Magia krawatów Biagio Santo
Corsano to maleńkie miasteczko leżące na głębokim południu Włoch – w obcasie 'włoskiego buta’. Zostało założone w VIII wieku przez mnichów bizantyjskich, a dziś liczy kilka tysięcy mieszkańców i wygląda jakby czas się w nim zatrzymał. 45 lat temu pewien mieszkaniec Corsano o imieniu Biagio, noszący bardzo zobowiązujące nazwisko: Santo (święty), postanowił założyć firmę szyjącą krawaty. Miał ułatwiony start, gdyż w początkowym okresie został podwykonawcą dużego producenta krawatów z Mediolanu. Z uwagi na tanią siłę roboczą w południowych Włoszech, mógł zaoferować atrakcyjne ceny na krawaty wykonywane całkowicie ręcznie, w tym także na krawaty bespoke, czyli szyte na indywidualne zamówienia klientów. I taki model biznesowy firmy pozostał do dziś: krawaty są wykrawane pojedynczo i szyte ręcznie, a w firmie ciągle pracuje kilka osób, które rozpoczęły pracę w chwili jej powstania, w roku 1972 (ale jest też oczywiście sporo nowych). Sam pan Biagio Santo, który ma dziś 80 lat jest również zawodowo aktywny; codziennie przychodzi do pracy i pracuje wraz z innymi pracownikami.
Choć model biznesowy i lokalizacja firmy Biagio Santo nie uległy zmianie, to jej renoma wzrosła znacząco w ciągu 45 lat istnienia. Obecnie jest jedną z najbardziej prestiżowych marek krawatowych we Włoszech, a jej produkty można kupić w luksusowych butikach w całej Europie, a także w Stanach Zjednoczonych, Korei i Japonii. Szczególnie w Japonii marka cieszy się wielkim uznaniem, można nawet zaryzykować twierdzenie, że jest kultowa. W Polsce krawaty Biagio Santo są dostępne w sklepie Zaremba. Firma wykonuje krawaty z różnych tkanin. Dominuje jedwab (zarówno drukowany, jak i żakardowy), ale coraz większym wzięciem w ostatnich latach cieszą się krawaty z wełny, lnu, a także nietypowych mieszanek – np. wełny z jedwabiem. Furorę robią też krawaty z kaszmiru, które są wykonywane zarówno w wersji 3-fold, jak i 7-fold. Te ostatnie mają tylko jedną wadę: są bardzo drogie, bowiem kosztują powyżej 200 euro. Oprócz krawatów, w ofercie Biagio Santo znajdziemy też muszki, poszetki oraz szale i chusty. Wszystkie wyroby są szyte i obrębiane wyłącznie ręcznie.
U źródeł sukcesów Biagio Santo leży bez wątpienia doskonała jakość produktów, bezkompromisowość w doborze najlepszych tkanin i trwanie przy tradycyjnym sposobie ręcznego wykonania. Niebagatelne znaczenie ma doświadczenie pracowników. Bo choć uszycie krawata wydaje się zajęciem prostym, wręcz banalnym, to uszycie dobrego krawata jest nie lada sztuką. Firma Biagio Santo opanowała tę sztukę w stopniu perfekcyjnym. Moim faworytem wśród krawatów Biagio Santo są kaszmirowe krawaty 7-fold. Jak zapewne wszyscy wiedzą 7-fold oznacza, że krawat jest wykonany z dużego kawałka tkaniny, a swój kształt uzyskuje dzięki jej siedmiokrotnemu złożeniu. Krawaty 7-fold uchodzą za najbardziej luksusowe, gdyż najładniej się układają i tworzą najładniejsze węzły. Takie krawaty nie mają wkładów wewnętrznych ani podszewki, które to elementy są charakterystyczne dla większości krawatów dostępnych w sklepach. Na poniższej infografice ponumerowałem poszczególne złożenia krawata 7-fold, żeby można było dokładnie prześledzić jego konstrukcję.
7-fold nie jest ostatnim słowem w sposobie składania wielowarstwowych krawatów, bowiem można też spotkać krawaty 9-fold. Poniżej przykład takiego krawata. Zaś dalej kilka zdjęć z oficjalnej strony Biagio Santo. Wszystkie są autorstwa Janai Trejo. Na ostatniej w zestawie, czarno-białej fotografii, widzimy mistrza Biagio Santo we własnej osobie.
Magia krawatów Biagio Santo kryje się nie tylko w doskonałej jakości tkaninach, ręcznym szyciu, czy doskonałym układaniu się i wiązaniu. Są jeszcze pewne drobne smaczki jak guziczki spinające dwie części z tyłu, czy rozetki na zakończeniach szycia. Mój krawat Biagio Santo kupiony dość dawno temu w salonie pana Macieja Zaremby, jest skromnym 3-foldem uszytym z grenadyny. Wiążę go w węzeł four-in-hand, gdyż wtedy prezentuje się najlepiej. Próby z węzłem Albert nie dały dobrego efektu. Krawat ma wkład wewnętrzny (zwany niekiedy 'duszą’) składający się z dwóch warstw, dwóch różnych materiałów. Prawdopodobnie w obu przypadkach jest to wełna, przy czym jedna warstwa to flanela, zaś druga wygląda na wełnę czesankową. Postanowiłem znaleźć zdjęcia różnych moich stylizacji, w których wykorzystałem krawat, o którym piszę i ze zdziwieniem stwierdziłem, że zdarzyło mi się to tylko raz, we wpisie Buty to podstawa. Poniżej jedno z wykorzystanych wówczas zdjęć oraz zbliżenia zrobione już ostatnio, na potrzeby tego wpisu.
Podczas mojego ostatniego pobytu we Florencji miałem przyjemność uczestniczyć w wydarzeniu promocyjnym zorganizowanym przez firmę Biagio Santo wspólnie z awangardowym projektantem Giorgio Corvaglia. Wrażenie robiło już samo miejsce wydarzenia; w zabytkowym pałacu z oknami wychodzącymi na rzekę Arno i leżącą na wprost okien na drugim brzegu – Galerię Uffizi i sterczącą za nią wieżę Palazzo Vecchio. Nie o widoki z okna jednak chodziło, a o możliwość poznania wielu osób z włoskiego świata mody, a także oferty Biagio Santo. Autorem poniżej publikowanych zdjęć jest Andrea Florio.
Na zdjęciu powyżej od lewej: Caterina Cazzato, Leo Faggiano (oboje Biagio Santo), ja z Małgorzatą, Albert Borowiecki i Peter Mazzei. Poniżej: z Giorgio Corvaglia.
A ten na ostatnim zdjęciu to przepraszam przed pójściem do łózka.
Pomylił imprezę.
Panie Janie , fajny wpis wczoraj był na temat krawatów w Gentlaman’s Gazette. Warto obejrzeć film.
Serdecznie pozdrawiam
spokojny
PS.
Wczoraj starałem się przesłać moją dezaprobatę, odnośnie Pana decyzji o ograniczeniach w 2017r. , ale sprytnie zablokował Pan możliwość wysyłania postów.
Giorgio Corvaglia to bardzo miły człowiek. Projektuje ubiory, które nazywam awangardowymi, bowiem bardzo daleko odbiegają od typowych wyobrażeń o męskich ubiorach. Są tacy, którzy tego typu odzież lubią i chętnie noszą, a sam Giorgio cieszy się wielkim uznaniem.
Jeśli chodzi o komentarze, to musiałem wprowadzić pewne blokady, gdyż byłem zalewany falą spamu o rozmiarach trudnych do opanowania. Doszło do tego, że ktoś się włamał i umieścił na blogu wpisy z kilkuset komentarzami pod nimi. Usuwanie tego typu spamu zajmowało mi sporo czasu każdego dnia. Wprowadzona blokada jest na razie skuteczna, ale może być źródłem pewnych utrudnień dla czytelników. Czy pod wpisem „Blogowe plany” nadal nie może Pan umieścić komentarza, czy było to chwilowe?
Były problemy , ale chyba zostałem dopuszczony w Pana łaski.
Serdecznie dziękuję
Spokojny
Pozdrawiam 🙂
Jak zwykle bardzo dobry artykuł. Krawaty robią wrażenie. Zawsze dowiaduję się czegoś nowego od Pana. Zastanawiam się, ile jest w Polsce osób kupujących krawaty za 200 EUR w regularnej cenie? Za podobną kwotę można kupić niezły garnitur na wyprzedaży.
Od czasu do czasu prezentuję luksusowe i bardzo drogie marki jako swego rodzaju ciekawostkę. Wiem, że ich produkty są nieosiągalne dla większości ludzi. I to nie tylko z Polski, także z bardzo bogatych krajów. Uważam jednak, że warto o tych markach wiedzieć, warto poznać ich produkty oraz ich historię, a także ich pomysły na budowanie prestiżu. Pisałem już m.in. o marce Patek Philippe oferującej zegarki za nie mniej niż kilkadziesiąt tysięcy złotych, o marce Cesare Attolini szyjącej garnitury za nie mniej niż 40 tysięcy złotych, czy o marce Gaziano & Girling sprzedającej buty za co najmniej 5 tysięcy złotych. W przyszłości napiszę też o innych.
Znam kilka świetnych niszowych włoskich marek, ale o Biagio Santo jeszcze nie słyszałem. Cenny wpis.