Guziki są tym detalem, na który mało kto zwraca uwagę. Wiadomo, że są plastykowe, często z wytłoczoną nazwą lub logo producenta odzieży, dobrane kolorystycznie do części garderoby, której służą. Otóż nie! Plastykowe guziki, do których tak łatwo przywykliśmy, to skutek cięcia kosztów u producentów odzieży, skierowanej do masowych odbiorców. Sartorialne marki nigdy nie odeszły od guzików z surowców naturalnych: rogu, skóry, orzechów tagua (corozo) lub kokosa, masy perłowej, drewna, metalu itp. Właśnie o takich guzikach chcę dziś opowiedzieć. Dla kronikarskiej rzetelności muszę też wspomnieć o stosowanych w przeszłości – ale dziś słusznie zarzuconych – materiałach na najbardziej luksusowe guziki: szylkrecie (skorupie żółwi szylkretowych) i kości słoniowej.
Wspomniałem powyżej o kolorystycznym doborze guzików, co wydaje się zabiegiem oczywistym. Warto jednak zwrócić uwagę, że ten dobór sprowadza się przeważnie do wtopienia guzików w tło, ale nie sposób też nie zauważyć, że od kilku lat furorę robią guziki kontrastowe. Ten wariant jest ryzykowny i często daje efekt pretensjonalny (np. w koszulach), ale może też okazać się rozwiązaniem ciekawym (np. w marynarkach i płaszczach), a niekiedy jest wręcz obowiązkowy (np. w marynarkach klubowych).
Dziś materiałem na najbardziej luksusowe guziki do garniturów i płaszczy, jest róg bawoli, pozyskiwany ze zwierząt hodowanych głównie w Azji i Ameryce Południowej. O guzikach takich mówi się: guziki rogowe i na ogół nie poświęca im większej uwagi. Niesłusznie – gdyż guziki rogowe są wyjątkowe, niepowtarzalne i po prostu piękne. Ich największy urok tkwi w fakcie, że nie istnieją dwa guziki identyczne. Każdy guzik ma charakterystyczny rysunek złożony z jaśniejszych i ciemniejszych fragmentów – rysunek niepowtarzalny. Widać to dobrze na zdjęciu głównym wpisu, które pokazuje komplet guzików do jednej z moich marynarek, w której swego czasu postanowiłem wymienić zwykłe plastykowe guziki z wytłoczonym logo Próchnika, na guziki rogowe, co szczegółowo przedstawiłem we wpisie Mała rzecz a cieszy.
Guziki rogowe powstają z litego rogu metodą obróbki skrawaniem na specjalnych automatach, po czym następuje bardzo czasochłonny (trwający do 48 godzin) proces obróbki powierzchniowej w specjalistycznych bębnach. Tym procesem można sterować, uzyskując w efekcie powierzchnie guzików bardziej lub mniej błyszczące. Guziki rogowe są nie tylko piękne i stylowe, ale także bardziej wytrzymałe od guzików plastykowych. Tę cechę doceni każdy, kto oddając marynarkę do pralni chemicznej, odbierał ją z odłamanymi fragmentami plastykowych guzików. Pamiętam, że w latach 90-tych ubiegłego wieku było to dla mnie istną zmorą, gdyż wymagało wymiany wszystkich guzików.
Wadą guzików rogowych jest stosunkowo nieduża rozpiętość palety kolorystycznej. Guzików tych nie da się barwić – zachowują naturalny kolor rogu, który jednak bywa w miarę zróżnicowany: od beżu poprzez brąz do niemal czerni. Jednak do męskich garniturów i płaszczy ta rozpiętość jest zupełnie wystarczająca.
Rozwiązaniem mniej stylowym od guzików rogowych, ale lepszym od guzików plastykowych, są guziki z masy rogowej. Około 70% ich objętości stanowi sproszkowany róg bawoli (zwykle są to odpady powstałe w procesie wytwarzania guzików rogowych), natomiast pozostała część to lepiszcze. Przeważnie jest to żywica syntetyczna. Takie guziki potrafią być łudząco podobne do guzików rogowych, jednak pozbawione są cech unikalności: wszystkie guziki są niemal dokładnie takie same. Zaletą takich guzików jest możliwość uzyskania szerszej palety kolorystycznej, niż ma to miejsce w przypadku guzików z litego rogu.
O ile guziki rogowe to bezsprzecznie numer jeden do garniturów i marynarek, o tyle takim numerem jeden do koszul, są guziki z masy perłowej. Jednak koszule to niejedyne ich zastosowanie. Można je spotkać także w niektórych letnich marynarkach, a do smokingu tropikalnego są wręcz obowiązkowe. Tak! To jest zresztą jeden z dwóch najczęstszych błędów popełnianych w przypadku marynarek smokingu tropikalnego (ivory dinner jacket), że stosuje się do nich guziki obciągnięte jedwabną satyną zamiast guzików z masy perłowej. Drugim – jest pokrycie takąż satyną klap marynarki.
Masa perłowa (zwana też macicą perłową, ang. mother of pearl) jest pozyskiwana z muszli niektórych gatunków małżów (np. perłopławów) lub ślimaków i jest unikalna z uwagi na opalizującą poświatę tworzącą się wskutek różnych współczynników załamania światła, wchodzących w jej skład tlenków metali. Obecnie dostępne są guziki poliestrowe, które dość skutecznie udają te z masy perłowej, jednak można je łatwo odróżnić od oryginałów, dotykając opuszką palca. Ponieważ masa perłowa dobrze przewodzi ciepło, guzik z niej wykonany będzie sprawiał wrażenie chłodnego. Podczas gdy guzik poliestrowy wyda nam się ciepły.
Guziki z corozo (czasami mówi się: z orzecha corozo lub z orzecha tagua) to kolejne bardzo stylowe guziki znajdujące zastosowanie w męskich garniturach i innych elementach garderoby. Powstają z nasion podobnej do palmy rośliny zwanej po polsku słonioroślą, która rośnie w tropikalnej części Ameryki Południowej. Słoniorośl ma dość duże kolczaste owoce (ok. 20 cm średnicy), wewnątrz których znajduje się to co najcenniejsze – nasiona zwane właśnie corozo. Wielkością i kształtem przypominają kurze jaja, ale ich wnętrze to niemal czysta celuloza, która po wysuszeniu jest bardzo twarda, ale łatwo poddaje się obróbce mechanicznej i barwieniu. Przylgnęło do niej określenie: roślinna kość słoniowa, gdyż kolorem, strukturą i twardością bardzo przypomina materiał, z którego zbudowane są słoniowe kły. Znajduje zastosowanie nie tylko do produkcji guzików, ale także wyrobów artystycznych, biżuterii czy klawiszy do instrumentów.
Metalowe guziki kojarzą się nieodparcie z mundurami wojskowymi i jest to skojarzenie jak najbardziej uzasadnione. Ale ponieważ w modzie męskiej wiele elementów ma rodowód wojskowy, więc także metalowe guziki trafiły do cywila. Najpierw pojawiły się w płaszczach – tych wzorowanych na wojskowych – później znalazły swoje miejsce także w marynarkach. Przede wszystkim w blezerach, czyli marynarkach nieformalnych, ale czasami można je spotkać także w garniturach. Formalność guzików metalowych jest zdecydowanie niższa niż guzików rogowych, zatem nie nadają się one go garniturów wieczorowych czy biznesowych, ale w niektórych garniturach dziennych mogą być niebanalnym akcentem. Zaś w marynarkach klubowych są niemal obowiązkowe. Guziki metalowe mogą być gładkie, ale częściej zdobią je różne motywy – np. marynistyczne lub heraldyczne. W guzikach najwyższej klasy pojawiają się też często fragmenty pokryte emalią (wyjątkowo emaliowana może być cała powierzchnia guzika).
Guziki skórzane lub obciągnięte skórą można najczęściej spotkać w marynarkach tweedowych i wełnianych płaszczach. W zasadzie powinienem był użyć czasu przeszłego: można było spotkać w marynarkach tweedowych i wełnianych płaszczach. Bowiem masowi producenci odzieży – w pogoni za obniżką kosztów – zrezygnowali zarówno z tweedowych marynarek, jak i skórzanych guzików w płaszczach. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło: dzięki takiej polityce masowych producentów, łatwiej przychodzi się wyróżnić osobom z klasą, dbającym o detale w swoich ubiorach. Wystarczy np. wymienić guziki w płaszczu na takie obciągnięte skórą, co jest zabiegiem łatwym i niedrogim. Warto też oczywiście sprawić sobie tweedową marynarkę ze skórzanymi guzikami, ale to jest już znacznie bardziej kosztowne 🙂
Guziki obciągnięte tkaniną, to rozwiązanie, które stosuje się w męskich ubiorach formalnych: fraku, smokingu (z wyjątkiem smokingu tropikalnego) i częściowo w żakiecie. W żakiecie najwłaściwsze będą guziki rogowe, ale poprawne będą też guziki pokryte tkaniną, z której uszyta jest marynarka żakietowa. Natomiast we fraku i smokingu guziki muszą być pokryte jedwabną satyną; taką samą jaka pokrywa klapy/kołnierz marynarki, listewki przy kieszeniach, lampasy w spodniach i ew. mankiety w marynarce. Z takiej samej satyny powinien być też pas smokingowy i muszka. Jeśli w skład smokingu wchodzi kamizelka, to także jej guziki muszą być obciągnięte jedwabiem.
W tytule wpisu nazwałem guziki detalem niesłusznie lekceważonym. Zapewne większość czytelników zgodzi się ze mną, że dbałość o detale w męskim ubiorze to przejaw klasy i stylu. Wierzę, że grono mężczyzn, dla których styl i klasa mają znaczenie, będzie się raczej poszerzać niż zawężać. Nie mam jednak złudzeń, że tak czy siak, pozostanie niszą w oceanie bylejakości. Jednak bycie częścią tej niszy – choć bardzo wymagające – jest znacznie bardziej kuszące niż beztroskie pławienie się w oceanie bylejakości.
Ostatnio zaprojektowałem kolekcję garniturów dla pewnej marki, która zamierza wprowadzić je do sprzedaży wiosną 2021 roku. W moich projektach kładłem duży nacisk m.in. na detale. Wkrótce napiszę o tym więcej i pokażę zaprojektowane garnitury, a wpis będzie nosił tytuł: Detale robią robotę. Będą w nich m.in. rogowe guziki, ale będą też inne ciekawe rozwiązania. Do lektury zaproszę wkrótce 🙂
PS
W postscriptum kilka zdań wyjaśnienia w związku z faktem, że po każdym moim tekście, w którym pojawiają się słowa plastyk/plastykowy (dla określenia tworzywa sztucznego) pojawiają się głosy dezaprobaty wskazujące, że używam tych słów błędnie. Adwersarze pouczają mnie, że plastyk oznacza w języku polskim artystę w dziedzinie sztuk plastycznych, zaś dla tworzywa sztucznego zarezerwowane jest słowo: plastik. Otóż nie! Obydwie formy są obecnie poprawne dla określenia tworzywa sztucznego. Ale zapewne moi adwersarze bardzo by się zdziwili gdyby się dowiedzieli, że stosunkowo niedawno, było odwrotnie niż im się wydaje: słowo plastyk było jedynym poprawnym dla określenia tworzywa sztucznego, słowo plastik – było błędne. Np. w Słowniku poprawnej polszczyzny PWN (Warszawa, 1973), na stronie 512, możemy przeczytać: na tworzywo sztuczne, masę plastyczną nie należy mówić plastik, tylko plastyk.
Warto przy okazji zauważyć, że w tradycyjnej polszczyźnie połączenie ti- (a także ri-, di) było obce fonetycznie. Dlatego powstały takie słowa jak: kosmetyk (gr. kosmeticos), a nie: kosmetik; romantyk (fr. romantique), a nie: romantik; dyplom (niem. Diplom), a nie: diplom czy gramatyka (łac. grammatica), a nie: gramatika. Gdy około połowy XX wieku pojawiły się tworzywa sztuczne, w Polsce zaczęto nazywać je plastykiem, ale wiele osób używało nieprawidłowej nazwy plastik (ang. plastic) dla odróżnienia od istniejącego już wcześniej słowa plastyk, w znaczeniu: artysta sztuk plastycznych. Obecnie przytłaczająca większość Polaków mówi (i pisze) plastik, co – od co najmniej 30 lat – nie jest już błędem. Zapewne nadejdzie czas, że słowo plastik stanie się jedynym poprawnym dla określenia tworzywa sztucznego i przedmiotu z niego wykonanego. Ale póki co, ja pozostaję przy tradycyjnym: plastyk. Jednak mnie podobnych jest już niewielu, bo nawet gdy oddaję artykuł do jakiegoś magazynu, to korekta zamienia wszystkie moje plastyki na plastiki. Ale na blogu sam jestem korektą, więc guziki są u mnie ciągle plastykowe a nie plastikowe 🙂
Wpis świetny i bardzo potrzebny, ale ja ponarzekam.
Niecały rok temu kupiłem sobie marynarkę tweedową w kratkę prince of Wales, w kolorze zielonego groszku. Marynarka bardzo ładna, świetnie leżąca, tweed od Abrahama Moona, niestety miała wyjątkowo nieciekawe guziki w kolorze ciemnoszarym. Zachciało mi się zmienić na skórzane, w kolorze czekoladowego brązu i z przetłoczeniami dzielącymi guziki na cztery części. Potrzebne było 10 guzików – dwa 20 mm i osiem 14 mm. Chciałem kupić „w realu”, bo diabeł tkwi w szczegółach, więc nie chciałem kupować przez Internet, bo często zdjęcia to jedno a rzeczywistość drugie. Proszę mi uwierzyć, że kupić takie guziki w moim mieście jest bardzo trudno, a mieszkam w Poznaniu, a więc nie takim znów małym mieście. Po prostu większość pasmanterii poupadała lub w najlepszym wypadku przebranżowiła się wyłącznie na towar dla kobiet, więc jeśli chodzi o guziki, które mogą służyć i kobietom i mężczyznom (na przykład koszulowe) to nie jest źle, ale takie typowo męskie są traktowane jako fanaberia. Szukała tych guzików cała rodzina. Koniec końców guziki dostałem od siostry na Boże Narodzenie pod choinkę. Zostały kupione w Wiedniu. Radości nie było końca 🙂
Dziękuję za miłe słowa na temat wpisu 🙂
Rzeczywiście jest problem z kupieniem w realu drobnych artykułów pasmanteryjnych. W Warszawie np. był przez kilkadziesiąt lat doskonale zaopatrzony sklep z guzikami, w samym centrum. Już go nie ma 🙁 Pozostają sklepy internetowe, ale czasami kupuje się rzeczy, które trzeba dotknąć albo zobaczyć jak się w nich wygląda i tu pojawia się problem. Niby są zwroty, ale przy rzeczach drobnych, to się nie sprawdza.
Wspaniały wpis!
Natomiast w popularnych sieciówkach wytłoczona nazwa na guzikach to zmora, która dla mnie ogromnie rzuca się w oczy przy pierwszym kontakcie i odrzuca na starcie… (czy to był Próchnik, czy jest Vistula; w Bytomiu się szczęśliwie z tym jeszcze nigdy nie spotkałem). Być może jednak jestem nieco przewrażliwiony, gdyż nie lubię Tez żadnego logo ostentacyjnie widocznego 😉
Pozdrawiam serdecznie
Mówi się, że Polacy kochają ostentacyjne loga luksusowych marek (zarówno te oryginalne, jak i te podrabiane). Na szczęście nie wszyscy 😉
Szczerze mówiąc, nie do końca rozumiem wagę problemu. O ile zgadzam się co do zasady – bezpruderyjne eksponowanie logotypów producentów mnie razi, to w tym przypadku nie potrafię pojąć jak logo na guziku może być „oscentacyjne”. Zrobiłem szybki przegląd szafy i wyszło że na sześć marynarek dwie mają „podpisane” guziki. Dla mnie to, że musiałem we własnych marynarkach celowo to sprawdzić jest dowodem na to że problem jest chyba trochę wyolbrzymiony;)
Bardzo podobają mi się garnitury z guzikami MoP, ale ciężko znaleźć takie (granatowe), które chciałbym podmienić w swoich garniturach, w ostateczności będą rogowe lub z masy rogowej.
Mógłby Pan wyjaśnić, czemu nie powinno się stosować satynowych klap w smokingu tropikalnym?
Z tego samego powodu, z którego stosuje się satynowe klapy w zwykłym smokingu: bo taka jest tradycja i taki jest pierwowzór.
Dokładnie. Do tego nieco inne okoliczności użycia. Satyna w czarnym (ciemnym) smokingu wspomaga pracę światła z ubraniem i pozwala nam „błyszczeć” dosłownie i w przenośni, co dobrze wygląda w sztucznym wieczorowym świetle. Natomiast tropikalny…na jachcie w pełni (nawet zachodzącego) słońca, gra światła z białą tkaniną nie ma znaczenia, ani do końca sensu:)
Szanowny Panie (jestem niepełnoletni, wolę zwrócić się po „staroświecku”), kilka dni temu kupiłem granatową marynarkę i wpadłem na pomysł, aby zmienić plastikowe guziki na mosiężne, by w ten sposób „stworzyć” marynarkę klubową. I tu pojawia się problem:
O ile guziki na froncie marynarki mogę przyszyć bez trudu, tak przy rękawach nie poradziłbym sobie (sądzę, że musiałbym rozcinać rękaw i powypruwać kilka rzeczy).
Stąd ślę pytanie:
Czy zna Pan jakąś niezbyt inwazyjną metodę, dzięki której możliwa jest zmiana guzików na rękawach marynarki?
Ależ nie ma żadnego problemu z przyszyciem guzików na rękawie 😉 Igła nie musi przechodzić na wskroś przez warstwy tkanin w rękawie, lecz tylko zaczepiać się o wierzchnią tkaninę. W przypadku guzików z uszkiem, a nie z dziurkami, takie przyszywanie jest nawet łatwiejsze niż przyszywanie na wskroś.
Prawda. Detale robią robotę. Myślimy o krawatach, skarpetkach, poszetkach, a nawet wstążkach w kapeluszach czy wpinkach (w klapy), ale guziki?
Zawsze je bagatelizowałem, do czasu, kiedy parę ładnych lat temu przeszyłem w beżowym garniturze nijakie, również około-beżowe guziki z niebieskimi lamówkami (sic!), na piękne rogowe – w odcieniu ciemnego brązu. Garnitur nabrał zupełnie innego charakteru i noszę go z powodzeniem do dzisiaj:)
I zwracam uwagę na guziki. Często w garniturach dwurzędowych, nawet koordynuję brąz butów z odcieniem mocno wówczas wyeksponowanych guzików 🙂
To kilka pytań:
1. Czy jeśli ktoś chce zwariowane guziki, np. różowe czy błękitne, to ma do do wyboru albo barwione corozo, albo plastik?
2. Jaka jest w sumie różnica pomiędzy guzikiem skórzanym a guzikiem obciągniętym skórą? Można prosić o jakieś zdjęcie?
3. Jakie to symbole heraldyczne ma pan na guzikach sztruksowego garnituru?
4. Jeśli się nie mylę, to do smokingu może być także ryps jedwabny, a nie tylko satyna, prawda?
1. Rzeczywiście guziki o niezwykłych kolorach to prawie zawsze guziki plastykowe. Dodam (czego nie podkreśliłem we wpisie), że plastykowe guziki to żaden obciach. Te, o których pisałem we wpisie, to guziki dla ludzi, którzy przykładają ponadprzeciętną uwagę do swoich ubiorów, a w szczególności do detali. Guziki z corozo można barwić na dowolne kolory, ale nie spotkałem się, żeby takie odjechane kolory były w stałej ofercie jakiegoś producenta. Jednak moja wiedza na temat guzikowego rynku jest raczej płytka. Przypuszczam, że są firmy, w których można zamówić guziki corozo w dowolnym kolorze, tak jak można zamówić utkanie jednego kuponu tkaniny w dowolnym, wymyślonym przez siebie, wzorze.
2. Guzikami obciągniętymi skórą nazywam guziki na stopce, a guziki skórzane to guziki z dziurkami do przyszywania. Te drugie można sobie wyobrazić jako krążek wycięty z płata skóry, w którym wykonano dziurki. W praktyce takie guziki są najczęściej wielowarstwowe, z warstwą wzmacniającą pomiędzy warstwami skóry. Poniżej zdjęcie skórzanych guzików na rękawie mojej tweedowej marynarki.
3. Nie analizowałem ozdób na moich guzikach, ale załączam zdjęcie.
4. Satyna jedwabna jest materiałem najczęściej stosowanym na pokrycie klap/kołnierza smokingu (moim zdaniem najlepiej się do tego nadającą) dlatego użyłem jej nazwy jako swoistego skrótu myślowego. Bo jedwab użyty do smokingu może być tkany w różny sposób. Może to być oczywiście ryps, ale może też być atłas, szagryn, adamaszek a nawet szyfon.
Dziękuję za odpowiedzi.
Genialny wpis, fajnie by było gdyby Pan objaśnił różnicę między koszulami wysokiej jakości, a na przykład TH, który ciągle wśród Polaków uchodzi za szczyt luksusu.
Dziękuję 🙂
Planuję wpis o koszulach, ale temat jest bardzo niewdzięczny, bowiem jakość koszul zależy w największym stopniu od jakości tkaniny. A dobre tkaniny są bardzo drogie i cena koszuli uszytej z takiej tkaniny (np. bawełny egipskiej Giza) nie może być w zasadzie niższa niż 500 – 600 zł, a to jest cena nie do zaakceptowania przez przeciętnego klienta w Polsce. Dodatkowym problemem jest fakt, że nowa, ładnie zapakowana koszula z bawełny klasy premium pochodzącej z renomowanej tkalni, prawie nie różni się od koszuli z taniej chińskiej bawełny, która kosztuje grosze. Ktoś kto ma doświadczenie potrafi oczywiście dostrzec różnicę, ale przeciętny klient – nie. Więc nie widzi potrzeby płacenia pięć razy więcej za „taką samą” koszulę innej marki. Różnica ujawni się już po pierwszym praniu, ale tenże klient nawet nie zdaje sobie sprawy, że coś jest nie tak z jego koszulą, bowiem zawsze kupuje koszule za 100 zł i nie wie jak może się spisywać koszula za 500 zł.
Koszule Tommy Hilfiger to zdecydowanie nie jest koszulowy Olimp i punkt odniesienia. Jednak mówienie, że koszule marki X są dobrej jakości, a koszule marki Y są kiepskie, nie ma sensu, gdyż większość marek ma w swojej ofercie zarówno niedrogie koszule marnej jakości, jak i takie, o których można powiedzieć, że są klasy premium.
Wow, super wpis. Jest Pan niezwykle elegancki. Podziwiam za styl!!
Dziękuję i pozdrawiam 🙂