Dlaczego klasyczne smokingi są wypierane przez ubiory smokingopodobne?

Każdy wie, że smoking to elegancki strój wieczorowy na specjalne okazje. Niegdyś był nazywany strojem wieczorowym półformalnym (formalny był frak), później wyparł frak i zajął jego miejsce, a obecnie sam jest wypierany przez ubiory smokingopodobne zwane u nas – dla odróżnienia od prawdziwych smokingów – garniturami smokingowymi. Jest to zjawisko powszechne; obserwowane zarówno na słynnych balach i galach (jak np. gala oscarowa) jak i w decyzjach zakupowych tzw. masowych klientów. Ci ostatni upodobali sobie smokingopodobne garnitury jako ubiory ślubne, ale oczekują, że będą one znacząco różnić się od klasycznych oryginałów. Ich słodką tajemnicą pozostaje odpowiedź na pytanie: po co?

Zjawisko, o którym piszę jest jednym z najdziwniejszych zjawisk w obszarze mody męskiej, w ostatnich latach. Bo jeśli smoking jest ubiorem wyjątkowym, przeznaczonym na najbardziej uroczyste okazje, kojarzącym się z wielkim światem, elegancją, dobrymi manierami i luksusem, to przecież każdemu kto planuje jego założenie powinno zależeć na tym, żeby jak najbardziej zbliżyć się do ideału, a nie od niego oddalić w kierunku szarej codzienności. Tymczasem domorośli eleganci pożądają smokingu przetworzonego. Być może według nich – ulepszonego i unowocześnionego, a według mnie – zepsutego i oszpeconego. To zupełnie tak, jakby klient kupujący Mercedesa zażądał samochodu z emblematami Dacii. Taki klient zostałby wyśmiany w salonie Mercedesa, natomiast w salonie odzieżowym jest witany z otwartymi ramionami słowami: ależ oczywiście, specjalnie dla Pana stworzyliśmy wyjątkowy model Mercedesa, który nie tylko ma emblematy Dacii zamiast niemodnej trójramiennej gwiazdy, ale także – pod maską – silnik od Dacii.

smoking
Ubiory smokingopodobne oferowane przez Suit Supply.

Forma smokingu, która ostateczny kształt otrzymała na początku XX wieku , wydawała się być doskonała i nikomu nie przychodziło do głowy coś w niej zmieniać. Ale gdy eleganckie męskie ubiory coraz rzadziej były tworzone przez krawców, a coraz częściej przez przemysł odzieżowy, stały się też przedmiotem nieustannych eksperymentów specjalistów od „modnych trendów”. Smokingi opierały się dość długo, gdyż były niszą niewartą zainteresowania firm odzieżowych. Aż w końcu przyszła kolej i na nie. Ale tak jak nie wiadomo co było pierwsze: jajko czy kura, tak nie wiadomo czy to firmy odzieżowe narzuciły „unowocześnianie” smokingów, czy może proces ten wymusili klienci. Myślę, że wystąpiło tu zjawisko znane w automatyce jako sprzężenie zwrotne; i klienci, i firmy odzieżowe wzajemnie na siebie oddziaływały. Nie można też pominąć roli jaką w tym procesie odegrały znane osoby (artyści, aktorzy, sportowcy, influencerzy) o dużej sile oddziaływania na masową wyobraźnię, szczególnie ludzi młodych. Dobrym przykładem może tu być Robert Lewandowski, który nagrodę dla najlepszego piłkarza roku 2020 odbierał na gali Globe Soccer Awards w Dubaju, przyodziany w pretensjonalny ubiór smokingopodobny, udający smoking tropikalny. Z czarnym kołnierzem szalowym i guzikami, ale za to z białą kamizelką (sic!).

https://www.instagram.com/p/CJT7v3Bhj0u/

W mojej opinii smoking zdecydowanie nie jest ubiorem dla każdego! Jest takie powiedzenie, że dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu. I choć to tylko efektowny bon mot ze sporym przegięciem, to coś jednak jest na rzeczy. Chodzi o to, że po smoking powinien sięgać tylko ten, kto zna się na rzeczy, czyli rozumie czym jest smoking, jakie musi spełniać wymogi i na jakie okazje jest przeznaczony. W dzisiejszych czasach to żaden problem znać się na rzeczy: wystarczy wpisać odpowiednią frazę do Google’a i trochę poczytać. Ale nie każdemu się chce. Więc kiedy smokingami zainteresowali się tzw. masowi klienci, to do Google’a rzecz jasna nie zajrzeli, ale nie omieszkali odnotować, że są one doskonałym sposobem na zadanie szyku. Jednak marynarka bez szliców, spodnie z wysokim stanem, zakładkami i lampasami oraz pas hiszpański, okazały się leżeć powyżej ich progu akceptacji. No i dziś smokingi idą jak woda (szczególnie w salonach mody ślubnej, które zadbały o dodatkowe ich „upiększenie”), ale pod warunkiem, że marynarka ma dwa szlice i sięga nie niżej niż do połowy pośladków, a spodnie to biodrówki z wąskimi nogawkami i koniecznie bez lampasów. Tyle tylko, że to już nie są smokingi, choć na ich metkach taka nazwa widnieje.

Rzecz jasna każdy ma prawo ubierać się tak jak mu się podoba, a trzymanie się zasad klasyki nie jest przecież obowiązkowe. Szczególnie dotyczy to pana młodego, który na najważniejszym wydarzeniu w swoim życiu chciałby wyglądać niecodziennie i w stylu przykuwającym uwagę. Ale też z klasą – co może być niemożliwe do osiągnięcia, gdy strój jest nadmiernie udziwniony. Nieco inaczej rzecz się ma z celebrytami, których celem jest przeważnie zaszokowanie na tyle duże, żeby żaden Pudelek lub Pomponik nie przegapił ich obecności na jakimś wydarzeniu. Zatem ich „smokingi” nie mogą być po prostu klasycznymi smokingami i muszą mieć coś co przyciągnie uwagę. Tak jak np. ubiór Pharrella Williamsa na gali oscarowej 2014 lub Billy’ego Portera na gali w roku 2019.

smoking
Smokingowa moda ślubna w wersji hardcorowej.

Na zakończenie wypada wymienić charakterystyczne elementy klasycznego smokingu, które odróżniają go od „modnych” ubiorów smokingopodobnych. Służy temu infografika poniżej, w której wykorzystane jest zdjęcie smokingu z bieżącej oferty Suit Supply. Prawdę mówiąc marynarka SuSu ma dwa szlice, a spodnie nie mają zakładek, ale tego nie widać na wykorzystanym zdjęciu, co pozwoliło sformułować na infografice ogólne zasady.

Jeszcze więcej nieporozumień niż ma to miejsce w przypadku smokingów tradycyjnych, wiąże się ze smokingami tropikalnymi, które stają się coraz popularniejsze w strefie nietropikalnej – w tym także w Polsce. Nietrudno się domyślić, że pod strzechy trafiają nie klasyczne smokingi tropikalne, lecz ubiory smokingopodobne „unowocześnione” i „ulepszone” przez współczesnych projektantów. Najpowszechniejsze z tych „ulepszeń” to: zmiana koloru marynarki z kości słoniowej na biel, zmiana tkaniny z wełny na bawełnę, pokrycie klap jedwabiem (najczęściej – o zgrozo! – czarnym) i pokrycie guzików tymże jedwabiem. Często dochodzą do tego jeszcze: dwa szlice w marynarce, dodanie drugiego guzika, brak lampasów w spodniach, kamizelka w kolorze białym zamiast czarnym a także jakieś przekombinowane buty – najczęściej zamszowe. Muszę tu wyjaśnić, że klasyczna marynarka smokingu tropikalnego (ivory dinner jacket) powinna mieć klapy (lub kołnierz szalowy) wełniane, ale ich pokrycie jedwabiem jest dopuszczalne i było w przeszłości stosowane – chociaż bardzo rzadko. Oczywiście jedwab pokrywający klapy powinien być wówczas w kolorze marynarki.

smoking
Indiana Jones ma marynarkę smokingu tropikalnego z klapami pokrytymi jedwabiem, natomiast James Bond ma klapy wełniane. Warto sobie uświadomić, że marynarkę dla Bonda projektował (i szył) Anthony Sinclair – słynny londyński krawiec, a marynarkę dla Jonesa – Anthony Powell, filmowy kostiumograf. Co zaowocowało konfrontacją klasycznego stylu z modnym trendem. Natomiast w obu smokingach guziki są z masy perłowej – zgodnie ze sztuką.

Zjawisko wypierania klasycznych smokingów przez dziwaczne i pretensjonalne ubiory smokingopodobne jest świadectwem upadku kultury ubioru. Kultura ta była kiedyś ważnym wyróżnikiem podziału klasowego. Wraz z upadkiem tego podziału przestała odgrywać znaczącą rolę, a ostateczny cios zadała jej rewolucja obyczajowa z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Zresztą męskie ubiory formalne i półformalne zaczęły popadać w zapomnienie już wcześniej. Proces ten zapoczątkował surdut, a w jego ślad podążyły: stroller, frak i żakiet. Smoking trzymał się zaskakująco mocno i jeszcze dziś jest wiele osób skłonnych hołdować tej pięknej tradycji. Do jej podtrzymywania przyczyniało się kino, ze szczególną rolą przypadającą serii filmów o Jamesie Bondzie. Ale nawet agent 007 Jej Królewskiej Mości nie dał rady machinie modowego biznesu. Szkoda.

W tytule wpisu zawarłem pytanie, więc wypada na koniec na nie odpowiedzieć. Moim zdaniem, za główne przyczyny odchodzenia od klasycznych smokingów uznać należy: (1) ignorancję, (2) niewiedzę, (3) braku poczucia estetyki, (4) potrzebę ciągłego zmieniania tego co dobre i sprawdzone.

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

17 komentarzy

  1. Z całym szacunkiem ale gdybyśmy nie szukali ulepszeń wciąż biegali byśmy nadzy po drzewach, spali w jaskiniach albo jeździli konno. Klasyka jest klasyką i nie można temu zaprzeczać. Jeśli jest wystarczająco dobra obroni się sama.
    Do mnie trendy modowe nie trafiają dlatego szukam informacji u Pana na blogu.

    1. No tak, ale smokingopodobne marynarki na zdjęciu sa po prostu nieładne (lub bardziej hardcorowo – brzydkie).
      Pozdr.
      Krzysztofc

      1. Ja bym tak nie powiedział, uważam, że designy są eleganckie jednak nie klasycznie eleganckie. Jestem laikiem, ale myślę, że to kwestia historyczna. Kiedyś nie było tak znakomitej techniki barwienia, więc naturalnie uznano, że czarny to kolor wieczorowy a biały dzienny. Gdyby technika była lepsza może dawne smokingi byłyby czerwone ? Zresztą wiele badań mówi o tym, że zarówno mężczyźni jak i kobiety najlepiej wyglądają w kolorze czerwonym.
        „Początki smokingu sięgają lat 60. XIX wieku.”
        „Pierwszy barwnik niebędący związkiem naturalnym otrzymał w 1856 roku William Henry Perkin”

        1. Jeśli jest Pan przekonany, że „designy” przedstawione przez Autora jako „garnitury smokingowe” są eleganckie, to proszę nie ufać swojemu przekonaniu na ten temat. Ani odrobinę.
          Zaś Pański wywód historyczny oparty jest na jakichś fantasmagoriach, a nie faktach. Od starożytności barwiono tkaniny na wiele kolorów, więc żadnych przeszkód dla smokingu w kolorze czerwieni nie było. Stosowano oczywiście barwniki naturalne, co dla zdrowia było lepsze, a palety barw zbytnio nie ograniczało.

    2. Jasne. Ale mam wrażenie, że projektantom często nie chodzi o to, żeby było lepiej, ale o to, żeby było inaczej. Bo chyba jedyna zmiana którą można próbować bronić w smokingu to szlice w marynarce. Ale co poprawia dodanie drugiego guzika, zmiana koloru na jaśniejszy, albo hardcorowo na jakiś pseudodeseń, dodanie patek przy kieszeniach, masywny zegarek, wielki bukiet wbity w klapy, rezygnacja z lampasów?

  2. Wydaje mi się, że powód 1 to strach przed wyjściem na snoba (przynajmniej w Pl). Smoking kojarzy się tak bardzo elegancko, dystyngowanie i arystokratycznie. Więc wiele osób mimo, że by chętnie go kupiły to jednak obawia się założyć taki strój, żeby ktoś nie pomyślał, że się wywyższają. Garnitur smokingopodobny daje im efekt, że jednak się wyróżnią, ale nie wywołuje takiej obawy, że będzie to odebrane jako wywyższanie się. Powód 2 to jak zwykle kobiety. One często wymuszają na partnerach zakup tego co im się spodoba. Te zdjęcia mody ślubnej, jakoś nie wierzę, że facet sam z siebie by sobie cały bukiet przyczepił do klapy, czy w ogóle założył cokolwiek z tego. Jakby miał wybierać, to albo kupiłby garnitur, a jak już coś smokingopodobne, to nie aż tak hardcorovego.

  3. Największą wadą smokingu jest jego czarny kolor – w wielu przypadkach po prostu kontrastuje z kolorem skory niekorzystnie sprawiając ze noszący go mężczyzna wyglada na bledszego niż w rzeczywistości, stąd pojawienie się marynarek i garniturów smokingowych w innych odcieniach uznaję za korzystne.

    1. Rzeczywiście w świetle dziennym (a szczególnie w słońcu) czarny kolor ubrania źle wygląda. Ale w świetle sztucznym – nie ma sobie równych. Pod warunkiem oczywiście, że koszula jest biała. Bo założenie czarnej koszuli do czarnego smokingu daje efekt tragiczny. Patrz Le Ciffre z Casino Royale.

  4. Janku, nie zgodzę się co do jednej kwestii: do żadnego smokingu nie jest odpowiednia kamizelka. Do dwurzędowego z ostrymi klapami wiadomo, a do smokingu z kołnierzem szalowym też nie bo jego przodek to bezguzikowa bonżurka i z tego też powodu taki smoking powinien mieć guzik bord á bord.
    Pozdraiwam

  5. Zaryzykuję stwierdzenie, że największym winowajcą całej sytuacji związanej z „koszmarkami odzieżowymi” jest tylko i wyłącznie branża odzieżowa.
    Statystyczny Kowalski kupuje to, co znajdzie w sklepie. Nie czyta literatury, nie przegląda blogów – nie łaknie takiej wiedzy i najczęściej nie ma na to czasu. Idzie do sklepu i kupuje to co znajdzie na wieszaku w najlepszym przekonaniu, że to jest poprawne. Tak samo idzie do lekarza, księgowego, prawnika, architekta – licząc na to, że oddając się w ręce specjalisty zostanie prawidłowo obsłużony. Dopóki branża się nie zreformuje, tak długo będziemy świadkami wszelkiej maści „wynalazków”, które konsument kupuje w przeświadczeniu, że dokonuje najlepszego wyboru.
    Pierwszy przykład z brzegu. Kiedyś kupując garnitur mogłem wybrać inny rozmiar marynarki, inny spodni. Ba, spodni mogłem kupić więcej niż jedną parę, a czasem nawet wrócić do salonu po kilku miesiącach i dokupić kolejną. Dziwne, że dzisiaj marki odzieżowe nie posiadają w stałej ofercie np. jednego klasycznego garnituru, dostępnego niezależnie od sezonu. Klasyka się przecież nie zmienia, proporcje pozostają, a zadowolony klient wróci z kolejnym zakupem.

    1. Jednak w całym tym procesie jest też niemały udział klientów. Jeśli np. klient ma do wyboru smoking z lampasami i bez, to 90% wybiera ten bez lampasów. A gdy zapas spodni z lampasami się w końcu wyczerpie, to producent już ich nie wznawia, tylko oferuje wyłącznie te bez lampasów. Inny przykład: w mojej kolekcji jest jeden garnitur, w którego skład wchodzą spodnie z zakładkami przy gurcie (pozostałe mają tzw. płaskie przody). Klientom się ten garnitur podoba, ale go nie kupują ze względu na spodnie; pytają czy jest wersja ze „zwykłymi” spodniami. To miał być test na reakcje klientów i wypadł on niepomyślnie. Zatem się poddałem i kolejne garnitury kolekcji będą już miały wyłącznie płaskie przody.

  6. Cześć, widziałem że na stronie bonus mg, można już kupić garnitury Frank i Barney. Czy masz zamiar napisać coś o nich na blogu? Pozdrawiam

    1. Może kiedyś, przy jakiejś okazji 😉
      Nie mam w planie pisania o poszczególnych garniturach oddzielnie, a będzie ich wchodzić do sprzedaży coraz więcej. Będę natomiast pisał, jeśli będzie to coś nowego, wyraźnie różniącego się od poprzednich modeli. Np. przewidziana jest cała seria garniturów flanelowych, a na wiosnę 2020 r. seria garniturów lnianych z marynarkami half canvas. No i kolekcja koszul… Więc będzie o czym pisać 🙂
      FRANK i BARNEY to ukłon w stronę klientów najbardziej zachowawczych, którzy nie chcą żadnych odstępstw od ich wyobrażenia o tradycyjnym garniturze. Chociaż jedno odstępstwo jest: kolorowe, wzorzyste podszewki. Ale to odstępstwo jest przyjmowane z przychylnością, żeby nie powiedzieć: z entuzjazmem.

    1. Moda (szczególnie high fashion) i klasyczna elegancja to dwa odrębne światy. Każdy z nich ma swoich zwolenników i nie da się rozstrzygnąć, który jest lepszy.

      1. W zasadzie interesująca jest część filmu od 1:34 do 12:40, gdzie mówią m.in. o kolorowych smokingach i garniturach smokingopodobnych

        1. Film jest bardzo interesujący. Mnie zawsze intrygowało dlaczego są ludzie skłonni wydawać absurdalnie duże pieniądze za produkty wątpliwej urody (a często też jakości) tylko dlatego, że mają taką a nie inną metkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *