Nowy dandyzm czy sartorialny blamaż?

Zapewne wszyscy, którzy śledzą na Instagramie konta znanych postaci świata męskiej elegancji, lub obserwują relacje z kolejnych edycji Pittti Uomo, zauważyli nowy trend zdecydowanie wkraczający do tego świata. Mam na myśli rezygnację z krawatów, przy jednoczesnym głębokim rozpinaniu koszul (najczęściej trzy rozpięte guziki). Jest to zjawisko tak powszechne, że nie może być mowy o jakiejś incydentalnej fanaberii tego i owego sartorialisty lub dandysa, lecz jest raczej kierunkiem wybranym z rozmysłem. Czy kierunkiem trwałym czy chwilowym – okaże się w przyszłości. Na razie nowy trend stał się bardzo „modny”. Od razu dodam, że mnie się nie podoba, jednak nie zamierzam go krytykować, ani tym bardziej – wyśmiewać. Po prostu odnotowuję fakt, że wiele osób, których styl ubierania cenię, a nawet podziwiam, uległo temu trendowi. Jednak czynię to nie bez zdziwienia.

nowy dandyzm
Nowy styl na niedawnej edycji Pitti Uomo. Foto: @niccocesari.

Snując kilka lat temu rozważania na temat sartorializmu napisałem, że jest duża różnica pomiędzy tymi mężczyznami, którzy noszą garnitury i krawaty bo muszą, a tymi, którzy chcą i lubią to robić. Było dla mnie oczywiste, że sartorialista, dandys, elegant, czy jakkolwiek inaczej byśmy go nazwali, jest tym, który przykłada dużą wagę do swojego ubioru i – przede wszystkim – lubi to robić. Krawat (czasami zastępowany przez muszkę lub fular) jest najważniejszym ozdobnikiem eleganckiego, męskiego ubioru. Co to za sartorialista, dandys czy elegant, który z utęsknieniem wypatruje okazji, gdy wreszcie będzie mógł zrzucić krawat, rozpiąć kilka guzików koszuli i poczuć się wyzwolonym? A tak to właśnie wygląda.

Jest bardzo wielu mężczyzn, którzy nie cierpią krawatów i niemal nigdy ich nie noszą. Czasami jednak muszą sięgnąć po ten ozdobnik, gdyż tak nakazują dobre obyczaje (udział w pogrzebie), tradycja (własny ślub), wymogi dreskodu (praca) lub presja otoczenia (różne uroczystości rodzinne). Jednak czują się w krawatach jak w chomątach i oczywiście pozbywają się ich gdy tylko sytuacja na to pozwala. W takim podejściu nie ma oczywiście niczego złego; każdy ubiera się tak jak uważa za stosowne. Musi się jednak liczyć z ironią, kpiną, lub nawet pogardą innych, gdy jego ubiór bardzo rozminie się z okolicznościami.

Ale przecież ludzie, których widzimy na zdjęciu głównym wpisu oraz na pozostałych zdjęciach (zaczerpniętych z ich kont instagramowych), to nie są reprezentanci średniej z polskich ulic. Noszą dobrze skrojone garnitury, uszyte przez renomowanych krawców, z doskonałej jakości tkanin. Przy czym problemem jest nie tyle brak krawatów ile fakt głębokiego rozpinania koszul i ukazywania torsu (nierzadko owłosionego). Tworząc niegdyś wykaz najczęstszych błędów modowych, wymieniłem w nim głęboko rozpiętą koszulę ukazującą owłosiony tors. Dodałem wtedy, że ten styl kojarzy mi się nieodmiennie ze stylem słynnych aktorów porno z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku i wzbudza mój sprzeciw estetyczny. Nadal tak uważam, dlatego mam kłopot z jednoznacznym zakwalifikowaniem trendu, o którym tu piszę. Może to jest nowy dandyzm i od teraz będzie oznaką wyrafinowanego stylu? A może to tylko chwilowa aberracja i wszystko szybko wróci do normy?

nowy dandyzm
Niewątpliwym prekursorem stylu, o którym piszę, jest Fadi – mój znajomy z Libanu. Foto: @fadiblanc59.
nowy dandyzm
Inny mój znajomy – Włoch Leonida – stał się jego zagorzałym propagatorem raptem rok temu. Foto: @leonida.
nowy dandyzm
Paky – właściciel butiku z luksusową męską odzieżą w Ciro’ Marina (południowe Włochy), także należy do zwolenników głębokiego rozpinania koszuli. Foto: @pakyferraro.
nowy dandyzm
A może nonszalanckie rozpinanie koszuli należy do kanonów sprezzatury? Bo oberwany guzik marynarki należy do nich bez wątpienia 🙂 Foto: @fcelentano.

Styl, który jest przedmiotem moich dzisiejszych rozważań, zdobył już sobie dość liczne grono zwolenników w Polsce, a to głównie za sprawą niektórych influencerów modowych i lifestylowych, którzy go dość ochoczo podchwycili. Ciekawe, że nie wkroczył jeszcze do sklepów naszych czołowych producentów garniturów, gdzie ciągle widzimy modeli prezentujących garnitury i marynarki, z krawatami zawiązanymi pod szyją. Wyjątkiem jest marka Lancerto, która w swojej ofercie marynarek pokazuje często zdjęcia, na których modele są bez krawata, zaś ich koszule mają dwa rozpięte guziki. Ale właśnie te dwa rozpięte guziki wprowadzają trochę zamieszania. Bo nie jest to już ogólnie przyjęty każual (jeden rozpięty guzik), ale nie jest jeszcze nowy trend, który dziś omawiam (trzy lub więcej rozpiętych guzików). Może to jakiś trend przejściowy 🙂

nowy dandyzm
Ciekawe, że nowy trend w zasadzie nie występuje u nas w wersji hardcorowej, czyli z wyeksponowaniem owłosionej klatki piersiowej. Foto: @rafalmaslak.
nowy dandyzm
Z oferty sklepu internetowego Lancerto.

Wydaje mi się, że nowy trend powinien mieć jakąś nazwę, która by go jednoznacznie identyfikowała. Pierwsze co mi przyszło do głowy to: styl pępkowy (koszula rozpięta do pępka), jednak kryje się w nim zbyt duża ironia, a poza tym – co by nie mówić – koszula nie jest rozpięta aż do pępka. Inny pomysł: styl rozchełstany, ma także zabarwienie zdecydowanie pejoratywne, a jak zaznaczyłem na wstępie, nie jest moją intencją jego dyskredytowanie ani ośmieszanie. Tytułowy: nowy dandyzm jest z kolei zbyt nobilitujący, na co nowy trend zdecydowanie nie zasługuje. Może ktoś z czytelników zaproponuje jakąś ciekawą nazwę?

nowy dandyzm
Nowy dandyzm czy sartorialny blamaż? Odpowiedź pozostawiam czytelnikom. Foto: @linoieluzziofficial.
Udostępnij wpis

Podobne wpisy

19 komentarzy

  1. Nie ma na razie komentarzy, ale w licznych komentarzach na Facebooku pojawiły się ciekawe propozycje nazw stylu: dekoltowy, portowy, zatokowy. Dwie ostatnie nazwy dlatego, że autorowi komentarza, styl skojarzył się z dobrą pogodą, pysznym jedzeniem, schłodzonym białym winem, bulwarem, jachtami i kabrioletami.

      1. Janie, gdy 5 lat temu opisałeś Lina Ieluzziego na tym blogu jako ikonę stylu, też umieściłeś zdjęcia na których już wówczas prezentował 3 rozpięte guziki.

        1. Być może trend nie jest wcale taki nowy. Ja go zacząłem dostrzegać całkiem niedawno, jako coś często spotykanego. Ale rzeczywiście Fadi Koteiche, którego we wpisie nazwałem prekursorem, nosił się tak od zawsze od kiedy go pamiętam.

          1. A może to subtelny protest dandysów z powodu ocieplenia klimatu?

  2. Proponowałbym: sexy casual. Jako że rozpięte dodatkowe guziki wprowadzają delikatny element seksualny, przy ogólnym luzie i komforcie ubioru.

  3. „Coś” takiego jest bardzo łatwo nazwać odpowiednim słowem, w dodatku bardzo męskim: niech(l)ujstwo.

    Przy trzech guzikach rozpiętych, koszulę jest bardzo ciężko „kontrolować”.
    Kołnierzyk albo wchodzi zbyt głęboko pod marynarkę albo wyłazi na marynarkę, rozpięcie jest albo zbyt widoczne albo zbyt małe, niesymetryczne, nieestetyczne.
    Falowanie, marszczenie, gięcie, napięcie, wcięcie, wypięcie…

    Makabreska i komedia.

    Czy to „coś” zniknie? Wątpię.
    Zawiązanie krawata wiąże się ze zdobyciem pewnej wiedzy, a także z umiejętnościami manualnymi czyli z wysiłkiem mózgu i mięśni.
    Rozchłestana koszula przeczy zasadzie entropii: większy chaos z mniejszym wysiłkiem.

  4. Zabawne. Niektórzy pewnie także wcześniej nosili takie porozpinane koszule w przekonaniu, że są nonkonformistami i kontestatorami. Aż tu nagle znaleźli się w głównym nurcie sartorialnym. Ciekawe co teraz zrobią: zapną się na przekór tendencji, czy rozepną aż do pępka?

  5. Ja akurat noszę czesto koszule rozpiętą na dwa guziki. Uważam że wygląda to estetycznej niż przy rozpiętym tylko jednym, aczkolwiek dwa guziki to dla mnie zdecydowana granica. Pan Tomasz Miler zażartował kiedyś że są stylizacje które mogą nosic tylko włosi lub osoby mieszkające we włoszech minimum 5 lat. Patrząc na zdjęcia Lino, Leonidy mam wrazenie ze to do nich pasuje a słowa pana Tomka mogą być bardziej trafne niż się wydaje.

  6. Ja, mimo szczerej chęci, rzadko noszę krawat, znam jego znaczenie, rozumiem, że jest wspaniałym dopełnieniem eleganckiej stylizacji. Niestety, mimo moich wcześniejszych słów dostrzegam, że w obecnej sytuacji społecznej częste, a nie tylko na ,,okazje” noszenie zwisu męskiego ozdobnego nie jest dobrze postrzegane, jak zawiązany jest na szyi mężczyzn młodych, bez wyrobionego odpowiedniego statusu społecznego. A co się tyczy sedna sprawy, mi się wydaje, że noszenie koszuli przesadnie rozpiętej jest niekulturalne, to okazywanie golizny, często nieestetycznej dla oka, niby na zdjęciach tacy eleganncy panowie, a podobnie koszule noszą starzy pijaczkowie, których widuję pod okolicznymi sklepami. Jak nie ma krawata to jeden guzik odpięty, ewentualnie dwa, zwłaszcza, jak jest gorąco, albo w sytuacjach zupełnie nieformalnych.

  7. Dandyzm nie dandyzm, kulturalny mężczyzna tak się nie nosi. Odbieram taki strój analogicznie jak odkryte ramiona, lub spódnicę nie zakrywającą nawet całych pośladków w kościele.

  8. Ja bym zaproponował „styl bulwarowy”. Rozpięta głęboko koszula tworząca szeroki korytarz nad zarośniętą klatą jest stylem na pograniczu dwóch światów luzu i elegancji. Tak jak bulwar jest arterią obsadzoną drzewami nad brzegiem jeziora, rzeki czy morza, czyli na skraju lądu i wody.

  9. Pan Janusz Głowacki od zawsze się tak nosił, nawet na przyjęciach dyplomatycznych, no ale jako niebieskiemu ptakowi mu to uchodziło 🙂 Wszystkie damy były zachwycone jego stylem i zblazowaną miną. Pana zdrowie w niebie Panie Januszu.

  10. No cóż.
    Mężczyźni niewieścieją, a to skarpetek nie noszą (a przynajmniej takich normalnych – zakrywających stopę), a to przykrótkie spodnie noszą, czasem nazbyt obcisłe, a to w różu się kochają coraz bardziej (róż to ulubiony kolor… małych dziewczynek i dużych „blondynek”), a to zasad elegancji nie rozumiejąc – rozpinają coraz więcej guzików w koszuli.

    Dożyjemy, jak jakiś „gwiazdor” zaintonuje kiedyś nie zasuwanie do końca rozporka, a inny doda do tego – brak bielizny. Może tak, za kilka lat, moda podryfuje w stronę rynsztoka?

  11. Jeśli goły owłosiony tors jest be, to goły nieowłosiony jest 3x be-chłop wygląda jak lalka, androgynicznie, jak robot, bezpłciowo-albo to gender, albo brak testosteronu i nadmiar estrogenu (może za dużo soi).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *