Ramiona miękkie czy wypełnione?

Impulsem do napisania tego wpisu był komentarz jednego z czytelników do zdjęcia zamieszczonego kiedyś na Facebooku, do którego pozowałem w zielonej marynarce dwurzędowej pochodzącej z Bonus MG – tej samej, którą widać na zdjęciach: powyżej i poniżej. Czytelnik napisał, że mocno wypełnione, kwadratowe ramiona wołają o pomstę do nieba, a marynarka wygląda przez to topornie – podobnie jak wszystkie inne marynarki z firmy Bonus MG. Każdy ma prawo do własnej oceny i zarówno moja zielona marynarka jak i inne garnitury oraz marynarki z Bonus MG mogą mu się nie podobać. Zatem w powyższej opinii nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie pewien szczegół. Otóż zielona marynarka nie ma wcale wypełnień ramion; jest uszyta całkowicie na miękko i ma konstrukcję half canvas 🙂

Podejście czytelnika, który napisał komentarz jest znamienne i bardzo typowe dla wielu osób (w szczególności młodych) interesujących się klasyczną męską elegancją, śledzących różne fora poświęcone modzie męskiej i dyskusje w grupach facebookowych. Osoby te są zafiksowane na opinii, że wkłady barkowe w marynarkach to: samo zło, deformacja sylwetki i ogólnie obciach, zaś marynarki na miękko to: piękno, klasa i styl. Jednak prawda jest taka, że osoby te na ogół nie są w stanie odróżnić marynarki bez wkładów i z cienkimi wkładami (ok. 1 mm), ale gdy już wiedzą, że jedna ma ramiona miękkie, a druga wypełnione, to będą chętnie wychwalać tę pierwszą, a drugą odsądzać od czci i wiary. Tak było zapewne w przypadku czytelnika, o którym napisałem powyżej. Wiedział, że w Bonus MG dominują marynarki z ramionami lekko wypełnionymi i skoro moja marynarka z tej firmy pochodzi, to też ma wypełnienia. Zapewne z niesmakiem pomyślał o „poduchach w ramionach” i wydało mu się że ramiona są „kwadratowe” (o co chodzi z tą kwadratowością wyjaśnię w dalszej części) i toporne – czemu dał wyraz w swoim komentarzu. Trzeba przyznać, że przy okazji trochę się skompromitował. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie chodzi mi o jego błąd i kompromitację, ale o ogólniejszy problem łatwego ulegania błędnym stereotypom na podstawie wiedzy gdzieś zasłyszanej lub przeczytanej – bez próby jej weryfikacji.

miękkie ramiona
Marynarka i garnitur z Bonus MG. Ta po lewej nie ma wkładów barkowych i konstrukcję half canvas, ta po prawej ma wkłady grubości 1 mm i jest klejona. Czy ta druga wygląda na „toporną”, „pancerną”, z „kwadratowymi ramionami” i „betonowymi klapami”?

Muszę tu dodać, że weryfikacja wiedzy na ten temat, nie jest sprawą prostą. Dokonuje się bowiem w długim czasie, podczas użytkowania wielu (co najmniej kilkunastu) marynarek i garniturów o różnej konstrukcji, pochodzących z różnych firm lub uszytych przez różnych krawców. I punkt widzenia po takiej weryfikacji wcale nie jest jednoznaczny, a na pewno nie jest zerojedynkowy. Zatem odpowiedź na pytanie postawione w tytule, też nie będzie jednoznaczna. Można co najwyżej pokusić się o ogólną zasadę, że im mniej formalny garnitur lub marynarka, tym swobodniejszą mogą mieć konstrukcję. Wypełnienia ramion są przy tym pierwszym bastionem, który pada pod naporem dążenia do lekkości i swobody.

Garnitury z pierwszej połowy XX wieku charakteryzowały się m.in. bardzo podniesionymi ramionami, które zbliżały się do linii poziomej. Męska sylwetka przypominała prostokąt, stąd skojarzenie z kwadratowymi ramionami, które przetrwało do dziś i bywa używane jako epitet, choć dziś nikt już takich marynarek nie szyje. Ale jeśli spojrzymy na ilustracje Laurence’a Fellowsa – mojego ulubionego rysownika z tamtych lat – to zrozumiemy skąd takie określenie się wzięło. Nie musimy się jednak cofać aż tak daleko w czasie. Wystarczy przypomnieć sobie serial Policjanci z Miami (Miami Vice) z lat 1984 – 1990 z Donem Johnsonem i Philipem Michaelem Thomasem w rolach głównych. Obaj bohaterowie serialu – ale szczególnie detektyw James „Sonny” Crockett grany przez Dona Johnsona – nosili marynarki z iście imponująco wypchanymi ramionami. Dziś to trochę śmieszy, ale czy można powiedzieć, że jest nieestetyczne? Toporne? Woła o pomstę do nieba? Może za 20 – 30 lat jakiś adept elegancji, oglądając zdjęcia dzisiejszych marynarek szytych na miękko, zawoła z oburzeniem: to woła o pomstę do nieba!

Tendencja do pozbawiania marynarek nadmiernych usztywnień i wkładów, nie jest nowa. Zapoczątkowana została już w pierwszych dekadach XX wieku we Włoszech, a za jej prekursorów uchodzą krawcy z Neapolu, w szczególności Vincenzo Attolini i Gennaro Rubinacci. Dziś ta tendencja święci triumfy, a styl włoski jest synonimem lekkości, swobody i luzu. Ale luzu w znaczeniu podejścia do kwestii mody i ogólnie do życia, a nie w znaczeniu obszerności ubrań. Bo w tym obszarze jest akurat na odwrót: włoski styl to taliowane, dopasowane marynarki szyte na miękko i wąskie nogawki spodni. Natomiast symbolem dystyngowanej elegancji pozostaje styl brytyjski, który jest konserwatywny i mocno osadzony w tradycji. W ostatnich latach styl włoski dominuje na całym świecie (nawet w Wielkiej Brytanii), a w Japonii zyskał wręcz pozycję kultowego. Zresztą nie ma dziś ostrego podziału pomiędzy nimi; można co najwyżej mówić o inspiracji którymś z nich w konkretnych realizacjach.

Ja sam bardzo lubię marynarki bez wypełnień ramion i uważam, że to najlepsze rozwiązanie w przypadku blezerów, a także nieformalnych garniturów – szczególnie letnich, szytych z lnu lub bawełny. Inaczej rzecz się ma z garniturami biznesowymi lub wieczorowymi, nie mówiąc już o smokingach. Niewielkie wypełnienia ramion nie mają zauważalnego wpływu na formę marynarki i przebieg linii ramion, natomiast powodują, że ładniej się ona układa w górnej części, a rękawy nie marszczą się przy wszyciach. Taka marynarka sprawia wrażenie bardziej dostojnej i uroczystej.

Gdy jednak garnitur biznesowy lub wieczorowy będzie miał marynarkę bez wypełnień ramion, to oczywiście nie będzie to błędem. Jeśli użytkownik jest świadomy wszystkich niuansów związanych z konstrukcją marynarki, to taki wariant może być dla niego powodem do słusznej dumy. Podobnie jak inne rozwiązania zaczerpnięte z tradycyjnego krawiectwa (np. konstrukcja full canvas/ half canvas, rogowe guziki), czy stylu włoskiego (np. brak podszewki, brustasza w kształcie łódeczki, neapolitańskie wszycie rękawów). Jeśli użytkownik garnituru używa go okazjonalnie, to marynarka z wypełnionymi ramionami będzie mu się lepiej kojarzyć – z tradycyjnym, eleganckim garniturem – podczas gdy marynarka z miękkimi ramionami będzie mu przypominać nieformalne wdzianko. Pamiętam, że gdy kiedyś doradzałem pewnemu młodzieńcowi w wyborze ubioru na ślub, to przymierzał on sporo różnych garniturów. Gdy przyszło przymierzyć marynarkę bez wypełnień ramion to wziął ją do ręki, obejrzał i oświadczył, że nie chce takiej „szmatławej” marynarki, tylko chce „prawdziwą”.

miękkie ramiona
Kolejne porównanie kolejnych dwóch moich garniturów z Bonus MG. Marynarka tego z lewej ma ramiona lekko wypełnione i konstrukcję klejoną, marynarka tego z prawej ma ramiona miękkie i konstrukcję half canvas. Gdy takie zdjęcia zestawi się ze sobą – łatwo wychwycić różnicę w linii ramion. Gdyby każde oglądać oddzielnie – ta różnica byłaby trudna do dostrzeżenia.
miękkie ramiona
Cztery blezery z różnych źródeł (Vistula, M.Ceran, Zack Roman, M.Ceran), w tym jeden z dość sporymi wypełnieniami ramion. W przypadku tego typu marynarek, miękkie ramiona wyglądają zdecydowanie lepiej.

Marynarka szyta na miękko może budzić pewne wątpliwości gdy bierze się ją do ręki i np. składa – wówczas wydaje się, że czegoś jej brakuje i określenie użyte przez młodzieńca szykującego się do ślubu, nabiera sensu. Także wisząc na wieszaku wygląda gorzej od tej z wypełnionymi ramionami. Jednak te negatywne wrażenia znikają, gdy taką marynarkę założy się na siebie – wtedy wygląda już bardzo dobrze. Trzeba też wiedzieć, że wypełnienia ramion to tylko jeden z elementów decydujących o wyglądzie i sposobie układania się marynarki w jej górnej części. Nie mniejsze znaczenie ma sposób wszycia rękawów, co wyraźnie widać na zdjęciu powyżej. Marynarka w kratę windowpane, z jej neapolitańskimi wszyciami, wyraźnie odcina się od pozostałych. Czy to znaczy, że wygląda ładniej? To już raczej rzecz gustu.

Jak wynika z moich wywodów nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tytułowe pytanie. Jednak na pewno nie ma uzasadnienia dla potępiania w czambuł wszystkich marynarek posiadających wkłady barkowe. Bywa, że takie rozwiązanie jest korzystniejsze i wygląda lepiej. Jednak pod warunkiem, że te wkłady są niewielkie. Takie jakie zwykł był posiadać w swoich marynarkach detektyw James Crockett – dziś nie znalazłyby uznania.

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

3 komentarze

  1. Super wpis, bardzo dziękuję za wyczerpanie tematu. Od siebie dodam, że ów młodzieniec z historii przytoczonej na początku, sugerował się raczej rodzajem wszycia rękawu – klasycznie wszyty rękaw (nie po neapolitańsku) nadal układa się prosto i bez zmarszczeń, a mejsce łączenia rękawa z marynarką tworzy szpic – stąd pewnie to skojarzenie, wrażenie „kwadratowości”. W szwie koszulowym kula rekawu jest wyraźnie zaokrąglona, bo wszycie eksponuje bark/ramię i to jest chyba ta najbardziej widoczna różnica. Prawda jest taka, że dobrze dobranego wkładu w ramionach w zasadzie nie widać, widać za to wszystko co dzieje się poniżej szwu i jak układa się sam rękaw. Pozdrawiam serdecznie!

  2. Moim zdaniem, miękkie ramiona więcej wybaczają.
    Mam kiepską sylwetkę – wąskie ramiona i spory obwód w talii. Gdy zakładam marynarkę z wkładem barkowym , która jest w pasie dobra, to ramiona brzydko sterczą.

  3. Największym problemem w tej całej kwestii jest odejście od idei umieszczania wkładów – maskowania niedoskonałości sylwetki. Po prostu nie każdy (abstrahując od zagadnienia mniejszej czy większej formalności) równie dobrze będzie wyglądać w marynarce mocno wypełnionej jak w tej bez wypełnień. A już abstrakcją byłaby korekta każdego z ramion osobno, dostępna jedynie w szyciu na miarę (a i to nie każdym). Dyskusje o formalności stają się stety bądź nie coraz bardziej czysto akademickie w czasach gdy garnitur coraz rzadziej widać nie tylko na ulicy, ale i miejscach bardziej formalnych typu teatr, opera czy nawet na ślubach lub chrzcinach. Poza środowiskami purystów przede wszystkim na formalność marynarki wpływa kolor i wzór, w dalszej mierze faktura materiału – wypełnienie ramion już znacznie mniej, jest nawet za rodzajem kieszeni czy guzików.
    Oprócz poduszek w ramionach pewnym elementem niemal niewspominanym, a wpływającym na wygląd jest wypełnienie w górnej części rękawa przy samym wszyciu w kształcie takiego półksiężyca. Mają je nawet modele Havana ze znanej marki Suitsupply, określane jako pozbawione wkładów. Sam z ich brakiem zetknąłem się tylko w marynarkach Lancerto&MrVintage i według mnie (przynajmniej przy mojej sylwetce) ich brak jest plusem.
    Mi marynarki bez wypełnień kojarzą się ze zdjęciami monarchów brytyjskich czy cara Mikołaja II z przełomu ubiegłych wieków, którzy w tym mniej formalnym stroju (jakim wówczas był garnitur) stawiali na dopasowanie i wygodę – bo jednak brak wypełnień i wysoka pacha dostosowana do użytkownika dają większy komfort.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *