Księga zdziwień odc.131

księga zdziwień

Czy ambitny i kosztowny program budowy polskiego samochodu elektrycznego może jeszcze dziwić, czy już tylko śmieszyć? Jeśli śmieszyć, to byłby to śmiech przez łzy, zważywszy ile ta fanaberia premiera Mateusza Morawieckiego, kosztowała już polskich podatników i ile jeszcze będzie kosztować, zanim program zostanie definitywnie zamknięty. Bo na to, że zostanie wkrótce zamknięty, wskazują dotychczasowe porażki na poszczególnych etapach i fakt, że żadne kluczowe umowy nie zostały dotąd zawarte, nie ma integratora technicznego (po rozwiązaniu umowy z niemiecką firmą EDAG Engineering), nie ma projektu fabryki (chociaż jest już jej plan koncepcyjny opracowany przez niemiecką firmę Dürr Systems AG), a spółka EMP (ElectroMobilty Poland) nie jest nawet właścicielem terenu, na którym fabryka ma powstać.

Właściwie jedyne dotychczasowe sukcesy związane z naszym rodzimym elektrykiem, to zaprojektowanie karoserii i zbudowanie atrapy – przez włoską firmę Torino Design – oraz wymyślenie nazwy samochodu: IZERA. Tym drugim, nieźle zadaliśmy bobu Czechom, nazywając „polski” samochód nazwą czeskiej rzeki, nad którą leży miasto Mlada Boleslav – gdzie siedzibę i fabrykę ma Škoda. Za sukces można też ewentualnie uznać przyjęcie założenia, że spółka EMP niczego nie będzie robić sama, tylko wszystko zleci wyspecjalizowanym firmom zagranicznym: platformę (czyli płytę podłogową wraz podwoziem, silnikiem i akumulatorami) kupi gotową, a ponadto wynajmie doświadczonego integratora, czyli tego, który wskaże (mówiąc w dużym uproszczeniu) jaką platformę wybrać i jak ją połączyć z karoserią i innymi elementami. Wybrano naprawdę dobrą i naprawdę doświadczoną firmę EDAG Engineering, a zawarcie z nią umowy odtrąbiono jako najważniejszy krok ku polskiemu samochodowi elektrycznemu. Tyle tylko, że po niespełna trzech latach, niespodziewanie i trochę wstydliwie poinformowano, że umowa z EDAG została rozwiązana, a nowego integratora na razie nie ma.

Drugim kamieniem milowym w przygotowaniach do produkcji Izery, miało być wybranie dostawcy platformy i zawarcie z nim umowy. Termin podania do publicznej wiadomości tego, kto został wybrany na dostawcę – wielokrotnie przekładano. Ostatni termin jaki oficjalnie podano (styczeń 2022) nie został dotrzymany. W światku motoryzacyjnym krążyły początkowo pogłoski, że dostawcą platformy będzie Volkswagen, później, że będzie to Tesla albo Stellantis, wreszcie miała to być… wietnamska firma VinFast. Kto będzie nim ostatecznie nadal nie wiadomo, ale pojawiło się światełko w tunelu. Spółka EMP poinformowała właśnie, że po wakacjach wszystko będzie już jasne. Ale bynajmniej nie ogłosi kto został wybrany na dostawcę platformy, a jedynie poda termin, w którym to ogłosi (sic!). Czyli sytuacja jakby żywcem wzięta z filmu Barei. Niedawno pisał o tym magazyn Auto Świat.

W tak dużym projekcie, jak zbudowanie fabryki i uruchomienie od zera produkcji 60 tysięcy samochodów rocznie (docelowo: 150 tys.), kluczową sprawą jest finansowanie. Tymczasem jest znamienne, że na temat źródeł finansowania nic nie mówi ani spółka EMP, ani jej właściciel, czyli rząd. Podobno rząd zakładał, że głównym źródłem finansowania będą środki pochodzące z Krajowego Planu Odbudowy. Ale chyba nic z tego. Zatem będzie prawdopodobnie jak w czasach PRL: rząd zmusi państwowe banki do sfinansowania projektu, który już z założenia jest nierentowny. Podobno niedawne roszady w banku PKO BP mają z tym związek.

W kwestii finansowania jest jeszcze jeden problem, o którym dotąd nikt się nawet nie zająknął. Przypuszczam, że potencjalny dostawca platformy – kimkolwiek by on nie był – nie podpisze umowy, jeśli nie otrzyma gwarancji rządu polskiego. Gwarancje będą prawdopodobnie dotyczyć zarówno płatności spółki EMP, jak i odszkodowania w przypadku fiaska projektu. Gwarancje rządowe sprowadzą się praktycznie do tego, że za wszystko zapłaci polski podatnik. Przewiduję zatem, że do czasu wyborów, czyli do jesieni roku 2023, nic się w sprawie nie wydarzy. Co najwyżej NIK zrobi kontrolę, wyliczy zmarnowane środki i złoży do prokuratury doniesienie o niegospodarności. A po wyborach, nowy rząd – niezależnie od tego kto ten rząd utworzy – zamknie projekt.

5 komentarzy

  1. Richard 15/08/2022
  2. Marek 18/08/2022
    • Jan Adamski 18/08/2022
      • Kle 21/08/2022
  3. Michał 11/11/2022

Dodaj komentarz