Wzór jodełki należy do klasyki męskiej elegancji, szczególnie jej odnogi każualowej. Gdy na przełomie XIX i XX wieku, angielscy dżentelmeni, którzy w mieście nosili się wyłącznie na czarno, udawali się na wieś, zakładali marynarki w kolorach ziemi – przeważnie uszyte z tkanin herringbone, czyli w jodełkę. Jodełka była też przez wiele lat najpopularniejszym wzorem na wełniane płaszcze o obniżonej formalności. Bo trzeba dodać, że ten sposób tkania kojarzony jest głównie z wełną. Nie ma oczywiście przeszkód, żeby wzór jodełki powstawał na tkaninach lnianych, bawełnianych czy jedwabnych (i często powstaje), jednak najbardziej pasuje do wełen, szczególnie takich o większej gramaturze. Jodełka była (i ciągle chyba jest) podstawowym wzorem tkanin tweedowych przeznaczonych na marynarki i okrycia wierzchnie. Warto też wiedzieć, że na wzór jodełki można nałożyć też inny; np. prążków lub kraty.
Jakiś czas temu jodełka usunęła się w cień, ale wszystko wskazuje na to, że ten okres zapomnienia powoli się kończy i jodełka powraca do głównego nurtu. Rzecz jasna musi minąć trochę czasu, żeby wróciła do głównego nurtu w kraju nad Wisłą, ale pierwsze jaskółki już się pojawiły wśród elitarnych marek nastawionych na wyrobionych klientów. Więc prawdopodobnie za rok, dwa, tkaniny w jodełkę staną się modne, trafią do sieciówek, a popularne magazyny i portale dla mężczyzn ogłoszą, że jest to must have w tym sezonie.
W moim wpisie sprzed tygodnia dywagowałem na temat meandrów języka mody, więc kontynuując ten kierunek zwrócę uwagę na zupełny brak koincydencji pomiędzy polską nazwą prezentowanego dziś wzoru tkaniny a nazwą nadaną w innych językach. Nazwa polskojęzyczna nawiązuje do jodły – popularnego drzewa iglastego, natomiast w wielu językach – do ości ryby: spina di pesce (wł.) Fischgrätenmuster (niem.) espina de pescado (hiszp.). W języku angielskim nawiązuje zaś do ości konkretnej ryby, a mianowicie śledzia: herring bones.
Wzór jodełki na tkaninie może być duży lub mały, wyraźny lub rozmyty. Często bywa tak, że tkanina oglądana z oddalenia, wydaje się być gładka i dopiero przyjrzenie się jej z bliska pozwala dostrzec jodełkowy wzór. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku jednej z marynarek i płaszcza, które poniżej prezentuję. Druga marynarka – brązowa – ma z kolei jodełkę dużą i bardzo wyrazistą. Obie marynarki są cenionej przeze mnie marki M.Ceran i obie są uszyte na miękko: bez poduszek w ramionach i bez podszewki. Tkanina brązowej marynarki to wełna owcza, zaś szarej – to 100% kaszmir. Płaszcz pochodzi z Próchnika (z okresu gdy współpracowałem z tą marką) i wiąże się z nim zabawna historia. Płaszcz został zaprojektowany przeze mnie jako płaszcz sięgający poniżej kolan. Podkreślam kwestię długości, gdyż w owym czasie na rynku królowały płaszcze bardzo krótkie i długość poniżej kolan jawiła się jako zdecydowanie rewolucyjna. Gdy partia płaszczy dotarła ze szwalni okazało się, że ktoś (nigdy nie udało mi się dowiedzieć – kto) zdecydował o jego wydatnym skróceniu oraz dodał guziki do przypinania patek kieszeni. O ile długość nieco powyżej kolan nie wygląda wcale źle, o tyle guziki na patkach szpecą płaszcz w sposób dość istotny. I to szpecą go na moje konto 😉
Przy okazji sesji zdjęciowej do tego wpisu postanowiłem sprawdzić czy uzupełnienie stylizacji kapeluszem dodaje jej uroku, czy przeciwnie – raczej ją psuje. Wydaje mi się, że ani jedno, ani drugie: po prostu są to nieco inne stylizacje. A jakie jest Wasze zdanie? Oba kapelusze powstały w Skoczowie. Beżowy w firmie Polkap zaś szary w Witleather. Autorką zdjęć jest Małgorzata Adamska.
Bez muchy ?!
Masz rację, że muszka bardzo by pasowała, szczególnie do brązowej marynarki. Ale pasowałaby muszka wełniana, albo z grenadyny, a akurat takiej – w pasującym kolorze – nie miałem. Ale knit też wygląda nieźle 😉
Piękna ruda marynarka, szara zresztą też, ale ruda szczególnie. Wygląda idealnie na tę porę roku. Co do kapelusza, uważam, że dodaje uroku stylizacji. Pozdrawiam serdecznie
Kapelusze ,proszę o wpis o kapeluszach jaki dobrać do kształtu twarzy.
Ta w związku ze zdjęciami gdzie kapelusz gra niepoślednią role.
Dziękuję za przypomnienie 🙂
Od dawna myślę o wpisie jak dobrać kapelusz, ale ciągle schodzi on na dalszy plan. Postaram się zmobilizować wkrótce 😉
Janie, czy byłoby możliwe, abyś na swoim blogu przedstawił cykl dotyczący kolorów? Mam na myśli, że wybierasz na przykład marynarkę lub płaszcz w kolorze zielonym i z tą barwą w roli głównej prezentujesz stylizacje. Poniekąd to czynsz za każdym razem. Natomiast sądzę, że taka forma mogłaby ułatwić dokonywanie wyborów i dopasowywanie ubioru. Pozdrawiam serdecznie. Grzegorz.
Dziękuję za sugestię; propozycja wydaje mi się ciekawa i spróbuję się do niej przymierzyć.