Kłopot? Jaki kłopot? Przecież wszystko jest jasne: wielokrotnie o tym pisałem, zaś zaprezentowana przeze mnie infografika nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego jaka powinna być długość rękawów koszuli. Większy kłopot bywa z rękawami marynarki bowiem po pierwsze marynarki kupowane w sklepach mają prawie zawsze za długie rękawy a po drugie niewiele jest osób, które psychicznie są w stanie zaakceptować rękawy sięgające do kostki (będącej zakończeniem kości łokciowej i fachowo zwanej wyrostkiem dziobiastym) – nie niżej. A jednak z rękawami koszuli jest niemały kłopot i dziś postaram się rozebrać go na czynniki pierwsze.
Kłopot z rękawem koszuli wynika z bardzo prozaicznej (i wydawałoby się – oczywistej) przyczyny mianowicie kurczenia się tkaniny wskutek wielokrotnego prania i prasowania. Po prostu koszula po kilku praniach ma krótsze rękawy niż miała w stanie nowości. Różnica potrafi osiągnąć 1 – 2 cm i są to te krytyczne centymetry, które decydują o wystawaniu – lub nie – mankietu koszuli spod rękawa marynarki.
Na ogół panuje opinia, że bawełny najwyższej jakości, pochodzące z renomowanych tkalni, nie kurczą się wcale a jeśli kurczą, to w minimalnym stopniu. Tak jednak nie jest. Wszystkie tkaniny się kurczą natomiast prawdą jest, że jedne kurczą się bardziej a inne mniej. Na zdjęciu poniżej widać rękawy trzech moich koszul renomowanych marek, uszytych z tkanin bardzo wysokiej jakości. Do tych zdjęć pozowałem z kreskami wykonanymi długopisem na ręce – tak jak to widać na zdjęciu powyżej.
Koszula po lewej pochodzi z Poszetki, jest uszyta z bawełny Albini i jest przeze mnie użytkowana przez około 2 lata. W nowo kupionej koszuli rękawy były za długie, więc je skróciłem. Mój błąd polegał na tym, że skracając, nie zostawiłem zapasu na skurczenie. Po dwóch latach rękawy są nieco za krótkie, ale tragedii jeszcze nie ma. Druga koszula była szyta na miarę w firmie Emanuel Berg około 5 lat temu. Tkanina – jak w poprzedniej koszuli – pochodzi z tkalni Albini. Decyzja co do długości rękawów była moja; doradca namawiał mnie na długość nieco większą, na co ja nie przystałem. Dziś oczywiście żałuję bo o wystawaniu mankietów spod rękawów marynarki nie ma dziś mowy, chociaż na początku było idealnie. Koszula po prawej była uszyta na miarę w firmie 4Gentleman niecały rok temu. Bawełna pochodzi z hiszpańskiej tkalni Sidogras. Długość rękawów jest ciągle OK ale co będzie po kolejnym roku użytkowania?
Wniosek z powyższych rozważań jest oczywisty: trzeba uwzględniać skurcz tkaniny przy ustalaniu długości rękawów koszuli. I można to robić na dwa sposoby ale niestety obydwa sposoby mają wady. Tyle tylko, że zupełnie inne. Pierwszy sposób to pozostawianie w nowych koszulach rękawów minimalnie dłuższych niż powinny być docelowo (np. o 1 cm) i liczenie na to, że skurczą się tyle ile trzeba: ani mniej, ani więcej. Wady tego rozwiązania są dwie: rzeczywisty skurcz może się okazać inny niż zaplanowaliśmy a poza tym przez jakiś czas musimy chodzić w koszuli z za długimi rękawami. A to może być irytujące.
Drugi sposób na radzenie sobie ze zmieniającą się długością rękawów koszuli polega na zaniechaniu skracania rękawów po kupieniu koszuli (taka prosto ze sklepu prawie na pewno będzie miała rękawy za długie o jakieś 4 – 5 cm), albo – w przypadku szycia na miarę – uszycie koszuli z rękawami dłuższymi o 3 cm. I docelowe skrócenie rękawów po co najmniej 5 praniach, a jeszcze lepiej po 10 – 15. Na zdjęciach poniżej pokazuję sposób radzenia sobie z problemem rękawów mocno za długich: tym sposobem są opaski podtrzymujące. Można je zrobić samemu z taśmy gumowej, albo można kupić takie o regulowanym obwodzie. Noszenie opasek nie jest niewygodne – po prostu zapomina się o nich po wyregulowaniu właściwej długości rękawów. Ale co zrobić na weselu gdy wszyscy zdejmą marynarki? Też zdjąć i pokazać wszystkim swoje opaski?
Jest jeszcze jeden sposób na okiełznanie za długich rękawów ale dotyczy tylko koszul z mankietami na guziki i nie można go zastosować do koszul z mankietami na spinki. Sposób polega na zmianie położenia guzików w mankietach w taki sposób, żeby rozszerzający się nadgarstek nie pozwolił im opaść na nisko. Czyli ustawić dość ciasne zapięcie mankietu. Oczywiście rozwiązani znów ma wady: po pierwsze noszenie zegarka jest wtedy wykluczone, a po drugie wykluczone jest też zdejmowanie marynarki bowiem widok rękawów zrolowanych nad mankietami – jest fatalny.
Jeśli drogi czytelniku uważasz, że roztrząsany przeze mnie problem to dzielenie włosa na czworo, to mam dla Ciebie niespodziankę: podzielę włos na sześć! Bo mówiąc o długości rękawów – czy to koszuli, czy to marynarki – nie sposób pominąć problemu nierównej długości rąk. Każdy człowiek ma rękę lewą innej długości niż prawą. U wielu osób ta różnica wynosi kilka milimetrów i wtedy nie ma potrzeby zawracać sobie nią głowy. Ale jeśli wynosi więcej niż 0,5 cm lub – nie daj Boże – więcej niż 1 cm, to jest to problem, który trzeba uwzględniać przy ustalaniu długości rękawów. Więcej na ten temat można przeczytać we wpisie: Ubraniowe niuanse część II. Z tego wpisu pochodzi zestaw dwóch zdjęć, który zamieszczam poniżej. Do obydwu pozuję w tym samym garniturze, ale marynarka na lewym zdjęciu ma obydwa rękawy tej samej długości, natomiast zdjęcie po prawej zostało zrobione po skróceniu lewego rękawa o 1 cm. Podobnie jest z koszulami: ta na lewym zdjęciu ma rękawy – lewy i prawy – tej samej długości, koszula po prawej ma lewy rękaw krótszy o 1 cm. Sami oceńcie czy warto zadawać sobie trud z dostosowywaniem długości rękawów do długości rąk. Dodam jeszcze tylko, że problem bynajmniej nie jest marginalny, bowiem u dość znacznej część męskiej populacji różnica w długości rąk wynosi właśnie ok. 1 cm, zaś 2 cm zdarzają się częściej niż moglibyśmy przypuszczać. Największa różnica o jakiej słyszałem to 4 cm (o czym m.in. przeczytacie w podlinkowanym wpisie).
To jeszcze nie koniec z dzieleniem włosa. Bo na to jak układa się mankiet koszuli i jak jest widoczny spod rękawa marynarki, niebagatelny wpływ ma… zegarek. Przez wiele lat panowała moda na potężne i ciężkie czasomierze z grubymi kopertami. A taki zegarek (często na bransolecie a nie na pasku) potrafi bardzo skutecznie zablokować mankiet koszuli i nie pozwolić mu na wystawanie spod rękawa marynarki. I jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest noszenie zegarka posiadającego cienką kopertę i na cienkim pasku. Do niedawna bardzo trudno było znaleźć zegarek, który miałby kopertę cieńszą niż 10 mm a o cieńszej niż 7 mm (optymalnej do garnituru) można było tylko pomarzyć. To się jednak zmieniło bowiem po modzie na zegarki wielkie i potężne, przyszła moda na zegarki filigranowe. Obecnie kupienie zegarka posiadającego cienką kopertę nie nastręcza większych problemów. Ba! Można kupić takie zegarki w cenie poniżej 100 zł! Ja bym jednak takich nie polecał ale jeśli ktoś chce to więcej na ten temat może przeczytać we wpisie: Tani zegarek do garnituru. Czy wypada nosić? A jeśli ktoś dysponuje bardzo dużymi środkami i chciałby je wydać na bardzo drogi zegarek to polecam światowego rekordzistę w kwestii cienkości koperty: zegarek Bulgari Octo Finissimo Ultra COSC posiadający kopertę o grubości… 1,7 mm i kosztujący 600 tysięcy euro.
Super artykuł. Myślę że Ci co tutaj zaglądają interesują się właśnie takim dzieleniem włosa na sześcioro w kwestii tak bardzo nieważnej jak moda męska 😉
Dziękuję za zdjęcie na żywym organizmie. Teraz już mam pewność, że długość rękawów marynarki powinna sięgać mniej więcej do 3/4 kostki. Czyli mogłem skrócić o 0,5cm więcej u krawca rękawy marynarki…
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Zgadzam się – super artykuł. Dziękuję!
Przypuszczm, ze zablokowanie (albo nie) mankietu przez zegaek zalezy w duzej mierze od tego jak ciasny jest mankiet: jesli luzny to problem z glowy
I dwa: jesli jest sie na weselu, to mozna szybko wyskoczyc do toalety, zdjac opaski i wrocic do tanca (albo do roznaca, jesli to w kosciele). Ha, ha!
Gdy szyję koszule, to w lewej zamawiam mankiet szerszy o 1,5 cm i problem zegarka znika 🙂
Gdy się szyje na miarę to znikają problemy z dopasowaniem 😉 Ale podstawowym warunkiem eliminacji jakiegokolwiek problemu jest uświadomienie sobie jego istnienia i znaczenia.
Szanowny Panie Janie!
Czy myślał Pan nad artykułem lub serią artykułów dotyczących elegancji „po domowemu”? Sytuacje mogą być różne – dni powszechnie, niedziele, niezobowiązujące spotkania, święta… Niekoniecznie zasady, lecz przede wszystkim inspiracje – wierzę, że może być sporo osób, którym pomoże to zadbać lepiej o swój ubiór nie tylko poza domem, lecz także w nim.
Nie myślałem o takich artykułach. Głównie dlatego, że mój blog jest o klasycznej męskiej elegancji a nie o ubiorach ogólnie. Poza tym pojęcie ubioru domowego jest tak szerokie, że na dobrą sprawę stylizacje, które pokazuję – też mogą taką rolę pełnić (i ja tak się ubieram gdy odwiedzają mnie goście). Na drugim biegunie są te ubrania, które zakładam przy pracach w ogrodzie (koszenie trawnika, sadzenie kwiatów itp.) ale one moim zdaniem nie zasługują na pokazywanie.
Opaski na rękawy można było obejrzeć w kostiumach bohaterów serialu „Peaky Blinders”, którzy nie wywodzili się z wyższych warstw. Ciekawe, czy w ten sposób kostium miał subtelnie podpowiadać, że tych panów nie było stać na szyte na miarę koszule?:)
W przeszłości opaski na rękawy miały bardzo racjonalne uzasadnienie. Otóż osoby pracujące przy biurku i mające na sobie garnitur podciągały rękawy koszuli, żeby nie brudzić wystających mankietów. Pranie w owych czasach było dość uciążliwe i koszul raczej nie prało się codziennie. Opaski podtrzymywały rękawy w czasie pracy a po jej zakończeniu można je było opuścić tak, żeby mankiet koszuli wystawał na przepisowe 2 cm. I – co najważniejsze – był czysty.
To ciekawe, bo mi się w koszuli z bawełny seersucker… wyciągnął do przodu.
Chciałbym też odnieść się do tego stwierdzenia „a po drugie wykluczone jest też zdejmowanie marynarki bowiem widok rękawów zrolowanych nad mankietami – jest fatalny.”. W moim odczuciu jest to lepszy widok niż widok za długich rękawów w koszuli. Oczywiście staram się dobierać koszule, w których jak najmniej trzeba poprawiać i zapinając guziki w ten sposób nie wygląda ogólnie najgorzej (np. takich producentów, gdzie slim to rzeczywiście jest slim). Cóż, czasem zdarza się, że braknie jakiejś koszuli to trzeba kupić na szybko, uprać i założyć na następny dzień 😉
Dzięki Janie za ten artykuł, ostatnio właśnie się zastanawiałem czemu ten rękaw który skracałem jest taki krótki? Wydawało mi że tym razem porządnie odmierzyłem rękaw.
Dodatkowo ostatnio zauważyłem podobną przypadłość spodni które idealnie sobie skróciłem. Droga do doskonałości nie jest łatwa. Pozdrawiam!