Moje ulubione garnitury
Każdy zapewne zna to z własnego doświadczenia: po jedne składniki garderoby sięga się chętnie i często a inne wiszą sobie spokojnie w szafie czekając cierpliwie na swoje pięć minut. Nie inaczej jest u mnie i to zarówno jeśli chodzi o ubiory eleganckie i odświętne jak i te, które noszę na co dzień, udając się na spacer czy zakupy. Nawet w tej drugiej grupie ubiorów, moje nawyki sięgania po ciągle te same rzeczy są silniejsze niż w pierwszej. Ostatnio złapałem się na tym, że każdego dnia zakładam te same spodnie – jasnobeżowe, z bawełny moleskin – choć akurat spodni jesienno-zimowych mam całe zatrzęsienie.
Postanowiłem więc zrobić małe podsumowanie i pokazać te spośród moich garniturów, po które sięgam najczęściej. A w przyszłości opublikuję podobny wpis – o moich ulubionych marynarkach. Muszę tu dodać, że moje ulubione garnitury to nie jest jakaś stała i niezmienna grupa. Zwykle garnitur jest ulubiony przez jakiś czas, a później jest zastępowany innym ulubionym. Zatem dzisiejszy wpis jest też okazją do spojrzenia wstecz i pokazania tego co najchętniej nosiłem kilka lat temu. I przy okazji przypomnienia sobie rzeczy których już nie mam. Bo trzeba wiedzieć, że nie trzymam moich garniturów w nieskończoność i kiedy skonstatuję, że jakiś z nich nie jest już przeze mnie używany – to się go pozbywam.
Poniżej przykład takiego garnituru. Pochodzi z czasów gdy współpracowałem z marką Próchnik i – wraz z dwoma moimi kolegami – zaprojektowałem dwie kolekcje sartorialnej odzieży. Pierwsza z tych kolekcji nazywała się Va Banque, druga Monta Carlo. Prezentowany garnitur pochodzi z pierwszej z nich; miała ona premierę w roku 2016. Dwurzędowy garnitur z układem guzików 4×1, to nie było wówczas coś zwyczajnego. Powiem nawet więcej: była to swego rodzaju sensacja. Ale marka Próchnik znana była z tego, że stawiała przede wszystkim na klasykę i nie bała się sięgać po rozwiązania, które uchodziły za „niemodne”.
W garniturze nie podobało mi się tylko jedno: plastikowe guziki „ozdobione” logiem Próchnika. I po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że powinienem wymienić guziki na rogowe. A skoro już wymieniałem guziki, to dlaczego nie zmienić także ich układu? No i w ten sposób powstało coś trochę innego czyli garnitur z guzikami w układzie 6×1. Czy prezentował się lepiej? Oceńcie sami. O wymianie guzików w tym garniturze pisałem niegdyś we wpisie: Mała rzecz a cieszy.
Zacząłem od wspomnień ale teraz przechodzę do teraźniejszości bowiem ostatnio mam tak zdecydowanego faworyta wśród moich ulubionych garniturów, jakiego dawno nie było. Mam na myśli garnitur CESARE z kolekcji zaprojektowanej przeze mnie dla eGARNITUR. Jest to garnitur dwurzędowy (6×2), granatowy, w szare prążki; czyli typowy power suit. I w zasadzie nie ma w nim nic nadzwyczajnego ale jednak sprawia doskonałe wrażenie. Myślę, że główna tego zasługa tkwi w tkaninie, która ma w sobie to „coś” co jest trudne do zwerbalizowania, ale co każdy dostrzega na pierwszy rzut oka. Po prostu tkanina nie może się nie podobać. W dodatku jest to flanela, która ma typową dla siebie miękkość i ciepło; jest bardzo przyciągająca gdy patrzy się na nią z bliskiego dystansu ale robi też doskonałe wrażenie obserwowana z dalszej odległości. A do tego ładnie się układa i ma małą skłonność do gniecenia się. Czego chcieć więcej?
Na zdjęcie główne dzisiejszego wpisu wybrałem fotografię w garniturze, który jest moim faworytem od wielu lat. Uszyłem go niegdyś na miarę w – nieistniejącej już dziś – pracowni Moniki Mrońskiej w Warszawie. Jest z kilku względów nietypowy: po pierwsze: uszyty ze sztruksu – co już samo w sobie jest dość niezwykłe, po drugie: dwurzędowy z układem guzików 6×1, po trzecie: z metalowymi guzikami. Uważam, że wymienione powyżej cechy działają zdecydowanie na plus, ale też nie sposób nie zauważyć, że garnitur jest po prostu dobrze uszyty i ładnie leży. Lubię go ale okazji do jego założenia nie ma wiele; jest bardzo ciepły i nadaje się na takie dni gdy jest zdecydowanie chłodno ale jednak nie na tyle, żeby konieczne było założenie okrycia wierzchniego. A takich dni jest w roku niewiele.
Wszystkie garnitury powyżej zaprezentowane to garnitury dwurzędowe. Czy to znaczy, że wśród moich ulubionych nie ma garniturów jednorzędowych? Oczywiście są! Ale muszę przyznać, że wolę garnitury dwurzędowe i czuję się w nich zdecydowanie lepiej. Tym niemniej garnitur, który prezentuję poniżej miałem na sobie być może więcej razy niż wszystkie powyższe dwurzędowe razem wzięte. A to dlatego, że mam go od około 15 lat i ciągle nie mam zakusów żeby się go pozbyć. Jest to garnitur włoskiej marki Tagliatore i jest typowo włoskiej proweniencji czyli z marynarką na dwa i pół guzika, uszytą całkowicie na miękko z lekkiego tropiku, na półpodszewce.
Po tym jednorzędowym przerywniku wracam do garnituru dwurzędowego, który przez kilka lat był dla mnie numerem jeden. Mam na myśli garnitur JAY, który znalazł się w pierwszej edycji kolekcji zaprojektowanej przeze mnie dla eGARNITUR. Kto by pomyślał, że od tamtej premiery minęły już prawie cztery lata! W garniturze JAY znów zastosowałem mój ulubiony układ guzików 6×1 i dobrałem bardzo piękną tkaninę (tak mi się wydawało). Byłem z garnituru bardzo dumny i do dziś chętnie po niego sięgam, niestety klienci eGARNITUR nie podzielili mojego entuzjazmu: garnitur dwurzędowy już sam w sobie był dla nich czymś bardzo ryzykownym, a do tego jeszcze tkanina w prążki i to dziwaczne zapięcie 6×1! W następnych projektach trzeba było wrócić do układu 6×2 ale najważniejsze, że idea garnituru dwurzędowego się obroniła; obecnie dwurzędowce stanowią aż 20% mojej kolekcji w eGARNITUR. To chyba rekord w skali kraju. Prezentowany poniżej garnitur przecierał szlaki. Do drugiego zdjęcia pozuję w towarzystwie miłych pań. Pierwsza z lewej to moja żona Małgorzata.
I znów krótki jednorzędowy przerywnik: garnitur w kolorze ciemnego beżu (albo jasnego brązu jeśli ktoś woli) jest ze mną od bardzo niedawna a już dążyłem go kilka razy mieć na sobie. W tym: raz podczas rodzinnego spotkania w święta Bożego Narodzenia, kiedy to udało mi się przejechać połą marynarki po półmisku ze śledziami w oleju. Jeśli marynarka pomyślnie przejdzie próbę pralni to myślę, że będę ją często miał na sobie. Kolor garnituru jest jakiś ujmujący i wydaje mi się, że korzystnie nastraja do mnie moich rozmówców. Jest więc jak znalazł na różne spotkania w ciągu dnia. Kolor ma taki trochę letni ale uważam, że bez przeszkód można go nosić w innych porach roku, w tym zimą. Trzecie zdjęcie poniżej pokazuje wykorzystanie garnituru gdy nagrywałem moje urodzinowe wideo do Instagrama i Threadsa. Ale kolor garnituru właściwie oddają tylko pierwsze dwa zdjęcia.
Ponowny powrót do garnituru dwurzędowego i to w moim ulubionym, beżowym kolorze. Jest to garnitur typowo letni, z przewiewnej wełny, z marynarką bez podszewki na plecach. Został uszyty w systemie MTM w firmie Bonus, specjalnie na Pitti Uomo: miałem go na sobie podczas jednego z dni targowych we Florencji w roku 2019. Jak łatwo zauważyć marynarka ma naszywane kieszenie co czyni garnitur zdecydowanie nieformalnym
Kolejny garnitur dwurzędowy i kolejny z mojej kolekcji. W ofercie eGARNITUR już dawno go nie ma (jest podobny ze złotymi guzikami) ale w mojej szafie zajmuje poczesne miejsce i sięgam po niego gdy chcę zrobić duże wrażenie. Pamiętam, że gdy pewnego razu założyłem go na ślub córki przyjaciół, to koncentrowałem na sobie uwagę wielu gości – może nawet trochę nadmierną. Zastrzegam jednak, że byłem zaproszony tylko na ślub (w letnie popołudnie na Starym Mieście w Warszawie), bo gdybym był zaproszony także na wesele to ubrałbym się zupełnie inaczej.
Przegląd moich ulubionych garniturów kończę garniturem jednorzędowym, który kiedyś zafascynował mnie możliwością tworzenia na jego bazie skrajnie odmiennych stylizacji. To była jednak krótkotrwała fascynacja i ostatecznie garnituru już nie ma w mojej szafie. Tym niemniej ta różnorodność stylizacji – co widać na zestawie zdjęć poniżej – była naprawdę godna uwagi. Garnitur pochodził z mojej kolekcji dla eGARNITUR i – jak to zwykle bywa – masowi klienci nie podzielili mojej fascynacji. Nie można powiedzieć żeby sprzedawał się źle, ale też nie jest to żaden hit.
Janie, jako autorytet w sprawach dress codu i jego historii, czy mógłbyś rozważyć serię artykułów nt. różnych strojów męskich, ich zasad i elementów obowiązkowych, akceptowanych odstępstwach a także historycznych rozwiązaniach, które wyszły z użycia? Myślę, że byłoby to ciekawe dla wielu osób i pomocne dla tych, którzy mają okazję bądź konieczność występować w mniej powszechnych strojach, a zwłaszcza, jeśli szyją je na miarę.
O garniturach i smokingach wiele zostało powiedziane, jest też artykuł o żakiecie. Może warto by było uzupełnić je o teksty o surducie i fraku? W artykule o żakiecie bardzo podobało mi się, że wspomniałeś o takich elementach dodatkowych jak wypustka w kamizelce czy lamówka marynarki. Ciężko takie informacje znaleźć na własną rękę, a warto o nich wiedzieć, jeśli szyje się ubrania na miarę.
Myślę, że wiele osób by skorzystało z takiego kompendium o męskim dress codzie, który wszystkie te zagadnienia zebrałby w jednym miejscu, chociażby linkując inne Twoje artykuły (dobór koszuli, kołnierzyka, nakrycia głowy itd.).
Niestety, im stroje bardziej formalne lub nieco archaiczne, tym trudniej znaleźć na ich temat informacje, a co dopiero inspirację do eksperymentowania w ramach zasad danego dress codu.
Jeśli chodzi o historię męskich ubiorów to nie czuję się wystarczająco kompetentny żeby o tym pisać. Ponadto przyjąłem założenie, że poruszam tematy związane z ubiorami współczesnymi i jeśli coś całkowicie wyszło z użycia (np. surdut) to o tym nie piszę. W przypadku szycia na miarę to krawiec powinien być źródłem wiedzy ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze tak jest.
Jest też inny jeszcze problem pisania o ubiorach w kontekście historycznym: prawa do zdjęć. W domenie publicznej nie sposób znaleźć odpowiednie zdjęcia a płacenie za prawa do wykorzystania zdjęć, jest poza moim zasięgiem.
Dziękuję za odpowiedź. W takim razie zostawiam tylko sugestię, że można się pokusić o tekst na temat fraka, który na szczęście kompletnie z użycia jeszcze nie wyszedł, a chyba nie ma jeszcze dedykowanego artykułu 🙂
Pozdrawiam i dziękuję za Twoją twórczość i wiedzę!
Moim faworytem jest zdecydowanie Norfolk od Zack Roman. Moim zdaniem wyglądasz w nim świetnie. Szkoda że już go nie szyją w tym kolorze, sam bym go kupił.
Wygląda rzeczywiście dobrze jednak to bardzo specyficzny garnitur i raczej wyłącznie dla koneserów 🙂
Panie Janie, a czym jest marynarka na 2,5 guzika? Internet różnie to tłumaczy.
Nawiasem – kiedy pojawi się jakiś garnitur na półpodszewce w Pańskiej kolekcji?
Marynarka na dwa i pół guzika to w rzeczywistości marynarka trzyguzikowa. Jednak klapy są tak zaprasowane, że guzik – i odpowiadająca mu dziurka – znajdują się w obszarze klap i nie są używane. W praktycznym użytkowaniu jest to więc marynarka dwuguzikowa. Gdyby się ktoś jednak uparł, to ten trzeci (górny) guzik można jednak zapiąć.
Półpodszewki były stosowane w części garniturów w mojej kolekcji. Ponieważ jednak sprzedawały się dużo gorzej niż marynarki z pełną podszewką, na razie z nich zrezygnowałem. Ale na pewno ponownie się pojawią.
Dziękuję za odpowiedź.
Mam marynarki na półpodszewce, i bardzo je sobie chwalę – i latem, co oczywiste, ale zimą też je czasami wkładam, np. do golfa.
Kłaniam się i serdecznie pozdrawiam 🙂
Panie Janie, wszystkie garnitury świetnie się prezentują!
Niezmiennie liczę, że uda się Panu przekonać eGarnitur (lub inny sklep) do wprowadzania garnituru, który będzie mieć spodnie z zakladkami. Mówię to z perspektywy entuzjastów treningu siłowego, którzy często robią przysiady i w standardowych spodniach jest im niewygodnie 🙁
Przyłączam się do apelu Krzysztofa-zakładki to godność i wygoda nawet dla tych, którzy nie ćwiczą:)
Zakładki to także nawiązanie do klasyki a także – moim zdaniem – większa estetyka. Natomiast jeśli chodzi o wygodę to wyjaśniłem tę kwestię w odpowiedzi Krzysztofowi.
Kwestia obszerności spodni w biodrach i udach to nie tylko kwestia obecności zakładek lub ich braku. Spodnie bez zakładek też mogą być wystarczająco obszerne; trzeba tylko wybrać odpowiednie. W tym celu została wprowadzona zasada doboru spodni i marynarki z dowolnych rozmiarów. Wybierając spodnie trzeba się przede wszystkim kierować ich odpowiednią obszernością w biodrach, udach i łydkach i absolutnie nie wybierać takich, które są za ciasne (można zrobić test wykonując przysiad). Ostatni parametr czyli szerokość w pasie jest najmniej ważny, bowiem zwężenie w pasie to bardzo prosta operacja, którą łatwo wykonać. Jednym słowem należy wybrać wygodne spodnie, a następnie zwęzić je w pasie.
Natomiast jeśli chodzi o zakładki to spodnie z taką konstrukcją są obecnie niesprzedawalne. To znaczy kilku chętnych klientów (a może nawet kilkunastu) na pewno by się znalazło ale żeby osiągnąć wymaganą rentowność trzeba sprzedać co najmniej 200 garniturów danego modelu.
Dziękuję za odpowiedź – rozmawiałem już z miłą Panią z egarnitur i zamówiłem garnitur z większymi spodniami. Mam nadzieję, że się uda wszystko dobrze dopasować. Miałem duży dylemat, który model wybrać. Póki co zamówiłem CESARE, ale nie wykluczam dokupienia kolejnego 😉
Jeśli miałby Pan do polecenia konkretny punkt poprawek krawieckich w Warszawie to chętnie skorzystam (zwężenie w pasie z 96 na 90).
CESARE to aktualnie mój ulubiony garnitur; uważam, że jest bardzo udany i pięknie się prezentuje. Ale jest jeden warunek: trzeba lubić garnitury dwurzędowe 🙂
Jeśli chodzi o kontakt do pracowni krawieckiej to proszę o maila lub wiadomość na Mesengerze.
Dobry wieczór,
Panie Janie, jaką ma Pan opinię o marynarkach z 100% konopii? W kontekście ich porównania do tych wełnianych?
Nigdy nie zetknąłem się z marynarką z konopi. Myślę jednak, że raczej należałoby ją porównywać do marynarki lnianej a nie do wełnianej.
Przepadam za garniturami dwurzędowymi. To jest to. Mają swój niepowtarzalny sznyt podobnie jak bosmanki, ale te autentyczne wojskowe. Pierwszy garnitur jaki kupiłem wiele lat temu był właśnie garniturem dwurzędowym z ciemnogranatowej gabardyny wełnianej firmowany przez Pierre Cardin. Później były kolejne garnitury dwurzędowe ale z największym sentymentem wspominam szary garnitur w kremowy prążek od Hugo Boss, model Carrington/Oil…Cudo 🙂
Współcześnie, gdy modę męską zdominowały kuse marynarki dewastujące proporcje garnitury dwurzędowe straciły swój konserwatywny urok. Wiele z nich prezentuje się wręcz komicznie. Wielka szkoda. Pozdrawiam serdecznie Jana i czytelników.
Dzień dobry,
Panie Janie, proszę pomóc!!!
Planuję zakup garnituru i zastanawiałem się jak wkład piersiowy jest zamocowany. Firma podała mi informację i tu cytat „Wkład piersiowy przymocowany jest do przodów na taśmie, która jest przyklejana do tych przodów, a następnie przyszyta na maszynie”. Czy może mi Pan napisać, czy w takiej sytuacji materiał będzie oddychalny? Bo rozumiem, że mam do czynienia z tzw. klejonką.
Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za odpowiedź
Garnitury gotowe dostępne w normalnych sklepach prawie zawsze są klejone. Jeśli są na płótnie to firma z całą pewnością się tym chwali i taką informację bardzo eksponuje. Z drugiej strony nie należy przywiązywać do tego nadmiernej wagi. Owszem marynarki klejone mają nieco słabszą oddychalność niż te na płótnie ale ma to marginalne znaczenie bo w tym zakresie liczą się przede wszystkim plecy marynarki a nie przody.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Nie chcę Pana męczyć dalej, bo zaintrygowała mnie informacja, że plecy liczą się bardziej niż przody. Naczytałem się, że klejonka zmniejsza oddychalność, a chciałbym zakupić garnitur na sezon wiosenno-letni, więc byłem na tym punkcie wyczulony. Domyślam się, że chodzi o rodzaj podszewki.
Pozdrawiam Pana serdecznie
PS. Pański post o płaszczach i kapeluszach to dla mnie istna inspiracja. Mam 2 dyplomatki i 2 fedory w tych samych kolorach: navy i beż. Pana informacje są dla mnie w tym momencie bezcenne.
Polecam wpis: Dwa oblicza szycia na miarę.
A także: Marynarka klejona v.s. marynarka na płótnie, miękkie ramiona v.s. wkłady barkowe.