Dzisiaj kilka zdjęć z miłego wieczoru, jaki spędziłem wraz z czytelnikami bloga, którzy skorzystali z mojego zaproszenia. Oprócz ciekawych rozmów i wyśmienitego piwa, była jeszcze jedna atrakcja: zwiedzanie browaru, który mieści się w podziemiach centrum handlowego Arkadia. Panowała tam niska temperatura, dlatego wszyscy są w okryciach wierzchnich. Obejrzeliśmy urządzenia, które umożliwiają warzenie piwa, obejrzeliśmy zbiorniki, w których piwo leżakuje, a także popróbowaliśmy leżakującego piwa, nalewanego bezpośrednio z jednego z nich. Było to sezonowe piwo Koźlak, które jest warzone tylko dwa razy w roku. Ma ono bardzo długi czas leżakowania wynoszący aż trzy miesiące. Między innymi dzięki temu ma bardzo specyficzny smak i aromat. Piwo to nie zakończyło jeszcze okresu leżakowania; gotowe będzie dopiero w dniu 6 grudnia (warto po tym dniu odwiedzić Bierhalle i spróbować Koźlaka). Więc próbowaliśmy piwa w trakcie leżakowania. Wszystkim bardzo przypadło do gustu! Po 6 grudnia powinno być jeszcze lepsze.
Przy okazji spotkania wyjaśniła się ciekawa sprawa, która nurtowała mnie od jakiegoś czasu. Mianowicie mam regularne wejścia na bloga z… Kataru. Zastanawiałem się, jakim sposobem ktoś z tak egzotycznego miejsca odnalazł mój blog i stał się jego regularnym czytelnikiem. Czy zna język polski, czy poprzestaje tylko na oglądaniu zdjęć? Okazało się, że córka jednego z czytelników obecnych na spotkaniu, przesłała link swojej koleżance, która mieszka w Abu Dhabi. To wprawdzie Zjednoczone Emiraty Arabskie a nie Katar, ale widocznie program Google Analitics, z którego czerpię dane, myli te miejsca. A może po prostu serwer, z którego korzysta czytelniczka, jest zlokalizowany w Katarze. W każdym razie, droga Moniko, czytelniczko z Abu Dhabi – serdeczne pozdrowienia!
Dziękuję wszystkim, którzy przyszli na spotkanie, za miły wieczór.
Widać ,że zaproszeni goście nie czytają Pana wpisów o męskim stylu i tylko gospodarka ich interesuje.
Przypomina mi się od razu historyjka jaką Pan opisał z właścicielem kancelarii prawnej który specjalnie pojechał do domu aby się przebrać 🙂
Na wątpliwości jednego z czytelników, wyrażone na facebooku, przed spotkaniem, odpowiedziałem, że zapraszam osoby, a nie ubrania. I cieszę się, że mogliśmy spędzić miły wieczór. Bo najważniejsza jest jednak treść, a nie forma.
Piwko, ach dziś piątek tez skocze 🙂 Zrobił mi Pan smaka! 🙂
Panie Janie,
Chciałem serdecznie podziękować za zaproszenie i możliwość osobistej wymiany zdań z Pana Fanami. Pomysł świetny i powiem szczerze, iż jest to centrum handlowe, które dość często odwiedzam i nie miałem pojęcia o współistnienia browaru w tym miejscu.
Serdecznie dziękuję raz jeszcze i życzę miliona odsłon, sam będę skromnie do tego się przyczyniał.
pozdrawiam
spokojny
Jedno sprostowanie 😉 Trzy miesiące to nie jest długi czas leżakowania 🙂 Sam ważę piwo i jedno z nich leżakuje już 11 miesięcy. Samo leżakowanie ma dwa cele, wydobycie tych aromatów które są charakterystyczne dla danego stylu oraz uzyskanie tak zwanej „gładkości” piwa.
Gdy pojawi się informacja o kolejnym spotkaniu przywiozę Panu swoje piwa i pozostawię do oceny 🙂
Pozdrawiam
R.S.
Bardzo jestem ciekawy smaku twojego piwa; nigdy nie piłem piwa warzonego domowym sposobem. Czasami kupuję jakieś piwa tzw. rzemieślnicze, czyli z małych, lokalnych browarów, ale nigdy dotąd nie trafiłem na takie, które by mnie zachwyciło. Inna rzecz, że nie jestem jakimś szczególnym smakoszem i najbardziej leżą mi piwa typu pils. A z piwnych eskapad najlepsze moje wspomnienia wiążą się z piwiarniami w Pradze. Ale zapewne, oprócz samego smaku piwa i sposobu jego nalania, niebagatelny wpływ na to ma niepowtarzalna atmosfera tych miejsc.
Pozdrawiam.