Lotniki to mój ulubiony typ klasycznego, męskiego obuwia. Ich piękno wynika m.in. z faktu, że są wykonane z jednego kawałka skóry, z jedynym tylko szyciem na zapiętku. Są wprawdzie także lotniki bezszwowe, ale te arcydzieła szewskiego rzemiosła są bardzo rzadkie (bowiem ekstremalnie trudne do wykonania), zatem szew łączący na zapiętku (rzadziej na wewnętrznej bocznej części obłożyny), można uznać za cechę charakterystyczną lotników. Pamiętajmy jednak, że dla obserwatora, który patrzy na buty od przodu, ten szew jest niewidoczny a buty objawiają swoją nieskazitelną, niczym niezakłóconą formę. W nieskazitelności formy tkwi właśnie tajemnica ich urody i jakiejś siły przyciągającej, która powoduje, że obok takich butów nie sposób przejść obojętnie.
Skoro niezakłócona forma jest głównym atutem lotników, to co się stanie jeśli wprowadzone zostaną dodatkowe zdobienia? Jak mówi znane porzekadło: lepsze jest wrogiem dobrego, z czego można by wysnuć wniosek, że dodatkowe zdobienia lotników mogą tylko pogorszyć sytuację. Okazuje się, że niekoniecznie. Wszystko zależy oczywiście od rodzaju i intensywności zdobień; jeśli są one dawkowane z wyczuciem – to końcowy efekt bywa naprawdę spektakularny. Jest zrozumiałe, że do oceny tego efektu nie ma żadnych obiektywnych kryteriów co znaczy, że do głosu dojdzie tu pełen subiektywizm. Jednym się takie buty spodobają, innym nie.
Pisząc o zdobieniach mam w głównej mierze na myśli klasyczne zdobienia w postaci dziurkowania skóry, czyli tak zwane brogowanie (ang. broguing). Ale zdobienia mogą też mieć inny charakter, o czym w dalszej części wpisu. Natomiast samo brogowanie też może mieć różną formę. Najbardziej klasycznym i jednocześnie stosunkowo dyskretnym zdobieniem będzie medalion na nosku. Jeśli brogowanie będzie bardziej intensywne, to może pojawić się zasadne pytanie czy zdobione w ten sposób buty będą się nadal mieścić w kategorii lotników, czy może przejdą do kategorii brogsów? Sven Raphael Schneider – często przeze mnie cytowany autor doskonałego bloga Gentleman’s Gazette – uważa, że każde półbuty z brogowaniem, niezależnie od tego czy będą to wiedenki, angielki, lotniki czy monki, należy nazywać brogsami. Ja wolę jednak pozostać przy nazwie lotniki, z dodatkiem – jak w tytule wpisu – „ze zdobieniami”.
Inne – poza brogowaniem – sposoby zdobienia cholewek lotników, stosowane są dość rzadko. Po pierwsze dlatego, że w ich przypadku dość łatwo jest przekroczyć granicę dobrego smaku a po drugie, że liczba potencjalnych nabywców takich butów jest bardzo ograniczona. Produkcja seryjna jest wykluczona a produkcja jednostkowa – droga. Ale w tradycyjnych pracowniach szewskich lub w małych manufakturach nastawionych na jednostkową produkcję, powstają często prawdziwe dzieła sztuki. Czasami można je zobaczyć na różnych kontach instagramowych, specjalizujących się prezentowaniu klasycznego męskiego obuwia, a czasami także w moim blogu 🙂
Zdjęcia ładnie wyeksponowanych butów ogląda się z przyjemnością, ale życia nabierają one dopiero wtedy gdy znajdą się na stopach i zgrają się z odpowiednio dobraną stylizacją. Stylizacja musi oczywiście współgrać z butami w wielu aspektach – także w aspekcie formalności. Do dwóch par butów spośród tych prezentowanych powyżej, stworzyłem stylizacje do nich pasujące i efekt prezentuję poniżej. Autorką zdjęć jest Małgorzata Adamska.
W pierwszej stylizacji zastosowane zostały buty Meka (podobne można znaleźć tutaj) widoczne na zdjęciu powyżej. Raczej nie ma wątpliwości, że są to lotniki, ale też mają one w sobie coś z brogsów a także z balmorali. Moim zdaniem są piękne, a przyczynia się do tego m.in. efekt lśniących nosków, co jest już całkowicie moją zasługą 😉 W różnym świetle buty przybierają nieco inne kolory, ale właściwie żadne zdjęcie nie oddaje dobrze ich niepowtarzalnego odcienia brązu z wyraźną domieszką czerwieni. Wart podkreślenia jest też fakt, że prezentowane buty są wykonane na nowym kopycie – dotychczas nie stosowanym przez markę Meka. Kopyto ma wydłużoną linię (co ja bardzo lubię), jest dość szczupłe i ma specyficzne (wielopromieniowe) zaokrąglenie noska (więcej na temat takiego kształtu nosków można przeczytać we wpisie: Jakie noski butów?). Kopyto to uważam za wyjątkowo udane a buty są bardzo wygodne mimo tego, że moja stopa raczej wykracza poza kategorię szczupłych.
Lotniki Meka mają do towarzystwa efektowny dwurzędowy garnitur Poszetka z układem guzików 6×1, koszulę Tommy Hilfiger, krawat Bonus, szelki Pewien Pan, poszetkę Poszetka, zegarek Orient.
Drugie lotniki, które dziś prezentuję, powstały w najsłynniejszym polskim zakładzie szewskim: Jan Kielman. To ich pochodzenie od razu rzuca się w oczy, o czym wspomniałem powyżej w podpisie do jednego ze zdjęć. Buty mają charakter nieformalny o czym świadczy zarówno kolor – jasny brąz – jak i elementy zdobnicze: potrójny szew, garby biegnące wzdłuż przyszwy, oraz medalion na nosku. Najciekawszy wydaje się potrójny szew, który w żadnym wypadku nie może pojawić się w butach z masowej produkcji, szytych na maszynach. Wykonanie takich szwów wymaga nie lada doświadczenia i precyzji od szewca, który musi wykonać szydłem setki precyzyjnie rozmieszczonych dziurek a następnie przewlec przez nie dwie przeplatające się szewskie dratwy, po czym zacisnąć je przy każdej dziurce osobno. Jak wynika z opisu, już wykonanie szwu pojedynczego jest bardzo pracochłonne i czasochłonne, a wykonanie trzech szwów jest pracochłonne w trójnasób. Warto dodać, że szewc nie używa w tym procesie igły; dratew jest zakończona zintegrowanym z nią grubym włosem z borsuczego futra, który jest na tyle sztywny, że bezproblemowo przechodzi przez dziurki wykonane szydłem, a jednocześnie na tyle giętki, że odpowiednio się wygina gdy kanał otworu nie biegnie po linii prostej lecz po łuku.
Pierwsza stylizacja to zestaw koordynowany składający się z kaszmirowej marynarki 4Gentleman i flanelowych spodni Norman. Marynarka ma nietuzinkowy i piękny kolor i jest uszyta z czystego kaszmiru tkanego we wzór jodełki. Ma konstrukcję half canvas, miękkie ramiona, naszywane kieszenie, średniej szerokości klapy, rogowe guziki i brustaszę w kształcie łódeczki. Stylizację uzupełniają: koszula Wólczanka, krawat Bonus, poszetka Poszetka, szelki Pewien Pan, zegarek Citizen, okulary Polo Ralph Lauren.
Druga stylizacja z udziałem butów Jan Kielman, jest jeszcze mniej formalna od poprzedniej, chociaż oparta jest na tej samej marynarce 4Gentleman co stylizacja prezentowana powyżej. Jej charakter można określić jako smart każualowy z uwagi na użyte spodnie – chinosy moleskin marki Benevento. Także użycie golfu zamiast koszuli i krawata spowodowało, że formalność stroju uległa obniżeniu. Golf jest kaszmirowy i pochodzi od Tommy’ego Hilfigera. Poszetka jest sygnowana marką Miler a skarpetki to produkt firmy Wola.
Świetny tekst 🙂 Mnie się podobają te zdobienia. Ostatnio widziałem nawet lotniki z zamszu 🙂 To jeszcze dalej idąca sprzeczność. Nieformalny zamsz w zderzeniu z jednym z najbardziej formalnych rodzajów obuwia 🙂 Wyglądało ciekawie 🙂
W ogóle, dzięki Panu polubiłem się z lotnikami. Od niedawna cieszę się parą takowych od TLB Mallorca 🙂
Dziękuję 🙂
Zamszowe lotniki spotyka się dość często. Kilka lat temu, we wpisie Lotniki, prezentowałem takie nieformalne lotniki z perforowanego zamszu. Buty pochodziły z pracowni Jan Kielman.
Prezentowane buty nie pokazuja koncowek sznurowadel. Czy takie sznurowanie jest robione w celach fotograficzno-estetycznych, czy tez sznurowadla sa wiazane w takich butach w jakis inny sposob?
Ponadto, sadzac po grubosci podeszwy, buty takie sa zapewne ogromnie sztywne.
Pamietam z wczesnego dziecinstwa: moj ojciec mial kolege, ktorego podeszwy butow wykonane byly z kilku warstw skory. Te warstwy chyba sie w uzyciu rozkleily/rozdzielily, w efekcie czego buty, w czasie chodzenia, bardzo glosno skrzypialy.
Obydwie pary prezentowanych butów są szyte a nie klejone. Buty Meka są szyte metodą Goodyear (to najdoskonalsza metoda maszynowego szycia butów), natomiast buty Jan Kielman są szyte ręcznie tzw. szwem norweskim. W obu przypadkach pomiędzy podeszwą a podopodeszwą jast kilkumilimetrowa warstwa mielonego korka zmieszanego z naturalnym kauczukiem. Takie buty potrafią idealnie dopasować się do stopy i są bardzo wygodne.
Kilkadziesiąt lat temu obowiązywała zasada, że eleganckie buty powinny mieć schowane kokardki sznurowadeł. Dziś panuje w tej dziedzinie dowolność, ale mało kto chowa już sznurowadła nawet w formalnych butach do smokingu. Ja zastosowałem obydwa sposoby. W stylizacji z butami Jan Kielman (tej w koszuli i z krawatem) kokardki sznurowadeł są schowane, w pozostałych stylizacjach są na wierzchu. A w butach Meka, na końcówkach sznurowadeł są nawet ozdobne zwitki ze skóry, więc ich wciśnięcie pomiędzy stopę a cholewkę buta byłoby raczej trudne.
Gdy fotografuje się buty w celach reklamowych, to z reguły chowa się końcówki sznurowadeł, żeby nie zakłócały obrazu butów.
Panie Janie, co pan sądzi o powrocie szerokich krojów? Na tę chwilę widać to szczególnie wśród młodzieży podążającącej za trendami. Ostatnio w centrum handlowym, dosłownie wszyscy młodzi ludzie paradowali w szerokich spodniach. Czy moda garniturowa lat 90 niebawem wróci także do popularnych sklepów z garniturami czy to chwilowy powrót sieciówek z odzieżą każualową. Pozdrawiam
Trendy modowe powtarzają się co jakiś czas i obecnie obserwujemy początek przechodzenia od super-slimu do krojów bliższych klasyce, czyli bardziej naturalnych. Czy nastąpi przegięcie w drugą stronę i powrót do workowatych ubrań z lat 90-tych? Chyba raczej nie, gdyż tamte ubiory były po prostu nieestetyczne. Z drugiej strony słynni kreatorzy mody nie raz udowadniali, że poczucie estetyki i dobrego smaku nie jest czymś co by mogło ich powstrzymać w twórczym zapale. Zatem nie wiem co będzie „modne” w przyszłości ale też nie bardzo mnie to interesuje. Klasyczna męska elegancja jest ponadczasowa a ja nieodmiennie przestrzegam przed nadmierną fascynacją modowymi trendami.
Muszę jednak dodać, że byłbym bardzo ukontentowany gdyby tzw. masowi klienci zaakceptowali obszerniejszy krój spodni i szersze nogawki. Projektując kolejne garnitury do mojej kolekcji mógłbym wtedy wrócić do koncepcji klasycznych spodni garniturowych, która to koncepcja została odrzucona przez klientów dwa lata temu, gdy wchodziły do sprzedaży pierwsze garnitury z mojej kolekcji.
Janie, ten model z potrójnym szwem jest wspaniały. Buty od mistrza Kielmana podobały mi się nawet zanim zacząłem się interesować klasyczną elegancją. Chciałbym przy okazji zapytać Cię, kiedy uchylisz rąbka tajemnicy i podzielisz się pierwszymi wiadomościami na temat twojej nowej kolekcji garniturów, którą tworzysz z BonusMG. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć co w tym roku przygotowałeś. Pozdrawiam ciepło.
Premiera mojej kolekcji 2023 jest przewidziana na połowę marca. Jeśli chodzi o konstrukcję garniturów – nie będzie zmian, natomiast będą nowe tkaniny w odważnej kolorystyce. Ale tylko jeden garnitur w kratę, pozostałe gładkie. Czyli sensacji w tym roku raczej nie należy się spodziewać 😉 No może poza jedną; dotyczącą postaci, które nasze garnitury będą promować.
A jeśli już mowa o sensacjach to owszem, takowe będą, ale dopiero w marcu 2024 r. 🙂
Zastanawia mnie jak jest z formalnością takich lotników z brogowaniem. Bo sam koncept mi się podoba.
Jest analogiczna do brogsów z zamkniętą przyszwą.
Panie Janie te czerwone lotniki od JK przepiękne, aż szkoda że mistrz T. Januszkiewicz nie robi bezszwowych lotników bo bym sobie kupił.
Patrząc na nie mam ochotę sobie takowe zamówić. Szkoda tylko, że cena butów u Kielmana, jest dość wysoka i mam dylemat 1 para u J. Kielmana, czy dwie pary (przy małej dopłacie) u mistrza T. Januszkiewicza.
Powracając do właściwego tematu, ogólnie wolę lotniki bez dziurkowania, ale niektóre z modeli zaprezentowanych są piękne – odziwo buty marki Meka, które Pan prezentuje na zdjęciach, mi się bardzo podobają, aż szkoda że nie są dostępne.
Ps: Panie Janie nie myślał Pan, by stworzyć wpis, w którym opisałby Pan producentów butów dostępnych w Polskich sklepach (np: Klasyczne buty, Patine, Meka etc.).
Peztkładowo niektóre buty z portfolio sklepu Meka, mi się podobają (niektóre jak dla mnie to koszmarki), ale nie wiem, czy są warte swojej ceny patrząc np: na Yanko, TLB, Carlos Santos etc, które są dostępne w sklepach wymienionych wyżej.
Pozdrawiam,
Jan Kielowski
Czerwone lotniki nie są bezszwowe; to tradycyjne lotniki tyle tylko, że szew łączący nie znajduje się z tyłu pięty lecz z boku.
Przeglądu porównawczego różnych marek butów u nas dostępnych nie podejmuję się zrobić, gdyż z butami wielu marek nie miałem w ogóle do czynienia. Pisanie, a już szczególnie ocenianie, na podstawie informacji pochodzących z różnych zewnętrznych źródeł nie jest wiarygodne.
Meka to jedna z bardzo nielicznych marek, które stosują tradycyjną metodę Goodyear, która jest dużo lepsza, ale i dużo droższa od uproszczonej metody z paskiem płótna doklejanym do cienkiej podpodeszwy a następnie łączonym z pasem/ramą. Podpodeszwa o grubości 5 mm, wykonana ze specjalnej i bardzo drogiej skóry, jest kluczem do niezrównanej wygody butów szytych tym sposobem. Dlatego buty Meka to zupełnie inna klasa jakościowa niż klasa butów popularnych u nas marek brytyjskich, hiszpańskich czy włoskich.