Smoking tropikalny, który jeszcze kilkanaście lat temu wydawał się strojem całkowicie zapomnianym, nieoczekiwanie stał się popularny, żeby nie powiedzieć – modny. Jeśli jednak sprawie przyjrzeć się nieco bardziej wnikliwie to łatwo się zauważy, że popularny stał się nie tyle smoking tropikalny, co najróżniejsze wariacje na jego temat, na czele z białą, bawełnianą marynarką z czarnymi wyłogami i czarnymi guzikami – która w żadnym wypadku nie jest elementem smokingu tropikalnego. Warto zatem przypomnieć sobie, jak powinien wyglądać klasyczny smoking tropikalny i w jakich okolicznościach może być stosowany.
Historia smokingu (w tym szczególnie historia smokingu tropikalnego) jest bardzo intrygująca, bowiem jego narodziny były mocno rozciągnięte w czasie. Przejście od fraka do smokingu, to nie było jednorazowe wydarzenie lecz proces, którego początku można się doszukiwać w połowie XIX wieku, natomiast ostateczna forma smokingu – zbliżona do tej jaką znamy obecnie – ukształtowała się w pierwszej dekadzie XX wieku, czyli w epoce edwardiańskiej (Edward VII panował w latach 1901 – 1910). Strojem formalnym wieczorowym długo jeszcze pozostawał frak, ale smoking zyskiwał popularność, m.in. dzięki wsparciu jakiego udzielał mu Edward VII. Smoking był zdecydowanie wygodniejszy od fraka, jednak ciągle był to ubiór dość ciężki, co było szczególnie uciążliwe latem. Dlatego już w epoce edwardiańskiej zaczęły się pojawiać letnie zamienniki, które przede wszystkim zakładały rezygnację z koloru czarnego. Mieliśmy zatem smokingi białe (biała marynarka + białe spodnie) i mieszane (biała marynarka + czarne spodnie i czarna marynarka + białe spodnie). Oczywiście letnie smokingi były szyte z lżejszych i bardziej przewiewnych tkanin oraz na ogół nie miały kamizelek.
Mówiąc o kształtowaniu się męskich ubiorów – zarówno formalnych, jak i nieformalnych – cały czas mamy przed oczami stolicę światowej mody czyli Londyn i ogromną rolę jaką w tym procesie odgrywali brytyjscy monarchowie: wspomniany Edward VII, a później Jerzy V i Edward VIII. Ale jeśli chodzi o ukształtowanie się wzorca smokingu tropikalnego, niebagatelną (jeśli nie wręcz kluczową) rolę odegrali Amerykanie. Bogaci Amerykanie coraz częściej w owym czasie podróżowali do krajów tropikalnych, niemało czasu spędzali przy tym na statkach. Był to bardzo dobry grunt do tego, żeby tradycyjne smokingi zastąpić czymś lżejszym.
Warto przy okazji zwrócić uwagę, że w języku angielskim-brytyjskim ubiór, u nas zwany smokingiem, to: dinner jacket. Pozornie mogłoby się wydawać, że dinner jacket to nie cały smoking, a tylko marynarka; w rzeczywistości chodzi o kompletny smoking. Za to w języku angielskim-amerykańskim jest słowo precyzyjne i bardzo jednoznaczne: tuxedo. Pochodzi od Tuxedo Park – małej miejscowości pod Nowym Jorkiem, nad jeziorem Tuxedo, w której mieścił się (i nadal mieści) słynny klub przyciągający nowojorską elitę. Można zaryzykować twierdzenie, że smoking tropikalny narodził się właśnie w Tuxedo Park Club.
Rolę Amerykanów łatwiej też zrozumieć jeśli porówna się temperatury jakie latem panują w Londynie i w Nowym Jorku, nie wspominając nawet o Los Angeles, które w początku XX wieku zaczęło wyrastać na kolejne wielkie centrum mody. Warto jeszcze przy okazji wspomnieć o tym, że lato w rozumieniu sezonu na ubiory w Ameryce, trochę się rozmijało z latem kalendarzowym. Otóż letni sezon modowy trwał od Memorial Day (ostatni poniedziałek maja) do Labor Day (pierwszy poniedziałek września). Pokazanie się w smokingu tropikalnym w Tuxedo Park Club, poza tym sezonem, byłoby ogromnym nietaktem. Oczywiście w czasach, gdy do kultury ubioru i etykiety przywiązywano odpowiednio dużą wagę. Dziś chyba mało kto się tym przejmuje i np. na galach oscarowych, które przecież mają miejsce w styczniu, widujemy różnych gwiazdorów w smokingach tropikalnych. Chociaż jeśli się smokingom tych gwiazdorów przyjrzymy bliżej to zauważymy, że na ogół nie są to klasyczne smokingi tropikalne, lecz jakieś – mniej lub bardziej udane – podróbki. Może zatem dla erzaców smokingów tropikalnych, etykieta nie obowiązuje? Może tak być 🙂
Zanim jednak smokingi tropikalne, takie jakie dziś znamy, zadomowiły się na dobre w męskiej modzie, jak huragan przeszła moda na tzw. mess jackets, które na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku, zrobiły niebywałą furorę. Były to po prostu półfraki (fraki bez ogona) w kolorze białym, połączone z czarnymi spodniami z wysokim stanem. Jeśli ktoś pamięta film Pół żartem pół serio, to wie jaka była istota mess jacket, bowiem w takim stroju wystąpił Osgood Fielding III (w tej roli Joe E. Brown) w scenach zalotów do Daphne (Jack Lemmon). Film, który powstał w roku 1959 opowiadał o wydarzeniach z roku 1929.
Żywot mess jackets (które wywodziły się z mundurów wieczorowych oficerów marynarki wojennej) był bardzo krótki (dwa lub trzy sezony na początku lat trzydziestych), gdyż żeby móc sobie pozwolić na taki strój trzeba było mieć absolutnie nienaganną sylwetkę. A jedną z głównych zalet zwykłych marynarek jest to, że potrafią to i owo zatuszować w niedoskonałej sylwetce. Dlatego już w 1936 roku, magazyn Esquire donosił: W tym roku wielką popularnością cieszą się jedno- lub dwurzędowe smokingi tropikalne z jasną marynarką z szalowym kołnierzem. Są one noszone z czarnymi spodniami z tropiku, lakierowanymi oksfordami lub eskarpinami, białą koszulą z wykładanym kołnierzykiem (bez usztywnionego gorsu) i z czarną muszką.
Wracając jeszcze do nazewnictwa, to warto tu odnotować rzadki przypadek, gdy w języku polskim coś jest określone bardziej precyzyjnie niż w angielskim. Określenie: smoking tropikalny jest bardzo jednoznaczne, a w zasadzie nie ma dobrego odpowiednika w języku angielskim, szczególnie w jego wersji amerykańskiej. Konsultowałem tę kwestię z moim przyjacielem Andym z Kalifornii, który jest wielkim miłośnikiem smokingów i ma ich całkiem pokaźną liczbę. Odpowiedział mi, że w Ameryce nie ma jednoznacznej nazwy dla ubioru, który my nazywamy smokingiem tropikalnym. Czasami mówi się o nim: ivory dinner jacket (czyli tak jak w Anglii), ale częściej: cream tuxedo lub white tuxedo. Nie zetknął się z nazwą tropical tuxedo ale nie wyklucza, że ktoś może takiej nazwy używać. W każdym razie gdyby ktoś jej użył w rozmowie z nim, to doskonale by zrozumiał co rozmówca ma na myśli. On sam często mówi: white tuxedo z pełną świadomością, że jest jest to nazwa myląca, bowiem marynarka smokingowa w kolorze śnieżnej bieli jest jego zdaniem niedopuszczalna i wygląda po prostu źle. Z czego zresztą niewiele osób zdaje sobie sprawę i takie „tuxedos” zdarzają się tu i ówdzie. Andy dodał, że widok smokingu tropikalnego na Zachodnim Wybrzeżu to niezwykła rzadkość i być może jest on jedynym, który takie smokingi nosi.
Dodam do tego jeszcze od siebie, że czasami można się też spotkać z nazwą: warm weather black tie. Używa jej np. Sven Raphael Schneider, autor cenionego przeze mnie bloga Gentleman’s Gazette.
Jak już wcześniej wspomniałem, klasyczne smokingi tropikalne widuje się dziś rzadko, bowiem zostały zastąpione przez erzace. Symbolem tego przejścia od klasyki do mody, mogą być smokingi tropikalne Jamesa Bonda z dwóch filmów: Goldfinger z roku 1964 i Spectre z roku 2015. Sean Connery w Goldfinger nosi absolutnie klasyczny smoking tropikalny zaprojektowany i uszyty w londyńskiej pracowni znanego krawca Anthony’ego Sinclaira, natomiast Daniel Craid w Spectre ma na sobie smoking pochodzący od Toma Forda (zaprojektowany przez Jany Temime), w którym niemal wszystkie detale odbiegają od klasycznego wzorca. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie czy jest to wynik świadomie przyjętej strategii zrywania z klasyką, czy może zwykłej indolencji.
Czym zatem powinien się charakteryzować smoking tropikalny w swoim wydaniu klasycznym? Przede wszystkim zarówno marynarka jak i spodnie powinny być uszyte z wełny – najlepiej o luźnym splocie, czyli z tropiku. To zresztą wyjaśnia dlaczego marynarka nie jest biała, lecz ma kolor kości słoniowej (ivory); po prostu wełny nie da się rozjaśnić do koloru śnieżnej bieli – zawsze pozostanie to biel „złamana”. Marynarka powinna mieć długość nieco większą niż typowa marynarka garniturowa, być zapinana na jeden guzik położony nieco poniżej linii talii, mieć 4 guziki przy rękawach, nie mieć patek na kieszeniach i nie mieć szliców. I co najważniejsze: klapy ostre lub kołnierz szalowy nie powinny być pokryte jedwabiem – jak to ma miejsce w zwykłych smokingach. Także guziki nie powinny być nim pokryte; powinny to być guziki z masy perłowej. Pozostałe elementy smokingu tropikalnego (spodnie z lampasami, buty, pas hiszpański, muszka) powinny być identyczne jak w zwykłym smokingu.
Marynarka Bonda ze Spectre jest uszyta z mieszanki jedwabiu i wiskozy, ma kolor biały, jest dość krótka, zapinana na dwa guziki (przy czym górny jest położony powyżej linii talii), ma 5 guzików przy rękawach i ma jeden szlic z tyłu. No i ma klapy oraz guziki pokryte błyszczącą tkaniną – wyraźnie inną niż ta, z której uszyta jest sama marynarka; prawdopodobnie jest to czysty jedwab, a nie mieszanka z wiskozą. Na plus trzeba Bondowi zapisać, że jego spodnie są uszyte z wełny (mieszanki wełny owczej i moheru) i mają jedwabne lampasy – co dziś wcale nie jest oczywiste w tzw. nowoczesnych smokingach. Mimo tych wszystkich wpadek trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że Daniel Craig prezentuje się zjawiskowo w swoim smokingu tropikalnym. Tym bardziej, że mroczne wnętrza pociągu przemierzającego marokańską pustynię powodują, że kolor marynarki gubi swoją śnieżną biel i wygląda jak klasyczna kość słoniowa. Uroku dodaje też czerwony goździk w butonierce, co jest oczywistym odniesieniem do filmu Goldfinger. Warto tu dodać, że kwiatek w butonierce nie był zaplanowany przez kostiumografkę – był to pomysł samego Daniela Craiga, wprowadzony w ostatniej chwili.
Żeby w roku 2015 można było zobaczyć Jamesa Bonda ponownie w smokingu tropikalnym, trzeba było czekać równe 30 lat, bowiem poprzednim filmem, w którym Bond pojawił się w takim stroju był Zabójczy widok z roku 1985. W rolę Bonda wcielał się w nim Roger Moore. Natomiast we wcześniejszych filmach serii, smokingi tropikalne pojawiały się często i przeważnie były to smokingi odpowiadające kanonom klasyki – czasami tylko z pewnymi modyfikacjami, uzasadnionymi np. miejscem akcji. Nic dziwnego; były szyte na potrzeby filmu, przez krawców z Savile Row.
Smoking tropikalny, podobnie jak jego tradycyjna odmiana, jest strojem wyłącznie wieczorowym i nie nadaje się do zastosowania w ciągu dnia. Ze względu na mniejszy stopień formalności, nadaje się idealnie na imprezy o charakterze rozrywkowym, w tym szczególnie na różne rauty na świeżym powietrzu lub np. na jachcie. Jak wskazuje jego nazwa, jest pomyślany jako strój przypisany do tropików. Kiedyś nawet można się było spotkać z twierdzeniem, że granice jego stosowania wyznaczają zwrotniki, tzn. nie powinno się go używać w rejonach na północ od zwrotnika Raka i na południe od zwrotnika Koziorożca. Z czasem jednak tę granicę przesuwano; mówiło się o 35º szerokości geograficznej, a ostatnio gdzieś przeczytałem, że granicę stosowania smokingów tropikalnych wyznaczają równoleżniki 49 stopnia szerokości geograficznej północnej i południowej. To by znaczyło, że Polska znajduje się poza strefą stosowania smokingów tropikalnych. Myślę, że w epoce ocieplającego się klimatu, takie wyznaczanie granic nie ma sensu i smokingi tropikalne mogą być stosowane wszędzie tam gdzie jest dostatecznie ciepło. Przy czym w strefie tropikalnej – przez cały rok, w rejonach nieco chłodniejszych – z wyłączeniem zimy, a w jeszcze chłodniejszych – tylko latem. Polskę, leżącą pomiędzy 49 a 55 stopniem szerokości geograficznej północnej, zakwalifikowałbym do tej trzeciej grupy.
Casablanca – największe miasto Maroka – jest położona mniej więcej na 33 stopniu szerokości północnej, czyli sporo na północ od zwrotnika Koziorożca. A o Casablance wspominam dlatego, że wiąże się z nią najpiękniejszy oraz najsłynniejszy smoking tropikalny w historii kina. Mam na myśli dwurzędowy smoking Ricka Blane’a (w tej roli Humphrey Bogart) w filmie Casablanca (1942), w reżyserii Michaela Curtiza.
Czy żelazna konsekwencja w trzymaniu się klasycznego wzorca smokingu tropikalnego ma dziś sens, czy jednak pewne modyfikacje są uzasadnione? Moim zdaniem są uzasadnione, ale pod warunkiem, że nie dotyczą najistotniejszych elementów i że stoi za nimi jakiś racjonalny powód, a nie niewiedza lub niechlujstwo. Pierwszym elementem, który bym odpuścił jest brak szliców. Dwa szlice czynią marynarkę wyraźnie bardziej praktyczną i wygodniejszą, zatem nie ma co kruszyć o to kopii. Ambiwalentne podejście mam natomiast do kwestii pokrycia klap (kołnierza szalowego) i guzików – jedwabiem w kolorze białym lub w kolorze zbliżonym do koloru marynarki. Takie rozwiązanie dziś się dość często spotyka i w gruncie rzeczy nie wygląda ono źle, ale jednak wprowadza pewne zamieszanie. Bo pamiętajmy, że spodnie mają lampas z czarnego jedwabiu, zatem kolejne błyszczące elementy w kolorze białym, zdecydowanie się z tym gryzą. A przecież jest jeszcze pas hiszpański i muszka. Ogólna zasada smokingu mówi, że powinny być z takiego samego jedwabiu, jaki pokrywa klapy. No, ale przecież nie mogą być białe!
Na ciekawy pomysł wpadł Brian Sacawa, autor popularnego bloga He Spoke Style, przy którym funkcjonuje też sklep oferujący elegancką odzież w systemie MTO (made to order). Otóż w ofercie sklepu znajdziemy marynarkę smokingu tropikalnego z pięknym kołnierzem szalowym, który nie jest pokryty jedwabiem. Natomiast guziki są pokryte tkaniną, ale nie błyszczącym jedwabiem, lecz wełną, z której uszyta jest marynarka. Jednym słowem: wilk syty i owca cała. Dodam jeszcze, że zdjęcie tej marynarki wykorzystałem jako zdjęcie główne wpisu.
Ja sam nie sprawiłem sobie dotąd smokingu tropikalnego, ale mam dwurzędową marynarkę w kolorze kości słoniowej, która nie jest z założenia ivory dinner jacket, ale dość zgrabnie może taką rolę pełnić, jeśli połączyć ją z innymi elementami smokingowymi. Oceńcie zresztą sami 🙂 A na koniec jeszcze jedno zdjęcie z czerwcowego przyjęcia we Florencji. O tyle ciekawe, że mój znajomy Henrik ma na sobie smoking tropikalny z epoki edwardiańskiej, składający się z czarnej marynarki i spodni w kolorze kości słoniowej. Natomiast ja mam na sobie wprawdzie tradycyjny smoking w kolorze czarnym, ale ma on kołnierz szalowy wzorowany na kołnierzu smokingu tropikalnego Humphreya Bogarta z Casablanki. Jest to smoking DEAN z mojej kolekcji dla eGARNITUR.
Wersja z jasnymi spodniami wygląda moim zdanie nie ładnie ! Dużo lepiej wygląda jasna góra i ciemny dół ! Najlepiej smoking wygląda w klasycznej kolorystyce . A to co dzisiaj noszą celebryci a najczęściej tzw pseudocelebryci to totalna porażka !!!
Co tu okrywać Janie wyglądasz odjazdowo w swoim tropikalnym smokingu👍🏻👍🏻👍🏻. Lewy ze swoim ….garniturem smokingowym z Dubaju może Tobie czyścić lotniki😁😁😁
😉
Panie Janie, rewelacyjny wręcz wpis, choć przyznam na marginesie, że dla mnie czysto teoretyczny w tym sensie że prawdopodobieństwo aby potrzebował smokingu tropikalnego oceniam na zerowe. Bardzo jednak dziękuję, czytanie tego wpisu to czysta przyjemność.
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Panie Janie,
Czy do prezentowanego smokingu we wpisie a właściwie do każdego smokingu powinno się nosić spodnie na szelkach w kolorze białym? Drugie pytanie czy pas jest elementem obowiązkowym, czy można sobie tę część garderoby wybaczyć?
Pozdrawiam
Szelek nie należy traktować jako obowiązkowego elementu smokingu, a jedynie jako zalecany. Jeśli spodnie mają boczne ściągacze lub są bardzo dopasowane w pasie, to można się obyć bez szelek, jednak warto mieć na uwadze kluczową zaletę szelek, to znaczy utrzymywanie spodni w optymalnym położeniu – niezależnie od sytuacji. Natomiast wykluczyć należy stosowanie zwykłego paska do spodni, gdyż jego klamra będzie się wyraźnie i nieestetycznie odznaczać pod pasem smokingowym (lub kamizelką).
Kolor szelek smokingowych nie musi być biały ale przyjęło się, że szelki z jedwabnej mory w kolorze białym są najbardziej klasyczne i eleganckie. Co nie znaczy, że białe szelki z taśmy gumowej lub szelki w innym kolorze, będą błędem.
Pas smokingowy (ewentualnie kamizelka) to obowiązkowe wyposażenie smokingu. Brak pasa/kamizelki to mniej więcej takie uchybienie jak założenie spodni bez lampasów lub marynarki z dwoma guzikami.
Jednak czytałem, ze do smokingu dwurzędowego pas smokingowy jest niekonieczny, ponieważ marynarki tej się nie rozpina. Czy jednak jak napisałeś pas jest obowiązkowy niezależnie od rodzaju smokingu? Czy moglbys się Janie również do tego odnieść?
Oczywiście do smokingu dwurzędowego nie nosi się ani pasa, ani kamizelki. Użyłem skrótu myślowego zakładając, że pomysł pasa/kamizelki w takim przypadku nikomu nie przyjdzie do głowy. Dla ścisłości powinienem był dodać, że chodzi o smoking jednorzędowy.
Z ciekawości przeszukałem Internet w poszukiwaniu smokingu tropikalnego i informacji na jego temat. Zrobiłem to za Was. Nie czyńcie tego. To, co zobaczyłem, nie uda się odzobaczyć.