Lato się skończyło zatem nadeszła pora żeby zamknąć mój cykl artykułów o letnich marynarkach. Zamknięcia postanowiłem dokonać z przytupem i jako obiekt dzisiejszej prezentacji wybrałem smoking tropikalny. W końcu trudno sobie wyobrazić marynarkę ściślej przypisaną do lata, niż marynarka smokingu tropikalnego. Powstaje tylko pytanie czy szerokość geograficzna na jakiej leży Polska kwalifikuje ją do tego żeby nosić tu smokingi tropikalne? Moim zdaniem tak, o czym w kolejnych akapitach.
Smoking tropikalny – jak sama nazwa wskazuje – został pomyślany jako strój odpowiedni dla krajów tropikalnych, ale miejscem jego narodzin był Tuxedo Park Club znajdujący się w niedużej miejscowości Tuxedo Park nieopodal Nowego Jorku. Tam też przeżywał okres swojej największej świetności w okresie między pierwszą a drugą Wojną Światową. A trzeba wiedzieć, że było to bardzo prestiżowe miejsce spotkań nowojorskiej elity finansowej – istniejące zresztą do dzisiaj. Więcej o historii i współczesności smokingu tropikalnego (na który w Ameryce mówi się cream tuxedo lub white tuxedo) przeczytacie we wpisie: Smoking tropikalny. Zachęcam do lektury tym bardziej, że ten artykuł uważam za jeden z najciekawszych tekstów z mojego bloga.
Spór o to gdzie wypada nosić smoking tropikalny a gdzie jego noszenie jest w złym tonie, nigdy nie został rozstrzygnięty, ale opinie na ten temat zmieniały się w czasie. Mówiło się kiedyś, że można go nosić jedynie w miejscach leżących pomiędzy Zwrotnikiem Koziorożca i Zwrotnikiem Raka, później wyznaczono granice na 40 stopniu szerokości północnej i południowej (Nowy Jork leży mniej więcej właśnie na 40 stopniu szerokości północnej), niedawno natknąłem się na informację, że te granice znajdują się na 49 stopniu szerokości północnej i południowej. Warto zauważyć, że Warszawa leży mniej więcej na 52 stopniu szerokości północnej, zatem jakoby poza zasięgiem dopuszczalności smokingu tropikalnego. Ja uważam, że w dobie ocieplającego się klimatu wyznaczanie takich granic nie ma sensu i smoking tropikalny można dziś nosić wszędzie. Z tym, że im dalej na północ (albo na południe na półkuli południowej), tym jego użycie jest ograniczane przez pory roku. W północnej części Europy tylko latem, w części południowej także wiosną i jesienią (ale nie zimą). Oczami wyobraźni widzę taką sytuację, że płynę latem luksusowym statkiem wycieczkowym wzdłuż wybrzeży Norwegii; z okazji przekroczenia koła podbiegunowego kapitan wydaje bal i ja na ten bal przychodzę w smokingu tropikalnym. Faux pas? W żadnym wypadku! No ale pod warunkiem, że zweryfikuję swoją opinię o dopuszczalności tego typu smokingu wyłącznie po realnym zmierzchu. Bo w środku lata za kołem podbiegunowym nie ma zmierzchu – dzień trwa całą dobę. Tym niemniej ja całkiem poważnie mam w planie tę wizję zrealizować.
Inna moja wizja związana ze smokingiem tropikalnym wiąże się z półkulą południową. Marzy mi się wizyta w Republice Południowej Afryki, a tam podróż luksusowym ekspresem Blue Train z Kapsztadu do Pretorii (1600 km). Nie wyobrażam sobie bym na kolację mógł się ubrać inaczej niż w smoking tropikalny. Ale podróż jest na tyle długa, że w jej trakcie kolacje są dwie i czy jest do pomyślenia, żeby na obie przyjść w tym samym smokingu? Oczywiście jest to nie do pomyślenia, dlatego widzę się jednego wieczoru w smokingu jednorzędowym, a drugiego w dwurzędowym (szczęśliwie spodnie i buty mogą być te same). Żona oczywiście w innej sukni pierwszego i drugiego wieczoru, więc pojawia się problem wielkości bagażu. To jednak rozważania czysto teoretyczne gdyż tej wizji chyba jednak nie zrealizuję.
Smoking tropikalny, podobnie jak zwykły smoking, jest strojem wyłącznie wieczorowym i nie nadaje się do zastosowań w ciągu dnia. Przy czym – moim zdaniem – czasową granicę jego stosowania w ciągu doby wyznacza realny zmierzch, a nie umowna godzina 18:00, jaką się zwykło przyjmować jako porę dopuszczalności strojów wieczorowych. W związku z tym mam pewną ciekawą konstatację. Otóż ktokolwiek, gdziekolwiek (np. na Instagramie) publikuje jakieś zdjęcia w smokingu tropikalnym to zawsze są one wykonane w świetle dnia. I moim zdaniem smoking wygląda wtedy źle.
Ja postanowiłem, że sesja zdjęciowa z moim smokingiem musi się odbyć po zmierzchu. To oczywiście było pewnym wyzwaniem dla fotografa, ale nieprzesadnie wielkim. Kamil Szpilski, który jest autorem publikowanych zdjęć, wywiązał się z zadania doskonale. Moja żona Małgorzata tym razem wystąpiła w roli twórczyni krótkich wideo, a efekty jej pracy można zobaczyć na moim koncie instagramowym. Każdy musi chyba przyznać, że nocne zdjęcia w scenerii warszawskich bulwarów, z rzeką w tle, mają w sobie niezaprzeczalny urok, a smoking tropikalny wygląda w tej scenerii doskonale. Jestem pewien, że zdjęcia w dziennym świetle wypadłyby gorzej.
Jeśli chodzi o sam smoking to pochodzi on z firmy Bonus. Marynarka była szyta na miarę (nie ma takiej w ofercie RTW), natomiast spodnie pochodzą ze smokingu DEAN z mojej kolekcji. Koszula i poszetka są marki Van Thorn, buty Meka, zegarek Maurice Lacroix, muszka i skarpetki są bezimienne. Niewątpliwie ważnym i rzucającym się w oczy elementem stylizacji jest czerwony goździk w butonierce. Decydując się na niego nawiązałem do dwóch filmowych postaci, które w smokingach tropikalnych wyglądały wspaniale: Jamesa Bonda i Indiany Jonesa.
Wspaniały wpis Janie 😀
Czy mógłbym prosić Cię o radę, zbliża się termin obrony mojej pracy doktorskiej i zastanawiam się jaki strój byłby bardziej wskazany? Zastanawiam się nad atramentowym garniturem dwurzędowa marynarka lub jednorzędowa i spodnie z manszetami z wysokim stanem. Z dodatków biała lniana poszetka i granatowy lub bordowy jedwabny krawat, biała koszula z mankietami na spinki z kołnierzykiem półwłoskim lub pin collar (https://www.poszetka.com/product-pol-8165-Klasyczny-Dwurzedowy-Granatowy-Garnitur.html). Ewentualnie zastanawiałem się nad szarym garniturem w delikatną kratę księcia walii z próchnika, dodatki tożsame. Do każdej stylizacji czarne lotniki, albo czarne wiedenki z zamkniętą przyszywą. Zastanawiam się jeszcze nad kolorem skarpetek 😀
Dziękuję 🙂
Na taką okazję jak obrona pracy doktorskiej absolutnie odradzam dandysowskie podejście. Proponuję do bólu klasycznie: granatowy garnitur, biała koszula, granatowy krawat (ale bordowy też jest OK), czarne wiedenki lub lotniki. Skarpetki w kolorze garnituru, poszetka biała. Nawet kołnierzyk pin collar bym odradzał na rzecz zwykłego, półwłoskiego.
Czy można wiedzieć dlaczego? Czy ubiór dandysowski może realnie wpłynąć na to jak nas Profesorowie ocenią?
PS. Wyśmienita kreacja z smokingiem tropikalnym. Doktor Jones też dobrze wypadł 😉
Pytasz o radę to doradzam zgodnie z moją najlepszą wiedzą. Ale przecież nie musisz się do tych rad stosować i ubrać się tak jak Ci w duszy gra. A czy osoby Cię oceniające mogą kierować się innymi względami niż tylko merytoryczna zawartość Twojej pracy i jakość jej obrony? Mam nadzieję, że nie! I że wezmą pod uwagę wyłącznie Twoje kompetencje nawet gdybyś przyszedł na obronę w dresie i klapkach albo w żakiecie i cylindrze na głowie. Mimo to odradzam zarówno dres jak i żakiet.
Ośmielę się dodać swoje trzy grosze:
Tego dnia najważniejsze będzie to, co będziesz mówił i prezentował. Niedobrze byłoby to przyćmić wrażeniem wywołanym przez ubiór.
Dzień dobry, krótkie pytanie o dress code.
Dostałem zaproszenie na 30 rocznicę istnienia firmy. Zaproszenie w sekcji dress code mówi: ‘Dress to impress’; think cocktail dresses, sharp suits, a touch of sparkle…but the most important thing is you’re comfortable and ready to party the night away!
Nie jest to na pewno jednoznaczne określenie dreskodu, dlatego zastanawiam się jakby Pan to zinterpretował? Raczej nie black tie, bo to powinno wybrzmiewać jednoznacznie. Zatem cocktail attire?
Tak czy inaczej, z uwagi na to, że impreza ma się odbyć w listopadzie, rozważam założenie granatowego dwurzędowego garnituru flanelowego i może jakiś knit lub knitowa mucha? Impreza w Londynie, więc myślę, że będzie wystarczająco chłodno.
Czy taki ubiór można uznać za zimowy cocktail attire czy raczej patrzeć na bardziej gładkie tkaniny?
Dziękuję i pozdrawiam
Łukasz
Czego to ludzie nie wymyślą! Muszę przyznać, że z takim podejściem do dresskodu jeszcze się nie zetknąłem. Moim zdaniem jest to zachęta do ubiorów dziwacznych lub nawet szokujących i być może jakaś część uczestników pójdzie w tym kierunku. Ja bym doradzał klasyczny strój wieczorowy, ale lekkie odejście od tej konwencji w postaci garnituru flanelowego, uważam za akceptowalne. Natomiast dalsze odchodzenie w postaci krawata/muszki knita – już zdecydowanie odradzam. Bardzo popieram pomysł założenia garnituru dwurzędowego, co będzie właśnie „touch of sparkle”.
Janie, piękny smoking!
Ja sam w tym roku nie mogłem się powstrzymać i kupiłem używaną marynarkę od smokingu tropikalnego. Ale ile z nią roboty! Piękna wełna w odpowiednim kolorze, ale klapy powlekane atłasem, także trzeba zdobyć tkaninę i wymienić u znajomej krawcowej. Guziki też chybione, powlekane jedwabiem, zatem zaopatrzyć się w masę perłową również musiałem. Marynarkę ponadto będę zwężał dosyć solidnie i myślę, czy przy okazji dzięki temu nadmiarowi materiału nie dałoby się zrobić podwójnych szliców. Czy Ty na moim miejscu byś tego próbował?
Dziękuję 🙂
Ja bym po prostu zostawił klapy takie jakie są (wymienić można ewentualnie guziki ale też niekoniecznie). To wprawdzie jest niezgodne z klasycznymi zasadami, ale dzisiaj powszechnie stosowane. Przypuszczam też, że nie uda Ci się znaleźć tkaniny identycznej z tą z jakiej uszyta jest marynarka. A stosowanie innej – choćby bardzo podobnej – nie ma sensu. Skoro myślisz o stworzeniu dwóch szliców to domyślam się, że marynarka ich nie ma wcale. I tak właśnie powinno być: marynarka smokingowa nie powinna mieć szliców. Moja marynarka z tego wpisu wprawdzie je ma ale dlatego, że była szyta z myślą o zupełnie innym przeznaczeniu. Tym niemniej gdy zacząłem ją stosować jako marynarkę smokingową, szlice stały się odstępstwem od zasad.
Umowna granica to zmierzch? Nie wiem, czy wieczorowe przyjęcia letnią porą zaczynają się o zmierzchu lub po zmierzchu, ale mam wrażenie, że zazwyczaj jest to późne popołudnie i piękne zachodzące słońce. Czyli co, przebierać się w trakcie?
Swoją drogą, mam również inne wrażenie, że na niewielu osobach (oczywiście za wyjątkiem Jamesa Bonda…) taki smoking wygląda naprawdę dobrze. Ale to tylko wrażenie, jak rzekłem…
… i pół żartem jeszcze: mam nadzieję, że było wystarczająco asertywnie? 🙂
Zapewne pytanie o przebieranie się w trakcie imprezy było żartem, ale odpowiem całkiem poważnie: nie ma mowy o przebieraniu się w trakcie. Nawet gdyby była taka możliwość a tej przecież na ogół nie ma. Na wydarzenia, które zaczynają się w ciągu dnia obowiązuje strój dzienny i pozostaje on właściwym do końca wydarzenia. Nawet wtedy, gdy przeciągnie się ono do białego rana dnia następnego. Typowym przykładem są śluby i wesela zaczynające się bezpośrednio po uroczystości, czyli czasami nawet przed południem. W krajach o wysokiej kulturze ubioru (np. w Belgii) obowiązkowymi męskimi strojami są w takiej sytuacji żakiety, które pozostają właściwe do końca wesela (czyli nawet przez całą noc).
” Ale podróż jest na tyle długa, że w jej trakcie kolacje są dwie i czy jest do pomyślenia, żeby na obie przyjść w tym samym smokingu?”
Janie, rozumiem, że to autoironiczny wpis? Bo smoking, a wcześniej frak właśnie po to powstały – żeby mężczyzna podczas eleganckiego przyjęcia nie zastanawiam się, w czym ma pójść i jakie dodatki założy. Tylko zawsze zakładał to samo – strój, którego wygląd był ściśle regulowany – i był ubrany perfekcyjnie.
Jednak nie podzielam poglądu, że smoking można mieć tylko jeden. Jeśli ktoś ma częste okazje do jego noszenia i go na to stać, to może mieć smoking czarny i midnight blue, a każdy z nich z kołnierzem szalowym i z klapami ostrymi, jednorzędowy i dwurzędowy. Do tego smoking tropikalny jednorzędowy i dwurzędowy. z klapami ostrymi i z kołnierzem szalowym. I to bynajmniej nie jest tylko teoria bo mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że pewien mój znajomy z Kalifornii, o imieniu Andy, wszystkie je ma. A oprócz tego ma marynarki „smokingowe” beżowe, zielone i czerwone, czego już jednak nie popieram.