Większości czytelników mojego bloga, którzy znają i rozumieją korzyści płynące z braku podszewki w marynarce (przynajmniej na części pleców), pytanie postawione w tytule wyda się retoryczne. Jednak w rzeczywistości wcale retoryczne nie jest, bowiem spora część tzw. masowych klientów nie chce kupować marynarek całkowicie lub częściowo pozbawionych podszewek, gdyż uważa je za jakieś niedoróbki. Co ciekawe, uszycie marynarki bez podszewki lub z półpodszewką, jest droższe od uszycia marynarki z pełną podszewką. Zatem taka marynarka powinna teoretycznie mieć wyższą cenę, co jeszcze bardziej może do niej zniechęcić.
Wyższa cena jest bez wątpienia wadą marynarki bez podszewki, ale chyba jedyną. Natomiast do zalet zaliczyć trzeba przede wszystkim jej dużo lepszą przewiewność i efektowny wygląd, nieodparcie kojarzący się z produktem wysokiej klasy. Wprawdzie z zewnątrz marynarka bez podszewki niczym się nie różni od tej z podszewką, ale gdy obejrzymy ją od środka to widok jest fascynujący. Warunkiem są jednak staranne wykończenia, w tym szczególnie lamówki na krawędziach. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie każdemu taki widok musi się podobać. Wiem z doświadczenia, że osoby do niego nienawykłe bywają często zdezorientowane. I niektóre z nich – tak na wszelki wypadek – wolą trzymać się od takich marynarek z daleka.
Zdaję sobie sprawę, że określenie: „przewiewność/oddychalność marynarki” brzmi dość enigmatycznie i nie zawsze jest postrzegane jako wartość sama w sobie. Poza tym jak tę przewiewność zmierzyć? Otóż zmierzyć się jej nie da, ale każdy z łatwością jest w stanie odnotować różnicę pomiędzy marynarkami o dobrej i złej oddychalności. I docenić zalety tej pierwszej. Dowodem tego twierdzenia niech będzie historia czytelnika mojego bloga o imieniu Marcin, któremu pomogłem kiedyś rozwiązać ważny dla niego problem. Marcin miewa często wystąpienia przed dość licznym audytorium. W czasie wystąpień, które najczęściej odbywają się hotelowych lub biurowych salach, wspomaga się prezentacjami wyświetlanymi na ekranie. Bardzo ważny w tej historii jest fakt, że Marcin zawsze występuje w garniturze i pod krawatem. Każdy kto zna takie sytuacje wie, że sale są przeważnie przegrzane a jakby tego było mało, dodatkowe ciepło emituje projektor, w którego bliskości operuje prelegent. I stąd bierze się problem, a właściwie zmora Marcina: jest mu za gorąco, co wywołuje nadmierne pocenie. Spocony prelegent nie jest zapewne atrakcyjnym widokiem dla słuchaczy, co z kolei jest źródłem dodatkowego stresu dla Marcina. Jednym słowem: koszmar!
Marcin wzdragał się dotąd przed zdejmowaniem marynarki ale próbował znaleźć rozwiązanie alternatywne i zastanawiał się czy prowadzenie prezentacji w kamizelce – zamiast marynarki – byłoby do zaakceptowania. Pytał też czy może mam jakiś inny pomysł na rozwiązanie jego problemu? Odpowiedziałem, że problem tkwi prawdopodobnie w złej oddychalności jego marynarek. Zaproponowałem mu uszycie garnituru z wełny o luźnym splocie (zwanej też tropikiem lub fresco), z marynarką bez podszewki. Marcin poszedł za moją radą i okazało się, że problem zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Warto tu jeszcze zauważyć, że przewiewność czyli oddychalność wełnianej marynarki bez podszewki jest lepsza niż wełnianej marynarki z wiskozową podszewką i każdy jest w stanie odczuć różnicę. Ale pamiętajmy, że przeskok w komforcie użytkowania będzie jeszcze większy jeśli jako bazę porównawczą przyjmiemy wełnianą marynarkę z poliestrową podszewką i wręcz kolosalny gdy odniesiemy się do poliestrowej marynarki z poliestrową podszewką.
Ja miewałem w przeszłości do czynienia z problemem podobnym do tego opisanego przez Marcina, podczas letnich edycji targów Pitti Uomo, gdy temperatury z reguły przekraczają 30ºC, zaś w czerwcu 2022 r. dochodziły do 38ºC. W tym najgorętszym dniu miałem na sobie marynarkę, która widnieje na zdjęciu głównym wpisu i… Owszem, było gorąco, ale nie było dramatu. Skóra się intensywnie pociła, ale pot błyskawicznie wyparowywał nie napotykając po drodze zbyt dużych barier. Gdy po powrocie do hotelu zdjąłem koszulę, była ona wilgotna tylko w niektórych miejscach. A miałem w pamięci sytuację sprzed kilku lat, gdy dane mi było spędzić dzień w marynarce z wełny o gęstym splocie i posiadającą pełną podszewkę. Koszula zdejmowana po powrocie do hotelu była całkowicie przemoczona i aż ciężka.
To co rozumiemy pod pojęciem braku podszewki w marynarce, może mieć różną formę. Najczęściej mamy do czynienie z tzw. półpodszewką co znaczy, że nie ma jej tylko na środkowej i dolnej części pleców. Ale już półpodszewka powoduje, że poprawia się komfort użytkowania marynarki w wysokich temperaturach. Czy można zatem sformułować tezę, że marynarka bez podszewki jest zawsze lepsza od marynarki z podszewką. Zdecydowanie nie! Podszewka ma uzasadnienie w garniturach o większym stopniu formalności oraz o cięższej konstrukcji marynarek. O ile brak podszewki jest wskazany w marynarkach na lato, o tyle w marynarkach jesienno-zimowych pełna podszewka jest rozwiązaniem rozsądnym, a nawet narzucającym się. A poza tym podszewka może pełnić funkcję ozdobną. Marka Rubinacci słynie np. z szycia marynarek z podszewkami z drukowanego jedwabiu zszywanymi w taki sposób, że tworzą całościowe obrazy. Są tkalnie specjalizujące się w tkaninach podszewkowych w wymyślnych wzorach i kolorach. Można też w nich zamówić podszewki według własnego wzoru.
Do kwestii obecności lub nieobecności podszewki w marynarce należy podchodzić pragmatycznie. Czasami brak podszewki ma skutki wręcz zbawienne, ale innym razem pełna podszewka dodaje uroku marynarce i jest ze wszech miar pożądana.
Podszewka może nie występować jak nie ma wkładów barkowych. Jeśli ktoś ma wystające koście w ich okolicach, to wygląda to źle. Ja mam i wole marynarki chociaż z minimalnym wypełnieniem. Czyli jak dla mnie najlepsza jest pół-podszewka.
Mam lnianą marynarkę z minimalnymi wkładami barkowymi bez podszewki. Da radę:)
Wypełnienie jest jakoś obszyte?
Zdjęcie na blogu
https://janadamski.eu/wp-content/uploads/2017/09/Moda_meska_blog_04-762×1024.jpg
Pochodzi z wpisu https://janadamski.eu/2017/09/pochwal-sie-swoja-stylizacja-maciek/
Buty plecionka niebiesko biała rewelacyjne! Swego czasu sprzedawałem podobne czarno biało czerwone z Norda rozeszły się błyskawicznie na muzyczne sceny!
Ja uważam, że podszewka nie ma jednak zastosowań. Współcześnie mamy ogrzewane pomieszczenia i raczej marynarka nie służy do utrzymywania ciepła. Przykładowo w sytuacjach wieczorowych kobiety chodzą z odsłoniętymi ramionami więc mężczyznom nie grozi chłód ale właśnie nadmierne pocenie.
Na szczęście w MTMie można te podszewski wyeliminować:)
Te podszewki są o wiele ciekawsze niż niejeden garniturowy materiał….
Piękne tkaniny na letnie koszule (?) 8-]
Jeżeli mam wybór – zawsze wybiorę marynarkę bez podszewki i wkładów barkowych. Komfort noszenia jest nieoceniony. To zawsze wygląda lepiej. ZAWSZE.
Jak ktoś ma wystające kości to marynarka bez podszewki wygląda bardzo źle. Po coś je ktoś dawno temu wymyślił.
*chodziło mi o marynarkę bez wkładów.
Wydawac by sie moglo, ze wielka zaleta podszewki bylaby jej „sliskosc” pozwalajaca na swobodne ukladanie sie wzgledem ciala i koszuli, ponadto wiazaca sie z tym latwosc zakladania i zdejmowania. W przeciwienstwie do tego, marynarka bez podszewki moze byc „toporna” do wkladania (zwlaszcza rekawy), ponadto miec faldy, ktore nie znikaja przy noszeniu. Moze ma to nawet wieksze znaczenie przy dzisiejszych „ciasnawych” dopasowaniach.
Tylko, że marynarki bez podszewki, w większości przypadku mają jednak podszewkę w rękawach.
Słuszna uwaga – szkoda, że nie wspomniałem o tym we wpisie 🙂
Nie wspomniałem też, że ewentualny brak podszewki nie dotyczy rękawów. Tam podszewka jest prawie zawsze – właśnie ze względu na to, żeby rękawy miały poślizg i nie blokowały się na rekach.
Nic bardziej mylnego – marynarki bez podszewki, zwłaszcza z bardziej chropowatych materiałów układają się gorzej, zwłaszcza na plecach. Podszewka to nie tylko ułatwienie produkcji, ale pełni konkretną rolę.
Zwłaszcza w takiej tweedowej marynarce jej brak wręcz jest nieodpowiedni, bo na termoregulację wpływ ma marginalny, a lepsze układanie i przyjemniejsze choćby sięganie do wewnętrznych kieszeni jest zauważalne.
Mam sporo marynarek na pełnej podszewce i na pół-podszewce. W zasadzie jednak nie czuję większej różnicy tzn. w moim odczuciu ważniejszą rolę gra skład surowcowy materiału i ewentualnej podszewki. Jeśli mam np. luźno tkaną mieszankę bawełniano-lniano-jedwabną to dodatek wiskozowej podszewki pełnej niewiele zmienia. Natomiast gęsty splot lub poliester /poliamid /inne syntetyki to przepis na termoregulacyjny koszmar. Nie wiem do dziś czy to placebo czy realny problem, ale nawet niewielkie domieszki syntetycznych tkanin toleruję jedynie w płaszczach. W marynarkach / garniturach z tego typu składem czuję się jak w piekarniku i to niezależnie od tego czy mamy chłodną wiosnę czy upalne lato.
Natomiast w kwestiach estetycznych to jednak po latach zachwytu nad anatomią pół/ćwierć/bez-podszewkowych marynarek, wróciłem do doceniania klasycznej pełnej podszewki, której materiał bywa czasami piękniejszy od wierzchniego 🙂
Tak czy inaczej, jak zwykle ciekawy i wartościowy wpis 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję 🙂
W kwestii komfortu noszenia różnych składników garderoby, uszytych z różnych tkanin, warto się dzielić swoimi subiektywnymi wrażeniami ponieważ obiektywne badania porównawcze są w zasadzie niemożliwe. A popularny wśród sartorialnych marek trend do maksymalnego odchudzania konstrukcji marynarek, czasami ma uzasadnienie ale niekiedy jest sztuką dla sztuki i przynosi więcej szkody niż pożytku.
Marynarki z zredukowaną podszewką, są przede wszystkim lżejsze. To czuć (przynajmniej w wersjach dla wysokich z solidniejszą budową gdzie tego materiału jest więcej). Muszą też lepiej oddychać. Widać to w czasie upałów. Pytanie czy używasz marynarki w czasie upału.
Używam w czasie upałów, ale może warto dodać zastrzeżenie, że tylko wybitnie luźno tkane materiały naturalne (najczęściej mieszanki wełna, len, bawełna, jedwab, jeśli sama wełna to hopsack lub fresco) i marynarki niemal wszystkie wybierałem w stylu włoskim z minimalną konstrukcją (np. brak wkładów barkowych).
Pozdrawiam
Dzień dobry, mam do Pana pewne nurtujące mnie pytanie, na które w internecie nie znalazłem satysfakcjonującej odpowiedzi. Kupiłem ostatnio okazyjnie lniano-bawełnianą marynarkę o klasycznym wyglądzie i odpowiednich proporcjach, więc z jej wyglądu i materiału jestem bardzo zadowolony. Niestety, posiada ona fatalną wadę – poliestrową podszewkę. Nosiłem ją już w tegoroczne cieplejsze dni i było znośnie, ale chciałbym zwiększyć komfort użytkowania. Czy spotkał się Pan kiedykolwiek z zabiegiem usunięcia podszewki u krawca? Jeśli tak, czy jest to operacja kosztowna i czy rekomendowałby Pan taką próbę? Będę bardzo wdzięczny za Pana odpowiedź, serdecznie pozdrawiam!
Podszewkę częściowo można usunąć i marynarka będzie się nadawała do noszenia, ale od wewnętrznej strony będzie się prezentowała fatalnie. Można próbować poprawiać najgorzej wyglądające fragmenty, ale nie zawsze to się udaje. Kosztu takiej operacji nie znam.
Bardzo dziękuję za odpowiedź! W tej sytuacji lepiej chyba nie ryzykować, jeśli noszenie takiej marynarki nie wiąże się z nieznośnym dyskomfortem.
Najlepiej skonsultować się z krawcową. Jeśli w przeszłości robiła takie rzeczy to zapewne się podejmie i – co ważniejsze – poda panu cenę.