Tydzień temu, w Aszchabadzie, stolicy Turkmenistanu, miało miejsce doniosłe wydarzenie: odsłonięty został imponujący monument ku czci Gurbanguły Berdymuchamedowa – umiłowanego przywódcy Turkmenistanu. Pomnik jest wyraźnie wzorowany na słynnym monumencie, jaki Katarzyna Wielka wystawiła w Petersburgu Piotrowi Wielkiemu w 1782 roku, ale przewyższa go rozmiarami oraz faktem, że odlew z brązu został pokryty 24-karatowym złotem. Poza tym poziom artystyczny rzeźby nieco odbiega od dzieła Étienna Maurica Falconeta – autora pomnika cara Piotra I.
Idea budowy pomnika Berdymuchamedowa pojawiła się zaledwie rok wcześniej, gdy turkmeński naród wystąpił z takim wnioskiem. Na co umiłowany przywódca odpowiedział skromnie: 'Moim głównym celem jest służyć ludziom i ojczyźnie. Będę słuchać opinii ludzi i robić jak chcą’. I budowa ruszyła. Efekt końcowy zapiera dech w piersiach! Zarówno sam pomnik, jak i monumentalny cokół, nie wiedzieć czemu, kojarzą mi się ze scenografią niskobudżetowych oper. To jest skojarzenie o tyle ciekawe, że umiłowany przywódca Berdymuchamedow zakazał w Turkmenistanie… wystawiania oper. Z kolei sama uroczystość odsłonięcia pomnika przypominała cyrk. Zapewne już się domyślasz, drogi czytelniku, że cyrki też są w Turkmenistanie zakazane. Tak! I też jest to decyzja umiłowanego przywódcy.
Gurbanguły Berdymuchamedow został umiłowanym przywódcą w roku 2006, po niespodziewanej śmierci poprzedniego umiłowanego przywódcy – Saparmurata Nijazowa, który tę funkcję pełnił od roku 1985, najpierw jako I sekretarz Komunistycznej Partii Turkmenistanu, a następnie jako prezydent. Miał on zresztą doskonałe pochodzenie, bowiem państwowa komisja historyków ustaliła, ponad wszelką wątpliwość, że był potomkiem Aleksandra Macedońskiego. W prostej linii. Nijazow ma w Turkmenistanie wiele pomników wykonanych ze złota lub pozłacanych. Najwspanialszy z nich, odlany z czystego złota, stał na centralnym placu Aszhabadu, wieńcząc 75-metrową dziwaczną budowlę. Statua na szczycie obracała się w ten sposób, że umiłowany przywódca miał twarz zawsze zwróconą ku słońcu. Pisząc o usytuowaniu pomnika użyłem czasu przeszłego, bowiem kilka lat temu, decyzją nowego umiłowanego przywódcy – Berdymuchamedowa – cała budowla wraz ze statuą została przeniesiona na przedmieścia. Chodzą słuchy, że przy okazji, oryginalny złoty odlew zamieniono na kopię odlaną z brązu i pozłacaną.
A wracając do Berdymuchamedowa warto podkreślić jego wielką miłość do koni. Nie dość, że osobiście wspiera hodowlę specyficznej turkmeńskiej rasy, to jeszcze bierze udział w wyścigach, dosiadając rącze wierzchowce. Musi być przy tym znakomitym jeźdźcem bowiem wygrywa wszystkie wyścigi, w których startuje. Czasami zdarzają się oczywiście sytuacje nieprzewidziane, jak ta na filmie poniżej, gdy potknięcie konia było przyczyną groźnego upadku umiłowanego przywódcy. Ale już za linią mety, po odniesionym kolejnym zwycięstwie. Po zdarzeniu, cała publiczność uczestnicząca w wyścigach została poddana drobiazgowej kontroli, podczas której konfiskowano wszelkie filmy i zdjęcia, na których utrwalono upadek. Jak widać skuteczność turkmeńskich służb specjalnych jest ograniczona i nienajgorszej jakości film jednak wyciekł. A trzeba wiedzieć, że turkmeńskie służby są bardzo liczne, co zresztą też widać na filmie.
Ciekawe czy biedna szkapa dostała kulkę za zamach na życie prezydenta? Niezły skansen tam mają, zresztą chyba wszystkie te środkowoazjatyckie republiki rządzone są na podobnych zasadach. Komuszy kacyk przerobiony na pana feudalnego, obrońca tradycji i rodziny. Rosja przecież to samo.