Spojrzenie z Niemiec
Frankfurter Allgemeine Zeitung (w skrócie: FAZ) uchodzi za najbardziej opiniotwórczy niemiecki dziennik. Wydawany jest w nakładzie około 400 tysięcy egzemplarzy, ma zasięg ogólnokrajowy i jest uważnie czytany przez polityków, ludzi kultury i biznesu. Teksty, które prezentuje są wiarygodne, a komentarze wyważone. Jeśli w jakiejś sprawie decyduje się na ton stanowczy i słowa ostre, to znaczy, że sprawa ta ma wielkie znaczenie dla Niemiec i dla Europy. Tuż przed świętami FAZ opublikował na pierwszej stronie komentarz o Polsce, pióra znanego i cenionego publicysty Reinharda Vesera. Trzeba jednak wiedzieć, że takie umiejscowienie artykułu-komentarza oznacza, że jest to stanowisko redakcji dziennika, a nie tylko opinia autora. Warto poznać to spojrzenie z Niemiec na nasze polskie sprawy, bowiem jest to spojrzenie z dystansu, wolne od emocji charakterystycznych dla wypowiedzi rodzimych publicystów i komentatorów.
Frankfurter Allgemeine Zeitung krytycznie ocenia kierunek w jakim podąża Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, zaś ostrość sformułowań przerasta znacznie to, co możemy zwykle spotkać na jego łamach: ’W czasach zagrożenia przez rosyjski reżim rząd osłabia Polskę, polaryzując społeczeństwo, upolityczniając sądownictwo, poniżając dowództwo armii i szokując partnerów w UE i NATO’. Dalej możemy jeszcze przeczytać o ’strategicznej ślepocie’ rządu i działaniu ’wbrew polskiej racji stanu’, oraz dowiedzieć się, że: ’PiS atakuje instytucje państwowe z zamiarem całkowitego ich podporządkowania’. Zdecydowanie najostrzej brzmi zdanie, z którym trudno się zresztą nie zgodzić: ’Ten polityczno-prawny nihilizm idzie w parze z wykraczającą poza granice przyzwoitości słowną agresją i obezwładniającym cynizmem’.
Można oczywiście wzruszyć ramionami na to co pisze o Polsce niemiecka gazeta. Może dla niektórych nie do końca szczerze brzmi jej troska o polską rację stanu. Nie sposób jednak nie zauważyć, że publikacja ta świadczy o powolnym wykluczaniu Polski z europejskiej wspólnoty. Przy czym nie mam tu na myśli Unii Europejskiej. UE to projekt, który albo się powiedzie, albo polegnie pod naporem lokalnych interesów i separatystycznych ideologii, ale jest on tylko pewną formą organizacji. Formą, która może w przyszłości ewoluować w różnych kierunkach, dziś trudnych do przewidzenia. Pisząc o wykluczaniu ze wspólnoty, mam na myśli wspólnotę kulturową i duchową. Byliśmy od niej odizolowani przez wiele lat, ale ciągle marzyliśmy, że kiedyś do niej dołączymy. I to się udało! Trochę dzięki zbiegowi okoliczności, a trochę dzięki wsparciu różnych ludzi i instytucji. Jedną z nich był bez wątpienia dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung.
Gdy się już z tej wspólnoty skutecznie wykluczymy, na porządku dnia stanie pytanie: co dalej? Czyżbyśmy zamierzali wskrzesić wielowiekową tradycję słabej Polski wciśniętej pomiędzy dwie wrogie potęgi? Nie daj Boże.
Pisze Pan: „wolne od emocji”.
„Poniżając”, „szokując”, „ślepocie’”, „nihilizm”, „wykraczającą poza granice przyzwoitości”, „cynizmem”.
No rzeczywiście…
„Teksty, które prezentuje są wiarygodne…” Kiedy mieszkałem w Niemczech, regularnie czytałem FAZ. Ostatnio zajrzałem do artykułu nt. protestu pod Sejmem. Ani słowa o aferze z posłem Szczerbą i zajęciu przez opozycję mównicy sejmowej, a przecież od tego się wszystko zaczęło. Tak, to pełny obraz sytuacji. No i doniesienia o rannym i użyciu gazu przez policję. O „notorycznie niefortunnym” używaniu terminu „polskie obozy nie wspomnę.
W jednym się z Panem zgodzę: „sprawa ta [sytuacja w Polsce] ma wielkie znaczenie dla Niemiec i dla Europy”. Ale chyba inaczej to zdanie rozumiemy. Skoro „nasz sojusznik” Churchill powiedział, że Wielka Brytania nie ma przyjaciół, ale ma interesy, to chyba warto to samo zdanie zastosować do naszego „odwiecznego przyjaciela i sojusznika” zza zachodniej granicy. Niemcy też mają interesy, na nasze szczęście i nieszczęście – w dużej mierze na wschód od Odry, aż po Kamczatkę
Naprawdę chce się Pan wpisać w nurt od lat prezentowany przez Gazetę Wyborczą? „A bo na Zachodzie powiedzieli”? Wychodzi z tego czyste epigoństwo, bo największe sukcesy ten model ma już za sobą.
No tak.
A w ogóle to wszystko to sobie tam wymyślili te Niemce!
Że niby jakiś prawny nihilizm? Słowna agresja? Cynizm? Że niby u nas?
A wara Wam!
Toż to samo pisanie takich kłamstw o naszym rządzie to jest cynizm przecie! I pewnie Niemce interes w tym jaki mają!
…………………………………………………………………………………
Odniosłem się do konkretnych słów Autora bloga, przytaczając konkretne wyimki z artykułu, które zaprzeczają tezie o rzekomo „wolnym od emocji” tekście FAZ-u. A Pan poprzestał na efektownym uszeregowaniu pytań retorycznych i innych zabiegów stylistycznych („Niemce”, wykrzyknienia, ironia). Niestety, efektowi retorycznemu nie towarzyszą merytoryczne argumenty. Chętnie poczytałbym, jak Pan uzasadni tezę, że Niemcy nie mają interesu w takim a nie innym rozwoju sytuacji w Polsce. Chce Pan powiedzieć, że państwo niemieckie jest jedynym na świecie, który nie ma interesów, a jedynie przyjaciół, których kocha sercem czystym i bezinteresownym? To by było naprawdę ciekawe…
A swoją drogą: po co Niemcom służba wywiadowcza? Nie wystarczyłby kontrwywiad broniący przed zakusami wrogich państw?
1. Niestety, słowa krytyki ze strony Reindarda Vesera są w pełni uzasadnione i do bólu prawdziwe. Twoja histeryczna reakcja urażonego w swej dumie Polaka jest natomiast typowa dla tych, których poziom biało-czerwonych krwinek w organizmie z reguły wywołuje brunatną wysypkę.
2. .” Afery” nie wywołał poseł Szczerba, tylko żenująco nieudolny w swej roli poseł Kuchciński, a jej eskalację zawdzięczamy wyłącznie posłowi Kaczyńskiemu, który z natury karmi się konfliktem. Bo tak lubi.
3. Jeżeli odnosisz cele polskiej polityki zagranicznej do polityki Wielkiej Brytanii, to zapoznaj się z mapami politycznymi świata (XVIII-XX w.) i uzupełnij wiedzę historyczną. Jako pierwsze hasło polecam „splendid isolation”. Cytowanie nawet najznakomitszych postaci nie zawsze świadczy o własnej erudycji.
4. Bez względu na nurt, w który mnie wpiszesz, życzę szampańskiego Sylwestra i wspaniałego Nowego Roku!
4.
1. Histerią nazywa Pan wskazanie, że to, co Autor nazwał tekstem pozbawionym emocji, bynajmniej takim nie jest! Znany to i oklepany chwyt retoryczny – zarzuć komuś histerię, nie będą go traktować poważnie. Dotąd stosowano go wobec kobiet, ale widzę, że moda się rozszerza.
2. Nie mam zwyczaju wpisywać nikogo w żadne nurty. W przeciwieństwie do Pana, który imputuje mi brunatne inklinacje. Skądinąd przecudna i pocieszna opinia.
2. Nie piszę, że aferę wywołał poseł Szczerba, tylko o „aferze z posłem Szczerbą” oraz zajęciu (świadomie nie używam nacechowanego negatywnie słowa „okupacja”) mównicy sejmowej, o których to wydarzeniach niemiecka prasa nawet się nie zająknęła.
4. Kiedy znajomi Niemcy zapytali mnie, co właściwie się stało pod polskim sejmem i dlaczego policja użyła gazu (sic!), przedstawiłem im całą sekwencję wydarzeń. Wie Pan, co wzbudziło ich największe zdumienie i kompletne niezrozumienie? Jak to możliwe, że w polskim parlamencie doszło do zablokowania mównicy. Stwierdzili, że w Bundestagu byłoby to nie do pomyślenia, a potem spytali, czy w polskie prawo przewiduje możliwość usunięcia protestujących parlamentarzystów siłą. Nie wiem, może moim znajomym też Pan zarzuci brunatne inklinacje?
5. Nie napisałem ani słowa o tym, kto jest winny eskalacji sejmowego konfliktu – znowu: w przeciwieństwie do Pana, który obarcza winą Kaczyńskiego.
6. Wbrew temu, co Pan sugeruje, do polityki Wielkiej Brytanii odnoszę cele polityki niemieckiej, a nie polskiej. Proszę czytać uważnie.
A na przyszłość radzę powstrzymać się od złośliwych przytyków, bo nic one nie wnoszą, a wyglądają fatalnie, gdy okazuje się, że najwyraźniej nie zrozumiał Pan tekstu pisanego.
Oczywiście, że wpisuje Pan inaczej myślących w określony nurt, bo cóż innego jak nie to właśnie znaczy wzmianka o wpisywaniu się autora bloga w nurt Gazety Wyborczej? Poza tym autor wyraźnie zasugerował, że – pomimo zazwyczaj oględnej retoryki – w tym akurat artykule FAZ będzie „ton stanowczy i slowa ostre”. Poza tym, „spojrzenie z dystansu, wolne od emocji charakterystycznych dla wypowiedzi rodzimych publicystów i komentatorów” nie oznacza wolności od emocji w ogóle, bo są tam i emocje (tyle, że nie „rodzime”) i ostre slowa.
Niestety Pana retoryka jest agresywna i trzeba wreszcie powiedzieć otwarcie, że to prawica najzwyczajniej szkodzi Polsce. Powód jest prosty – nie lubicie bliźniego.
„Naprawdę chce się Pan wpisać w nurt od lat prezentowany przez Gazetę Wyborczą?”
To pytanie nie jest, oczywiście, negatywnie wartościujące, insynuujące, zjadliwe i obelżywe.
Do Panów M. L. Lucullusa i gragosa.
1. Przyznaję, faktycznie użyłem zwrotu „wpisywać się w nurt”. Moim celem nie było jednak etykietowanie ani tym bardziej obrażanie Autora, lecz wskazanie, że robi dokładnie to, co od lat robiła Gazeta Wyborcza, a co w ostatnim okresie przestało chyba przynosić efekty: cytuje zachodni artykuł, dając do zrozumienia, że zawarte w nim tezy to obiektywna i niepodważalna prawda (sugerują to określenia „wyważone”, „wiarygodne”, „z dystansu”, „wolne od emocji”). Bardziej obawiałem się słowa „epigoństwo”, które faktycznie ma wydźwięk pejoratywny. Użyłem go jednak w znaczeniu czysto technicznym, gdyż uważam, że wspomniana metoda publicystyczna naprawdę najlepsze lata ma już za sobą.
2. Pan gragos stwierdza, że moje pytanie: „Naprawdę chce się Pan wpisać w nurt od lat prezentowany przez Gazetę Wyborczą?” jest „negatywnie wartościujące, insynuujące, zjadliwe i obelżywe”.
Nie do wiary, że pisze to ktoś, kto mnie insynuował „brunatną wysypkę”… I to ja mam się tłumaczyć z rzekomej agresji. (Swoją drogą, pisanie o „wysypce” nieodparcie kojarzy mi się z podobnym zabiegiem propagandowym stosowanym przez Goebbelsa, który łączył Żydów z tyfusem.)
3. Pan Lucullus jest jedynym z dyskutantów, który przejawił chęć merytorycznej dyskusji, za co dziękuję. I niniejszym odpowiadam. Oczywiście, że słowa „wolne od emocji charakterystycznych dla wypowiedzi rodzimych publicystów i komentatorów” można rozumieć dwojako: „wolne od emocji w ogóle” (które to emocje są charakterystyczne dla polskiego dyskursu) lub – jak Pan woli – „wolne od emocji charakterystycznie polskich”. Tylko zastanawiam się, jakież to emocje „inne od rodzimych” przejawił autor artykułu? Przecież i tu, i tu da się zauważyć wzburzenie, poczucie intelektualnej/moralnej wyższości, a może nawet lekką pogardę. Prawdę mówiąc, widzę tylko jedną różnicę: w niemieckim publicyście mniej jest zacietrzewienia, choć zapewne wynika to z faktu, iż nie styka się z głosami odmiennymi i nie musi z nimi dyskutować. Zacietrzewienie to emocja „dyskutanta”, nie publicysty-analityka.
4. Proszę zauważyć, że spośród wytłuszczonych przez Autora bloga fragmentów wybrałem jedynie niektóre – mianowicie sądy wartościujące. Pominąłem natomiast cały szereg zarzutów, które dotyczą opinii, faktów, zjawisk i procesów, o których można dyskutować: „osłabianie Polski”, polaryzacja społeczeństwa”, „upolitycznienie sądownictwa” itd. O tym wszystkim można i należy dyskutować. Trudno natomiast dyskutować o tym, czy ktoś kogoś szokuje, czy nie. No bo jak szokuje, skoro nie szokuje – albo jak nie szokuje, skoro szokuje, trawestując Gombrowicza.
5. Na koniec jedna uwaga natury osobistej, skierowana do wszystkich Panów: Jeśli obraźliwe dla Autora bloga jest pytanie, czy chce się wpisać w nurt reprezentowany przez Gazetę Wyborczą, to jak ma się czuć Wasz dyskutant, skoro ciągle piszecie do niego: wy, ci, tacy… W domyśle: brunatni mizantropi. Naprawdę myślicie, że tak dobrze mnie znacie?
graviora manent…
A na razie więcej optymizmu. Bo zaraża, tworzy zaporę, działa jak antidotum i odtrutka. śmiech, optymistyczne nastawienie i optymizm potrafią wyleczyć nawet ze śmiertelnej choroby. Może na naród tez zadziała.
Do siego Roku i malkontentom i optymistom
M.
Obiecuję więcej optymizmu w nowym roku.
Życzę pomyślności 🙂
” A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój….”
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Dziękuję wszystkim za ciekawą dyskusję.
W moim blogu prezentuję własne opinie, ale chętnie też wysłuchuję opinii innych. Leży mi na sercu dobro mojego kraju i nie mogę ścierpieć, gdy widzę kupczenie tym dobrem dla osiągnięcia krótkookresowych celów politycznych. Gdy w okresie rządów PO-PSL krytykowałem ówczesne poczynania władzy, spotykałem się z zarzutem, że popieram „oszołomstwo z PiS”. Gdy obecnie krytykuję poczynania władzy, spotykam się z zarzutem, że propaguję idee „salonu”. A ja tylko propaguję zdrowy rozsądek.
Będę się upierał przy tezie, że Polska jest źle rządzona i zmierza w złym kierunku. Artykuł w FAZ uważam za jeden z sygnałów ostrzegawczych płynących z zewnątrz. Ani pierwszy, ani najważniejszy. Za znacznie ważniejsze uważam ostrzeżenia przed nadciągającym upadkiem gospodarczym Polski płynące z CASE, Centru Adama Smitha i innych instytucji.
Panie Janie, a nie uważa Pan, że niestety w całej dyskusji opinii (takich, o których dałoby się dyskutować) jest naprawdę niewiele w porównaniu z liczbą złośliwości, przytyków, a nawet inwektyw – i to najcięższego kalibru?
Oczywiście „największego kalibru” 🙂
Dawniej wyrażano wielkość pocisków nie w milimetrach czy calach a w ich wadze /masie/. Może więc być „najcięższego”.
zazdroszcze panu optymistycznego spojrzenia na ” przyjazną i rozsądna” polityke naszych zachodnich sąsiadów. Użyte zwroty sa bardziej niz aroganckie wobec Polski.- Trzeba pamiętać Niemcy to całkiem młode i sprawne panstwo /1871/ rozpierajace sie Europie i realizujace swoje interesy.