Czytelnicy bloga znają moją słabość do marynarek/garniturów dwurzędowych. Lubię takie nosić i uważam, że mężczyzna w dwurzędówce prezentuje się lepiej niż w marynarce jednorzędowej. Ale w tej mojej słabości do dwurzędówek jest jeszcze podsłabość – do marynarek dwurzędowych w prążki. I właśnie dziś postanowiłem dać temu wyraz i zaprezentować kilka marynarek w prążki. W jednym przypadku będzie to swego rodzaju eksperyment, ale o tym w dalszej części.
Bo zacząć muszę od mojej współpracy z marką Próchnik ładnych kilka lat temu. Owocem tej współpracy (mojej i dwóch moich kolegów: Alberta i Rafała) były dwie kolekcje o nazwach: Va Banque i Monte Carlo. A w tych kolekcjach – między innymi marynarki i garnitury dwurzędowe. Gdy około 10 lat temu, marynarki dwurzędowe zaczęły wracać do głównego nurtu mody, Próchnik był jedną z bardzo niewielu na naszym rynku marek, które ten powrót wspierały. Jak wiadomo, szerszej popularności dwurzędówki nie zdobyły, ale za to dla wielu osób stały się sposobem na wyróżnienie się i zaakcentowanie swojego zamiłowania do klasyki.
Białe lub szare prążki na granatowym tle, to bardzo częsty wzór prążkowanych tkanin. Zatem jeśli już gdzieś się trafi na dwurzędową marynarkę w prążki to jest wielce prawdopodobne, że będzie ona granatowa, a prążki będą białe lub szare. Tak właśnie jest w kolejnej marynarce, którą kupiłem około 10 lat temu w… Zarze. Dziś trudno w to uwierzyć, ale w owym czasie Zara oferowała m.in. takie rzeczy. W stylizacji poniżej uroku dodaje bardzo kolorowa i wzorzysta muszka; jest uszyta z bawełny i pochodzi z Hisoutfit.
Jedną z najstarszych marynarek dwurzędowych w prążki, którą ciągle mam w mojej szafie, jest marynarka Stefano Conti – szara, w białe prążki, z białymi guzikami. Jest nietypowa, gdyż ma zaokrąglone poły, co zdarza się bardzo rzadko w marynarkach dwurzędowych. Białe prążki i białe guziki powodują, że idealnie pasują do niej białe spodnie. Prawdę mówiąc nigdy nie próbowałem zestawiać jej ze spodniami w innym kolorze.
Kolejna marynarka w prążki jest bardzo sartorialna. Nic dziwnego skoro pochodzi z Zack Roman 🙂 Jest uszyta z lnu, ma konstrukcję half canvas, jest bez podszewki, bez wypełnień ramion i z różnymi dandysowskimi smaczkami, jak n.p. ręcznie obrębiane butonierki, rękawy wszywane metodą neapolitańską (spalla camicia), kieszonki piersiowe w kształcie łódeczki (barchetta), guziki z masy perłowej. Szczególnie właśnie guziki z masy perłowej w kolorze écru prezentują się bardzo efektownie, czego niestety nie oddają zdjęcia – trzeba to zobaczyć w naturze.
Na koniec zostawiłem eksperyment, o którym wspomniałem na wstępie. Polega on na tym, że marynarkę garniturową potraktowałem jako blezer i zestawiłem ją z chinosami w kontrastowym kolorze. A dlaczego jest to w ogóle eksperyment? Bo potraktowanie marynarki od garnituru jako blezera i zestawienie jej z innymi spodniami (szczególnie takimi o charakterze każualowym), przeważnie się nie udaje.
Każdy kto zetknął się z wzornikiem wełen dowolnej tkalni wie, że znajdzie tam działy z wełnami garniturowymi i z wełnami marynarkowymi. To są inne tkaniny; o innej fakturze, innym splocie, innej grubości i gładkości itp. Im bardziej gładka jest wełna garniturowa, tym mniejsza szansa, że marynarka z niej uszyta sprawdzi się w zestawieniu z innymi spodniami. Jak wspomniałem powyżej – najczęściej się nie sprawdza. Ale jeśli tkanina z jakiej uszyty jest garnitur, ma przestrzenną fakturę, to jest szansa, że marynarkę da się zastosować jako blezer. No, ale pojawia się problem: w jaki sposób stwierdzić, że marynarka nadaje się do zastosowania w charakterze blezera. Jest na to jeden sposób: trzeba założyć na siebie wymyślony zestaw, spojrzeć w lustro i stwierdzić: jest dobrze! Albo: jest źle! To wcale nie jest żart: to naprawdę jedyny sposób na rozstrzygnięcie dylematu. Trzeba zaufać swojemu wyczuciu.
Ja postanowiłem zestawić marynarkę garnituru JAY z mojej kolekcji, z granatowymi chinosami 4Gentleman. Spojrzałem w lustro i stwierdziłem: jest dobrze! Inna rzecz, że spodnie 4Gentleman są wyjątkowo udane. Ale to już temat na odrębny wpis.
Aha! I jeszcze jeden eksperyment: bez krawata 🙂
Bardzo dziękuję za wątek marynarki garniturowej do spodni! Czekałem na to.
Czy dobrze rozumiem, że każda marynarka niegarniturowa może być określana mianem blezera?
Z grubsza.
Polecam wpis Blezer.
Wpis jest niezwykle ciekawy i pouczający. Bardzo długo byłem przekonany, że marynarki w prążki nie nadają się do zastosowania w zestawach koordynowanych. Tego typu stylizacje dowodzą, że jest zupełnie odwrotnie 🙂
PS: Ciekawi mnie marynarka opisana jako wyrób „Stefano Conti” . Czy rzeczywiście istnieje taka marka czy chodzi może jednak o nasze rodzime „Giacomo Conti” ? Pytam bo choć u nich w większości rzeczy „modne” to jednak trafiają się ciekawe rozwiązania.
Moja marynarka nie ma nic wspólnego z Giamoco Conti. Ale zgadzam się, że nawet tam zdarzają się udane produkty.
Panie Janie,
dziękuję za ciekawy wpis.
Korzystając z okazji chciałbym zapytać o obecną kolekcję Pana garniturów. Pojechałem do sklepu firmowego egarnitur do Łodzi celem zakupu garniturów z Pana ostatniej kolekcji. Nie znalazłem pasującego modelu. Problemem okazały się: (1) barki – wkłady barkowe znacząco odstawały od linii ramienia (trochę nienaturalnie a’la stare modele Bytomia), (2) marszczenie materiałów na plecach w okolicach pach/łopatki. O ile drugi problem mógłbym próbować rozwiązać u krawca, to pierwszy jest nie do poprawy (krawcowie od prostych przeróbek nie dotykają kwestii barków). Odnoszę wrażenie, że w ostatniej (jasnej) marynarce prezentowanej w powyższym wpisie jest u Pana podobnie w przedmiocie barków.
Niestety musiałem zrezygnować z zakupu. Obsługa sklepu nie była w stanie dopasować garnituru pod moją sylwetkę (raczej fit – brak brzucha, trochę mięśni).
Czy przewiduje Pan w kolejnych kolekcjach zmiany w konstrukcji marynarki? Pozbawienie marynarki wkładów barkowych? Inny krój?
Bardzo chętnie dokonam zakupu – cieszy mnie możliwość wspierania rodzimego biznesu.
To odwieczny problem marynarek RTW, czyli gotowych do noszenia. Nie ma żadnej możliwości, żeby taka marynarka dobrze leżała na wszystkich sylwetkach. Zawsze na jednych będzie leżeć dobrze, a na innych źle. Mój wysiłek przy projektowaniu był skierowany na to, żeby grupa osób, na których te marynarki będą dobrze leżeć – była jak największa. To wymagało kilkumiesięcznych testów próbnych odszyć marynarek, na dużej grupie klientów sklepu Bonus MG, ale się w pełni udało. Jestem oczywiście świadom, że istnieje pewna grupa osób, na których moje marynarki nie leżą dobrze. Mogę tu dodać pewną ciekawostkę; otóż ja sam muszę korygować marynarki rozmiaru 50/170 z mojej kolekcji, gdyż tworzy się u mnie fałda pod kołnierzem. Zmiana tego w fazie projektowania była banalnie prosta. Jednak nie zrobiłem tego, gdyż na przytłaczającej liczbie klientów uczestniczących w testach, marynarki leżały dobrze. Zatem ja – i zapewne jeszcze jakaś niewielka grupka klientów – musimy oddawać marynarki do krawcowej, celem zlikwidowania fałdy (co jest zresztą korektą bardzo łatwą do wykonania). Odpowiadając na Pana pytanie: nie planuję zmiany obecnej konstrukcji, bowiem uważam są za optymalną. Aczkolwiek bardzo boleję nad tym, ze na niektórych sylwetkach moje garnitury źle leżą.
W mojej kolekcji z roku 2021 wkłady barkowe są minimalne (mają grubość ok. 1 mm) a wszycie rękawów jest tradycyjne. W kolekcji z roku 2022 wkłady barkowe zostały jeszcze zmniejszone, a tradycyjne wszycie rękawów zastąpiłem wszyciem koszulowym. Nie planuję marynarek pozbawionych całkowicie wkładów barkowych gdyż zdecydowana większość klientów nie akceptuje takich marynarek i rezygnuje z zakupu, jeśli na takie trafi. Być może w przyszłości pojawi się jeden garnitur z marynarką bez wkładów barkowych, podobnie jak pojawił się tylko jeden garnitur ze spodniami z zakładkami przy gurcie. Ale wyłącznie na zasadzie urozmaicenia kolekcji bowiem wiadomo, że będzie się sprzedawał w śladowych ilościach.