Ubranie z secondhandu
Nigdy dotąd nie prezentowałem na łamach bloga ubrań z secondhandu. Dość często zdarzało się natomiast, że czytelnicy, którzy kupili coś z drugiej ręki, pytali mnie o opinię, ewentualnie o sugestie w sprawie przeróbek zakupionych składników ubioru. I często były to rzeczy bardzo wartościowe, kupione za bezcen. Ale kupowanie w seconhandzie ma swoją specyfikę; trzeba do niego mieć żyłkę poszukiwacza, który lubi przekopywać się przez pokaźną liczbę rzeczy nieciekawych (żeby nie powiedzieć: tandetnych) żeby w końcu znaleźć coś interesującego. Przy tym najczęściej takie poszukiwania kończą się fiaskiem; bo najpierw trzeba wyłowić coś interesującego a później wśród tych nielicznych interesujących – znaleźć swój rozmiar. Czyli prawdopodobieństwo sukcesu jest bardzo małe.
Ale powyższe rozważania dotyczą sklepów stacjonarnych, zwanych potocznie lumpeksami. Zupełnie inna sytuacja powstaje wtedy, gdy mamy do czynienia ze sklepem online, a takich sklepów z rzeczami z drugiej ręki jest coraz więcej. Jednym z nich (być może był to pierwszy secondhand online w Polsce) jest sklep Secondhand Dandy, który sam siebie charakteryzuje sloganem: Jedyny vintage store tylko dla mężczyzn. Słowo Dandy użyte w nazwie sugeruje, że nie jest to taki sobie przeciętny sklep z używaną odzieżą, lecz sklep dla miłośników klasycznego stylu, którzy nie gonią za najnowszymi trendami modowymi lecz poszukują rzeczy klasycznych i ponadczasowych. I w Secondhand Dandy je znajdują, czego dowodem są elementy garderoby dzisiaj przeze mnie prezentowane: płaszcz, marynarka i spodnie.
Kolejną ważną i ciekawą informacją na temat oferty Secondhand Dandy jest to, że można tam nabyć nie tylko rzeczy używane ale także nowe. Są to przeważnie jakieś końcówki serii pozyskane od sartorialnych marek, w cenach więcej niż atrakcyjnych. Na przykład prezentowane przeze mnie spodnie kosztowały 299 zł, przy standardowych cenach za tej klasy spodnie – w okolicach 1000 – 1500 zł. Do tych spodni jeszcze wrócę w dalszej części wpisu, bowiem uważam je za rewelację; jestem nimi zachwycony. Natomiast wracając do oferty sklepu warto jeszcze dodać, że wszystkie rzeczy używane przeszły zabiegi odświeżające w pralni chemicznej. Zatem są one gotowe do noszenia – jeśli uda się dobrać odpowiedni rozmiar. Z tym z kolei nie powinno być problemów bowiem wszystkie rzeczy są dokładnie zmierzone (każda indywidualnie) i rezultaty tych pomiarów są podane.
Jeśli ktoś miałby zamiar robić zakupy w Secondhand Dandy to warto zapisać się do newslettera i mieć bieżące informacje o nowych produktach. Bo te najciekawsze cieszą się dość dużym wzięciem i łatwo je przegapić. Tyle informacji o sklepie a teraz czas na pokazanie wybranych przeze mnie produktów.
Prezentowany płaszcz ma formę trencza; dość dokładnie odwzorowaną z wyjątkiem kieszeni, które tu są naszywane i mają patki zapinane na guziki podczas gdy w oryginalnym trenczu kieszenie są skośne i zapinane na jeden guzik. To oczywiście nie ma żadnego znaczenia bo płaszcz i tak nie jest trenczem tylko płaszczem zimowym. I jest po prostu ładny. Nie przeszedł żadnych zabiegów dostosowawczych do mojej sylwetki więc rzucają się w oczy za długie rękawy, ale poza tym jest niemal jak na mnie szyty. Cena: 599 zł nie jest może jakąś niebywałą okazją bo w różnych sieciówkach można trafić na promocje równie atrakcyjne, ale nie przypuszczam, żeby tak ładny płaszcz był do kupienia za taką cenę. Do płaszcza dobrałem kapelusz z mojego zasobu kapeluszy – doskonale pasujący. Dodatki (krawat, otok kapelusza, buty, skarpetki, pasek zegarka) miały być w tonacji bordowo-fioletowej i to się mniej więcej udało.
Bardzo ciekawym elementem jest marynarka. Wyglądałaby bardzo standardowo gdyby nie ten kolor! Fioletowa marynarka robi wrażenie ale nie jest łatwa do okiełznania i może być źródłem różnych kolorystycznych wpadek. Dlatego nie ryzykowałem i dobrałem do niej dodatki… fioletowe. No, może nie do końca, ale jednak w tej samej co marynarka tonacji. Krawat ze stylizacji płaszczowej z powodzeniem by się tu sprawdził, ale jednak zdecydowałem się na jego zmianę. Mój stary krawat w kwiatki wpasował się tu doskonale i bardzo zgrabnie nawiązał do skarpetek, które są fioletowe, w kolorowe rybki. Akurat na poniższych zdjęciach ich nie widać, ale są to te same skarpetki co na zdjęciu powyżej. Cena marynarki: 449 zł.
I na koniec spodnie, które są – moim zdaniem – największą rewelacją. widać je było na zdjęciach powyżej ale dodaję jeszcze fotografie bardziej detaliczne, żeby pokazać jak spodnie leżą. Bo to, że są to spodnie z wysokim stanem, zakładkami przy gurcie, dość szerokie w biodrach i udach i o niespotykanej dziś szerokości nogawek u dołu wynoszącej 23 cm, to jedno. Ale takie sartorialne spodnie mogą leżeć dobrze lub źle; te leżą nieźle chociaż są i niedociągnięcia. Te są widoczne na zdjęciach w zbliżeniu i w dobrym oświetleniu, ale są niemożliwe do wychwycenia w normalnym użytkowaniu. Spodnie musiałem tylko kilka centymetrów skrócić, co zrobiłem własnoręcznie, tworząc u dołu skos: z przodu spodnie są o 1 cm krótsze niż z tyłu. To skrócenie było zabiegiem tymczasowym (tę tymczasowość też zresztą widać na zbliżeniu) – tylko na potrzeby sesji zdjęciowej. Teraz oddam spodnie w ręce krawcowej celem wykonania manszetów (jest wystarczający ku temu zapas materiału). Wykończenie po skosie ma być także w nowej wersji z manszetami i będzie to duże wyzwanie dla krawcowej, bo prawidłowe wykonanie manszetów jest w takiej sytuacji trudne. A przynajmniej bardziej kłopotliwe niż przy prostym wykończeniu. Więcej o problemie prawidłowego wykonania manszetów przeczytacie we wpisie: Spodnie z mankietami.
Prezentowane spodnie oryginalnie miały szlufki i nie miały guzików do szelek. Ale noszenie takich spodni z paskiem, byłoby świętokradztwem więc czym prędzej szlufki wyprułem a guziki doszyłem. Przy okazji przypominam, że analogiczny proces opisałem dokładnie we wpisie: Jak przystosować do szelek typowe spodnie garniturowe.
Mam oczywiście świadomość, że spodnie, którymi tak się zachwycam, nie każdemu się spodobają. Ba! jestem pewien, że większości osób się nie spodobają i osoby te uznają je za: niemodne, dziadkowe, hipsterskie, czy jakkolwiek inaczej je nazwą. Ja uważam je po prostu za klasyczne a przy okazji dobrze uszyte i dobrze leżące. Rzecz jasna przy dzisiejszej modzie na kusość wyglądają nietypowo i do tego trzeba się przyzwyczaić. Cena spodni: 299 zł.
Secondhandy to jedno z wspanialszych zjawisk w historii mody. W pewnym sensie ją demokratyzuje – nie ma co ukrywać, zdecydowana mniejszość może sobie pozwolić na np 3 częściowy w pełni wełniany garnitur, gdzie spodnie mają wysoki stan i regulatory po bokach a marynarka ładne szerokie klapy – a dziś znalazłem to w secondhandzie za 60zł.
A w dodatku cudowny antyk, bo to garnitur szyty na miarę w roku 1956, a krojem przywołuje lata 40. Praktycznie całą szafę mam złożoną z lumpów – dzięki temu mogę mieć bardzo przystępne cenowo ciuchy w wysokiej jakości a także prześledzić niektóre trendy i zmiany w historii mody męskiej – w końcu gdzie indziej jak w lumpie znajdę marynarki z lat 60 pokazujące czym jest neoedwardianizm? Frak z lat 20 i tyrolskie pumpy, bezmiar najróżniejszych ciekawostek i skarbów to coś, do czego trzeba się samemu dogrzebać i fakt, że w niektórych miejscach ciuchy są sprzedawane na wagę (co samo w sobie jest pięknym absurdem) daje nam taką możliwość. Mając lat jeszcze naście i będąc synem Nie-Rockefellera mam pełną świadomość, że gdyby nie to zjawisko to raczej obce by mi były pojęcia takie jak Harris Tweed albo klapy z atłasem.
Polecam wszystkim, znajdziecie albo plastikowe bluzki z chińskiej fabryki albo dwurzędówkę z Saville Row – oto cała zabawa!
🙂
Brakuje mi informacji – czy to jest wpis reklamowy? Tak brzmi, ale nie widzę oznaczenia.
Jest oznaczenie. System jaki stosuję wydawał mi nie do przegapienia, ale jak się okazuje jest jednak do przegapienia. Muszę chyba pomyśleć nad jakimś innym 😉
Na pierwszym zdjęciu od góry widnieje adnotacja „wpis promocyjny” 🙂
Oznaczenie, że to materiał promocyjny, bardzo słabe.
Panie Janie pańskie spodnie wyglądają rewelacyjnie, osobiście nigdy nie lubiłem wąskich spodni i zawsze staram się kupywać szerokie nawet 26 centymetrowe, co jednak obecna moda znacząco utrudnia. Odnośnie nazywania szerokich spodni niemodnymi lub dziadkowymi, nigdy nie spotkałem się z taką opinią poza internetem, mam również wielką nadzieję że młodzieżowa moda szerokoch nogawek będzie miała długoterminowy wpływ na sposób szycia eleganckich spodni.
Też jestem zdania, że już wkrótce tzw. masowi klienci zaczną akceptować nieco szersze nogawki spodni w garniturach. Czekam na to z utęsknieniem, żeby móc wprowadzić odpowiednie zmiany w mojej kolekcji. Na razie nie tylko jest to niemożliwe ale wielu klientów dodatkowo zwęża te – i tak wąskie – spodnie.
Według mnie spodnie są bezsprzecznie świetne! Wysoki stan i szerokie nogawki to mój ulubiony widok!
Janie, szósty akapit, czwarte zdanie – fi(o)letowy chochlik.
Ale, cytując mojego wykładowcę, „do adremu”. Płaszcz to ewidentnie nie moje klimaty. Za to spodnie rewelacja. Są z jakiegoś konkretnego materiału, czy to no name? Marynarka też bardzo ciekawa, choć kłuje mnie w oczy lamówka nad patkami.
Na metce spodni jest tylko informacja: wełna 100%. Nazwy tkalni ani kraju pochodzenia – nie ma.
Dzień dobry,
Jakie jest Pańskie zdanie na temat kupowania lekko używanych butów? Czasami można wyrwać tanio buty marek jak CJ, Sanders etc. Choćby parę dni temu kupiłem piękne broguesy Sanders za (uwaga!) 15 zł. Poza ryzykiem grzybicy etc. (planuję zrobić im „terapię” formaliną) czy noszenie butów, które choć lekko się już ułożyły do stopy poprzedniego właściciela ma sens?
Jedno dodatkowe pytanie (jako, że te broguesy są czarne ale mają grubą gumową podeszwę typu Commando) czy brązowe spodnie tweedowe będą pasować do czarnych butów typu country? Chcę połączyć te spodnie
https://wellington-of-bilmore.de/en/products/harris-tweed-hose-mr-miller-in-evergreen?_pos=1&_psq=Miller&_ss=e&_v=1.0&variant=49631612928279
Z tymi butami
https://www.sanders-uk.com/shop-c12/collection-c14/country-c17/sanders-salisbury-p155#attribute%5B2%5D=79
Pozdrawiam
Łukasz
Nie widzę przeszkód w kupowaniu używanych butów, trzeba je tylko po zakupie poddać ozonowaniu, które skutecznie niszczy wszelkie bakterie, grzyby i zapachy. O traktowaniu butów formaliną słyszę po raz pierwszy i mam tu pewne wątpliwości.
Czarne buty zdecydowanie nie pasują do brązowych spodni.
Sposób z formaliną podłapałem w odmętach BwB i i z tego co rozumiem to nasączony wacik umieszcza się w szczelnym pojemniku razem z butami i daje się potencjalnym grzybom oddychać tym przez 48 godzin a następnie przez drugie tyle wietrzy się buty. Ponoć to dermatologicznie sprawdzony sposób na zagrzybiałe buty.
99% moich ubrań pochodzi z vinted. Poluję głównie na wełniane marynarki i garnitury, a także wełniane spodnie, lniane komplety i jedwabne krawaty dla mojego partnera. Tylko właśnie, trzeba polować i raczej wiedzieć czego się szuka – znam ludzi, którzy twierdzą, że „na tym vinted to ja nic nie umiem znaleźć” 😁
„Jednym z nich (być może był to pierwszy secondhand online w Polsce) jest sklep Secondhand Dandy”
Jeśli chodzi o np. ubranka niemowlęce, to takich sklepów w okolicach 2010 było już sporo.
Jakiej marki są to spodnie?
Na jedynej, małej metce jest oznaczenie FOR INT. Mnie ono nic nie mówi.