Pamiętam z mojego dzieciństwa taką zimę, gdy z powodu ekstremalnych mrozów utrzymujących się przez dłuższy czas, zamknięte były szkoły. Cieszyliśmy się z dodatkowych, dwutygodniowych ferii, ale nie przypominam sobie, żeby były jakieś duże problemy z zabawą na świeżym powietrzu przy -25ºC (nocami temperatury spadały znacznie poniżej -30ºC). Dziś zimy są znacznie łagodniejsze, ale i tak czasami potrafi być naprawdę zimno. Zatem zimowe dodatki takie jak: nakrycie głowy, szalik i rękawiczki, odgrywają bardzo ważną rolę. Sięgając po nie – warto pamiętać, że oprócz funkcji użytkowej (ochrona przed chłodem) spełniają one też nie mniej ważną funkcję ozdobną. Dobierając je odpowiednio, można zmieniać charakter całej stylizacji.
Największy wpływ na ogólną prezencję ma oczywiście nakrycie głowy. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że najelegantszym nakryciem głowy dla mężczyzny, jest kapelusz. Ciągle jednak mało jest mężczyzn, którzy by się odważyli na noszenie kapelusza. Bo kapelusz tak silnie przykuwa uwagę, że ktoś kto do tego nie przywykł, może się czuć skrępowany. Kapelusz ma jednak pewną wadę: nie chroni uszu. Wprawdzie pod rondem tworzy się coś w rodzaju poduszki powietrznej, która ma nieco wyższą temperaturę niż temperatura powietrza wokół, ale to działa przy temperaturach w okolicach 0°C. Przy -5°C i temperaturach niższych – uszy po prostu marzną.
Tu znów nasuwa mi się wspomnienie z dzieciństwa: w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku (a zapewne także wcześniej) w powszechnym użyciu były nauszniki. Zwykle były domowej roboty; wydziergane szydełkiem lub zrobione na drutach i zakładało się je niezależnie od nakrycia głowy. Oczywiście nauszniki stosowane były do tych nakryć głowy, które nie chroniły uszu – głównie kapeluszy i kaszkietów. Powie ktoś, że to nic nadzwyczajnego bo dziś też nosi się nauszniki. Tak! Ale dzisiejsze nauszniki – podobne do słuchawek – nie mają nic wspólnego z tymi sprzed 60 lat. Tamte – były to paski okalające głowę, z których zwieszały się klapki na uszy. Żeby takie paski nie zsuwały się z głowy, miały jeszcze dodatkowe paski – nad głową. W owym czasie byłem zdania, że nauszniki to kwintesencja obciachu i nigdy nie pozwoliłem mamie wcisnąć ich na moją głowę. Za to zdarzyło mi się kilka razy odmrozić uszy.
Poniżej kilka moich jesienno-zimowych stylizacji z kapeluszem i kaszkietem.
Drugim co do ważności zimowym dodatkiem, jest szalik. Wybierając szalik na zimę, warto postawić na wełnę lub jej szlachetniejsze odmiany: moher lub kaszmir. Taki szalik zapewni odpowiedni komfort użytkowania a przy okazji będzie ładny i stylowy. Warto też pamiętać o jedwabiu, który kiedyś był najważniejszą tkaniną na męskie szaliki, a dziś ustąpił miejsca wełnie. Co zresztą nie dziwi, gdyż jedwab nie jest w stanie zapewnić takiej izolacji termicznej jak wełna, a poza tym jest chłodny w dotyku. Ale pozostaje najbardziej eleganckim materiałem i przy umiarkowanych temperaturach może znaleźć zastosowanie. Są też rozwiązania pośrednie: szaliki z mieszanek wełny i jedwabiu, albo szaliki dwuwarstwowe – z jednej strony jedwab, z drugiej strony wełna. Ta druga opcja była w przeszłości dość często spotykana, dziś jest niemal w zaniku.
Zaprezentowane powyżej podejście do szalika można nazwać zachowawczym i przeciwstawić mu podejście twórcze. Nie będę tego wątku rozwijał, ograniczając się do pokazania kilku zdjęć z Pitti Uomo. Autorką zdjęć jest Małgorzata Adamska.
Podobno wśród młodych ludzi panuje moda na nienoszenie rękawiczek. Wiem to z informacji od kilku czytelników, ale sam nie rozmawiałem z nikim kto programowo nie nosi rękawiczek. Nie wiem więc z czego ta moda wynika, ale dostrzegam tu pewną analogię z moją niechęcią do nauszników (a także wszelkich czapek) w dzieciństwie 😉 Obecne zimy są jednak łagodne i prawdopodobieństwo, że ktoś odmrozi sobie ręce, jest bliskie zera.
Rękawiczki – podobnie jak szalik – spełniają dwie funkcje: użytkową i ozdobną. Nad użytkową nie ma się co rozwodzić natomiast funkcja ozdobna warta jest chwili uwagi. Po pierwsze trzeba zauważyć, że eleganckie rękawiczki to rękawiczki ze skóry. Mają też swoją wersję najbardziej elegancką, gdy są uszyte z niebarwionej irchy ze skóry jelenia lub daniela, rzadziej ze skóry owczej. Ircha to specjalnie wyprawiona, cienka skóra charakteryzująca się dużą wchłanialnością płynów, stąd stosuje się ją jako ściereczkę (np. do okularów, karoserii samochodowych itp.). Irchowe rękawiczki stanowiły niegdyś niezbędne wyposażenie eleganckich mężczyzn, dziś są bardzo rzadkie. Na ogół są szyte bez ocieplenia, zatem słabo chronią przed chłodem, a poza tym ich wadą jest wspomniana nasiąkliwość. Za to można je zwyczajnie prać w pralce lub ręcznie, byle w niezbyt wysokiej temperaturze, bo ulegną skurczeniu. No i rzecz najważniejsza: rękawiczki irchowe biją na głowę wszystkie inne, jeśli chodzi o stylowość.
Każdy zapewne wie, że skórzane elementy stylizacji (buty, pasek do spodni, rękawiczki) powinny być w tym samym kolorze. Jednak rękawiczki irchowe wyłamują się z tej zasady i można je nosić nawet do czarnych butów. Zresztą zasadę należy rozumieć w sposób ogólny, gdyż chodzi w niej tylko o zakaz łączenia brązowych elementów z czarnymi butami i odwrotnie. Można tę zasadę uściślić następująco: czarne rękawiczki – do czarnych butów, brązowe rękawiczki – do butów w innych kolorach niż czarny. Ale to nie znaczy, że nie można pójść ścieżką bardziej ambitną i dopasowywać kolory w sposób bezkompromisowy – np. granatowe rękawiczki do granatowych butów, bordowe rękawiczki do bordowych butów itp. A przecież w grę wchodzą jeszcze różne odcienie tego samego koloru, zatem liczba możliwych kombinacji jest nieograniczona.
Muszę jeszcze dodać, że na rękawiczkach w całości skórzanych świat się nie kończy. Bardzo ciekawym rozwiązaniem są rękawiczki z wstawkami z wełny, najczęściej z tweedu. A biorąc pod uwagę, że bywają też buty z wstawkami z tweedu, to otwiera się pole do kolejnych eksperymentów, które potrafią być bardzo wciągające. Tym, którzy dadzą się wciągnąć – życzę sukcesów.
Szanowny Panie Janie,
Ciekawy artykuł o temacie tyleż dla elegancji męskiej ważnym, co w większości pomijanym.
Dziękuję
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Pozdrawiam
Janie
Ostatnimi czasy kupiłem granatowy, dwurzędowy blezer z guzikami w kolorze złotym. Przymierzam się teraz do zakupu zegarka. Mam pytanie. Czy jeśli kupię zegarek ze srebrną kopertą albo taki ze srebrną nie tylko kopertą, ale i bransoletą zamiast paska, to czy występkiem będzie założenie go do ów blezera? Podejście złoty zegarek do złotych guzików na pewno jest ambitniejsze; problem w tym, że chciałbym, aby zegarek był możliwie najbardziej uniwersalny i pasował do jak największej części mojej skromnej garderoby. Pozdrawiam
W takich sytuacjach trzeba się kierować głosem rozsądku. Ja nie miałbym oporów w założeniu zegarka ze srebrną kopertą na pasku, ale już wahałbym się z założeniem analogicznego zegarka na srebrnej bransolecie.
Panie Janie,
jaki jest w Pańskim mniemaniu najbardziej uniwersalny kolor szalika? Nie oszukujmy się, dobrej jakości szal z wełny i kaszmiru to wydatek rzędu 200-400 zł, a pewnie i więcej.
Nie od razu Rzym zbudowano, tak i zimową męską garderobę. O ile uniwersalne rękawiczki dla mężczyzny lubującego się w klasycznej modzie męskiej – w mojej ocenie to te skórzane w kolorze brązowym, tak szalik… no właśnie. Od czego zacząć? Koloru płaszczy/kurtek? Koloru posiadanych nakryć głowy? A może warto postawić na stonowany i łatwy w łączeniu kolor jak szary lub granatowy? Od czegoś wszak należy zacząć!
Życzę udanego wieczoru!
Jeśli mogę się wtrącić – raczej odradzałbym zestawy „szary szalik z szarym płaszczem” czy „granatowy z granatowym” lub podobnych. Po prostu szalik się wtapia w tło płaszcza i nie wygląda to dobrze. Do płaszcza szarego, granatowego czy czarnego (choć czarnych raczej bym w ogóle unikał z wyjątkiem specjalnych okazji) sugerowałbym kolor wielbłądzi, tym bardziej że szalik przychodzi blisko twarzy, więc taki kolor wygląda dobrze korzystnie wpływając na środkowoeuropejską raczej bladawą, zimową karnację.
Nawiasem mówiąc denerwuje mnie, że nawet renomowane sklepy działające w Polsce nie rozróżniają szalików (= scarves) i szali (= shawls) tworząc jakieś terminologiczne dziwolągi.
Gdzie kupił pan irchowe rękawiczki?
https://kalta.pl/pl/c/Rekawiczki-irchowe/21
Panie Janie
Jak zwykle super artykuł. Czy mogę przy okazji tematu dodatki poprosić o artykuł na temat męskich piżam. Wiem że temat nie jest może zbyt popularny ale w związku ze zbliżającym się Świętami może być dodatkowa inspiracją.
Maciej
Dziękuję 🙂
Nie podejmę się pisania o piżamach, podobnie jak o bieliźnie. Nie wydaje mi się, żebym miał w tych tematach coś ciekawego do powiedzenia.
Dzień dobry! Bardzo się cieszę, że trafiłem na Pana blog. Chciałbym kupić mojemu Tacie na Święta czapkę na zimę ze sklepu Klasyczne Buty. Jednak zastanawiam się, czy to dobry pomysł. Firma jest mi znana i o jakość się nie martwię. Mam wątpliwości, czy kaszkiet zda egzamin nawet w minusową temperaturę, czy lepiej postawić na klasyk i wybrać wełnianą czapkę? Mój tata jest eleganckim mężczyzną, więc myślę, że byłby zadowolony z kaszkietu, jednak czy jest to dobry wybór na zimę? Pozdrawiam.
Moim zdaniem wełniany kaszkiet z podszewką (a bywają też z dodatkowym ociepleniem) stanowi wystarczającą ochronę przed chłodem czy nawet siarczystym mrozem. Warto też postawić na taki z nausznikami, które w razie potrzeby można rozłożyć by chronić w ten sposób uszy. Dzianinowa czapka z wełny być może lepiej od kaszkietu chroni głowę, ale przegrywa z nim jeśli chodzi o stylowość.
Rękawiczki , szalik , czapka to dodatek do ubioru w chłodne dni. Ich dobieranie podyktowane jest rodzajem noszonej garderoby m.in. kurtki , płaszcze . Co do szalików ciepłych oprócz typowej wełny polecam kaszmir – przyjemny dla skóry, cieply i lekki. Nakrycie głowy w postaci kaszkietu wróciło ostatnio do łask i w sposób szczególny doceniają mężczyźni z różnych grup wiekowych. Co do rękawiczek to faktycznie najpopularniejszymi są skórzane i wełniane mimo, iż jestem szereg innych materiałów do ich wykonania . Dobierając te dodatki należy pamiętać by pasowały do całości ubioru.