O wiązaniu krawata

Moda_meska_krawat_02

O wiązaniu krawata napisano już absolutnie wszystko co było do napisania. Więc myślę, że jest to najlepszy moment, żebym napisał coś jeszcze. Bowiem wiązanie krawata, choć z pozoru jest czynnością czysto manualną, w rzeczywistości jest działaniem z obszaru psychologii, a nawet magii. Tyle tylko, że jest to magia, nie dla wszystkich dostępna.

Większość mężczyzn w Polsce nie potrafi samodzielnie zawiązać krawata, zaś większość z tych, którzy potrafią – wiąże zawsze ten sam węzeł, bowiem opanowała sztukę wiązania tylko tego jednego i nie odczuwa potrzeby jakichkolwiek zmian. Nie zadaje też sobie pytania, czy wybrany węzeł pasuje do ich twarzy, kołnierzyka koszuli lub tkaniny z jakiej uszyty jest krawat. Wreszcie czy jest stylowy, elegancki, modny itp. Pokusiłem się o sporządzenie infografiki na temat podejścia do kwestii wiązania krawata. Należy traktować ją z dystansem, gdyż nie jest oparta na żadnych badaniach, a jedynie na moich obserwacjach i odczuciach. Nie sądzę jednak, żebym się znacząco mylił.

Moda_meska_krawat_03

Kiedyś rozmawiałem z moją znajomą i rozmowa zeszła na temat wiązania krawatów. Znajoma wyznała, że ani jej mąż, ani dwaj dorośli synowie, nie potrafią zawiązać krawata i ona musi to robić za nich. Bardzo się zdziwiła, gdy zapytałem jakiego używa węzła. Jak to jakiego? Krawatowego! Odpowiedziała. Po wnikliwych dociekaniach udało mi się ustalić, że używa pełnego windsora. Wtedy ja się zdziwiłem i zapytałem, czy węzły nie są za duże. Dowiedziałem się, że węzły są w sam raz, ale krawaty są za krótkie. Musi je wiązać na szyjach swoich panów, bowiem nie da się ich poluzować na tyle, żeby pętla przeszła przez głowę. Pomyślałem, że jest z tego przynajmniej taka korzyść, że krawat raz zawiązany nie pozostaje w takim stanie na zawsze, lecz jest po użyciu rozwiązywany. Przytaczam tę historię, gdyż dobrze obrazuje ona krawatową sytuację w Polsce: krawaty wiążą mężczyznom – kobiety i stosują do tego węzeł windsorski (albo półwindsorski). W tym, że kobiety stosują węzeł windsorski jest nawet pewna logika. Otóż kobiety na ogół lubią symetrię, a węzeł windsorski jest właśnie węzłem symetrycznym. W przeciwieństwie do węzła four-in-hand, który jest węzłem asymetrycznym. W tym tkwi zresztą jego urok, o czym napiszę w dalszej części.

Z nieumiejętnością wiązania krawatów przez większość mężczyzn, wiąże się jeszcze jeden problem. Mianowicie krawat raz zawiązany (np. przez sprzedawcę w sklepie), pozostaje w takim stanie na zawsze. Zdejmując go, luzuje się tylko pętlę, zdejmuje przez głowę i odwiesza w szafie, albo wrzuca do szuflady. Jest to zachowanie równie naganne, jak np. nie pranie skarpetek. Krawaty muszą być rozwiązywane, gdyż po kilku założeniach bez rozwiązywania, węzeł zaczyna wyglądać wyjątkowo odstręczająco, po kilkunastu założeniach pojawiają się widoczne przybrudzenia, co czyni go po prostu ohydnym. Przysłuchiwałem się kiedyś rozmowie, w której pewien pan szczycił się tym, że posiada tylko jeden krawat, który kupił do ślubu. Krawat jest na stałe zawiązany i zakładany kilka razy w ciągu roku. Od ponad 30 lat. Nie widziałem tego krawata, ale łatwo mogłem sobie wyobrazić, jak on wygląda. Szokujące było to, że pan który to opowiadał był wyraźnie z siebie zadowolony; uważał się za bardzo rozsądnego, który nie trwoni pieniędzy bez sensu. Zupełnie nie zauważał, że na papierosy – które palił w dużych ilościach – trwoni tyle, że mógłby za to kupić wiele innych rzeczy, przydatnych w życiu.

A wracając do węzła windsorskiego muszę zauważyć, że jest z nim pewien kłopot. Otóż węzeł ten został wymyślony przez Edwarda, Księcia Windsoru (warto wiedzieć, że tytuł Księcia Windsoru uzyskał po abdykacji – wcześniej był królem Edwardem VIII) w czasach, gdy krawaty były szyte z cienkiego materiału i albo nie miały wkładów wewnętrznych, albo miały je bardzo cienkie. Windsor, który wymaga wielokrotnego przełożenia końcówki krawata, dawał wtedy ładnie wypełniony węzeł. Cienkie krawaty szyto jeszcze długo później i ja sam nosiłem takie w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku. Wiązałem je w węzeł półwindsorski, gdyż próba zawiązania węzła prostego dawała fatalny efekt w postaci węzła cienkiego jak palec. Nie od rzeczy będzie też przypomnieć, że sam Książę Windsoru… nie używał windsora. Specjalnie dla niego szyte były krawaty z grubymi wkładami, które zawiązywał węzłem four-in-hand. Zawiązywał pięknie!

Dziś nie szyje się już cienkich krawatów. Krawaty mają solidny wkład, który nadaje im grubości i „mięsistości”. Często są też szyte z dość grubych tkanin – np. z flaneli wełnianej. Taki krawat zawiązany węzłem półwindsorskim (nie mówiąc już o pełnym windsorze), daje efekt przytłaczającej masywności i po prostu nie wygląda dobrze. O ile jeszcze jako tako broni się w przypadku pociągłej twarzy i kołnierzyka z szeroko rozstawionymi wyłogami, o tyle w przypadku okrągłej twarzy i kołnierzyka kent, wygląda dramatycznie źle. Dlatego zdecydowanie odradzam stosowanie tego węzła, zalecam natomiast węzeł four-in-hand, a w niektórych przypadkach węzeł Albert. Ja sam stosuję jeden z tych dwóch węzłów w większości przypadków.

IMG_6596
Węzeł Albert

Węzeł four-in-hand bywa nazywany też węzłem prostym. Warto jednak wiedzieć, że istnieje węzeł jeszcze prostszy, który powstaje w trzech ruchach (four-in-hand, jak sama nazwa wskazuje, powstaje w czterech ruchach). Zgodnie z logiką powinien on nosić nazwę: „najprostszy”, jednak w rzeczywistości nazywa się: orientalny. Ciekawe jest to, że nazwa węzeł prosty jest wypierana przez anglojęzyczne zapożyczenie: four in hand, które brzmi bardzo nieporęcznie i jest długie. Przyjmuję to do wiadomości i właśnie takiej nazwy używam w tym wpisie. Zapisuję ją z myślnikami pomiędzy słowami, ale jest to tylko moja propozycja. Często spotyka się formy four in hand lub fourinhand, a także skrótowce: FIH i F-I-H.

Myślę, że czas już najwyższy, żeby przejść do konkretów i pokazać na przykładach, kilka wybranych sposobów wiązania krawata. Rysunkowe schematy wiązania zaczerpnąłem z ciekawej strony ties.com.

Moda_meska_krawat_15

WĘZEŁ ORIENTALNY

Najprostszy i najłatwiejszy do zawiązania węzeł. Bardzo łatwo uzyskać w nim „łezkę”, czyli fałdkę pod węzłem. Wygląda ładnie i stylowo, ale ma jedną irytującą wadę: ma tendencję do samoluzowania się. Zatem nie nadaje się do krawatów wykonanych z gładkich, „śliskich” tkanin. Można go stosować do krawatów z wełny, grenadyny, szantungu itp., ale i tak będzie się luzował i często trzeba go będzie poprawiać.

Moda_meska_krawat_04

Moda_meska_krawat_15

FOUR-IN-HAND

Węzeł bardzo łatwy do zawiązania, a przy tym piękny i stylowy. Szczególnie sprawdza się przy grubych, „mięsistych” krawatach. Jest wyraźnie asymetryczny, co nadaje mu swoistego uroku. We Włoszech wiążą go prawie wszyscy; gdy ogląda się zdjęcia z Pitti Uomo, to trudno wypatrzyć inny węzeł. Wiążą go znani politycy, ale tylko ci ze świata zachodniego: Barack Obama, David Cameron, Matteo Renzi. Politycy z Europy środkowo-wschodniej i Rosji, unikają go jak diabeł święconej wody.

Moda_meska_krawat_05

Niestety wszyscy, którzy mają mniej niż 180 cm wzrostu i niezbyt grubą szyję staną przed takim problemem:

Moda_meska_krawat_11

Jest to fenomen, którego nie jestem w stanie zrozumieć: przytłaczająca większość producentów krawatów uważa, że węzeł four-in-hand nie jest właściwy i produkuje krawaty o takiej długości, która kwalifikuje je do wiązania węzłem windsorskim. Przy węźle four-in-hand są po prostu za długie. Taka standardowa długość krawata to 146 – 150 cm. Rozmawiałem z kilkoma producentami krawatów, próbując przekonać ich do podjęcia produkcji krawatów w dwóch rozmiarach: 148 cm dla miłośników windsora i 135 cm dla miłośników węzła four-in-hand. Jak dotąd nie znalazłem zrozumienia.

Osobom, które mimo wszystko zechcą wiązać węzeł four-in-hand, pozostaje do wyboru jedna z kilku możliwości: skrócenie krawata, wkładanie długiego końca za pasek lub wkładanie długiego końca pomiędzy guziki koszuli. To trzecie rozwiązanie jest najgorsze, gdyż stykanie się końcówki krawata z pocącą się skórą – jest wielce niekomfortowe. Z kolei wkładanie za pasek jest rozwiązaniem dobrym, w przypadku gdy nosi się szelki, a spodnie są luźne w pasie. Ale większość mężczyzn nosi jednak pasek, a w takim przypadku końcówka krawata będzie się wysuwać i tworzyć odstającą fałdę na brzuchu. Ostatnio popularność zdobywa jeszcze jeden sposób; zawiązywanie krawata tak, że obydwie jego końcówki sięgają sporo poniżej gurtu spodni (nawet kilkanaście centymetrów). Mnie się ten sposób nie podoba, ale też nie odsądzam od czci i wiary tych, którzy tak robią. Ja pozostaję zwolennikiem zasady, że szeroka końcówka krawata powinna sięgać do klamry paska lub kilka centymetrów poniżej gurtu gdy spodnie mają wysoki stan i są noszone na szelkach.

Kontrowersyjny ale dość często spotykany sposób noszenia krawata. Zdjęcie pochodzi z konta instagramowego David & André Marfil. 

Moda_meska_krawat_15

ALBERT

Mój ulubiony rodzaj węzła, który ma same zalety: (1) jest bardzo ładny i lekko asymetryczny; (2) jest stosunkowo łatwy do zawiązania i bez problemu uzyskuje się w nim łezkę; (3) jest rzadko stosowany, zatem wzbudza zainteresowanie innych; (4) dobrze się trzyma w swoim położeniu, czyli nie ma tendencji do samoluzowania się; (5) nie powoduje powstania problemu za długiej końcówki.

Moda_meska_krawat_06Moda_meska_krawat_14

Przy okazji węzła Albert muszę jeszcze wspomnieć o węźle Victoria. W ostatniej fazie wiązania mamy do wyboru sposób przełożenia szerszego końca; możemy go przełożyć pod obiema pętlami, albo pomiędzy jedną pętlą a drugą. Jeśli wybierzemy tę drugą opcję, powstanie węzeł Victoria. Ja jednak nie stosuję tego węzła, gdyż wydaje mi się mniej stylowy od Alberta. Ale ma nad nim pewną przewagę. Otóż gdy rozwiązujemy krawat wyciągając z węzła węższy koniec, to węzeł Victoria „sam się rozpadnie”, podczas gdy Albert pozostanie zapętlony i musimy go rozplątywać.

Moda_meska_krawat_07

Moda_meska_krawat_15

KELVIN

Ten węzeł jest ciekawą alternatywą dla węzła four-in-hand. Wygląda podobnie, wychodzi na nim bardzo ładna łezka, a nie ma wady w postaci za długiej końcówki, którą trzeba gdzieś utykać.

Moda_meska_krawat_08

Moda_meska_krawat_15

PÓŁWINDSOR

Pisząc o wiązaniu krawata nie mogłem pominąć węzłów windsorskich: półwindsora i pełnego windsora. Mają one swoich zwolenników, którzy przedkładają je nad inne. Nie mam nic przeciwko temu, jeśli ktoś świadomie dokonuje takiego wyboru gdyż uważa, że będzie to lepsze dla jego stylu. Odradzam jednak te węzły wszystkim, którzy wiążą je wyłącznie z przyzwyczajenia. Jeśli, drogi czytelniku, należysz do tej grupy to oświadczam ci stanowczo: czas na zmianę! I zapewniam, że będzie to dobra zmiana.

Moda_meska_krawat_09

Moda_meska_krawat_15

WINDSOR

Proszę! Nie róbcie tego! Wystarczy, że robią to takie postaci jak Władimir Putin czy Aleksander Łukaszenka a z naszego podwórka: Jarosław Kaczyński czy Mariusz Kamiński.

Moda_meska_krawat_10

Moda_meska_krawat_15

W celu umożliwienia bezpośredniego porównania różnych węzłów, zrobiłem poniższe zestawienie. Przy okazji przypominam, że wyrażam zgodę na dowolne wykorzystywanie zdjęć i materiałów z mojego bloga, pod warunkiem podania ich źródła.

Moda_meska_krawat_18c

 Moda_meska_krawat_15

Dodam jeszcze, że do zdjęć z różnymi węzłami użyłem: krawata Wólczanka, koszuli James Button, marynarki Próchnik, spodni Norman (szytych na miarę), szelek Profuomo i poszetki Dignito.  Autorką zdjęć jest Małgorzata Adamska. Na zakończenie proponuję kilka moich krawatowych wariacji.

Moda_meska_krawat_28

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

111 komentarzy

      1. Super są te spodnie , i jeszcze na gorąco temat długości spodni. Kupiłem dziś fajne chinosy z firmy Pawo po sporej przecenie w kwocie 99 pln . Bawełna ok krój standard nie slim , zwykle noszę długość 182 cm i skracam, w tym zaś wypadku długość 176cm wydała się akurat ,jednak Pani w sklepie z dużą natarczywością próbowała Mi wmówić ze długość powinna się kończyć w połowie tylnego obcasu ,i tak się zastanawiam czy przypadkiem to w pierwszej kolejności personel sklepu nie powinien być edukowany bo przyznam że to już nie pierwszy taki przypadek w tym temacie pozdrawiam

        1. Kompetencje personelu w niektórych sklepach wołają o pomstę do nieba. Z drugiej strony znam wiele pań – sprzedawczyń (zbiegiem okoliczności nie nam żadnego pana – sprzedawcy), które są naprawdę bardzo fachowe i dobrze doradzają klientom. One z kolei opowiadają mi historie klientów, którzy sami są nawet skłonni zastosować się do rad na temat długości spodni lub długości rękawów, ale stanowcze veto zgłaszają ich partnerki/żony. W efekcie kupują za długie spodnie. Nie twierdzę, że to jest regułą, ale takie sytuacje zdarzają się na tyle często, że można mówić o trendzie.

        2. Akurat kiedyś w dyskusjach na grupie „Pod Krawatem” o długości spodni ktoś wrzucił pierwszy lepszy rysunek z Internetu i był właśnie ze strony Pawo z zasadą „połowy obcasa”. To nie sprzedawca, to polityka firmy 🙂

        3. W ogóle dziwne, że pani w sklepie usiłowała się wypowiadać w temacie. W zdecydowanej większości przypadków dzisiejsze panie w sklepie równie dobrze mogły by sprzedawać spodnie, zegarki, jak i materiały budowlane: o żadnej z tych rzeczy nic nie wiedzą.
          W sieciówkach kryterium doboru personelu jest prezencja

  1. Janie, bardzo dobry tekst, cieszę się że podjąłeś się tego tematu.
    Po weźle krawata i butach można bardzo szybko ocenić styl meżczyzny i klasę.
    Co do cienkości krawatów w latach 70 XXw. Dziadek opowiadał mi że sam ypełniał krawaty wełną czy nawet gazetą 🙂
    Ja osobiście preferuję obecnie węzeł Alberta, koedyś wydawał mi się troszkę ekstrawagancki ale dziś stosuję go powszechnie nawet do knitów i wełniaków.
    Dodam że za Albertem jednoznacznie opowiedziała się Dama mego serca, ujeła ją wewnętrzna pętelka, nieco widoczna po ściągnięciuwęzła.
    Muszę powiedzieć, że już kilkukrotnie byłem pytany przez Panów i Panie jakim węzłem zawiązałem mój krawat.

    1. Tak: węzeł Alberta wzbudza zainteresowanie. O ile oczywiście ktoś jest w stanie dostrzec węzeł, bo nie wszyscy mają tę zdolność.

  2. Znakomity wpis, będę musiał spróbować Alberta, gdyż four-in-hand faktycznie pozostawia pół kilometra dyndającej końcówki.
    PS. Książę Windsoru na zdjęciu ze ślubu wygląda jak Steve McQueen.

  3. Muszę pana zaskoczyć: pomimo że w moim domu krawat wiązała mama i raz zawiazany się zostawiało, to używało się właśnie 4inH! Sam się go szybko nauczyłem, a gdy się modowo nawróciłem poznałem alberta. Raz na jakiś czas słyszę, że coś źle zawiązałem ten krawat, nie umiem tego zrobić bo coś tam mi wystaje 😀 (oczywiście mówią to Ci, którym węzły wiążą inni, albo używają windsora)

  4. Świetny wpis. Rzeczywiście wiązanie krawatów jest to nagminnym problemem Polaków.

    Często mówi się, że węzeł prosty to inaczej four in hand. Jak Pan zapatruje się na to?

    1. Używałem dotąd obu tych nazw zamiennie. Doszedłem jednak do wniosku, że nazwa węzeł prosty powinna być zarezerwowana dla pierwszego z prezentowanych węzłów. Choć to też jest dyskusyjne, bowiem ten węzeł bywa też nazywany orientalnym. Ale tak to już bywa: trudno uzyskać jednoznaczność.

      1. No tak: kwestia nazewnictwa. Węzeł, który prezentujesz jako prosty, w innych miejscach nazywa się „orientalny” – i jest chyba najmniejszy z możliwych. Jako jeden z niewielu pozostawia po wyciągnięciu końcówki supełek na krawacie – moim zdaniem rzecz niedopuszczalna… 🙂
        Ja najchętniej używam węzła ze wzmocnieniem z jednej strony (czy: shelby) ale, jak słusznie zauważyłeś – wszystko zależy od krawata, stylu, i – nader często – od nastroju chwili…
        Piękne zdjęcia.
        Pozdrawiam

  5. Ciekawy wpis, dziękuję.
    Węzeł prosty jest moim prywatnym przykładem wyważania otwartych drzwi. Na wstępie napiszę, że mam przeciwny do Twojego kłopot z krawatami. Otóż przy wzroście tylko nieco ponad 180, ale dość grubej szyi i „długim tułowiu” większość krawatów zawiązanych półwindsorem (o pełnym windsorze nie wspominając) okazuje się na tyle krótka, że wąski koniec nie sięga do szlufki. Aby wyrównać oba końce wymyśliłem kilkanaście lat temu węzeł jeszcze prostszy niż four-in-hand, który dzięki zaoszczędzeniu jednego przełożenia dawał oczekiwany efekt, jednocześnie wprowadzając jakąś odmianę. Trzeba było tylko wiązać krawat „na lewą stronę”. Jak się domyślasz był to właśnie węzeł prosty, o którego istnieniu do dzisiaj nie wiedziałem :).
    Ze względu na jego skłonność do luzowania się używam węzła prostego do krawatów szorstkich, szczególnie knitów, które bardzo lubię w stylizacjach mniej formalnych.
    Dziękuję za węzły Victorii i Kelvina, których także nie znałem, a uważam za ciekawe i zamierzam wypróbować.

    1. To jest nas dwóch z tym samym problemem. Ja też mam na ogół za krótkie krawaty. Rozwiązałem to inaczej: poprosiłem żonę o przyszycie szlufki 4cm wyżej.. 🙂

      1. Panowie to jest nasz przynajmniej trzech.
        Mam 183 cm wzrostu, 43 kołnierzyk i zawsze zachodziłem w głowę jak inni faceci wiążą na przykład 4inH tak aby dwie końcówki miały tę samą długość. Dla mnie to nieosiągalne albo nie potrafię wiązać krawatów.
        Odkąd pamiętam używam 4inH. Podoba mi się w nim właśnie asymetryczność, chociaż mój ojciec (rocznik 1949) do dzisiaj twierdzi, że nie umiem wiązać krawatów (krzywo masz), ponieważ on tylko i wyłącznie windsor i to bez łezki.
        Jest coś na rzeczy, że kiedyś było on niezwykle popularnym węzłem, podejrzewam, że innych nie znano.

        1. Mam ten sam wzrost, a kołnierzyk (kołnierz?) rozmiar 45, czyli kolejne 2 cm krawata „do tyłu”. Co ciekawe mój tato również używał windsora, a na mój wynalazek (czyli jak już wiemy węzeł prosty) patrzył z wyraźnym politowaniem 🙂

      2. Ciekawy pomysł z tym przeszyciem szlufki – proste rozwiązanie, a mimo to na nie nie wpadłem. Dziękuję!

        1. 🙂 Ale problem tak zupełnie nie znika, wciąż końcówka jestr wyraźnie krótsza, nie wygląda ładnie i równo. Uzysk jest taki, że chociaż nie lata na boki.
          … a dłuższy krawat to wciąż rzadkość…
          Pozdrawiam

          1. Z krawatami jest tak jak z garniturami: zakup gotowego to kompromis, szycie bespoke – drogie. Ale są firmy które się w tym specjalizują i całkiem dobrze prosperują. Np. firma Passaggio Cravatte.

      1. Jaką techniką? To chyba bardziej skomplikowane niż ucięcie i obszycie, a ja nie jestem uzdolniony manualnie 😉

        1. Stosuję właśnie obcięcie i obszycie. Oczywiście po przyjrzeniu się, daje się zauważyć, że krawat był skracany. Ale skrócona końcówka jest skryta pod szerszą częścią i prawdopodobieństwo, że ktoś to zauważy jest bliskie zera. Ale naturalnie jest to półśrodek; tak nie powinno być.

          1. Uwaga: Odkryłem, że krawaty przerabiają na Wilczej 28 😉

  6. Mam 186cm, i szyję 41. Zdecydowanie 4inHand to mój numer jeden i w zasadzie tylko jego stosuję nie mając przez to problemów z długością. Przy Albercie krawat jest za krótki. To co mi się najbardziej podoba to asymetryczność 4inHand’a. Co do Kaczyńskiego to chyba jego zamiłowanie do windsora można tłumaczyć właśnie wzrostem, chociaż nie podejrzewam go o wiedzę w zakresie różnych rodzajów węzłów.

    1. Four-in-hand to naprawdę wspaniały węzeł. Marzy mi się taka sytuacja, że go zawiążę i nie będzie mi wisieć końcówka o 15 cm za długa.

  7. A to ciekawe! Właśnie dowiedziałem się że węzeł, który stosuję niemal zawsze to Kelvin. A drugi to mój własny, wymyślony.
    Z ciekawostek istnieje praca naukowa z dziedziny matematyki która poświęcona jest wiązaniu krawata:
    http://www.tcm.phy.cam.ac.uk/~tmf20/tieknots.shtml
    W tym przypadku autorzy założyli, że każdy krawat musi być zakończony 4 krokami (materiał przełożyć dookoła, wyciągnąć od góry, przełożyć przez pętlę i docisnąć węzeł)
    W internecie jest też generator węzłów losowych:
    http://tieknots.johanssons.org/ties.html
    niestety wiele węzłów które on wygeneruje istnieje tylko w teorii 🙂

  8. Widzę, że popularność węzła 4-in-hand jest tak ogromna, że nawet przebija hipotezę postawioną na początku tekstu o tym, że mężczyźni nie dopasowują węzła do kształtu twarzy, kołnierzyka itd. i koniec końców tekst sprowadza się (jak zresztą na wszystkich blogach o męskiej elegancji), do stwierdzenia: „nie używasz four-in-hand? To zacznij”.

    1. Coś jest na rzeczy, bo znowu dochodzimy do wzywania do uniformizacji. Jednak prawdą jest, co napisał pan Adamski, że four-in-hand jest najbardziej uniwersalny i do tego piękny. Generalnie wysmukłe i nieco asymetryczne węzły są na pewno lepsze niż krótkie i grube, a do tego symetryczne. Dla mnie windsor może nie istnieć, natomiast półwindsorowi daję czasem szansę. Niestety nie tylko Europa Wschodnia stawia na symetrię i windsory. wystarczy spojrzeć na prezydenta Francji albo na większość niemieckich polityków i prezenterów TV, podobnie w BBC.

      1. Nie neguję tego, że four-in-hand jest ładny i uniwersalny. Ba, jest to jedyny węzeł, który potrafię zawiązać, choć nie mam zbyt wielu okazji by to robić (aczkolwiek gdyby wymagane było ode mnie noszenie krawatów pewnie znałbym więcej niż jeden węzeł).

        Widząc początek tekstu uznałem, że może faktycznie pan Jan napisze coś wartego przeczytania, bo choć można twierdzić, że o wiązaniu krawata napisano już wszystko, to w polskim internecie spotkałem się jedynie właśnie z takimi wpisami, gdzie blogerzy nawołują jednogłośnie do wiązania 4inH. Jeśli natomiast ktoś faktycznie chciałby dowiedzieć się czegoś odnośnie dobierania odpowiedniego węzła to musi szukać na stronach zagranicznych. Nisza na taki wpis pozostaje więc dalej niezagospodarowana.

  9. Panie Janie a co Pan sądzi o takich bardziej „wydziwianych” węzłach?
    -Trinity
    -Eldridge
    -Merovingian
    -Diagonal
    -Van Wijk

    1. Nie podobają mi się i uważam je za pretensjonalne. Jedynie Van Wijka jestem w stanie zaakceptować o ile tak zawiązany krawat jest cienki, a poszczególne warstwy są nie za bardzo wysunięte jedna z drugiej.

  10. Ja używam Windsora. Pasuje do większości kołnierzyków jakie mam. Podoba mi się również jego symetria i duże możliwości poprawienia kształtu już po zawiązaniu. Jedyny problem to fakt iż mam 190 cm wzrostu i muszę się dobrze przyłożyć by krawat miał odpowiednią długość po zawiązaniu.
    Nie jestem do niego przywiązany. To raczej kwestia przyzwyczajenia i pragmatyzmu – nie muszę za każdym razem używać ściągawki.
    Czemu Pan tak bardzo nie lubi Windsora?

    1. To błędny wniosek, że nie lubię windsora. Napisałem, że windsor jest OK, jeśli jego wiązanie wynika ze świadomego wyboru (właśnie tak, jak u Pana). Uważam jednak, że jest wiele węzłów ładniejszych; podoba mi się smukłość i asymetryczność, a windsor nie ma ani jednego, ani drugiego.

  11. Cóż, kiedy już wszyscy zaczną wiązać węzłem four-in-hand, trzeba będzie sięgnąć po windsora 😉
    A z ciekawostek można dodać, że niektórzy panowie mocno starszej daty potrafią wiązać krawat wyłącznie w rękach. Dopiero krawat z uformowanym węzłem zakładają na szyję.

    1. Nie tylko chyba starszej ja mam 35l i również wiążę krawat w dłoniach, nigdy za bardzo nawet nie próbowałem na sobie, ale teraz spróbowałem i widzę, że mi to w ogóle nie idzie i wolę w rękach

  12. Krawaty wiążę od tak dawna, że nie pamiętam. Ojciec wiązał sam i nie pamiętam co wiązał. Ale na pewno Windsora, ze względu na „cienkość” krawatów w owych czasach. On zresztą nauczył mnie wiązać krawat, stąd moja instruktorska krajka była windsorem wiązana.
    Coś w tym jest chyba, że kobiety lubią symetrię, albo „matematycy lubią porządek” – windsor jest taki „porządny”.
    Moi domowi mężczyźni nie potrafią wiązać krawata. Podejrzewam, że jest to na zasadzie – „po co robić coś, co ktoś może zrobić za nas”. Niestety, przy wzroście syna musiałam zrezygnować z windsora, bo nie dało się nim zawiązać krawata tak, by nie kończył się na wysokości splotu słonecznego.
    Coś takiego często się zdarza zaobserwować nawet u niskich mężczyzn, przy czym drugi koniec krawata sobie swobodnie, mocno wystaje spod spodu.

  13. Witam Janie wiem że poznałeś Lino Leluzziego podoba Mi się jego styl szczególnie krawaty,czy można je gdzieś dostać? chodzi Mi o te z charakterystyczna siódemką, zaglądam tez na jego instagram i zauważyłem też jak pozuje to chyba z klientami głównie w swoim sklepie ,okazuje się że Oni tez czasami nie ustrzegają się błędów ,choćby znów za długie spodnie , pozdrawiam

  14. A i jeszcze dopytam pewnie krawaty Lino nie są tanie, nie mniej kolor granatowy choćby 1 szt widziałbym w mojej szafie

  15. Jak zwykle świetny artykuł. Nurtuje mnie sytuacja występująca na piątym zdjęciu od końca – w błękitnej/turkusowej koszuli. Mianowicie krawat tak jakby nie domyka przestrzeni pomiędzy nim, a miejscem łączenia się wyłogów kołnierzyka. Czym to jest spowodowane? Zbyt mały mały rozmiar kołnierzyka? Guzik przyszyty w nieodpowiednim miejscu? Złe wiązanie krawata? Zły dobór węzła do koszuli? Czasami widuję to na różnych zdjęciach i raczej nie zdarzyło się żeby ktoś to krytykował, bądź uznał za błąd.

    1. Dziękuję za uznanie. Na zdjęciu, o którym mówisz krawat jest zwyczajnie poluzowany. Nie powinno to mieć miejsca, ale się niestety zdarza, gdy krawat jest ze śliskiej tkaniny i zawiązany jest węzłem mającym tendencję do luzowania (f-i-h ma średnią tendencję do tego). Oczywiście pozując do zdjęcia powinienem był węzeł dociągnąć, ale czasami udaje mi się takie rzeczy przeoczyć. Niestety.

  16. Panie Janie, bardzo przydatny wpis. Niemniej jednak przy okazji opisywania problemów osób niższych z długością krawata warto również wspomnieć o problemach ludzi wysokich (190 cm i powyżej) z wiązaniem ładnie wyglądającego four-in-hand. Otóż jako że trzeba krawat wiązać na bardzo cienkim fragmencie, węzeł wychodzi również cienki i wręcz śmiesznie wyglądający. Jedyną opcją dla osób wysokich jest wobec tego Albert. Może warto zasugerować producentom również opcję dłuższą.
    Pozdrawiam serdecznie

    1. Wkrótce napiszę o ofercie firmy, która wyszła naprzeciw oczekiwaniom i oferuje indywidualne dostosowywanie długości krawata do potrzeb. W cenie seryjnego krawata. Moim zdaniem to będzie rewolucja na rynku krawatów.

  17. Cieszę się, że należę do 5% Polaków którzy wiążą kilka węzłów.
    Najbardziej lubię prosty oraz shell 🙂

  18. Dobry wieczór Panie Janie!

    Proszę o radę – czy jest jakiś patent na uzyskanie (i utrzymywanie się) w miarę wyraźnej łezki pod węzłem? Walczę o to przy każdym wiązaniu i albo nie wychodzi mi wcale, albo powstaje nieznaczna i szybko się wygładza. Byłoby świetnie gdyby istniała na to skuteczna metoda, bo mam wrażenie, że – niezależnie od węzła – krawat bez łezki wygląda dość nudno.

    Pozdrawiam!

    1. Żeby się utworzyła łezka, krawat musi mieć odpowiednią szerokość w miejscu, w którym wychodzi z węzła. Jeśli masz z tym problem, to prawdopodobnie jesteś wysoki (190 cm?) i węzeł wypada na wąskiej części krawata. Niestety producenci krawatów szyją krawaty w jednej długości (145 – 150 cm) i one są dobre dla osób o wzroście około 180 cm. Problemy mają zarówno niżsi (za długa końcówka), jak i wyżsi (za mały węzeł, brak łezki). Jeśli mam rację, co do Twojego wzrostu, to spróbuj poszukać krawatów tzw. „extra long” lub o długości około 165 cm. Problem w tym, że takie krawaty są droższe. Można je kupić np. tutaj.

      1. Dziękuję za odpowiedź. Co do mojego wzrostu – mam 185 cm, ale do tego dochodzi dość duży obwód szyi (kołnierzyk 44) więc efekt jest analogiczny do opisanego – węzeł wychodzi mi w dość wąskiej części krawatów. Chyba czas rozejrzeć się za krawatem XL, dziękuję za link! 🙂

  19. Świetny wpis. Zawsze wiązałem Windsor za względu na końcówkę i symetrie, która mi się podoba. Nie mniej jednak zaintrygował mnie węzeł Alberta z którym się wcześniej nie spotkałem. Na pewno go wypróbuję.

  20. Doskonały wpis Panie Janie, za który bardzo dziękuję

    Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że można było również wskazać na kilka innych ciekawych a także często i praktycznych węzłów. Mam na myśli przede wszystkim węzły: Cavendish, Grantchester oraz, często ratujący mnie i moje krawaty – węzeł Hanover. Nie wiem jak Pan to robi, ale pod węzłem 4inHand wygląda Pan naprawdę świetnie. Moje pełne gratulacje. Niestety nie każdy ma tyle szczęścia, np. ja mimo, że inwestuję w dobrej jakości krawaty, nie jestem w stanie osiągnąć tego efektu. Być może powinienem pomyśleć nad Seven Fold Tie, nie mam pojęcia.
    Bardzo często węzeł Cavendish ratuje mi skórę, który jak piszą Fink i Mao: „jest połączeniem dwóch węzłów prostych, przy czym jeden stanowi lustrzane odbicie drugiego, w rezultacie otrzymujemy zbliżony kształt – układa się w wąski trójkąt (…) Drobna asymetria jest wywołana przez drugi, dominujący węzeł prosty”. Wg mnie Cavendish jest bardzo uniwersalny, to „węzeł prosty przy kości”. Nie ma więc problemu z wkładaniem końcówki krawata za pasek czy między guziki, ten problem w ogóle nie występuje. Podobnie Grantchester: „jest najwęższy i najmniejszy spośród trzech głównych węzłów wiązanych w 9 ruchach, daje się zauważyć podobieństwo do Kelvina, i również jest odbiciem węzła prostego, co daje pojęcie o jego kształcie”. Natomiast jeśli upieramy się przy węźle typu Windsor (jak większość Polaków – i Polek też- którzy dziedziczą umiejętność wiązania tego węzła z dziada pradziada), pomyślmy nad Hanoverem, który jest jego bardziej eleganckim zamiennikiem. Oczywiście, co do zasady, Hanover to duży i symetryczny węzeł, natomiast jak wspomniałem, ratuje mnie z jednym moim, włoskim krawatem (naprawdę mało za niego nie zapłaciłem, bez wątpienia jest wysokiej jakości), który jest dosyć wąski (ale to nie żaden śledź czy inna sznurówka), i wielokrotnie próbowałem na nim chyba każdego, ze znanych mi węzłów- 4inHand, w jego przypadku wygląda fatalnie- Hanover prezentuje się najlepiej, bardzo elegancki trójkąt, jednak mimo wszystko dość skromnych rozmiarów i oczywiście jak zawsze u mnie, z obowiązkową „łezką”, o dziwo wg mnie wychodzi lekko asymetryczny (pamiętajmy również, że im większy węzeł tym z reguły gorszy efekt estetyczny). Zatem konkludując, nie zawsze stawiałbym węzeł prosty czyli 4inHand na absolutnym piedestale, nie uważam, żeby zawsze pasował w 100% przypadków. Należy też pamiętać, że używane, nieco znoszone krawaty też wyglądają inaczej po latach ich użytkowania, fragment „zwisu męskiego”, na którym wiąże się węzły, „będzie się stawiał coraz bardziej giętki i miękki, co skutkuje niechybnie tym, iż węzły będą coraz mniejsze i bardziej ścisłe”. Po kolejne, jeśli wiążemy nawet jeden, z rodzaju dużych i/lub szerokich węzłów, wystarczająco ciasno oraz rozpoczynając wiązanie wystarczająco blisko wąskiego końca, uzyskujemy niewielki węzeł, nawet przy zastosowaniu długiej sekwencji ruchów. Przykładem może być fakt, iż przez pewien okres swojego życia krawaty wiązałem wyłącznie Balthusem należącym do „ostatniej i zarazem najszerszej klasy węzłów”, wiązanych w dziewięciu ruchach. Co ciekawe węzeł ten, wiązałem tak ciasno, że…podpierałem go na jednej ze swoich trzech spinek do kołnierza (sic!), świadczy to o rzeczywistych rozmiarach węzła, spinka (pewien zamiennik szpilki czy tzw. sztangi) nie wystrzeliwała w powietrze na skutek zbyt dużego, rozpierającego wyłogi kołnierzyka węzła, mimo długiej sekwencji ruchów, był on niewielkich gabarytów.

    Zmierzając już naprawdę „do brzegu” z moim przydługim komentarzem, sygnalizuję, że warto byłoby wskazać na pewnego rodzaju pochodne, derywaty czy może bardziej rozszerzenia węzła 4inHand, które wcale nie są gorsze, jeśli odpowiednio je zawiążemy mogą prezentować się nawet lepiej i jest szansa, że większa liczba mężczyzn im zaufa. Może zatem zamiast „terapii wstrząsowej” warto byłoby przedstawić też kiedyś, przy okazji te kilka węzłów, i na ich podstawie zachęcić „Naród Polski” do zmiany swojego punktu widzenia na „węzły krawatowe” – mam wrażenie, że Rodacy boją się małych węzłów, być może małymi krokami bardziej by się do nich przekonali bowiem Cavendish, na przykład, jest wielkości Windsora ale ma zupełnie inny kształt. Jednakże oczywiście to tylko moje skromne zdanie, wcale nie muszę mieć racji. Prowadzi Pan wspaniały i doniosły Blog, który ma za zadanie skłonić Polaków do pracy nad swoim stylem, zatem wszystko w Pana rękach, Panie Janie. Pozdrawiam serdecznie, dziękując raz jeszcze za wspaniały wpis

    1. Dziękuję bardzo za trafne i szczegółowe uwagi oraz słowa uznania pod adresem bloga.
      We wpisie starłem się ograniczać liczbę pokazywanych węzłów, żeby nie zniechęcać osób stawiających dopiero pierwsze kroki w świecie różnorodnych węzłów. Zbyt duża liczba możliwości może czasami być deprymująca. Ale do tematu wiązania krawata będę jeszcze wracał, więc nic straconego.
      Obecnie najbardziej intryguje mnie kwestia długości krawatów, na którą mało kto zwraca uwagę. Wszystkie składniki ubioru występują w różnych rozmiarach, a krawaty jak były zawsze w jednym rozmiarze, tak pozostały. Pana problem z uzyskaniem ładnego węzła four-in-hand może wynikać z faktu, że jest Pan wysoki (albo ma duży obwód szyi, albo jedno i drugie). Wówczas węzeł wypada na zwężonej części krawata i nie wychodzi już taki ładny (np. nie da się uzyskać ładnej łezki). Oczywiście jakość krawata też ma znaczenie, ale znaczenie właściwej długości jest znacznie większe. Przy moim wzroście (175) węzeł wypada albo w optymalnym miejscu, albo nawet na części bardziej szerokiej niż powinien. Natomiast powstaje u mnie problem za długiej końcówki, ale tę łatwo jest skrócić.
      Obecnie próbuję namówić jedną z firm odzieżowych, na produkcję krawatów w trzech rozmiarach (na początek). Jeśli mi się uda, będzie to mała rewolucja na rynku i wierzę, że pójdą za tym inni. W swoim czasie napiszę o tym dłuższy artykuł.
      Pozdrawiam

      1. Dziękuję za trafną diagnozę, rzeczywiście jestem wysoki (szczęśliwie szczupły) i stąd na pewno bierze się mój problem z węzłem 4inHand. Dodatkowo często noszę szelki, zatem końcówka krawata też powinna sięgać nieco poniżej gurtu spodni (a nie np. do pępka), co również utrudnia mi nieco sprawę przy węźle prostym. Trzymam natomiast kciuki za powodzenie „projektu” krawatów w trzech rozmiarach Pozdrawiam

  21. Dobry wieczór.

    Ciekawy artykuł i ciekawa dyskusja, więc dodam coś od siebie.

    Moje ulubione węzły to Tulip, Trinity i Eldredge – choć na sztywniackie spotkania nie nadają się raczej, ale na bardziej luzackie imprezy zawsze je wiążę. Czasami też używam innych równie odstrzelonych węzłów.

    Krawat powinno się wiązać na niesamowity węzeł, a sam krawat powinien mieć niesamowity wzór i kolor – tak by ten komplet węzeł + wzór określał naszą tożsamość.

    Nie uznaję węzła four-in-hand – wygląda on niechlujnie z racji swojej asymetrii. Jeszcze u nastolatków to może ujdzie, ale nie u dorosłych mężczyzn. Z węzłów na sztywniackie spotkania nadają się tylko symetryczne – Half-Windsor moim jest całkiem dobry do nowych mięsistych krawatów o szerokości 7-8 cm (moja preferowana szerokość krawatu to 7.5 cm) także do kołnierzyka typu Kent – zresztą to najbardziej elegancki i jednocześnie normalny kołnierzyk.

    Mam też kilka krawatów z poprzedniej epoki 10 cm szerokości i cieniutki wkład – używam ich ponieważ są na nich niesamowite sceny rodzajowe, np. duszek który chce kotowi przyłożyć w łeb patelnią, Mikołaj i renifery i wiele innych na różne okazje, w tym także przeze mnie tworzona grafika, którą mi potem drukują na krawacie. Projektując samemu krawat można na nim umieścić to, co się chce, np. napis „Targi Budownictwa – Poznań 2016” i koparkę, jeżeli właśnie wystawiamy koparki na takich targach. Na węższym krawacie trudniej takie sceny zmieścić. Do tych krawatów trzeba duże węzły, jak Eldredge. Jeżeli krawat jest już bardzo odstrzelony, to może być i Full-Windsor, bo wtedy już sam krawat wystarczająco ukazuje piękno.

  22. Panie Janie – świetny wpis, dziękuję. Mam dwa pytania – pierwsze to jaki węzeł ma Pan na zdjeciu z niebieskim krawatem do różowej koszuli w kratkę?
    Drugie pytanie – czy jest Pan w stanie odpowiedzieć jaki węzeł nosił Aleksander Kwaśniewski – zawsze miał węzeł chudy, wyraźnie asymetryczny, mocno różny od tego, co wtedy się nosiło?
    Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

    1. Węzeł na niebieskim knicie to four-in-hand. Dla knitów to zdecydowanie najlepszy typ węzła. Zresztą na wszystkich kolejnych zdjęciach też mam krawat zawiązany tym węzłem.
      Aleksander Kwaśniewski stosuje najczęściej właśnie four-in-hand. Kiedyś (w okresie przed prezydenturą) używał przeważnie półwindsora.

      1. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Ale w jej wyniku powstaje jeszcze jedno pytanie. Four-in-hand to rownież mój ulubiony węzeł, niestety w wyniku mojego wzrostu (186 cm) oraz węższych dzisiaj krawatów czasami trochę wychodzi za mały. Pytanie brzmi – jak uzuskuje Pan w tym węźle asymetrię, to właśnie tak urzeka mnie w wiązaniu Aleksandra Kwaśniewskiego? I ewentualnie jaki jest Pański sposób na łezkę? Uformowanie jej przed zaciągnięciem pod wezłem, czy może nad? W internecie są pokazane różne sposoby.
        Bardzo dziękuję za odpowiedzi, pozdrawiam serdeczie i miłego dnia oraz weekendu życzę!

  23. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Ale w jej wyniku powstaje jeszcze jedno pytanie. Four-in-hand to rownież mój ulubiony węzeł, niestety w wyniku mojego wzrostu (186 cm) oraz węższych dzisiaj krawatów czasami trochę wychodzi za mały. Pytanie brzmi – jak uzuskuje Pan w tym węźle asymetrię, to właśnie tak urzeka mnie w wiązaniu Aleksandra Kwaśniewskiego? Mój wychodzi raczejsymetryczny.
    I ewentualnie jaki jest Pański sposób na łezkę? Uformowanie jej przed zaciągnięciem pod wezłem, czy może nad? W internecie są pokazane różne sposoby.
    Bardzo dziękuję za odpowiedzi, pozdrawiam serdeczie i miłego dnia oraz weekendu życzę!

  24. Jestem przerażona. Wzięłam Tatusiowe krawaty (sama chcę zacząć je nosić) i jestem w beznadziejnej sytuacji. Wszystkie są za długie, chyba że z wyjątkową precyzją (aby tylna część była dosłownie minimalnie krótsza) zawiąże windsora, w którym nie wyglądam dobrze. Niestety z tzw. krawatami dla kobiet (większość na głupawe wzory. Nie mogłyby być tylko krótsze i węższe od tych dla mężczyzn?) jest ten sam problem, ale (dzięki Bogu! ;-)) do możliwych wiązań wskakuje też półwindsor. Nie ukrywam, że bardzo mi się podoba four-in-hand, ewentualnie Albert, ale nie mogę ich używać, bo krawaty są za długie (mam ponad 170, więc mężczyźni z moim wzrostem istnieją) 😉 Nie wie Pan, gdzie mogłabym kupić odpowiedni krawat? Najlepszy byłby taki w kolorze chianti z grubym splotem. Czy pomysł, aby krawat był tego samego koloru, co spinki do mankietów jest dobry?
    P.S. Tekst o Kaczyńskim jest piękny, tylko on chyba nie umie wiązać krawatów, bo niedawno miał jakieś dziwactwo, którego nie potrafię nazwać.

    1. Za długi krawat trzeba oddać krawcowej do skrócenia – to jest prosta operacja, która nie powinna kosztować więcej niż 10 zł. Trzeba zawiązać krawat takim węzłem jaki będzie do niego najczęściej stosowany, zaciągnąć i zmierzyć o ile jest za długi. I tę wielkość podać krawcowej. Będzie dobrze 🙂

  25. Witam, mam pytanie w sprawie wiązania Albert. Mój krawat jest cienki. Gdy zrobię ten węzeł łezka wychodzi na boku. Czy robię coś źle czy krawat nie nadaje się do tego wiązania?

    1. Musisz pomóc palcem w fazie przez ściągnięciem węzła. Można w ten sposób spowodować, żeby łezka znalazła się na środku.
      Ale łezka nieco przesunięta w bok, też ma swój urok 🙂

  26. Sorry ale jak czytam pańskie wynurzenia to mi się przypomina słynne pytanie jakie zadał Julian Tuwim Kamyczkowi z Przekroju – pierdoliłem hrabinę i się zesrałem, jak mam się zachować. Pozujesz pan na dandysa vel eleganta. Zaś pod nosem masz coś co przypomina szczotkę do kibla. Na łbie zaś ponadwymiarowy kapelusz w którym wyglądasz jak adoptowane dziecko Lorda Wadera. Ogólnie rzecz biorąc te żenujące stylóweczki rodzą we mnie pytanie – a męskich nie było?

  27. Z pewnym takim zażenowaniem przeczytałem wpis. Jeszcze z większym obejrzałem zdjęcia. Z grubsza rzecz biorąc masz pan takie pojęcie o męskiej modzie jak moja świetlicowa o zawartości szkolnej biblioteczki. Owszem kapelusz jest świetnym dodatkiem do stroju męskiego. Ale trzeba go umieć dobrać . Pan w tych kapeluszach wygląda jak domokrążca na Wołyniu usiłujący opylić pijanemu proboszczowi oleodruki jak obrazy olejne. Ta zaś szczotka od kibla, którą pan hodujesz pod nosem robi wrażenie. Gigantyczne. Na wschód od Zbrucza.

  28. Świetny blog!! Znalazłem się tutaj całkowicie z przypadku, ale myślę że będę odwiedzać blog częściej :). Panie Adamie jaki rodzaj węzła w Pana opinii będzie najlepiej pasować do koszuli typu pin collar? Four-in-Hand?

    1. Witam nowego czytelnika i zapraszam do częstych odwiedzin 🙂
      Każdy węzeł będzie pasował do koszuli pin-collar. Wybierając rodzaj węzła należy się kierować konstrukcją krawata (gruby/cienki, sztywny/mięsisty), jego szerokością, a także kształtem twarzy (owalna/okrągła). Rodzaj kołnierzyka ma mniejsze znaczenie. Moim zdaniem węzeł four-in-hand jest jednym z najbardziej stylowych, ale w przypadku gdy krawat jest cienki, warto użyć węzła Prince Albert.

  29. Moimi ulubionymi węzłami są orientalny oraz 4inH. Z tym, że z orientalnym miewam czasem problem – o ile na Twoich stylizacjach wychodzi piękny, dość szeroki (ale nie za szeroki!) węzeł, tak czasem mam problem z tym, że u mnie jest on za mały. To kwestia tego, że krawat sam w sobie powinien być szerszy? Jaka jego szerokość jest optymalna i gdzie nabyć takie egzemplarze w dobrej cenie?

    1. Jeśli krawat jest zbyt wąski, to węzeł rzeczywiście wychodzi nieładny. Ale przy szerokości 8 cm (w najszerszym miejscu) jest już OK.
      Natomiast drugim problemem jest wzrost osoby wiążącej krawat, gdyż w zasadzie nie produkuje się krawatów dla osób wysokich. Jeśli ktoś ma więcej niż 185 cm wzrostu, to ma problem z uzyskaniem ładnego węzła. Jeśli ma więcej niż 190 cm, to praktycznie nie ma szans na ładny węzeł. Szerzej pisałem o tym we wpisie Co to znaczy: „ładnie zawiązany krawat”?

      1. Kolega Strange wzrostu wysokiego nie posiada… Swoją drogą to ciekawa postać, ciekawa o tyle, że internet jest go pełen, aż strach otwierać lodówkę…

  30. Dzień dobry,
    Chciałbym dopytać o węzeł Old Bertie, który ostatnio widziałem na filmach instruktażowych. Mam wrażenie, że on jest tak pomiędzy półwindsorem, a 4inH, jeśli chodzi o smukłość i grubość. Być może to by była warta wypróbowania alternatywa dla niektórych?
    Co pan sądzi o tym węźle?
    Pozdrawiam.

    1. Nigdy go nie stosowałem, ale jest tak podobny do półwindsora, że chyba nie ma między nimi różnicy w wyglądzie. Natomiast do four-in-hand bardzo mu daleko.
      Oczywiście warto go wypróbować, bo może jednak przypaść do gustu i ktoś zechce przy nim pozostać?

  31. Wspaniały artykuł! Zaskoczył mnie. Należę do tych 30% mężczyzn, którzy wiążą się sami na jeden sposób. Największe jednak zaskoczenie, że wiążę 4inHand. Tak mnie nauczył ojciec prawie 40 lat temu i tak się bawię z długościami końcówki – teraz wiem czemu 😉

    1. Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że artykuł się spodobał i zapraszam do lektury innych 🙂

  32. Hmm, wtrętów politycznych nie spodziewałem się w tym miejscu. Faktycznie największą wadą windsora jest używanie go przez Putina czy Kaczyńskiego.

  33. Jak rozwiązać problem za małych węzłów – jestem na wyższym końcu skali i niezależnie od tego na jaki węzeł się zdecyduję to jest on albo komicznie mały albo krawat kończy mi się w połowie drogi między mostkiem a pępkiem, co wygląda porównywalnie źle co malutki węzeł. Czy są jakieś „sztuczki”, które można wykonać ze standardowej długości krawatem czy jedyne wyjście to wspomniane krawaty dłuższe?

    1. Wysocy mężczyźni mają z krawatami poważny problem. Częściowo można się z nim uporać stosując węzeł wielokrotny (najlepiej pełny windsor). Ale po pierwsze to tylko zmniejszenie problemu a nie jego pokonanie, a po drugie: windsor nie należy do ładnych węzłów. Rozwiązaniem jest zaopatrzenie się w krawat długi (160 – 180 cm), co nie jest wcale łatwe. Optymalne jest zamawianie krawatów swojego rozmiaru. Wbrew pozorom to nie jest wale bardzo drogie rozwiązanie ponieważ i tak wszystkie krawaty są krojone i szyte ręcznie (oczywiście te dobrej klasy). Krawaty długie są dostępne w Republic of Ties i Elegancki Pan, krawaty w zadanym rozmiarze można zamawiać w Republic of Ties i Poszetka.

  34. Moim zdaniem, dla każdego krawata odpowiedni jest inny węzeł, I w moim przypadku zwykle nie jest to four in hand, który zwykle wychodzi mi koślawo i nieładnie. Ostatnio kupiłem parę krawatów z grenadyny i szantungu, które wydają się cienkie, ale, o dziwo, węzły wychodzą na nich bardzo duże i ostatecznie wiążę je węzłem orientalnym, który zawsze się sprawdza i nie luzuje, a łezka robi się sama. Z kolei wczoraj wybrałem się na oficjalną uroczystość w nowym krawacie six fold z jedwabiu Macclesfield, który ‚na oko’ jest bardzo mięsisty. Four in hand wyszedł zupełnie tragicznie, krzywy i cienki, a orientalny był stanowczo za mały. Pamiętając, co o Windsorze sądzi Pan, jak również James Bond, zaryzykowałem, i zdecydowanie okazał się on lepszy. Wcale nie wyglądałem w nim jak pewni panowie niemiłościwie nam panujący, gdyż nie był zbyt duży, tym bardziej, że kołnierzyk zasłonił te absurdalne rogi. Przepraszam, jeśli piszę herezje, serdecznie pozdrawiam, M.

    1. Ja nie potępiam windsorów/półwindsorów a jedynie taką postawę, gdy ktoś zna jeden jedyny węzeł (najczęściej właśnie półwindsor) i stosuje go bezkrytycznie. Jeśli ktoś wypróbował wiele węzłów i stawia na półwindsora – to jest OK. A swoją drogą do cienkich krawatów polecam Alberta albo Victorię. Victoria to ulubiony węzeł Włochów 😉

      1. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Mam w szafie parę 20-30 letnich krawatów z cienkiego jedwabiu, bez podszewki, spróbuję Alberta, pozdrawiam, M.

        1. Jeśli można, mam jeszcze pytanie. Otóż krawaty z szantungu jedwabnego gniotą się straszliwie. Sposób polecany przez Pana, tj. potraktować parą i powiesić, niestety nie działa, robią się wręcz większe fałdy. Czy ‚tak ma być’, czy też są jakieś sposoby, znane tylko prawdziwym znawcom?

          1. Można krawaty prasować ale trzeba uważać, żeby nie zaprasować kantów bo taki krawat z kantami wygląda fatalnie. Jeśli krawat ma solidne wkłady a prasuje się ostrożnie, to kanty nie powinny się utworzyć. A jeśli jest cienki to można wsuwać do środka wielokrotnie złożoną gazetę. Można też – od czasu do czasu – oddawać krawat do pralni chemicznej; tam wiedzą jak się z nim obchodzić.

  35. Mam do Pana kolejne pytanie. Rzeczywiście Albert jest bezkonkurencyjny, bardzo elegancki. Ale ostatnio kupiłem piękną koszulę z kołnierzykiem cutaway. Krawat zawiązałem węzłem Nicky, licząc na oryginalność, ale wyglądał zupełnie tak samo, jak Windsor. Czy Four In Hand, albo Albert pasuje do takiego kołnierzyka?

    1. Jest taki mit, że do kołnierzyka cutaway pasują szerokie węzły. W rzeczywistości jest odwrotnie: najbardziej pasują smukłe węzły. Po zawiązaniu takiego węzła będą widoczne paski wychodzące z niego i skrywające się pod kołnierzykiem, co niektórzy uważają za wadę. Ja uważam, że to wygląda bardzo stylowo i intrygująco. Czyli węzły FiH, Albert, Victoria itp. bardzo dobrze wyglądają z kołnierzykiem cutaway. Wiedzą o tym Włosi, którzy dość powszechnie noszą koszule z kołnierzykami cutaway (czyli włoskimi) i w przytłaczającej liczbie przypadków wiążą krawaty węzłem Victoria.

  36. A ja z kolei mam takie pytanie. Jak Wy wiążecie te krawaty? Szersza część po prawej stronie? Ja tak wiążę i myślę, że to naturalne dla praworęcznego. Ale widzę na różnych instruktarzach i tu i tam, że szerszy koniec jest po lewo i wiążą lewą ręką.
    Próbuję i tak i za bardzo mi to nie wychodzi. Aczkolwiek gdy mi się uda, wydaje mi się, że wyłogi koszuli przy kołnierzyku są lepiej schowane. Mnie non stop wystają, gdy krawat się zluzuje.
    Po której stronie, którą ręką…?
    Pozdrawiam serdecznie

    1. To czy wiąże się z lewej na prawą czy z prawej na lewą, nie ma wpływu na wygląd i właściwości węzła. Jeśli chodzi o widoczność stójki koszuli nad węzłem krawata, zależy to od kilku czynników: doboru właściwego rozmiaru kołnierzyka koszuli, materiału z jakiego jest uszyty krawat oraz od rodzaju i jakości jego wypełnienia. Krawaty z gładkiego jedwabiu (lub – nie daj Boże – mikrofibry) mają większą tendencję do luzowania się i odsłaniania stójki koszuli. Krawaty z wełny, grenadyny, szantungu itp. nie luzują się i dobrze współpracują z kołnierzykiem.

  37. Krawat noszę bardzo rzadko. Posiadam 5 w swojej kolekcji. Mój ulubiony węzeł to Albert ale jest problem w wąskich krawatach źle to wygląda. Jaki węzeł zastosować?

    1. Przede wszystkim nie należy nosić wąskich krawatów. Szerokość krawata w najszerszym miejscu nie powinna być mniejsza niż 8 cm. Jest jeszcze kwestia wzrostu: u osób wysokich lepiej sprawdzają się węzły podwójne (Albert, Victoria), u osób niskich – węzły pojedyncze (four-in-hand, orientalny).
      Węzeł Albert jest bardzo ładny, ale nie nadaje się do krawatów z grubymi wkładami. W takim przypadku najlepszy będzie four-in-hand.

  38. Parafrazując Henry’ego Forda: każdy może zawiązać krawat dowolnym węzłem, pod warunkiem, że będzie to four-in-hand (lub jego wariacja).

    Sam od lat wiążę albertem, choć lubię też four-in-hand.
    Niestety, w sprzedaży funkcjonują głównie dość wąskie krawaty (fragment, na którym tworzy się węzeł jest jeszcze węższy), co skutkuje tyciutkim węzłem. Rozwiązaniem jest właśnie dodatkowa pętla. Dodatkowo, dla optycznego poszerzenia krawata, wyciągam nieco (1-2 cm) na bok krótszą końcówkę.

    Podoba mi się prostota, a jednocześnie finezyjność węzła oraz jego asymetryczność, którą nawet staram się nieco bardziej uwypuklić.
    Czasami jednak słyszę od znajomych, że mam krzywo zawiązany krawat.

    1. Ponieważ krawaty produkuje się tylko w jednym rozmiarze to mężczyźni wysocy (powyżej 190 cm) mają problem ze zbyt małymi – wręcz filigranowymi – węzłami, zaś mężczyźni niscy (poniżej 170 cm) z węzłami zbyt wielkimi i dodatkowo – ze zwisającą wąską końcówką. Jakoś sobie z tym radzimy ale dlaczego krawatów nie szyje się w różnych rozmiarach? – tego nie jestem w stanie pojąć.

  39. Ja mam odwrotny problem – wszystkie krawaty są za krótkie, a węzły, które wiążę są dość małe (z uwagi na to, że muszę je wiązać na chudej końcówce). Całe życie wiążę kelvina
    choć dopiero z tego wpisu dowiedziałem się, że się on tak nazywa. Próbowałem four in hand, ale on był tak cienki, że wyglądał bardzo źle. Chętnie bym używał (pół)windsora, gdyby tylko chciało mi się nauczyć go wiązać i gdyby nie fakt, że wówczas moje krawaty pewnie sięgałyby mi co najwyżej do pępka. A nie jestem specjalnie wysoki (185 cm), kołnierzyk mam spory (44), ale też nie jakiś gigantyczny.

    1. Powinieneś rozejrzeć się za krawatami o większej długości. Bywają takie (165 cm zamiast 150), chociaż bardzo rzadko. Rozwiązaniem bezkompromisowym jest szycie krawatów na miarę. To wcale nie musi być droższe od kupowania krawatów gotowych. Polecam wpis: Krawat szyty na miarę.

  40. Dziękuję, właśnie dowiedziałem się, jak nazywa się węzeł, którego nauczył mnie mój tata (windsor). Innego nie używał. Niestety, nauczył mnie też, że trzymanie w szafie zawiązanych krawatów w szafie jest ok…

    Czy stosuje Pan węzły w których jeden koniec „ucieka” w bok a nie w dół, np. Pratta? Do jakiej stylizacji to mogłoby pasować? Pozdrawiam.

    1. Nie rozumiem o co chodzi z tym uciekaniem w bok. W węźle Pratt węższa końcówka jest odwrócona szwem na zewnątrz. Co jednak nie ma znaczenia gdyż jest przykryta szerszą końcówką.
      A może chodzi Panu o wysuwanie węższej końcówki w ten sposób, żeby była widoczna obok końcówki szerokiej? Taka maniera jest często spotykana u włoskich dandysów, ale to jest niezależne od rodzaju węzła – przy każdym może być stosowana.

      1. W takim razie źle zrozumiałem schemat wiązania, który kiedyś widziałem. Myślałem, że zawsze w tym węźle końcówka węższa będzie obok szerszej a nie pod nią. Dziękuję.

  41. Najczęściej wiążę Alberta, a Victorię lubię zwłaszcza do swetrów i raczej węższych krawatów. Pozostałe węzły znam, ale świadomie wybieram niekorzystanie z nich, kierując się zasadą „if it ain’t broke, don’t fix it”. Mam swoje sprawdzone rozwiązania i nie uważam, żeby wiązanie jednego typu węzła było mniej godne uznania niż zmienianie go co stylizacja

  42. W Polsce Windsor jest traktowany z niesamowitą wręcz czcią, do tego stopnia, że wszystkie inne typy wiązania poza zainteresowaniem wzbudzają raczej konsternację i niezrozumienie. Ja sam wiąże najczęściej Alberta i wielokrotnie z ust najbliższej rodziny padły stwierdzenia, że źle zawiązałem krawat i że wygląda to nieestetycznie (dodam, że jestem perfekcjonistą i nie chodziło o jakość węzła, a sam jego rodzaj). Padło to nawet z ust mojej partnerki – osoby z racji zainteresowań bardzo dobrze znającej modę międzywojenną. Ciężka i wyboista jest droga mężczyzny buntującego się przeciw hegemonii windsora i półwindsora…

  43. Windsor to naprawdę świetny węzeł! … pod warunkiem używania go do krawatów, dla których został wymyślony. Jestem w posiadaniu dwóch już leciwych, acz ciągle pięknych krawatów, uszytych bez masywnego wypełnienia i zawiązany na nich Windsor prezentuje się doskonale – bez śladu wrażenia ciężkości (zaś taki four-in-hand zdaje się wizualnie niewiele większy od paznokcia). Co do symetrii węzła – tu już całkowicie subiektywnie – uważam, że tak jak i asymetria, również ona ma swój urok 🙂

  44. Przykład z artykułu, zdjęcie z konta David & André Marfil. Końcówka nie przechodzi przez szlufkę, co optycznie poszerza krawat. Pytanie czy używać szlufki czy nie. Pan chyba używa?

    1. Jeśli się chce eksponować wąską końcówkę krawata to oczywiście nie należy korzystać ze szlufki. Mnie się ta maniera nie podoba i zawsze chowam wąską końcówkę za szeroką a szlufka w tym pomaga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *