Sartorialne smaczki, których nie lubią przeciętni użytkownicy garniturów

sartorialne smaczki

Określenia: sartorialne smaczki używam często gdy piszę o garniturach. Mam wówczas na myśli różne detale wykończenia, takie m.in. jak: brustasza w kształcie łódeczki (barchetta), koszulowe wszycie rękawów marynarki (spalla camicia), rogowe guziki, ręcznie obrębiane butonierki, marynarki z półpodszewką itp. Sartorialne smaczki to także specyficzne elementy kroju: szerokie klapy, spodnie z wysokim stanem, dwurzędowe marynarki, garnitury trzyczęściowe i inne. Wszystkie wymienione elementy, a także wiele innych (np. jakość tkanin), to oczywiście atuty garniturów – podnoszące ich stylowość oraz wyróżniające je z spośród innych, szytych na skalę masową przez popularne sieciówki, dla których najistotniejszym kryterium jest redukcja kosztów. Wydawać by się mogło, że wszelkie sartorialne smaczki są bardzo pożądane przez klientów, którzy gotowi będą zapłacić nieco wyższą cenę za nietuzinkowe produkty. I rzeczywiście jest grupa wyrobionych klientów potrafiących je docenić, ale jest to grupa niewielka. Tak zwani masowi klienci albo przywiązują do nich niewielką wagę, albo wręcz uważają je za wady (sic!). W dodatku wady tak duże, że w zasadzie dyskwalifikujące. Postanowiłem dziś zebrać i opisać te elementy garniturów, które sam uważam za cenne, stylowe i sartorialne, a które są nielubiane przez przeciętnych użytkowników.

Niekwestionowanymi liderami mojego zestawienia są zakładki przy gurcie i wysoki stan spodni. Elementy te najczęściej występują w parze, więc wymieniam je jednym tchem, ale mogą też występować samodzielnie – i wtedy także są bardzo zniechęcające dla większości klientów. Klienci są bowiem przyzwyczajeni do obcisłych biodrówek – uważają, że tylko takie spodnie są „modne” i nie przyjmują do wiadomości ani argumentów odwołujących się do klasyki (spodnie garniturowe to nie dżinsy czy chinosy), ani do wygody.

Gdy przystępowałem do projektowania mojej kolekcji garniturów dla eGARNITUR zakładałem, że wszystkie spodnie będą miały zakładki i lekko podniesiony stan. Słowo „lekko” znaczy tu, że nie miały to być typowe dandysowskie spodnie z wysokim stanem, lecz takie, których gurt byłby podniesiony o około 1,5 cm. Na szczęście – za namową właściciela marki – zgodziłem się, żeby w pierwszej serii garniturów kolekcji tylko jeden model miał takie spodnie. Dopiero w kolejnych seriach, po poznaniu reakcji klientów, miało ich być więcej. Na zdjęciu głównym wpisu widać w zbliżeniu, jak te zakładki wyglądają.

sartorialne smaczki
Garnitur RICK z mojej kolekcji ma spodnie z podwyższonym stanem i z zakładkami przy gurcie.

Muszę dodać, że garnitur RICK, w którego skład wchodzą spodnie o jakich mowa, ma też inne elementy mogące nie trafić w gust przeciętnego użytkownika. W oczy rzuca się przede wszystkim odważny i nietypowy kolor, ale także szerokie klapy ostre oraz brak podszewki na plecach marynarki. Do ostrych klap w garniturze jednorzędowym oraz kwestii podszewki – jeszcze wrócę w dalszej części wpisu. W tym miejscu muszę się przyznać, że RICK jest najsłabiej sprzedającym się garniturem z mojej kolekcji. Przy czym klientom nawet podoba się jego kolor (!), nie zniechęcają ich ostre klapy i są skłonni zaakceptować półpodszewkę. Ale spodni – zaakceptować nie są skłonni 🙂 Pytają czy nie ma drugiego wariantu garnituru z „normalnymi” spodniami. A gdy dowiadują się, że nie ma – rezygnują z zakupu.

Tak więc bardzo sartorialne – bez dwóch zdań – smaczki w spodniach, całkowicie rozmijają się z oczekiwaniami klientów. Ciekawe co musiałoby się stać, żeby większość uznała, że są cool? Przecież kiedyś – tego typu spodnie były oczywistością. Spotkałem niedawno kolegę, który opowiadał mi, że miał wujka, który był krawcem i który szył mu większość ubrań. Wszystkie szyte przez niego spodnie miały oczywiście zakładki, dość wysoki stan i były względnie obszerne w udach. Nie chciał nawet słyszeć o obcisłych biodrówkach, które uważał za spodnie dla… No, w każdym razie za niepasujące do prawdziwego mężczyzny. Nie muszę chyba dodawać, że nie będzie już spodni z zakładkami i podwyższonym stanem w kolejnych seriach garniturów mojej kolekcji.

Kolejny sartorialny smaczek, którego masowi klienci boją się jak diabeł święconej wody, także dotyczy spodni. Mam na myśli mankiety, które są absolutnie powszechne wśród trendsetterów i dandysów w Europie Zachodniej, a które są w głębokiej pogardzie wśród polskich mężczyzn. Trzeba jednak zauważyć, że gdy szyje się garnitury RTW, to szycie do nich spodni z mankietami byłoby pozbawione sensu. Bo prawdopodobieństwo, że gotowe spodnie będą miały optymalną długość choćby dla części klientów – jest bliskie zera. Mężczyźni różnią się wzrostem, budową i proporcjami, więc długość spodni to jest rzecz indywidualna. Kupowane jako gotowe – niemal zawsze wymagają skrócenia lub wydłużenia, co zresztą jest prostą operacją. Ale tylko wtedy gdy nie ma mankietów. Gdyby mankiety były – rzecz znacznie by się komplikowała.

sartorialne smaczki
Spodnie z mankietami są dość powszechnie pogardzane przez polskich mężczyzn.

Mogłoby się wydawać, że jest bardzo prosty sposób na rozwiązanie problemu dopasowywania długości spodni do indywidualnych potrzeb, przy zachowaniu możliwości różnego wykończenia nogawek: z mankietami lub bez. Wystarczyłoby przecież nie wykańczać spodni u dołu, pozostawiając zapas materiału. Skoro i tak spodnie prawie zawsze trafiają do krawcowej, która musi je skrócić to byłoby prościej, gdyby były one niewykończone – co eliminowałoby etap prucia. A dodatkowo dawało możliwość stworzenia mankietów, gdyby ktoś z klientów ich sobie życzył. I tutaj dość zaskakująca niespodzianka. Otóż przeciętni klienci nienawidzą spodni, które są niewykończone u dołu (i siłą rzeczy dużo za długie). Nic nie szkodzi, że to tylko chwilowe, bo ktoś z obsługi sklepu zaraz je podwinie, zepnie szpilkami, a klient następnego dnia odbierze je wykończone i właściwej długości. Klienci zniechęcają się już podczas zakładania spodni i na ogół nie dochodzi do owego podwinięcia i spięcia szpilkami. Po prostu proszą o inny garnitur ze spodniami wykończonymi na gotowo. To jest najbardziej irracjonalne i najgłupsze zachowanie klientów jakie można sobie wyobrazić, ale jest faktem. Dziś zresztą faktem niemożliwym do weryfikacji, bo żaden sklep z garniturami nie ma w ofercie spodni niewykończonych u dołu. Mam oczywiście na myśli sklepy dla masowych klientów, a nie ekskluzywne butiki dla dandysów. Bo tam przeciwnie – niewykończone nogawki są normą.

Znacznie ważniejszą rolę niż spodnie, odgrywa w garniturze marynarka. Jest też bardzo wdzięcznym obiektem do wprowadzania różnych sartorialnych smaczków, o których wspomniałem na wstępie. Trzeba pamiętać, że dla firmy szyjącej garnitury każdy nietypowy element w marynarce – jest dodatkowym kosztem. A jak podchodzą do tego klienci? Dla wielu moich czytelników dużym zaskoczeniem będzie zapewne informacja, że przeciętni użytkownicy garniturów nie akceptują marynarek całkowicie pozbawionych wkładów barkowych. Na nic zdają się argumenty o ładniejszej linii ramion (szczególnie gdy brak wkładów idzie w parze z koszulowym wszyciem rękawów), bo rozstrzygające jest wrażenie wiotkości, gdy taką marynarkę klient bierze do ręki, próbuje złożyć lub powiesić na wieszaku. Kilka razy zetknąłem się z określeniem takiej marynarki jako „szmatławej” 🙂  Co ciekawe ten brak akceptacji dla miękkich ramion, jest bardzo silny w przypadku garniturów, natomiast zdecydowanie traci na mocy w przypadku marynarek każualowych.

Podobnie rzecz się ma z niepełną podszewką – masowi klienci wolą marynarki z pełną podszewką, ale też ze zrozumieniem podchodzą do argumentu o dużo lepszej przewiewności letniego garnituru z półpodszewką. Problem jest jednak taki, że uszycie marynarki z półpodszewką jest nieco droższe od uszycia marynarki z pełną podszewką. I tu na zrozumienie klientów liczyć już nie można, bo przecież tzw. wartość postrzegana garnituru z pełną podszewką wydaje się wyższa. W każdym razie garnitur RICK z mojej kolekcji (o którym wspomniałem powyżej), ma właśnie półpodszewkę w marynarce i to jest kolejny element zniechęcający do jego zakupu. A do tego ma jeszcze kolejny taki element – o czym dalej.

sartorialne smaczki
Półpodszewka w garniturze RICK pochodzącym z mojej kolekcji.

A ten dodatkowy element występujący w garniturze RICK, który nie podoba się przeciętnym klientom, to ostre klapy. Klienci nie są przyzwyczajenie do szpiczastych klap w marynarkach jednorzędowych i odbierają je jako trochę dziwaczne. Szczególnie wtedy gdy są one bardzo szerokie – a w RICKU mają 12 cm. Ostre klapy to domena marynarek dwurzędowych, no i na tym polu znów obserwujemy daleko posuniętą rezerwę masowych klientów. Jest faktem powszechnie znanym to, że polscy mężczyźni gremialnie odrzucili marynarki/garnitury dwurzędowe. To z jednej strony może trochę dziwić (bo w dwurzędowym garniturze mężczyzna prezentuje się bardziej elegancko niż w jednorzędowym), ale z drugiej – jest całkowicie naturalne, że garnitur jednorzędowy jest pierwszym wyborem. A ponieważ większość mężczyzn poprzestaje na jednym garniturze, to dla dwurzędowego brak już miejsca.

Na koniec wypada jeszcze zwrócić uwagę na dość powszechną niechęć do garniturów trzyczęściowych. Można się domyślać, że jest ona w dużej mierze podyktowana ich wyższą ceną w porównaniu z garniturami dwuczęściowymi. Ale to nie jest chyba główny powód, gdyż kamizelki stały się w ostatnich latach modne i wielu mężczyzn po nie sięga. Jednak zdecydowanie większym wzięciem cieszą się garnitury hybrydowe (z kamizelką w innym – najczęściej kontrastowym – kolorze) niż klasyczne garnitury trzyczęściowe. Tymczasem jeśli sięgnąć do historii garnituru, to w pierwszym okresie kamizelki były ich nieodłącznymi elementami; garnitury dwuczęściowe pojawiły się dopiero później.

sartorialne smaczki
Garnitur trzyczęściowy w wersji wieczorowej jest bardziej formalny od jego dwuczęściowego odpowiednika.

Jeśli któreś z sartorialnych smaczków nie podobają się klientom, to można – chociaż z żalem – z nich zrezygnować. Ale co zrobić gdy klienci nie akceptują jakichś elementów o charakterze fundamentalnym? Weźmy na przykład smokingi, które w ostatnich dwóch, trzech latach stały się dość popularne. Klienci chętnie kupują je na śluby, łamiąc przy okazji zasadę, że smoking jest ubiorem wyłącznie wieczorowym. Ale pominę ten aspekt sprawy, bo jest w zachowaniach nabywców smokingów coś znacznie bardziej zdumiewającego, wręcz kuriozalnego. Otóż przeciętni klienci nie chcą kupować smokingów, których spodnie mają lampasy! No ale przecież gdy spodnie nie mają lampasów to ubiór nie jest smokingiem! Jest co najwyżej ubiorem smokingopodobnym lub – jak to się ostatnio mówi – garniturem smokingowym.

Stanąłem ostatnio przed koniecznością rozstrzygnięcia gdzie leży granica kompromisu, gdy projektowałem smoking, który ma uzupełnić moją kolekcję dla eGARNITUR. Zdecydowałem, że spodnie będą jednak miały lampasy 🙂 Ale tym samym muszę się pogodzić z faktem, że wyniki jego sprzedaży nie będą imponujące – trudno. Ale wspominam tu o moim smokingu z jeszcze jednego powodu. Mianowicie nie mogę się zdecydować na ostateczny kształt kołnierza szalowego. Przygotowałem dwie wersje i obydwie wydają mi się bardzo ładne. Dlatego postanowiłem poprosić Was – drodzy czytelnicy – o pomoc w wyborze jednej z nich. Zapraszam do lektury wpisu, który opublikuję 27 stycznia i w którym przedstawię obydwie wersje. Wasze opinie zadecydują o tym, która z nich wejdzie do produkcji.

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

44 komentarze

  1. Garnitur Rick jest piękny, podobnie jak Don, ale dla mnie jego kolor jest zbyt intensywny. Dlatego jeszcze go nie kupiłem. Do pracy w biurze jest zbyt wyrazisty, do tego od wielu tygodni znowu pracuję wyłącznie z domu, z kolei okazji do założenia go w czasie wolnym miałbym niewiele. W większości przypadków zadowalam się bowiem zestawem koordynowanym, bądź też szarą lub granatową klasyką.

    Paradoksalnie to co Pan napisał o jego małej popularności dla mnie jest wielką zaletą, bo świadczy zarówno o nietuzinkowym projekcie, jak i indywidualiźmie oraz wrażliwości estetycznej noszącego go mężczyzny. Trzeba tylko mieć odpowiednie okazje do jego założenia.

  2. Dla mnie tego typu smaczki sprawiają, że garnitur jest bardziej „premium”. Niebawem będę wybierał garnitur na swój ślub i koniecznie musi mieć tego typu elementy. Są one stylowe i wyróżniają dany model na tle innych. Niestety znaczna większość mężczyzn traktuje garnitur jako przykrą konieczność. Widać to szczególnie na weselach w lecie. Ja się przekonałem do klasycznej elegancji, ale początkowo wybierałem wąskie śledzie i wiązałem je w wymyślne węzły z poradników na Youtube. Uważałem też, że szerokie krawaty są staromodne. Uff, na szczęście to już minęło. 😉

    1. Miałem w liceum gościa od PO (przysposobienia obronnego, partii politycznej o takim skrócie chyba jeszcze nie było), który ostrzegał, że jeśli na studniówce zobaczy kogoś, kto zdjął marynarkę, to nogi z d… powyrywa. I tak jakoś zostało. Nogi mam na swoim miejscu, a na weselach marynarkę do bladego świtu na plecach. Nawet w lipcu. Ale na ostatnim weselu jakim byłem już o 1 w nocy byłem jedynym mężczyzna na sali w marynarce.

  3. Czy spodnie, które nosi Pan na zdjęciach zostały przerobione? Na stronie sklepu spodnie mają szlufki.

    1. Tak; wyprułem szlufki gdyż chciałem nosić spodnie wyłącznie na szelkach, a szelki (szczególnie te na guziki) i szlufki nie bardzo ze sobą współgrają.

  4. Dawno nie zaglądałam na Pana blog i dopiero teraz odkryłam, że stworzył Pan taką kolekcję!

    Panie Janie, jakże bym chciała, aby do szycia i sprzedaży damskich garniturów było takie samo podejście.
    Wysokiej jakości materiały, bez poliestrów. 100% wełna praktycznie nie występuje w kobiecych produktach, porównując do męskiej oferty.
    48 rozmiarów – marzenie! Nie wiem dlaczego często umyka fakt, iż kobiety też „występują” w różnych wzrostach i więcej niż 4 objętościach.
    A przede wszystkim klasyczne fasony, które nie udają, że oversize to najlepsze, co może być do noszenia (a nie jako tanie obejście na trud stworzenia ładnego kroju).
    Gdyby udało się Panu namówić eGarnitury do stworzenia takowych warunków zakupów dla kobiet, gwarantuję im sukces na rynku.

    A póki co pozostaje mi się zachwycać kolekcją męską i podsualnąć mężowi do zakupów 🙂
    Na szczęście on docenia smaczki, które tutaj zostały zastosowane.

    1. eGARNITUR ma też kolekcję damską ale na razie bez sekcji „premium”.
      Moda damska rzeczywiście rządzi się zupełnie innymi prawami niż męska. Myślę, że jedną z jej cech jest szybka rotacja: nowe rzeczy zakłada się raz, dwa razy i koniec. Mężczyźnie garnitur służy przez wiele lat, a buty – bywa, że i całe życie.

  5. Panie Janie społeczeństwo nie dorosło do klasyki i do elegancji, częściowo wiąże się to z brakiem wiedzy a częściowo z brakiem tradycji. Tak tradycji, gdyż jak ojciec miał przekazać synowi, jak powinien wyglądać klasyczny garnitur o smokingu nie wspomnę skoro w PRL do takich rzeczy tylko nieliczni przywiązywali wagę. Mój ojciec też mi nie przekazał, dlatego
    przynajmniej staram się dużo czytać m.in. pana artykuły które cenię najbardziej. Z drugiej strony będąc ostatnio u krawca i w trakcie swobodnej rozmowy o kształcie mojego przyszłego smokingu krawiec pokazuje mi zdjęcie marynarki z dwoma guzkami, mówię to nie smoking bo ma dwa guziki… co usłyszałem? – Też może mieć dwa guziki :-).

    1. W dzisiejszych czasach (nie tylko w Polsce) klasyka została w znacznej mierze wyparta przez powszechną każualizację oraz tzw. high fashion. Ale całkiem nie zginęła i nie zginie. Odnoszę nawet wrażenie, że w ostatnich 5 – 6 latach przed pandemią, nastąpił wzrost zainteresowania klasyką. Natomiast trudno na razie przesądzać czy i jak głęboki ślad w tym zakresie, zostawi covid.

  6. Drogi Janie,
    Jeśli chodzi o smokingi, to „ja się na tym kompletnie nie znam, tym chętniej więc się wypowiem” – odpowiadał Zygmunt Kałużyński na pytania Tomasza Raczka. I tutaj podobnie, chcesz pytać czytelników swojego bloga, co spodoba się szerszej grupie konsumentów. I to po takim artykule. Mnie (i pewnie większości z nas) RICK bardzo się podoba, i zapewne bym go kupił, gdybym nie wybrał SHERLOCK’a (no cóż, mam wszystkie powieści oraz opowiadania Conan Doyle’a, i co jakiś czas do nich powracam). A wracając do smokingu, to miałbyś potencjalnego klienta na dwurzędówkę z kamizelką za ok. 2 000 PLN. Uważam, że przy 2-częścowych garniturach za 1 300 – 1 600 PLN taka kwota miałaby sens. Cokolwiek jednak wspólnie z Bonus MG zdecydujecie – trzymam kciuki.

    1. Moje pytanie na temat smokingu będzie dotyczyło wyłącznie kształtu kołnierza szalowego. Moim zdaniem obie wersje są super, ale do produkcji może wejść tylko jedna. Zatem postanowiłem zdać się na opinię czytelników. Ale pytał będę nie tylko na blogu, ale także na Facebooku i Instagramie. Sam jestem ciekawy, która wersja spodoba się bardziej 🙂

      1. Zdecydowanie kończący się (zaczynający?) „na ostro” przy guzikach, jak w Abrahamie. Tylko mógłby być nieco szerszy. Te szerokie na dole, jak w Bento, jakoś do mnie nie przemawiają.

  7. To smutne słyszeć od Pana, że nie będą dostępne w eGARNITUR spodnie z podwójnymi zakładkami i wysokim stanem. Domyślam się, że rynek dyktuje taki krok. Rozumiem to i wiem z doświadczenia, że idąc do krawca, który szyje również garnitury na miarę, posiada on już gotowe garnitury niestety z „rurkowym” spodniami.
    Uważam, że powinni Państwo zostawić opcję zakupu garnituru z możliwością wyboru spodni z zakładkami, wysokim stanem, z guzikami na szelki, bez szlufek, marynarki z półpodszewką, itp. Wiem, że jest (była) możliwość zakupu w Skórczu marynarki i spodni w różnych rozmiarach, zatem proszę nie zawężać asortymentu i opcji zakupu. Są przecież klienci, którzy uwielbiają te smaczki, o których Pan pisze. Dlaczego pozbawiać ich tej przyjemności? Przecież potencjalny kupujący może skontaktować się wcześniej ze sklepem i ustalić czego oczekuje.

    Pozdrawiam serdecznie.

    1. eGARNITUR ma w planie wprowadzenie indywidualizacji różnych elementów garnituru. Klient miałby możliwość wyboru różnych wariantów i taki zindywidualizowany garnitur byłby szyty tylko dla niego. Byłoby to coś pośredniego pomiędzy garniturem RTW a MTM. Ale nie wiem czy uda się to wprowadzić; na razie trwają analizy.

      1. I to byłoby bardzo dobre posunięcie. Kupiłem jeden garnitur na szybko, bo Kostucha nie czekała z terminem, i mam punkt odniesienia. Źle nie jest, ale widząc co mam na sobie wiem jakie poprawki w ciemno mógłbym zamówić marynarka na 182, a rękawy na 170. Oczywiście bez prawa do zwrotu towaru, jako robionego na zamówienie. Krawiectwo to nie moja branża, jestem wyłącznie konsumentem, ale z logistycznego punktu widzenia nie wydaje się to szczególnie skomplikowaną operacją. Bonus MG to nie zakład pani Steni. Ma odpowiednie zasoby, by się tego podjąć.

  8. Wiele aspektów, które poruszasz, to najzwyklejsza kwestia gustu. Jest takie powiedzonko, że jeden lubi pizzę z ananasem, a drugi – jak mu nogi śmierdzą. Mnie koszulowe wszycie rękawa w ogóle się nie podoba, tak jak barchetta. Choć na tę drugą mogę przymknąć oko. Z krojem garnituru bliżej mi jednak na Savile Row, niż do Mediolanu, ale czy to znaczy, że skoro nie lubię pizzy z ananasem, to na pewno śmierdzą mi nogi?

    Garnitur Rick byłby dla mnie idealny, gdyby nie kolor. Zwyczajnie jest mi w nim nieładnie. Power suit byłby super. Tym bardziej, że znalezienie garnituru w prążek z materiału innego niż poliester graniczy z cudem.

    Może warto dodać szersza gamę tkanin (kolorów) w ramach modelu? I nie porzucaj tematu spodni od Ricka! Standardowe spodnie to niestety jest dramat. Na szczęście kamizelka ratuje sytuację. Zróbcie opcję, że do jakiegokolwiek garnituru, np. Jamesa, można (za dopłatą lub nie – ukłon dla sartorialistów) dobrać spodnie o kroju wspomnianego Ricka. Szablon jest jeden, wystarczy wziąć inną belę materiału. Może i garnitur nie byłby na drugi dzień, ale na za tydzień, jednak warto się nad tym zastanowić.

    I przede wszystkim – moim zdaniem – marynarki powinny być dłuższe, a rękawy krótsze.

    1. Masz sporo racji, ale sprawa nie jest prosta z uwagi na mnogość rozmiarów. Jest ich… 48 (12 rozmiarów na 4 wzrosty). Więc uszycie alternatywnej wersji spodni to spory koszt, który nieprędko (a może wcale) się zwróci.

      1. Nie wiem, czy dobrze się zrozumieliśmy. Mnie nie chodzi o wykonanie X egzemplarzy spodni każdego koloru w każdym rozmiarze „na zaś”, tylko o swoisty preorder. Szwalnia pracuje na przykład od 7 do 21 i we wtorki robi spodnie. W godzinach od 17 do 19 do Ricka. Na koniec zmiany zdejmujecie belę z rudą tkaniną i podkładacie power suit, bo Elegant sobie zamówił. Komputer robi wykrój i już. Zmieniacie tkaninę i od 19 do 21 wycinacie Jamesa, a power suit Eleganta jedzie na szycie i w poniedziałek robicie wysyłkę. Szablon jest, tkanina jest, trzeba tylko w pewnym momencie ją podmienić (wiem, że to uproszczenie).
        Pozostaje kwestia prawa do odstąpienia od umowy sprzedaży, ale jako produkt personalizowany nie wchodziłaby ona w grę.

  9. Przykre jest to, że jak zwykle decyduje tzw. „większość” a tzw. „większość” to… szkoda gadać. Generalnie garnitur RICK jest najpiękniejszym z kolekcji, zaraz obok Herkulesa i Jaya. Domyślam się też, że wymieniłem najbardziej „ekstrawaganckie” i „niszowe” modele, które nie znajdą się w szafie tzw. „masowego klienta”.

    Problem jednak polega na tym, że klient wyrobiony modowo a nie dysponujący milionami złotych, ma nad Wisłą problem. Brakuje bowiem tzw. „średniej półki” w klasycznej męskiej elegancji. Mamy jedynie tanie bazarowe produkty, goniące za modą sieciówki ze „średniej półki” i super-luksusowe butiki dla dandysów, gdzie garnitur kosztuje kilka tysięcy złotych, koszula prawie tysiąc, buty pięć i w zasadzie można równie dobrze za tę kwotę realizować sobie te elementy garderoby w wersji bespoke…

    BonusMG / eGarnitur.pl ma dla mnie duży potencjał, dzięki Pana kolekcji, do zostania najlepszym sklepem z kategorii „średnia półka”. Możliwością swobodnego wyboru rozmiarów, już na starcie, wygrywają z Bytomiem, Vistulą, Lancerto itp. Gdy dodamy do tego wspaniałe materiały i proporcje, które Pan opracował, jest to najlepsza oferta na rynku. Podobnie jak w sekcji „smart casual” nie ma lepszej „średniej półki” od Mr. Vintage & Lancerto.

    Niestety… jeśli firma będzie przymuszać Pana do rozwiązań „pod masowego klienta”, żeby zgadzały się złotówki, skończy się to źle. Krok po kroku mogą doporowadzić do tego, że kolekcje będą wyglądać identycznie, jak wszystkie pozostałe. Teraz nie pasują im zakładki przy gurcie i klapy ostre, jutro marynarki okażą się za długie, po jutrze klapy za szerokie itd. Smutne to… ale mam nadzieję, że się Pan oprze tym diabelskim prawom „wolnego rynku”, na którym w tym przypadku działa jedynie prawo Kopernika-Greshama.

    Pozdrawiam serdecznie,
    oby się te kolekcje udawały bo na razie jest cudownie 🙂

    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa 🙂
      To nie jest tak, że ktoś wywiera na mnie naciski, żebym projektował tak a nie inaczej. Jednak ja sam doskonale rozumiem, że garnitury muszą się sprzedawać, żeby możliwe było szycie kolejnych. Przyjęliśmy założenie, że nie więcej niż 1/4 każdej kolejnej serii kolekcji mogą stanowić rzeczy, które nie dają szybkiego zwrotu. I tę założoną pulę w zasadzie wypełniają garnitury dwurzędowe (które sprzedają się w śladowych ilościach). Ponieważ bardzo mi zależy, żeby garnitury dwurzędowe całkiem nie zniknęły, zatem przestrzeni na inne niestandardowe pomysły, jest mało. Jeśli dodać do tego jeden, dwa garnitury w każdej serii o nietypowych kolorach lub wzorach (prążek, odważna krata itp.), które też znajdują niewielu nabywców, to zaczyna się robić problem. Ale z drugiej strony nie mam powodów do narzekań, bowiem kolekcja jako całość odniosła jednak duży sukces.
      Kolejna seria garniturów z mojej kolekcji pojawi się w sprzedaży w marcu. Będą w niej m.in.: wspomniany już smoking, dwurzędowy garnitur w kolorze granatowym z wełny super 150’s, granatowy garnitur w prążki, jasnoszary garnitur w różową kratę windowpane, garnitur z tropiku w kolorze żywej zieleni i inne. Będą pewne zmiany konstrukcyjne w kierunku sartorialnych smaczków – tych, o których mowa w artykule oraz innych. Jednym słowem: będzie ciekawie.

        1. Brzmi to może szokująco, ale zapewniam, że garnitur jest bardzo ładny 🙂 Ma też wzorzystą podszewkę w kolorze… różowym.

          1. Ja się poważnie zachwycam. Różowy to jeden z moich ulubionych kolorów na przekór stereotypom. Pozdrawiam

  10. Panie Janie,
    Mam pytanie trochę z innej beczki, jakkolwiek garnitur Rick kusi ;-).
    Mam ostatnio problem ze znalezieniem koszul formalnych w sylwetce innej niż wszechobecny Slim. Nie jestem ani „szczypiorem” ani tzw osiłkiem. Patrzyłem na stronie egarnitur, ale tam większość koszul to Slim. Mam rozmiar kołnierzyka 40, ale zgodnie z tabelką rozmiarów sprzedawane tam koszule Bonus MG dla kołnierzyka 40 są dla mnie zbyt wąskie w klatce.
    Gdzie szukać porządnych formalnych koszul, ale też nie przepłacić. Nie posiadam aż takich funduszy.

    1. Wyprzedaże w sueciowkach teraz są. Kupujesz z 3 sztuki i wyjdzie po 50-100 zł. Szczególnie dobre ceny osiąga Lambert, Wolczamka, Bytom, Vistula i niektóre modele Lancerto. Są to koszule średnie lub bardzo dobre w zależności od materiału. Sylwetki standardowa w Bytomiu i klasyczna w pozostałych . Są tabele rozmiarów na www.

      1. W Suit Supply również króluje Slim, ale Charles Tyrwhitt wygląda zachęcająco.
        Nabyłem ostatnio dwie bardziej każualowe koszule z Hawes & Curtis i całkiem dobrze leżą, więc może przejrzę ich bardziej formalne propozycje .
        Bytom, Vistula i spółka odpadają przez nadmiar slimowatości i miniaturowe kołnierzyki.
        Dziękuję serdecznie za radę.
        Muszę pamiętać, żeby spakować garnitur jeśli wybiorę się do stolicy.

        1. Bo w Bytomiu i Vistuli to trzeba przebierać w ofercie, jak w sklepie z używaną odzieżą. Obok koszul zrobionych pod „masowego klienta” są perełki 🙂 Najczęściej porządne koszule klasyczne z normalnymi kołnierzykami ma Lambert.

  11. Przypomniała mi się sytuacja, którą miałem okazję zaobserwować w sklepie pewnej masowej polskiej sieciówki, jednak sprzedającej asortyment nieco bardziej wyrobiony.
    Klient, którym zdaje się był pan młody in spe, przymierzał smoking dwurzędowy. Kiedy wyszedł z przymierzalni z założoną marynarką z tego smokinga towarzyszący mu kolega lekko rozbawiony jego wyglądem w dwurzędówce zawołał do niego: „Ahoj, panie kapitanie!”. Na co klient odpowiedział: „Nooo, jak kapitan statku”.

    I nici z zakupu dwurzędowego smokinga.

  12. Janie,

    bardzo chętnie kupię garnitur pełen sartorialnych smaczków, jeszcze chętniej z kamizelką w komplecie i opcją dokupienia dodatkowych spodni do noszenia z szelkami. Problem jednak w tym, że (dla mnie) taki garnitur musi mieć uniwersalny kolor. RICK podoba mi się bardzo, ale będą blondynem z jasną karnacją wyglądałbym w nim groteskowo. Paleta kolorów, w których wyglądam (i czuję się) komfortowo, jest ograniczona.

    Sukces sprzedażowy zapewniłby garnitur uniwersalny (granat, grafit). Nuda? Może i tak, ale ile jest na rynku dostępnych dobrych produktów tego rodzaju? Tu jest nisza, ponieważ nie każdy pozwoli sobie na usługę MTM. Klasyk w stałej ofercie, to by było TO!

    Odnoszę wrażenie, że gra w kolory i wzory obniża wyniki sprzedażowe. Nie każdy kupi np. kratkę czy odważny kolor. Byłoby mile widziane, gdyby w każdej kolekcji pojawiały się klasyki spełniające wszelkie wytyczne klasycznej mody – jako podstawa kolekcji. Ktoś, kto zaczyna budowanie garderoby, miałby od czego zacząć. Jestem przekonany, że potem nie kupiłby już kolejnego potworka godnego gwiazdy disco polo 🙂

    Tego dzisiaj na rynku brakuje. Klasyki w regularnej sprzedaży. Tak jak porządnej białej koszuli za rozsądną cenę 🙂

    Trzymam kciuki za nową kolekcję!

    1. Właśnie tak to wygląda. W ofercie mojej kolekcji aktualnej na dziś, są 3 garnitury w różnych odcieniach granatu (lada dzień pojawi się czwarty), 3 w różnych odcieniach szarości, 2 czarne i jeden ciemny brąz, co razem stanowi ok. 64% oferty. W pozostałych 36 procentach mieszczą się 2 garnitury dwurzędowe plus 3 w nietypowych kolorach lub wzorach (w tym RICK). Wydaje mi się, że to jest właściwy miks i taki będę się starał utrzymać w kolejnych edycjach.

      1. Janie – dziękuję za szybką odpowiedź.
        Jak wygląda w przypadku Twojej kolekcji kwestia:
        1. Wkładów barkowych w marynarkach? Na stronie producenta barki u modela wyglądają trochę „kanciato”. Czy to kwestia zdjęcia czy też to taki typ kroju?
        2. Czy w MG Bonus można zamówić w opcji dodatkowo kamizelkę (z tej samej tkaniny) i spodnie (z tej samej tkaniny) z wyższym stanem, do noszenia z szelkami?
        3. Jak wygląda szerokość spodni na wysokości łydki? Zdarza się, że spodnie z wieszaka bywają dla mnie zbyt obcisłe. Czy jest tu ewentualny zapas materiału na poszerzenie?
        Dziękuję 🙂

        1. W marynarkach mojej kolekcji są wkłady barkowe o minimalnej grubości (ok. 1 mm) i to raczej nie ma wpływu na linię ramion. A przynajmniej nie ma wpływu takiego, żeby to się dało zauważyć. Natomiast większy na to wpływ ma sposób wszycia rękawów. W zależności od niego, postrzegamy przejście od barków do ramion jako „miękkie” lub nieco kanciaste. A bywa też taki sposób, który wyraźnie unosi rękawy ponad linię ramion. Rzadko się go widuje bowiem powstaje wyłącznie w szyciu bespoke – ale też raczej rzadko. Jak to wygląda widać na zdjęciu poniżej.

          Oczywiście nie sposób rozstrzygnąć, który ze sposobów wszycia rękawów jest „ładniejszy” – to rzecz gustu. W każdym razie wśród osób zainteresowanych klasycznym ubiorem w Polsce, największą estymą cieszy się koszulowy sposób wszycia rękawów marynarki, który daje efekt „miękkości” przejścia. Wszelkie inne sposoby bywają nazywane – nie bez pewnej dozy pogardy – kwadratowymi lub kanciastymi.

          Bonus MG oferuje usługę szycia MTM, ale inne sposoby indywidualizacji zamówienia – nie są na razie możliwe. Jest opracowywany taki system, ale czy i kiedy wejdzie w życie – nie wiem.

          Szerokość nogawek jest zmienna i zależy od rozmiaru spodni; im większy rozmiar – tym szersze nogawki. Ponieważ w eGARNITUR można dowolnie zamieniać marynarkę i spodnie z różnych rozmiarów, to można dobrać spodnie o szerszych nogawkach. Ale jeśli tak się zrobi, to spodnie będą prawie na pewno zbyt szerokie w pasie i będą wymagały zwężenia. To jest jednak opcja łatwiejsza w realizacji niż poszerzanie całych nogawek. No i oczywiście jest jeszcze pytanie o zapas materiału umożliwiający poszerzenie. W garniturach mojej kolekcji jest on bardzo mały i poszerzenie jest raczej niemożliwe.

  13. Mam 177 wzrostu, w klatce 116 w talii 102, a widze , ze przy wszystkich opisach ubrań z Pana kolekcji – pisze sylwetka sllim. Co Pan by mi zapraponował? Pozdrawiam serdecznie

    1. Trzeba zajrzeć do tabeli rozmiarów, z której wynika, że Pana wymiary w klatce i w talii odpowiadają rozmiarowi 58. Pozostaje kwestia wzrostu: czy wybrać garnitur na 176 czy na 182? Tu również pomocna jest tabela rozmiarów, która podaje: długość marynarki, długość rękawów i długość nogawek. Najlepiej zmierzyć te wielkości w jakimś garniturze, który Pan posiada i porównać z tymi z tabeli. Jeśli ma Pan relatywnie krótkie ręce to zapewne okaże się, że najlepszy będzie garnitur 176/116/102. Jeśli Pana ręce są długie, to być może lepszy będzie wybór 182/116/102. Jeśli nie jest Pan pewien na którą wersję się zdecydować (bo np. jeden parametr podpowiada coś innego niż drugi), to warto skonsultować sprawę z doradcą w sklepie eGARNITUR.

  14. Dziękuje uprzejmie. I jeszcze jedno, czy ma Pan informacje o gramaturze tkanin poszczególnych modeli?

    1. Wybierając tkaninę zwracam uwagę na różne parametry – m.in. gramaturę – ale później nie przechowuję takich informacji. Jeśli chce Pan poznać jakieś szczegóły techniczne, to źródłem informacji może być sklep.

  15. A mnie to wszystko bardzo się podoba. Szukam spodni wełnianych właśnie z sartorialnymi smaczkami, jednak nigdzie nie mogę znaleźć takich poniżej 599 złotych, a to jednak cena odrobinę odstraszająca. Niemniej, prędzej czy później wybiorę się na małe zakupy do internetowego sklepu egarnitur. Uważam, że ceny za Pańskie garnitury (które są wykonane z godnych tkanin i w normalnych cenach) są bardzo ładne, a czas zapewnić sobiecały garnitur. Pozdrawiam Serdecznie!

    1. Dziękuję 🙂
      Jeśli chodzi o ceny to mam złą wiadomość i nie chodzi mi o eGARNITUR, ale o cały rynek odzieżowy. Ubiegły rok przyniósł ogromny wzrost kosztów (np. szwalnie podniosły ceny o blisko 100%), a w tym roku zanosi się na kolejne wzrosty (energia, ogrzewanie). To się musi przełożyć na wzrost cen produktów. Ale z drugiej strony będzie też trochę firm na krawędzi bankructwa, które będą ratować płynność, wyprzedając towar po absurdalnie niskich cenach. Rynek będzie więc bardzo rozchwiany tym niemniej jednak do wyższych cen trzeba się chyba zacząć przyzwyczajać.

  16. Jeśli chodzi o „niepełną podszewkę”, to miałem pewną przygodę. „Półpodszewka” w mojej marynarce nie przylega do materiału na całej krawędzi. W pewnych miejscach jest luźna. Wychodząc energicznie z pomieszczenia w rozpiętej marynarce, rozwianymi połami, zahaczyłem luźną podszewką o klamkę. Dalszy ciąg łatwo sobie wyobrazić…

  17. Po przeczytaniu tego wpisu trochę smutno się zrobiło, że nie będzie zakładek i podwyższonego stanu w spodniach, mając ciut masywniejsze uda od treningów takie spodnie są najwygodniejsze. Nie mówiąc, że są poprostu piękne i świetnie leżą. Mimo tego i tak chyba się skuszę na garnitur Bruce, Jerzy albo Karol, w przypadku tych dwóch ostatnich no to cóż, jesień się zbliża.

    1. Poczekaj z zakupem zanim nie przeczytasz wpisu: „Spodnie z wysokim stanem w mojej kolekcji?”, który opublikuję 7 sierpnia. To szczególnie ważne jeśli masz uda nieco masywniejsze niż przeciętne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *