Dzienny garnitur i muszka.
Czy takie zestawienie ma sens?
Czasy mamy takie, że większość mężczyzn nie nosi garniturów wcale, a ci którzy noszą – często rezygnują z krawata. Rozważania o muszce zakładanej do dziennego garnituru są więc trochę oderwane od realiów 🙂 Co jednak nie czyni takich rozważań mniej ciekawymi czy inspirującymi. Niekiedy warto poświęcić chwilę uwagi sprawom, które niekoniecznie są trendy. Ja muszki bardzo lubię i od czasu do czasu po nie sięgam, szczególnie po te mniej formalne – kolorowe i wzorzyste. I dziś takie właśnie chcę zaprezentować.
Warto zaznaczyć, że muszki wcale nie zniknęły z pola widzenia polskich mężczyzn, a wręcz przeciwnie: każdy mężczyzna – dwa razy w życiu – zadaje sobie pytanie: krawat czy muszka? I często wybiera muszkę! A te dwie życiowe okazje prowokujące powyższe pytanie to: studniówka i własny ślub. Niestety wiedza na temat muszek i ogólnie muszkowa kultura są u nas niskie i jeśli ktoś decyduje się na muszkę, to często popełnia przy okazji różne gafy, które psują cały efekt. Najważniejsze z tych gaf (często występujące w parze) to: zastosowanie koszuli z kołnierzykiem frakowym oraz muszki na gumce.
Powszechność muszek na gumce jest bardzo zastanawiająca, bo przecież krawaty na gumce – które kilkadziesiąt lat temu też były częstym zjawiskiem – zniknęły bez śladu. Nie sposób ich dzisiaj znaleźć w jakimkolwiek sklepie (jeśli pominąć krawaty dla chłopców mniej więcej do siódmego roku życia), a poza tym każdy mężczyzna wie, że taki krawat byłby kwintesencją obciachu. A muszki na gumce mają się świetnie, można je kupić wszędzie, a większość mężczyzn nie zdaje sobie nawet sprawy, że coś jest z nimi nie tak.
Muszę tu wyjaśnić, że określenie „muszka na gumce” jest skrótem myślowym, gdyż w rzeczywistości muszki te nie mają żadnej gumki, lecz pasek o regulowanej długości. Chodzi tylko o fakt, że nie są to muszki wiązane lecz gotowe; którym producent nadał jakąś formę, niemożliwą do zmiany. Prawdę mówiąc takie ozdoby nie zasługują na nazwę „muszka”; definicja muszki wg. Wikipedii brzmi: ozdobny element ubioru noszony zazwyczaj przez mężczyzn, będący wąskim paskiem tkaniny szykownie wiązanej pod szyją. Jak więc powinniśmy nazywać „muszkę gotową”? Według mnie jest to broszka i tego faktu nie zmieni nadanie jej kształtu podobnego do prawdziwej muszki. Broszkami są też oczywiście inne rekwizyty – o kształtach zbliżonych do muszek – wykonane z drewna, metalu, skóry, piór lub innych materiałów. Oczywiście nie ma nic złego w noszeniu przez mężczyzn broszek – zarówno tych przyczepianych pod kołnierzykiem koszul, jak i na klapach marynarek lub gdziekolwiek indziej. Ja wprawdzie odradzam takie ozdoby, ale jeśli komuś się podobają – to droga wolna 🙂
Pytanie postawione w tytule wpisu jest pytaniem retorycznym, gdyż muszka założona do dziennego garnituru nie tylko ma sens, ale wręcz wygląda bardzo stylowo i sartorialnie. Pod warunkiem wszakże, że nie jest to muszka formalna; czyli czarna (taka jaką zakłada się do smokingu) lub biała (taka jaką zakłada się do fraka). Muszka do dziennego garnituru – a także do zestawu koordynowanego – wygląda dobrze wtedy gdy ma kolor i wzór taki, jaki miałby krawat do takiego ubioru właściwy. Tyle można powiedzieć ogólnie; reszta to kwestia indywidualnego wyczucia i gustu. Na potrzeby tego wpisu przygotowałem kilka zdjęć z użyciem niektórych spośród moich muszek oraz dwóch garniturów z mojej kolekcji zaprojektowanej dla eGARNITUR. Dwurzędowy garnitur JAY jest uszyty z flaneli super 120’s, jednorzędowy RICK – z wełny super 110’s. Obie tkaniny pochodzą z Vitale Barberis Canonico.
Muszki są uszyte z różnych tkanin (bawełna, jedwab) i pochodzą od różnych producentów. Niektóre z nich są ze mną od ponad 30 lat i nie jestem w stanie wskazać ich producenta (o ile nie mają wszywki z nazwą marki). Zidentyfikowane marki to: Hisoutfit, Natan.J, Trendhim. Zdjęcia były robione w moim domu, zatem w tle pojawia się choinka oraz różne elementy wyposażenia, a jako rekwizyty posłużyły mi filiżanki z przełomu XIX i XX wieku. To pamiątki z okresu gdy się trochę interesowałem starą porcelaną i bywałem na różnych aukcjach.
Na koniec wyjaśnię jeszcze jedną kwestię, która i tak zapewne zostałaby poruszona w komentarzach. Bo ilekroć prezentuję moje stylizacje z udziałem muszki, zawsze znajdzie się ktoś kto mi wytyka, że mam na sobie koszulę z odkrytymi guzikami. A przecież wiadomo, że do muszki powinna być koszula z krytą plisą. Otóż nie ma i nigdy nie było takiej zasady, że gdy zakłada się muszkę, to koszula musi mieć krytą plisę. Owszem, jest zasada, że odkryte guziki koszuli są niedopuszczalne w strojach formalnych: smokingu i fraku. Obowiązuje wtedy kryta plisa lub guziki jubilerskie. Rozciąganie tej zasady na ubiory nieformalne – nie jest uprawnione. Jeśli ktoś zakłada muszkę do garnituru wieczorowego, to może zastosować (choć nie musi) koszulę z krytą plisą, ale koszulę z guzikami jubilerskimi – już nie. Gdy zejdziemy niżej w hierarchii formalności, odpada także koszula z krytą plisą.
Dzień dobry,
Może warto jeszcze dodać, że są zasadniczo dwa rodzaje – style muszek: butterfly (prezentowane w tym wpisie) i diamond – mój ulubiony 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Piotr
Rodzai muszek jest zasadniczo 3, oprócz dwóch wspomnianych jest jeszcze „nietoperz”.
W pierwszych filmach z Jamesem Bondem, Sean Connery wiązał do smokingu właśnie muszki typu nietoperz 🙂
Obawiam się, że w naszym kraju muszki zostały „zamordowane” bo kojarzą się nieodmiennie z pewnym ekscentrycznym politykiem o skrajnie kontrowersyjnych poglądach, którego nazwiska nie wymienię. Dlatego trzeba mieć dużą odwagę, by na co dzień pojawić się gdzieś z założoną muszką.
Trudno się zgodzić… To tak samo, jakby zohydzić sobie noszenie garnituru, bo w końcu większość polityków publicznie się w nich pokazuje. Nie ma czego się wstydzić, jeśli komuś odpowiada noszenie muchy, powinien to robić… Obowiązkowo wiązanej, a nie „na gumce”. Pozdrawiam 🙂
Klienci sa nieświadomi w kwestii muszek na gumce, ponieważ wszystkie firmy oferujące garnitury, tylko takie muszki prezentują przy okazji swojej oferty. Z zamówień , widzę że im młodsi, tym bardziej świadomi tego stanu rzeczy i chętnie kupują muszki wiązane. Nawet dokładnie określając czy mają być to diamond czy np.nietoperz.
Panie Janie, ciekawy temat i ciekawie opisany i zilustrowany. Mam pytanie o wielkość muszki, czy są jakieś standardy rozmiarów, jakieś S, M, L ? Mam wrażenie, że w pierwszej stylizacja, muszka w róże jest trochę za duża. Nie mam doświadczenie z noszeniem muszek.
Muszki mogą mieć różne rozmiary zarówno jeśli chodzi o szerokość skrzydełka, jak i szerokość całej muszki po zawiązaniu. Standardowa szerokość skrzydełka muszki typu motyl to 2,5 cala czyli około 6,4 cm. Skrzydełka muszek typu nietoperz mierzą zwykle 4 – 5 cm. Można też czasami spotkać muszki motyl o bardzo szerokich skrzydełkach, dochodzących nawet do 10 cm. Były modne w latach 70-tych ubiegłego wieku, ale i dzisiaj czasami się zdarzają. Spośród muszek zaprezentowanych w tym wpisie, najszersze skrzydełka (ok. 7 cm) ma granatowa muszka w grochy. Typowe 2,5 cala mają muszki: żółta w grochy i w bordowe paski. Szara muszka w kwiaty ma około 5,8 cm.
Ważnym parametrem jest szerokość muszki po zawiązaniu. Przyjmuje się, że powinna ona być mniej więcej taka jak rozstaw oczu noszącego – zmierzony pomiędzy zewnętrznymi kącikami. Nie należy jednak traktować tego zalecenia bardzo ściśle; chodzi tylko o to, żeby ktoś o wąsko rozstawionych oczach nie nosił muszki przesadnie szerokiej i na odwrót. U mnie ten rozstaw wynosi około 10,5 cm i mniej więcej tyle mierzą cztery muszki spośród sześciu zaprezentowanych. Najszersza jest muszka w kratę, która ma ok. 11,2 cm. Szara muszka w kwiaty ma 11 cm.
Dobierając muszkę raczej nie należy mierzyć podanych parametrów tylko dokonać ogólnej oceny: jak do nas pasuje. Jeśli subiektywnie wydaje się za duża lub za mała to trzeba z niej zrezygnować i poszukać innej. Zupełnie tak samo jest z doborem kapeluszy: są pewne zasady jak szerokość ronda i wysokość główki dopasować do wzrostu, typu sylwetki, kształtu twarzy a nawet wielkości nosa. Ale rozstrzygające jest spojrzenie w lustro i subiektywna ocena: pasuje do mnie, albo nie pasuje. Kiedyś kapelusze kupowało się u kapelusznika i można się było zdać na jego opinię. Dziś kupuje się w Internecie i trzeba samemu decydować. Może dlatego tak wielu mężczyzn boi się kapeluszy?
Bardzo dziękuję, cenne rady.
Ps. Kapelusze mam i noszę z przyjemnością.
Osobiście nie odczuwam żadnego strachu przed muszkami, tym bardziej do codziennego garnituru. Nie posiadam, może wielkiej kolekcji ale jestem z nich zadowolony
Przyznam jednak bez bicia, że wszystko to muszki gotowe. Niestety pomimo licznych prób nie udało mi się nauczyć wiązania muchy, może to wina mojej leworęczności.
Ps. Preferuję muszki do kamizelek, nie „wypychają” tak przodu kamizelki jak krawat 😉
Panie Janie mam pytanie 😛 o zdjęcie „dzienny_garnitur_11”. To jest 6-te zdjęcie od samej góry. Na zdjęciu tym widać ewidentnie, że muszka jest dużo mniejsza niż cała szerokość kołnierzyka. Jak marynarka brązowa jest zapięta nie rzuca się to już tak w oczy. Czy i tutaj jest jakaś zasada dobierania szerokości muszki do kołnierza czy tylko ta, o której Pan wspomniał w komentarzach ? Powiem szczerze, że choć uwielbiam Pana stylizacje to na tym zdjęciu mała muszka do tak szerokiego kołnierza wygląda, delikatnie mówiąc, karykaturalnie, ale to oczywiście moja opinia. Na innych zdjęciach jest już pełna klasa. Pozdrawiam 🙂
Nie dobiera się muszki do wielkości kołnierzyka bo musiałoby to być sprzeczne z dobieraniem do rozstawu oczu. Ale można zastosować działanie odwrotne i dobierać kołnierzyk koszuli do muszki. Bo gdy zakłada się muszkę kołnierzyk może mieć mniejsze wyłogi; nie muszą one sięgać do klap marynarki. Natomiast rozstrzygnięcie, w którym z tych dwóch przypadków całość wygląda „lepiej” lub „ładniej” – to już czysty subiektywizm. Moim zdaniem oba są równe pod względem estetycznym. Jedna z moich koszul smokingowych (marki Miler) ma właśnie takie mniejsze wyłogi, co zupełnie nie przeszkadza. Trzeba zresztą włożyć trochę wysiłku, żeby to wypatrzyć 🙂

Tradycyjnie znakomity wpis. Bardzo do Pana te muszki pasują i ciekawie skomponowały się z garniturami z kolekcji. Stylizacje z udziałem garnituru Rick mają niezwykle ciekawe kolory. Za równo garnitur jak i muszki są takie… hmmm… nasycone (?). Lubię bardzo takie kolory.
Zastanawia mnie jednak jedna rzecz, zupełnie niezwiązana z tematem. Na kilku fotografiach widać, że jedna z klap marynarki załamuje się w połowie długości. Jest to efekt, który mnie zawsze irytuje i nie znam wytłumaczenia tego fenomenu. Mam czasami marynarki / garnitury od tego samego producenta, w tym samym rozmiarze, z podobnej tkaniny, leżące tak samo i jedna będzie się załamywać w niektórych pozycjach, a druga nie… Czy zna Pan powody takiego „łamania się” klapy? Czy ma to może coś wspólnego z krojem typu slim / taliowanym ?
Pozdrawiam
Dziękuję 🙂
Klapy nie powinny się załamywać gdy sylwetka jest wyprostowana a ręce opuszczone. Oczywiście, gdy się unosi ręce, jest się w ruchu lub przyjmuje jakąś szczególną pozycję, to cała marynarka się marszczy w różnych miejscach a klapy mogą odstawać. Kwestia odstawania/załamywania się klap to jeden z najważniejszych parametrów dla oceny jak garnitur leży. Gdy szyje się garnitur u krawca – taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – i na ogół nie ma. Gdy kupuje się gotowy garnitur w sklepie, to trzeba zwracać uwagę na układanie się klap i nie kupować, gdy one odstają i/lub się załamują. Trzeba wtedy przymierzyć marynarkę w większym rozmiarze, bowiem przyczyną odstawania klap może być fakt, że jest ona za ciasna. Ale przyczyną może być po prostu niedopasowanie kroju do sylwetki i wtedy trzeba szukać garnituru innego producenta.
Poruszył Pan też ciekawy temat różnego układania się marynarek w tym samym rozmiarze, od tego samego producenta. Wydawać by się mogło, że to się nie ma prawa wydarzyć, gdy marynarka jest szyta z takiego samego wykroju, w tej samej szwalni. Tymczasem zdarza się dość często. Otóż marynarki przybierają swoją ostateczną formę w trakcie procesu prasowania (dziś wykonywanego na bardzo skomplikowanych maszynach prasujących), w trakcie którego tkaniny się kurczą. A każda tkanina ma nieco inny skurcz. W efekcie marynarki uszyte z identycznego wykroju, różną się od siebie – niekiedy dość znacznie.
Dziękuję za odpowiedź. Podobne miałem przeczucia i się w nich tylko utwierdziłem. Dla ścisłości dodam, że ewentualne łamanie się klap ma miejsce tylko przy niektórych pozycjach i właśnie zadziwiające jest to, że czasami zdarza się to w jednym egzemplarzu, a w drugim łudząco podobnym co do wykroju, tkaniny i rozmiaru… nie… Wyjątkowo duża różnica jest w moich dwóch wyjątkowych egzemplarzach (i nigdy więcej) typu „super-slim”. Obie w pozycji wyprostowanej są akceptowalne i na granicy normy w teście „wirtualnego guzika”, choć już od dawna preferuję luźniejszy krój. Obie ze znanej sieciówki. Obie w tym samym kroju i rozmiarze, kupione z tej samej kolekcji i jedna się łamie, a druga… w sumie nie da rady tak ustać żeby się złamała…
Pozdrawiam
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Panie Janie, jakie nakrycie glowy (poza kapeluszem) polecilby Pan do bawelnianego trencza? Pozdrawiam
Myślę, że kaszkiet byłby OK. Także coś zbliżonego: maciejówka, gawroszka itp. Jednak dzięki Humphreyowi Bogartowi i Casablance, to fedora kojarzy się z trenczem w pierwszej kolejności.
B. dziękuję.
Janie,
Ciekawy wpis, miło się czyta. Jestem wielkim fanem muszek na co dzień bez mała, również do kurtki jeans’owej, skórzanej, etc., etc. Oczywiście wiązane, innych nie.
Parafrazując klasyka, ś.p. Karola Marksa, można rzec:
„Muszkowicze” (mój neologizm) wszystkich krajów, łączcie się!”
(ang.: Bow-tie men of all Countries, unite!)
PS. Mam jednak wrażenie, że ostatnia muszka Twoich stylizacji jest nieco za duża, zdaje się znacznie szersza niż rozstaw Twych źrenic… Pozostałe podobnie, choć przy innych zworach mniej rzuca się to w oczy.
… ale może mi się tylko tak wydaje…
Pozdrawiam,
Maciej
Już tu ktoś poruszał temat wielkości muszek, ale jemu inna wydawała się za duża 😉 Każdy ma prawo do swojego subiektywnego spojrzenia. Ta różnica w podejściu do niektórych szczegółów ubioru jest tematem ciekawym samym w sobie, dlatego najbliższy wpis będzie temu poświęcony.
„Jeśli ktoś zakłada muszkę do garnituru wieczorowego, to może zastosować (choć nie musi) koszulę z krytą plisą,”
Chyba wszyscy polscy blogerzy w poradnikach ślubnych podają, że do muszki tylko kryta plisa. W sumie też wszyscy się raczej przyznają, że raczej muszek unikają. Czyli pewnie należy rozumieć, że powielają mity w tym aspekcie? Ale w sumie garnitur z krytą plisą będzie nieco bardziej formalny.