Letni garnitur nieodparcie kojarzy mi się z muszką. Ilekroć planuję założenie takiego garnituru, tylekroć sięgam do szuflady z muszkami i staram się w niej znaleźć coś co będzie jego uzupełnieniem. Dopiero później przychodzi refleksja: a może jednak krawat? I czasami – po zastanowieniu – decyduję się na krawat, ale muszka zawsze jest pierwszym impulsem. Nie wiem skąd u mnie takie skojarzenie, bo żadnego racjonalnego uzasadnienia ono nie ma. Po prostu impuls. A może fanaberia? Albo – nie daj Boże – jakiś fetyszyzm?
W każdym razie pomyślałem sobie, że warto przedstawić w jednym wpisie kilka moich stylizacji, w których skład wchodzą letni garnitur i muszka. Zanim je jednak przestawię, kilka zdań wyjaśnienia, co rozumiem pod pojęciem: letni garnitur. Tu oczywiście nie odkryję Ameryki, bo przecież każdy wie, że jeśli garnitur ma zapewnić komfort w ciepłe (a czasami upalne) letnie dni, to musi być uszyty z cienkiej, przewiewnej tkaniny z włókien naturalnych: lnu, bawełny lub luźno tkanej wełny, czyli tzw. tropiku. Najlepiej jeśli jest w jasnym kolorze, a marynarka jest bez podszewki, albo z tzw. półpodszewką. Tkaninami najbardziej kojarzącymi się z latem są len i bawełna, ale ja jestem fanem wełen typu tropik i przeważnie stawiam na garnitury uszyte z tropiku. Rzadziej można mnie zobaczyć w garniturach lnianych, a w bawełnianych – sporadycznie. Do dziś nie zrealizowałem jednego z moich marzeń – sprawienia sobie garnituru z bawełny seersucker, w biało-niebieskie paski. Poniżej zdjęcia trzech marynarek „od środka”: pierwsza i trzecia z wełnianego tropiku, i z półpodszewką, druga z mieszanki lnu i jedwabiu i całkowicie pozbawiona podszewki.
Pierwszy letni garnitur, który dziś zaprezentuję, ma swoją blogową premierę. Jest to garnitur marki Zack Roman, uszyty z tropiku pochodzącego z włoskiej tkalni Cerruti 1881. Jest zaprojektowany i uszyty bardzo starannie, z wielką dbałością o detale, co sprawia, że jest to produkt nietuzinkowy i przeznaczony dla mężczyzn, którzy znają się na rzeczy i cenią sartorialne smaczki. A te smaczki to przede wszystkim szerokie klapy w szpic, brustasza w kształcie łódeczki, rękawy wszywane systemem neapolitańskim, rogowe guziki, spodnie z wysokim stanem i szerokim gurtem, z wszytymi guzikami do szelek, brak szlufek i boczne regulatory. Jak na dzisiejsze standardy, spodnie mają szerokie nogawki (20,5 cm) i po jednej zakładce z każdej strony przy gurcie. Jak przystało na letni garnitur, marynarka nie ma podszewki. Dodać muszę, że ubierając się do tej sesji, zrezygnowałem z szelek, gdyż boczne ściągacze pozwoliły mi na wystarczająco dobre trzymanie spodni. Jednak generalnie zalecam używanie szelek, gdyż zabezpieczają one przed niekontrolowanym obsunięciem się spodni, co zwykle bardzo źle wygląda. W czasie mojej sesji zdjęciowej miałem wszystko pod kontrolą i w razie potrzeby korygowałem położenie gurtu spodni, ale w normalnych życiowych sytuacjach, ciągłe poprawianie spodni byłoby niezręczne. Dlatego zalecam: założyć szelki i zapomnieć o problemie 🙂
W towarzystwie garnituru występują: koszula Tommy Hilfiger, muszka Trendhim, buty Nord/Meka, poszetka Hemley, skarpetki Nematode, okulary Fielmann, zegarek Orient. Autorką zdjęć jest Małgorzata Adamska, zaś ich tłem była warszawska Starówka i ogród na tyłach Zamku Królewskiego.
Na drugi ogień idzie garnitur MTM z Bonus MG, który miałem na sobie na Pitti Uomo w roku 2018. Panowały wówczas rekordowo wysokie temperatury, więc przewiewność garnituru miała kluczowe znaczenie. Tropik z włoskiej tkalni Drago spisał się na medal, swoje zrobił też brak podszewki na plecach. Jednym słowem – przeżyłem bez uszczerbku 😉
Charakterystyczne cechy garnituru to szerokie klapy otwarte w marynarce i mankiety w spodniach. Prążki to wzór, który moim zdaniem dodaje elegancji i prestiżu w dziennych garniturach, ale – z nie do końca zrozumiałych przyczyn – nie zyskuje uznania polskich mężczyzn. Natomiast w języku angielskim, garnitur w prążki nazywa się power suit, co w wolnym tłumaczeniu można by przełożyć na: garnitur ludzi sukcesu. Czyżby polscy mężczyźni nie chcieli być ludźmi sukcesu?
Pozostałe elementy stylizacji: koszula Van Thorn, muszka Hisoutfit, buty Nord/Meka, poszetka EM Men’s Accesories, skarpetki Lancerto, okulary The Bespoke Dudes, kapelusz Panama Hat.
Kolejny letni garnitur jest uszyty z mieszanki lnu, jedwabiu i bawełny o bardzo luźnym splocie, pochodzącej z renomowanej włoskiej tkalni Ferla. Garnitur jest bardzo przewiewny, ale z drugiej strony – marynarka ma pełną podszewkę (wiskozową), co stoi trochę w sprzeczności z dążeniem do przewiewności. Mimo to jednak, nie czuję żadnego dyskomfortu, gdy mam go na sobie w bardzo ciepłe dni. Wręcz przeciwnie, gdy dzień jest wietrzny, to czuję na nogach podmuchy chłodnego powietrza, swobodnie przenikającego przez nogawki. To odczucie jest przyjemne, gdy dzień jest bardzo ciepły, ale też powoduje lekki dyskomfort, gdy dzień jest chłodny.
Lniano-jedwabno-bawełniany garnitur pochodzi z Suit Supply, zaś pozostałe składowe stylizacji to: koszula Van Thorn, muszka Nathan J, poszetka Bowtieswala, kapelusz Panama Hat, buty Yanko, skarpetki Camano, zegarek Ingersol, okulary The Bespoke Dudes.
Po dwóch garniturach w prążki, wracam do kraty w garniturze, który pochodzi z Próchnika. Kupiłem go 4 lata temu, więc w czasie, który można by nazwać okresem największej świetności Próchnika. Wystarczy rzut oka na garnitur, żeby zrozumieć dlaczego nazywam ten okres – czasem świetności: tkanina dobrej jakości o chwytliwym wzorze, szerokie klapy i ładne proporcje marynarki, właściwe usytuowanie guzika, optymalna szerokość nogawek. Na metce można przeczytać informację o składzie materiału: 100% wełna, gdybym jednak nie znał tej informacji to typowałbym wyraźny udział lnu – w okolicach 30% lub nawet więcej. W każdym razie tkanina jest trochę sztywna i chropowata w dotyku, co mnie kojarzy się właśnie z lnem. Wzór kraty jest bardzo ładnie ułożony na klapach, idealnie spasowany na patkach kieszeni, natomiast na wszyciu rękawów pozostawia nieco do życzenia. Także wypełnienie ramion jest trochę zbyt duże jak na moje oczekiwania. Jednak nie na tyle duże, żeby dawało nieładny efekt kwadratowych ramion.
Do towarzystwa kraciastego garnituru dodałem koszulę Osovski, muszkę The Perfect Necktie, poszetkę Bytom, buty Yanko, skarpetki Happy Socks, kapelusz Panama Hat i okulary Persol.
Mój przegląd kończy letni garnitur MTM z Bonus MG uszyty z gładkiej tkaniny w nietypowym kolorze. Ja nazywam ten kolor rdzawym, ale nazwanie go po prostu brązowym – nie byłoby błędem. Garnitur uszyty jest z wełnianego tropiku pochodzącego z brytyjskiej tkalni Huddersfield. Ma on charakter dość nieformalny, co podkreślają nakładane kieszenie marynarki (w kształcie kwiatu tulipana) i mankiety spodni. Konstrukcja marynarki to half canvas na półpodszewce, ramiona bez wypełnień, zaś rękawy wszyte sposobem neapolitańskim. Wartym odnotowania detalem jest też wykończenie brustaszy w kształcie łódeczki (barchetta).
Pozostałe składniki stylizacji: koszula Van Thorn, muszka Nathan J, poszetka Jim Thompson, buty Nord/Meka, kapelusz Panama Hat, okulary The Bespoke Dudes, skarpetki Love Poland Design, zegarek Junghans. Ten letni garnitur przeszedł wraz ze mną próbę ekstremalnie wysokich temperatur na Pitti Uomo, w roku 2018.
Ten rdzawy garnitur to rewelacja, aczkolwiek nie dla mnie bo mam wyjątkowo mało pasującą karnację. Na Panu garnitur świetnie się prezentuje, a właściwie Pan prezentuje w garniturze. Ale lubię takie smaczki „ładne bo ładne”, jak ta barchetta z pierwszej kreacji. Na niektóre samochody też lubię popatrzeć, mimo że wiem że nie są dla mnie (to taka mala aluzja dla barchetty, która jest też typem nadwozia samochodowego :-))
A mnie samemu lato kojarzy się z lnem, który mogę odmieniać przez wszystkie przypadki. Po prostu uwielbiam len letnią porą.
Dziękuję za miłe słowa.
O lnie zwykło się mówić, że można go kochać lub nienawidzić, ale żadną nie można być obojętnym 🙂
Co ciekawe, Włosi noszą len w temperaturach wysokich, ale nie upalnych. W skwarze len nie jest najlepszym wyjściem…zgadzam się z Janem, że tropik bez podszewki wtedy jak znalazł – lub któryś z osławionych bezkonstrukcyjnych zero gravity itp. 🙂
Ostatni zestaw jest fenomenalny. Kolor garnituru naprawdę niespotykany.
A co do zestawu z Zack Roman – na zdjęciach w sklepie internetowym nie podobał mi się, proporcje wydawały się jakieś zaburzone (?). Jednak widząc go na Panu stwierdzam, że niczego mu nie brakuje i bardzo dobrze się prezentuje.
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
W pierwszej stylizacji zastanawia mnie dobór muszki i skarpetek w kropki, wszak garnitur jest w kratkę. Czy to nie za dużo? Ostatni garnitur jest piękny pod względem kroju, a kolor określić można jako cynamonowy. Pozdrawiam!
Dziękuję za pozytywną ocenę garnituru. Nazwa koloru – super 🙂
Ocena dopasowania poszczególnych elementów stylizacji jest sprawą subiektywną: każdy to widzi inaczej. Ja uważam, że stylizacja z garniturem w kratę jest dobrze wyważona. Prawdopodobnie byłby problem, gdybym się zdecydował na koszulę w paski, ale też niekoniecznie – bo wszystko zależałoby od wyrazistości i gęstości pasków. Natomiast pewny przepis na katastrofę, to koszula w wyrazistą kratę 😉
Szycie z tkaniny w kratę jest bardzo trudne.Wgarniturze Zack Roman wzór dopasowany idealnie ,a wszycie rekawow- mistrzostwo świata.Gratuluje doskonałych zestawów.Pozdrawiam
Sz. P. Janie
Mam pytanie. Czy można nosić muszkę do lnianej koszuli ?
Jeżeli tak, to do jakiej ?
Pozdr.
Muszkę każualową należy traktować nawet jako bardziej swobodną od krawata. Więc wszędzie tam gdzie krawat mógłby znaleźć zastosowanie, właściwa jest także muszka. Zatem nie widzę powodów, dla których nie można by jej założyć do lnianej koszuli. Ale trzeba to odnosić do konkretnej konfiguracji – np. przeszkodą może się okazać zbyt mały i zbyt miękki kołnierzyk. Trzeba po prostu założyć muszkę i ocenić jak to wygląda.