają mi się węzły smukłe: four-in-hand, albert itp. Nie polecam węzłów szerokich (windsor, półwindsor), gdyż w połączeniu z kołnierzykiem z szeroko rozstawionymi wyłogami, dają efekt bardzo poszerzający. Przy cienkiej szyi i pociągłej twarzy jest to do zaakceptowania, ale przy twarzy okrągłej czy kwadratowej (nie mówiąc już o pucołowatej) – zaczyna wyglądać groteskowo. Co ciekawe, bardzo często, szczególnie w starszych publikacjach, można się spotkać z zaleceniem odwrotnym do mojego – żeby do kołnierzyka włoskiego stosować szerokie węzły, co ma nie dopuścić do sytuacji gdy pomiędzy węzłem a kołnierzykiem będą widoczne części pasków ściągających. Nie rozumiem dlaczego trzeba tego unikać; moim zdaniem wyzieranie pasków przy wyłogach wygląda ciekawie i intrygująco. Dobrze wiedzą o tym Włosi, którzy do kołnierzyków cutaway z reguły stosują węzły smukłe; przeważnie four-in-hand lub victoria. Ten drugi to węzeł, który zawsze stosuje Lino Ieluzzi.
Krawaty gładkie są bardziej formalne od krawatów wzorzystych, zaś krawaty z dyskretnym wzorem są bardziej formalne od krawatów z wzorem wyrazistym. Jednak wśród krawatów we wzory nie ma już podziału na te bardziej i mniej formalne. Tzn. w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że krawat w grochy jest bardziej formalny od krawata w paski. Dobór krawata na wesele zależy od tego jaką przyjmie się formułę formalności. Ja zawsze sugeruję garnitur wieczorowy, ale proponuję jednocześnie trochę tę formalność złagodzić przez swobodniejsze dodatki: krawat, skarpetki i ew. poszetkę. Zatem krawat we wzory jest jak najbardziej właściwy, w tym także w ukośne pasy.
Czas aktualnie może nie do końca sprzyjający, ale nie myślałeś Janie o wydaniu książki? Książki o modzie oczywiście, ale w szerokim aspekcie; nie kolejnego poradnika z opisem jaką marynarkę i krawat założyć do granatowych chinosów albo jakie spodnie do dżinsowej kurtki… W porównaniu do autorów wydawanych ostatnimi czasy książek posiadasz zdecydowanie większe doświadczenie jak i zapewne wiedzę w temacie, również historyczną, przelanie tego na papier na pewno dałoby ciekawy rezultat. Twoje kontakty, również z liczącymi się postaciami w świecie mody za granicą, wizyty chociażby na Pitti… mogłyby być źródłem ciekawych anegdot, które mogłyby również znaleźć się w tej książce. Pozdrawiam Jan.
Nie myślę o napisaniu książki. Miałem kiedyś bardzo poważną propozycję ze strony renomowanego wydawnictwa, które oczekiwało ode mnie czegoś w rodzaju poradnika, ale skierowanego do mężczyzn dojrzałych. Nie podjąłem tego wyzwania gdyż uważam, że klasyczna elegancja, która jest przedmiotem mojego zainteresowania, nie robi rozróżnienia na młodych, dojrzałych i starych. W zamian zaproponowałem stworzenie (wspólnie z moją żoną jako fotografem) książki pokazującej kilkanaście/kilkadziesiąt kultowych postaci świata mody z całego świata. Ale taka książka (zaproponowałem nawet tytuł: „Między nami dandysami”) została uznana przez właściciela wydawnictwa – za niesprzedawalną. I w taki oto sposób moja kariera jako pisarza, zakończyła się zanim się rozpoczęła 😉
Muszę dodać, że z punktu widzenia korzyści materialnych, wydanie książki ma sens. Mam przyjaciela w Rumunii (autora najpopularniejszego bloga modowego w Rumunii: StilMasculin), który od lat żyje z wydawania książek. Nie tylko je pisze, ale też ilustruje własnymi zdjęciami, produkuje i sam sprzedaje za pośrednictwem swojej strony. Nakłady ok. 5 tys. są spore jak na kraj zdecydowanie mniej ludny od Polski.
Zupełnym przypadkiem natrafiłam na Pana stronę. Szukałam informacji odnośnie spodni dresowych, czy nosi się je na równi z kostką czy nad. Fakt jest taki, że to dla mnie już nie jest ważne, gdyż trafiłam na taką perełkę jak Pana strona. Link podeślę znajomym, gdyż strona zawiera mnóstwo cennych informacji, a także styl w jakim Pan pisze, jest bardzo wciągający.
Odbiegając od tematu; doskonale pamiętam, zakup pierwszego garnituru dla brata na komunię i emocje z tym związane. Szeroka nogawka – tak jak wcześniej się nosiło, czy wąska? Dobrze, że zadecydowała za nas pani ze sklepu i brat wyglądał uroczo w wąskich nogawkach kończących się równo z bucikami. Od tamtej pory minęło kilka lat i nadal uważam, że najlepszym w tym przypadku “lustrem” jest człowiek, który lubi swoja pracę, bo podpowie z serca co wybrać, by było dobrze. Teraz uznaję, że Pana strona będzie podpowiadać moim znajomym i rodzinie co wybrać. Dziękuję serdecznie i pozdrawiam z Holandii. Marzena.
Dziękuję za miłe słowa i bardzo się cieszę, że moje teksty przypadły Pani do gustu. Staram się propagować zasady klasycznej męskiej elegancji, ale też uważam, że każdy ma prawo ubierać się tak jak mu się podoba i nikt z zewnątrz nie powinien mu niczego narzucać. Obecnie niemalże w dobrym tonie jest ubierać się byle jak, ale jest też spora grupa osób, które przykładają wagę do ubioru i chcą podążać drogą stylu, a nie drogą mody. Bo ta druga, prowadzi przeważnie na manowce. Największą satysfakcję czerpię z tego, że bardzo wielu młodych mężczyzn interesuje się klasycznym, eleganckim ubiorem. Moje wpisy o tym jak się ubrać na studniówkę mają co roku ponad 100 tysięcy odsłon 🙂 Rekord – to 172 tysiące. A trzeba pamiętać, że w roczniku maturalnym jest obecnie w Polsce ok. 130 tys. chłopców.
Poruszyła Pani ciekawy problem doradztwa ze strony personelu sklepu odzieżowego. Opisała Pani sytuację, gdy sprzedawczyni była kompetentna. Niestety obecnie to rzadkość, a sprzedawcy mają niejednokrotnie tylko jeden cel: wepchnąć klientowi cokolwiek. A drugi problem jest taki, że w sklepach popularnych sieci, ze świecą dziś szukać ubiorów klasycznych, uszytych z dobrej jakości, naturalnych tkanin. Przeważają rzeczy brzydkie i tandetne. Jednak jeśli ktoś chce, to bez problemu znajdzie też rzeczy ładne i stylowe.
Chciałbym się dowiedzieć, skąd wzięła się taka niechęć do butów z kwadratowymi noskami? Sam od dobrych kilku lat, noszę praktycznie tylko takie. Fakt, do stylizacji casualowych, ale jednak. Czarne, gładkie, zaokrąglone półbuty mam tylko jedne. Pozostałe buty (w przewadze brąz i jego różne odcienie) to jednak kwadratowe (nawet tzw. mrówkojady czy trumienki). Preferuję takie trochę bardziej wydłużone i później w szpic albo w lekki kant. Na szybko znalazłem np. takie fotki w tym stylu. Po prostu bardzo mi się takie półbuty podobają. Ich wygląd jest ciekawszy od zwykłych, zaokrąglonych butów. Dlaczego więc uchodzą za niemalże zło konieczne???? Bartek.
De gustibus non est disputandum. Ja uważam buty z kwadratowymi noskami za wyjątkowo brzydkie. Ale buty, których zdjęcia przysłałeś, wcale nie mają kwadratowych nosków; mają ładne klasyczne kopyto o nieco wydłużonym kształcie, co ja bardzo lubię i sam chętnie takie noszę. Podobny kształt kopyta mają buty wielu renomowanych marek (szczególnie włoskich i francuskich – ale nie tylko) np. Thomas Bird, Septieme Largeur, Gaziano & Girling i in. Natomiast typowy but z kwadratowym noskiem wygląda tak, jakby miał przód odrąbany siekierą (razem z palcami).
Mam kilka pytań Janie. A że nie mogę znaleźć dla nich odpowiedniego wpisu na blogu to pozwalam sobie wysłać je mailem. Otóż należę do zmarzluchów z powracającymi infekcjami zatok. (1) Jakie odpowiednie nakrycie głowy zakrywające uszy zaproponowałbyś mi Janie na chłodne i mroźne dni? (2) Kolejna sprawa dotyczy kalesonów. Wypada je nosić czy też nie wypada? (3) Podwiązki do skarpetek. Czy spotkałeś się z takim elementem Janie? Co o nim sądzisz? (4) Jaki podkoszulek pod koszulę? Na ramiączka (nie lubię ich, gdyż jest mi w nich zimno), tiszert z krótkim rękawem, tiszert z długim rękawem? (5) A jakie masz zdanie w sprawie majtek: bokserki czy slipy?
1. Stylowe nakrycie głowy o rodowodzie dżentelmeńskim to kapelusz. Także stylowe, chociaż o rodowodzie plebejskim – to kaszkiet. Kapelusz niestety nie chroni uszu, natomiast kaszkiet występuje w wersji z nausznikami. Jednak gdy jest naprawdę zimno, a pod wierzchnim okryciem nie mamy akurat wieczorowego garnituru lub smokingu, to najlepszym rozwiązaniem będzie dziergana czapka z kaszmiru lub alpaki, albo ze zwykłej wełny owczej. Jeśli jako okrycie wierzchnie wybierzesz puchową parkę z kapturem, ta żadne chłody nie będą Ci straszne. Tylko gdzie dziś szukać takich chłodów?
2. Lepiej nosić kalesony niż się przeziębiać 🙂 Zresztą pejoratywne konotacje związane z kalesonami pochodzą z czasów, gdy były one rzeczywiście wyjątkowo paskudne. Dzisiejsze kalesony z tkanin technicznych (albo z kaszmiru – dla wrogów sztucznych włókien), w żadnym razie nie zasługują na pogardę. A wręcz przeciwnie: chapeau bas.
3. Podwiązki do skarpet wracają do łask. Można je m.in. kupić w EM Men’s Accesories. Ale czy dzisiejsze skarpety z domieszką elastycznych włókien, ich potrzebują? Jeśli już nosić podwiązki to może takie dwustronne: trzymające skarpety od dołu i koszulę od góry? Do kupienia j.w.
4. Nie polecam zakładania podkoszulka. Jego dawna funkcja w mniejszym stopniu polegała na ochronie przed chłodem, a w większym na wchłanianiu potu, co miało umożliwić wielokrotne zakładanie koszuli bez prania. Codziennej wymianie podlegał tylko podkoszulek (ale czasami – on też nie). Dziś, w dobie pralek automatycznych, raczej nie zakłada się powtórnie, raz użytej koszuli. Zatem podkoszulek stracił rację bytu. A muszę jeszcze dodać, że jeśli koszula jest z cienkiej bawełny i podkoszulek przez nią prześwituje – jest to bardzo obciachowe. Zmarzluchom polecam zakładanie czegoś pomiędzy koszulę a marynarkę. Np. kamizelki lub swetra.
5. Wzorem profesora mniemanologii stosowanej Jana Tadeusza Stanisławskiego, popularnego w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, można by stworzyć całą naukową teorię o wyższości bokserek nad slipami (lub odwrotnie). Ale nie ma to sensu, bowiem w tej sprawie każdy kieruje się własną wygodą i/lub nawykami, a nie naukowymi teoriami. Nawet jeśli te teorie rodzą się w tak prestiżowej dyscyplinie naukowej jak mniemanologia stosowana.
W najbliższym czasie jestem zaproszony na wesele; będzie to październik i chciałem zapytać o zestaw koordynowany zamiast klasycznego garnituru. Lubię taki styl i co by Pan mógł polecić żeby wyglądać dobrze i elegancko, może nieco wyróżniać się z tłumu gdzie wszyscy będą klasycznie ubrani (chodzi mi o męską część). Pozdrawiam Wojtek.
Ja wyznaję zasadę, że wesele jest oficjalną okazją, na którą obowiązuje strój wieczorowy czyli ciemny garnitur, biała koszula, stonowany krawat i czarne buty. Taki strój jest też wyrazem szacunku dla państwa młodych. Ale po pierwsze modne są ostatnio wesela w jakimś określonym stylu, co narzuca też charakter ubiorów. A po drugie każdy może założyć taki ubiór, w którym będzie się czuł najlepiej, bez oglądania się na to jak się poczują państwo młodzi i co pomyślą inni uczestnicy wesela. Jednak takie podejście zdecydowanie odradzam.
Mam pytanie dotyczące kamizelek do garnituru. W szafie znalazłem kilkunastoletni, garnitur Vistuli, w którym kiedyś występował mój brat. Zastanawiające jest dla mnie wykonanie kamizelki. Otóż część przednia – piersiowa – wykonana jest z materiału identycznego jak marynarka, natomiast część tylna – plecy – to w całości cienki, podatny na zagniecenia poliester ze ściągaczem w dolnej części. Czy taka kamizelka świadczy o tanim, tandetnym charakterze całego garnituru? Czy kamizelka nie powinna być wykonana w całości z wełny z ewentualną poliestrową podszewką?
Typowa kamizelka garniturowa to właśnie taka z plecami podszewkowymi. W przeszłości kamizelki nosiło się wyłącznie pod marynarkami i takie podszewkowe plecy miały tę zaletę, że marynarka się na nich ładnie układała (dzięki poślizgowi). Bywają też kamizelki bez pleców – a jedynie z paskami łączącymi: jednym u góry, drugim u dołu. Dziś takie kamizelki są rzadko stosowane w modzie męskiej (jeśli już to w strojach formalnych), a dość często w modzie damskiej.
Dopiero stosunkowo niedawno zaczęto nosić kamizelki w charakterze okrycia wierzchniego. Wtedy rzeczywiście ma sens wykonanie pleców z tego samego materiału co przodów. Ale nie jest błędem noszenie na wierzchu kamizelki z plecami podszewkowymi.
Warto jeszcze dodać, że materiałem na podszewkę jest najczęściej wiskoza, czasami cupro, a w drogich, sartorialnych markach (np. Rubinacci, Cesare Attolini) – jedwab. Poliester to domena masowych producentów goniących za obniżką kosztów i jest to złe rozwiązanie ze względu na niemal zerową oddychalność takiej tkaniny.
Zwracam się do Pana jako eksperta w dziedzinie męskiej elegancji. W załączniku dodaję zdjęcie z prośbą o ocenę zestawu ubraniowego, głównie dopasowania/kroju marynarki oraz spodni ale też zestawu jako całości. Jestem początkującym w dziedzinie męskiej elegancji i bardzo będę wdzięczny za kilka słów od Pana. Z góry dziękuję za odpowiedź. Zachariasz.
Gratuluję stylizacji; wygląda naprawdę dobrze.
Marynarka jest bardzo ładna i dobrze leży, ma też właściwą długość rękawów. Gdyby była nieco dłuższa i guzik miała nieco niżej, byłoby jeszcze lepiej, ale ja wiem, że dziś kupienie marynarki optymalnej długości jest bardzo trudne.
Chinosy mają ładny kolor, bardzo pasujący do marynarki. Tu znów drobna uwaga: gdy zakłada się marynarkę to jest idealnie, gdy spodnie nie są biodrówkami tylko sięgają do pasa, albo nawet do talii (pisałem o tym tutaj). Wtedy pomiędzy połami marynarki poniżej guzika nie widać tak dużo koszuli (albo nawet wcale), co wygląda dobrze. Gdy widać pasek na biodrach a nad nim dużo koszuli, to psuje trochę całość. To ma zresztą związek z poprzednią uwagą: dłuższa marynarka z niższym guzikiem – lepiej zasłania to, czego nie powinno być widać.
Spodnie mają dobrą szerokość nogawek, co podkreślam, gdyż młodzi ludzie lubują się w spodniach opinających uda i łydki, co źle wygląda zawsze, ale w zestawie z marynarką – szczególnie źle. Długość spodni jest w sam raz, buty są bardzo ładne, krawat ładnie zawiązany. Dobrze Pan też zrobił stawiając na białą koszulę. Gdyby Pan założył koszulę w ciemnym kolorze, całość wyglądałaby mniej elegancko.
Szanowny Panie Janie, mam pytanie: czy można nosić muszkę do lnianej koszuli? Jeżeli tak, to do jakiej? Pozdrawiam Krzysztof.
Muszkę każualową należy traktować jako nawet bardziej swobodną od krawata. Więc wszędzie tam gdzie krawat mógłby znaleźć zastosowanie, właściwa jest także muszka. Zatem nie widzę powodów, dla których nie można by jej założyć do lnianej koszuli. Ale trzeba to odnosić do konkretnej konfiguracji – np. przeszkodą może się okazać zbyt mały i zbyt miękki kołnierzyk. Trzeba po prostu założyć muszkę i ocenić jak to wygląda.
Dzień dobry Panie Janie. Piszę do Pana ponieważ potrzebuję porady. W sierpniu odbędzie się wesele moich znajomych, z określonym dreskodem „Styl Gatsby”. Planuję założyć dwurzędowy garnitur, koszulę pin collar oraz kapelusz. Czy na wieczorową okazję wypada założyć panamę czy muszę zainwestować w fedorę? A drugie moje pytanie brzmi czy zegarek na dewizce można założyć do wyżej wspomnianego garnituru? Pozdrawiam Jakub.
Wybór dwurzędowego garnituru i koszuli pin-collar – bardzo trafne. Idealne byłyby do tego buty caponki, ale zapewne Pan takich nie ma, a kupowanie drogich butów na jedną okazję – nie ma sensu. Więc zwykłe wiedenki będą OK. Zadaniem panamy jest ochrona przed słońcem, więc nie nosi się jej po zmroku. Choć mogą być wyjątki, np. jakaś zabawa na plaży w gorącą letnią noc. Ale przecież ślub będzie zapewne w ciągu dnia i wtedy panama będzie miała uzasadnienie. A na weselnym przyjęciu i tak się występuje bez kapelusza. Natomiast jeśli chciał Pan zapytać, czy panamę można założyć do ciemnego garnituru o charakterze wieczorowym, to odpowiedź jest twierdząca – jeśli taki garnitur ma się na sobie w ciągu dnia.
Jeśli chodzi o zegarek kieszonkowy, to w przypadku garnituru dwurzędowego nie ma go jak wyeksponować. Można oczywiście umieścić go w kieszeni spodni a dewizkę przypiąć np. do szlufki, ale jest to trochę pozbawione sensu. Natomiast odradzam próby wkładania go do kieszeni marynarki i przypinania dewizki do dziurki od guzika.
Panie Janie, zauważyłem taki problem: w momencie gdy do marynarki slim fit z wąskimi rękawami, założymy koszulę z szerokimi francuskimi mankietami to jest spora szansa że taka marynarka będzie bardzo opinać się (a nawet odkształcać) na końcu rękawa i nie otrzymamy pożądanej długości. Czy w takiej sytuacji lepiej dać sobie spokój i założyć zwykłą koszulę z mankietami na guziki? Piotr.
Rzeczywiście przy dzisiejszych wąskich rękawach marynarek zdarzają się problemy z koszulami na spinki. Trzeba je tak dobierać, żeby mankiet koszuli nie blokował rękawa marynarki, uniemożliwiając jego opadnięcie pod własnym ciężarem. Bo mankiety na spinki są różne i można znaleźć takie (węższe), które nie będą blokowały rękawa marynarki. Niestety większość producentów koszul szyje mankiety francuskie w zupełnym oderwaniu od realiów garniturowych. Planuję nawet napisanie wpisu poświęconego temu problemowi.
Jeśli nie uda się znaleźć koszuli z odpowiednimi mankietami francuskimi, to lepiej zastosować koszulę z mankietami na guziki, niż narażać się na nieustanne obciąganie rękawów marynarki blokowanych przez mankiety na spinki. Można też zastosować rozwiązanie pośrednie: mankiety koktajlowe. Pod względem formalności leżące pomiędzy zwykłymi mankietami na guziki a mankietami na spinki.
Jestem właśnie po obejrzeniu dwóch filmów na kanale Akademia Montemarco dotyczących mody męskiej. Bardzo fajnie Pan tam wypadł. Szczególnie podobała mi się Pana stanowczość w aspektach, które w modzie męskiej nie podlegają dyskusji 😊 A zdanie, że Pan nie podąża za modą, ale za klasyką chyba stanie się moją maksymą. Nie jest Pan sam 😊 Wracając jednak do mojej głównej myśli dzisiaj chciałbym zadać Panu 3 pytania odnośnie mody męskiej. Nie przedłużając mojej wypowiedzi pozwolę sobie zacząć.
1) Już jakiś czas temu nabyłem na własny użytek uchwyt do poszetki. Jest to naprawdę super gadżet, gdyż moje marynarki w większości posiadają brustasze prostokątne a nie w kształcie łódki co powoduje przesuwanie się poszetki a wręcz spadanie jej do wnętrza. Dzięki takiemu uchwytowi, który w kieszonce jest niewidoczny poszetka zawsze leży dobrze tak jak została ułożona. Co myśli Pan o takim gadżecie? Miał Pan już może z nim styczność? Załączam zdjęcie.
2) Drugie pytanie dotyczy męskiej biżuterii. OK na pewno powie Pan – noszę. To prawda. Zawsze na Pana nadgarstku pojawia się zegarek. A czy myślał Pan może o męskiej biżuterii w postaci bransoletek? Myślę, że dziś jest to już tak powszechny dodatek, że każdy może sobie na niego pozwolić. Fakt: dobieranie bransoletki do innych elementów garderoby nie jest łatwe, jednak przy odrobinie wysiłku wygląda to super. Ja np. noszę zawsze trzy bransoletki na nadgarstku z czego pierwsze dwie dostosowuję kolorystycznie do zegarka. Jedną do paska zegarka drugą natomiast do koloru tarczy. Wygląda to schludnie i bardzo ciekawie. Wracając do początku pytania czy myślał Pan o nabyciu takiego dodatku?
3) Ostatnie pytanie dotyczy trendu, mody oversize’owej. Można zauważyć, że luźne żeby nie powiedzieć rozciągnięte ubrania stają się coraz bardziej popularne na ulicach. Również garnitury mają wrócić do takich właśnie proporcji? Oby nie! Co myśli Pan o tym trendzie? Czy też uważa Pan, że powinien on zostać bardziej w modzie ulicznej a klasyczną ominąć?
Z wyrazami szacunku. Artur.
Miło mi, że mój wywiad przypadł Panu do gustu 😊
1. Sformułowanie: „uchwyt na poszetkę” kojarzy się jak najgorzej i od razu zniechęca do zainteresowania się nim. W rzeczywistości jest to całkiem oryginalny pomysł, którego nie neguję. Ja bym go nazwał: „kieszonką pośrednią na poszetkę”, ale sam chyba jednak bym się na coś takiego nie zdecydował. Raz, że nie miewam problemów z odpowiednim eksponowaniem poszetki, a dwa, że rozwiązanie pachnie mi sztucznością. Poprawianie – od czasu do czasu – krawata i poszetki wydaje mi się czynnością tak oczywistą i naturalną, że „zabetonowanie ich na stałe”, jakoś mi nie pasuje. Dodam jeszcze, że kształt brustaszy (prosty lub łódeczka) nie ma wpływu na to jak trzyma się w niej poszetka. Natomiast jeśli chodzi o krawat to spotkałem się z pomysłem przypinania go do guzików koszuli – co umożliwiają dziurki w jego węższej końcówce. Natomiast nie spotkałem się dotąd z pomysłem zabezpieczającym przed luzowaniem się węzła (jakiś zatrzask?). Więc jest pole do popisu dla różnych wynalazców.
2. Nie mam nic przeciwko różnym rodzajom biżuterii noszonej przez mężczyzn, jeśli nie popadają przy tym w przesadę. Niestety nie ma obiektywnych kryteriów pozwalających ocenić kiedy można mówić o przesadzie. Jedni mogą sobie pozwolić na więcej ozdób, inni na mniej. I każdy przypadek jest inny. Na własny użytek wyznaczyłem sobie dopuszczalny zakres biżuterii, w którym mieszczą się: zegarek, spinki do koszuli (i ew. guziki jubilerskie do koszuli smokingowej) i szpilka do koszuli pin-collar. Ale każdy ma prawo dowolnie ten zakres rozszerzać.
3. Klasyczna męska elegancja zakłada, że każdy ubiór powinien podkreślać zalety sylwetki i tuszować jej wady. Natomiast moda żyje zmianami i raz każe zakładać rzeczy do przesady obcisłe, a innym razem – bardzo obszerne i workowate. Najlepiej nie zwracać uwagi na to co jest aktualnie modne, tylko wypracować sobie własny styl. Ja sugeruję, żeby ten styl oprzeć na klasyce, bowiem znajdziemy tam rozwiązania najlepsze i sprawdzone. Jeśli ktoś chce eksperymentować to oczywiście droga jest otwarta. Musi tylko pamiętać, że im bardziej jego sylwetka odbiega od ideału, tym bardziej powinien owe eksperymenty powściągać.
Przeczytałem właśnie post o lśniących noskach butów i doszedłem do wniosku, że temat ten był już na pewno kiedyś poruszany przez Pana na blogu. Co więcej, to już chyba kolejny post, który widzę po raz drugi. Chciałbym się zapytać czy to świadomy zabieg, taki w ramach przypomnienia? Oczywiście nic nie mam jako Pana czytelnik do powtarzania postów. Zwróciło to jednak moją uwagę, dlatego postanowiłem od razu odnieść się do sytuacji. Pozdrawiam Artur.
Rzeczywiście odświeżam niektóre ciekawe wpisy sprzed lat i publikuję je ponownie w zmienionej i uzupełnionej wersji. Czasami zmiany jakie wprowadzam są bardzo duże (wręcz niewiele zostaje z pierwotnej wersji), czasami niewielkie. Zdaję sobie sprawę, że zabieg ten może być nieco irytujący dla stałych czytelników. Ale według Google Analytics czytelnicy powracający stanowią zaledwie 12% wszystkich, którzy odwiedzają mój blog. Szacuję, że wpis powtórzony po dwóch, trzech latach od pierwszej publikacji może ponownie przeczytać kilkanaście, góra kilkadziesiąt osób. Pozostałe kilkanaście tysięcy to będą czytelnicy nowi. Myślę, że warto robić takie przypomnienia ciekawych wpisów, bowiem nowi czytelnicy raczej nie sięgają do wpisów archiwalnych.
Czy skórzane elementy szelek (obecne przy zapięciu) należy dopasować kolorystycznie do butów i wszystkich pozostałych skórzanych elementów ubioru? Nigdy nie słyszałem o takiej zasadzie, ale wydaje mi się intuicyjna. Wolę jednak dopytać kogoś bardziej znającego temat, a Pan jest ku temu idealną osobą. Pozdrawiam serdecznie. Łukasz.
Oczywiście można tak zrobić dla własnej satysfakcji i będzie to na pewno bardzo sartorialne podejście, ale nie ma takiej konieczności, ani takiej zasady. Można też materiał, z którego są wykonane szelki (gumę, morę itp.) dopasowywać do innych dodatków, ale to też tylko zabawa, a nie wymóg. Założenie jest takie, że szelki zawsze pozostają niewidoczne dla postronnych obserwatorów, więc jakiekolwiek by nie były – może to ocenić tylko noszący. Szelki widać czasami na filmach (Wall Street, James Bond) i często na blogach modowych, gdzie służą zilustrowaniu jakiejś informacji. Ale to nie znaczy, że w normalnych sytuacjach należy je eksponować.
Warto też dodać, że do smokingu powinno się zakładać szelki z białej, jedwabnej mory, które zwykle mają wykończenia ze skóry barwionej na biało. Równocześnie buty i pasek do zegarka powinny być ze skóry w kolorze czarnym. Byłoby nonsensem, gdyby wykończenia białych szelek – były czarne.
Chciałbym zamówić garnitur i koszulę na miarę, pierwszy raz w życiu, na wesele w rodzinie. Zastanawiam się właśnie nad garniturem dwurzędowym granatowym z białymi paskami, wełna 150 albo 170. Guziki w kolorze złotym. Myślałem też o kamizelce bo wiadomo; kilka chwil i marynarka wisi na krześle. Tym bardziej że wesele jest w lecie. Pozdrawiam Michał.
Garnitur dwurzędowy to świetny wybór na wesele. Mężczyzna w takim garniturze wygląda tyleż elegancko co intrygująco. Garnitur wieczorowy to jednak garnitur z gładkiej tkaniny. Prążki obniżają jego formalność, ale z drugiej strony, dodają niezwykłości. Garnitur w prążki to typowy garnitur biznesowy, szczególnie ceniony w środowiskach prawniczych i finansowych. Czy taki garnitur (zwany power suit) nadaje się na wesele? To trzeba samemu rozstrzygnąć. Ja uważam, że lepszy byłby garnitur gładki, ale nie stawiam twardej tezy, że prążkowany jest wykluczony.
Do grubości włókien, z których utkana jest tkanina na garnitur, nie należy przywiązywać nadmiernej wagi. Jeśli jest to wełna 150s lub więcej, to tkanina będzie bardziej delikatna (bardziej „lejąca się”) i milsza w dotyku, ale mniej wytrzymała od tkaniny 100s lub 110s. Za to dużo droższa. Trzeba się kierować ogólnym wrażeniem jakie sprawia tkanina, nie dążąc na siłę do maksymalizacji wskaźnika grubości włókna. Tym bardziej, że im wyższy ten wskaźnik tym bardziej ograniczony jest wybór tkanin.
Zdecydowanie odradzam złote guziki. Złote lub srebrne, metalowe guziki nadają się do blezerów, czyli marynarek o mniejszym stopniu formalności, noszonych ze spodniami w innym kolorze. Do garnituru wieczorowego czy biznesowego – zdecydowanie się nie nadają. Jeśli garnitur ma być szyty na miarę z dobrej jakości wełny, to guziki powinny być rogowe.
Do garniturów dwurzędowych nie nosi się kamizelek. Nie jest to wprawdzie zabronione, ale jest trochę bez sensu, gdyż marynarki dwurzędowej nigdy się nie rozpina, więc kamizelka pozostaje niewidoczna.
Odrębnym problemem jest częściowe rozbieranie się w trakcie wesela. Ja uważam, że jest to w złym guście – mężczyzna na weselu powinien być w marynarce. Wiem jednak, że prawie nikt się do tego nie stosuje. Najwytrwalsi wymiękają przy pierwszym szybkim tańcu.
Co do długości spodni trudno się z tobą Janie nie zgodzić i wygląda to schludniej. Ja mam 20 lat ale pamiętam, że zawsze mi mówiono, że spodnie muszą mieć jedno załamanie nad butem i tak już zostało. Zawsze jak widzę kogoś w spodniach bez tego załamania to odnoszę wrażenie że ma je za krótkie – mam to tak wpojone, że raczej się tego nie pozbędę. Pozdrawiam, Wiktor.
Zasada, że na nogawkach spodni może się tworzyć co najwyżej jedno załamanie nad butem pochodzi z czasów, gdy nosiło się spodnie o szerokości nogawek 24 cm i więcej. Wówczas miało to sens, ale nawet wtedy zasada mówiła, że załamanie może się tworzyć a nie, że ma się tworzyć. Subtelna różnica 🙂 Dzisiaj, przy szerokości nogawek 18 cm i mniej, żadne jedno załamanie nad butem nie ma prawa się utworzyć (bo spodnie są do tego za wąskie), natomiast tworzą się nieestetyczne zmarszczenia na całym obwodzie nogawki. A w skrajnych przypadkach – harmonijka z nogawek. Większości osób to nie przeszkadza, a wręcz uważają, że tak powinno być. Spójrz jakie spodnie noszą np. nasi politycy (z wyjątkiem Krzysztofa Bosaka) lub celebryci (z wyjątkiem kilku) – przecież to woła o pomstę do nieba!
Zakupiłem z demobilu płaszcz sukienny wojsk lotniczych. Chcę go przerobić na płaszcz „cywilny”. Pierwsze do odstrzału idą guziki z orzełkiem (zwłaszcza, że bez korony 😉. Czy masz może pomysł jakie guzki wkomponowałyby się w stalową barwę płaszcza? Metalowe na stopce (stara miedź, srebro, złoto) czy też z dziurkami np. z rogu bawolego (kolor granat czy może brąz)? Z góry dziękuję za podpowiedź. Tomek.
Ciekawy płaszcz, tylko na oko wygląda na bardzo ciężki; mam nadzieję, że to nie będzie przeszkodą w jego użytkowaniu. Guziki na stopce bardzo by do niego pasowały, ale jeśli metalowe to raczej nie błyszczące, tylko patynowane i raczej nie złote lecz srebrne, szare itp. A może z jakimś emaliowanym wzorem? Drugą opcją guzików na stopce są guziki obciągnięte skórą – też będą pasować. Może to być skóra w kolorze ciemnego brązu lub w kolorze zbliżonym do koloru płaszcza. Guziki rogowe też będą OK (w kolorze granatowym nie występują, mogą być w kolorze ciemnym, szarobrązowym), ale ja bym je ustawił na końcu; za guzikami na stopce.
Chciałbym Cię prosić o radę co włożyć na ślub, wesele i poprawiny, czyli imprezę, która będzie maiła miejsce następnego dnia po weselu. Na ślub i przyjęcie weselne chciałbym założyć ciemnogranatowy garnitur z kamizelką dwurzędową (co ważne w kratę księcia Walii). Bardzo mi się podoba takie zestawienie – czy możesz się wypowiedzieć na temat tego pomysłu? Chciałbym ten garnitur uszyć w salonie Roland pod Warszawą bo słyszałem o nim wiele pozytywnych opinii. Doradzono mi, żeby garnitur miał niewielką domieszkę elastanu, ponieważ nie gniecie się tak jak garnitur w 100% wełniany. Co o tym myślisz? Do tego czarne lotniki, które zamówiłem w fabryce NORD. Do tego wszystkiego bordowa mucha. Proszę o uwagi/spostrzeżenia 🙂
Na poprawiny chcę założyć brogsy (również pochodzące z linii Meka marki NORD) ale za nic nie mam pojęcia z czym je połączyć. Chciałbym założyć coś zdecydowanie mniej formalnego, ale oczywiście z klasą. Zastanawiałem się na początku nad zestawem koordynowanym, marynarką dwurzędową (ale nie chcę kupować dwóch marynarek granatowych) a teraz chodzi za mną kamizelka. Czy możesz mi coś podpowiedzieć lub zasugerować?
Wybór: grantowy garnitur plus szaroniebieska kamizelka plus czarne lotniki, uważam za bardzo dobry. Bordowa muszka też jest OK; ja bym jednak sugerował ją troszeczkę odformalizować poprzez dodanie jakiegoś wzoru (np. białe groszki). Ale gładka też jest OK. Nie piszesz nic o koszuli, więc tylko przestrzegam przed częstym błędem panów młodych i wyborze koszuli z kołnierzykiem frakowym (łamanym). Koszula powinna mieć zwykły kołnierzyk wykładany. Kryta plisa jest pożądana, natomiast guziki jubilerskie – wykluczone (nadają się tylko do strojów formalnych). Koniecznie biały kwiatek i poszetka, ale o tym zapewne wiesz.
Domieszka 1 – 2% elastanu poprawia wyraźnie komfort noszenia (szczególnie spodni), ale nie ma wpływu na skłonność do gniecenia się. Chyba, że w grę wchodzi domieszka powyżej 20% ale taką bym zdecydowanie odradzał. Tkanina z klasą to czysta wełna pochodząca z renomowanej tkalni włoskiej lub brytyjskiej. Nie mam powodów wątpić w fachowość firmy Roland, aczkolwiek marynarki prezentowane na ich stronie (krótkie, z wąskimi klapami i zdublowanymi butonierkami) nie wyglądają zachęcająco. Ale skoro jest to szycie na miarę, to trzeba im tylko wyraźnie określić swoje wymagania i będzie OK. Najważniejsze to prawidłowo określić długość marynarki, bowiem tendencja do szycia zbyt krótkich jest tak powszechna, że mogą pójść w tym kierunku, a tego nie da się poprawić.
Jeśli myślisz o dwurzędowej marynarce na poprawiny, to bardzo popieram ten pomysł. Sugerowałbym jedno z trzech rozwiązań: garnitur w delikatną kratę lub prążek, zestaw klubowy, albo zestaw koordynowany z marynarką w kratę lub prążek. Garnitur z pierwszej opcji może być w dowolnym kolorze, ale w niezbyt jasnym odcieniu. Może brąz? Krata też może być dowolna – trzeba po prostu przejrzeć wzornik i wybrać to co wpadnie w oko. Jeśli prążki to proponuję wybierać jak największy ich rozstaw. Moja sugestia to tzw. power suit czyli granatowy w białe, szare lub niebieskie prążki. Super wyglądałby też brązowy; wtedy prążki białe, beżowe lub niebieskie. Zestaw klubowy to granatowa marynarka i szare spodnie. Tu największe wrażenie będą robić metalowe guziki (złote lub srebrne). I to wrażenie będzie naprawdę mocne. Zestaw koordynowany daje duże pole do popisu w wyborze wzorów i kolorów. Ale spodnie – zawsze gładkie.
Janie,
moje pytanie dotyczy trzymania rąk w kieszeni spodni. Mnie uczono, że jest to nieeleganckie, a w niektórych sytuacjach wręcz chamskie. Na niektórych fotografiach jedną rękę masz schowaną w kieszeni, jak mniemam aby podkreślić „luz”.
Jak to jest w rzeczywistości, dopuszcza się chowanie rąk do kieszeni, czy nie?
Pozdrawiam,
stały czytelnik Andrzej
Trzymanie rąk w kieszeniach – samo w sobie – nie jest ani nieeleganckie, ani niegrzeczne. Może takowe być w niektórych sytuacjach. Np. gdy z kimś rozmawiamy, to trzymanie rąk w kieszeniach jest przejawem lekceważenia rozmówcy. Ale jeśli rozmawiamy na zewnątrz, w zimowy mroźny dzień, to ręce trzymane w kieszeniach kurtki nie są żadnym uchybieniem.
Zupełnie odrębnym problemem jest pozowanie do zdjęć. Gdy się stoi z rękami swobodnie zwieszonymi, wygląda to źle na zdjęciach. Są różne triki, żeby poprawić sytuację i jednym z nich jest wkładanie rąk do kieszeni. Czasami się to sprawdza, czasami nie. Jeśli nie – to nie dlatego, że jest nieeleganckie, ale nienaturalne.
Eh, ja też kupiłem kilka lat temu płaszcz z demobilu (oficera wojsk lotniczych), również z zamiarem jego przerobienia, ale okazał się tak ciężki, że zrezygnowałem. Założyłem go w sumie tylko raz, zimą dwa lata temu,ngdy temperatura spadła poniżej -15, a tak leży na dnie szafy; bałbym się go powiesić żeby nie zerwał drążka. Na szczęście kosztował niewiele.
Mój dziadek nosił czarny kapelusz z materiału, który mnie, jako dziecku, kojarzył się z krecią skórką, miał krótki włos i był połyskliwy. Teraz takich nie widzę, a chciałbym, przez pamięć dziadka sprawić sobie takowy. Proszę o informację. Paweł Jach
pwjach@o2.pl
Był to kapelusz pilśniowy, czyli wykonany z filcu, powstałego nie z wełny owczej lecz z króliczej sierści. Kapelusze pilśniowe są bez wątpienia ładniejsze i bardziej eleganckie od kapeluszy ze zwykłego filcu i słusznie uchodzą za najbardziej szykowne.
Owszem – można je dziś kupić w dobrych firmach kapeluszowych. Ja polecam Polkap, który oferuje kapelusze dobrej jakości, w dużym wyborze wzorów i kolorów. Przy wyborze koloru odradzam kolor czarny, gdyż pasuje on wyłącznie do czarnego i grafitowego płaszcza. Najbardziej uniwersalny jest kolor granatowy a w dalszej kolejności: brązowy i szary.
Przydatne informacje. Od siebie dodam, że jest bardzo fajna stronka stylowy.pl z której sam korzystam i jestem zadowolony. Duży wybór i dobra jakość. Więc jakby ktoś chciał zrobić zakupy to polecam.
Przyznam, że chętnie przeczytałbym taki savoir-vivre’owy poradnik czapkowo-kapeluszowy.
Może kiedyś się do tego zabiorę 😉