Sikorki w moim karmniku
Tegoroczny sezon dokarmiania ptaków zaczął się u mnie bardzo ciekawie. Ledwie zdążyłem zainstalować karmniki, jak pojawiło się duże stado bogatek i rozpoczęło ucztowanie. W tym zdarzeniu nie byłoby nic godnego szczególnej uwagi gdyby nie fakt, że stadu bogatek towarzyszyły przedstawicielki innych gatunków sikor: modraszki, sosnówki, czubatki i czarnogłówki. Taka sytuacja zdarzyła mi się po raz pierwszy – spośród sześciu gatunków sikor obecnych w Polsce, aż pięć odwiedziło mnie jednego dnia i na tym nie koniec bowiem codziennie od kilku dni widuję wymienione sikorki.
Jest niemal regułą, że stadom bogatek towarzyszą drugie co do liczebności polskie sikory, czyli modraszki. Zdarzało się też w przeszłości, że w towarzystwie bogatek i modraszek pojawiały się u mnie sosnówki – najmniejsze z sikorek i jedne z najmniejszych występujących u nas ptaków (mniejsze są tylko mysikróliki i strzyżyki). Natomiast wizyt czubatek i czarnogłówek nie odnotowałem dotąd wcale w moich karmnikach. I oto w końcu się pojawiły i wszystko wskazuje na to, że pozostaną ze mną przez jakiś czas. W moim karmniku znajdują łuskane ziarna słonecznika i rozdrobnione orzechy włoskie – czyli z punktu widzenia sikorek – największe przysmaki. W dodatku należące do grupy pokarmów wysokotłuszczowych, optymalnych na pokarm zimowy.
Pisząc o karmnikach używam liczby mnogiej bowiem każdego roku instaluję trzy karmniki – każdy innego typu. Jest więc tradycyjny karmnik z daszkiem, do którego wysypuję wspomniane ziarna słonecznika i rozdrobnione orzechy oraz – specjalnie dla sójek – wykładam orzeszki arachidowe w łupinach (tzw. fistaszki). Jest też karmnik jabłkowy czyli zamocowana na słupku gałąź, na której wieszam jabłka, jest wreszcie specjalny karmnik dla dzięcioła – wymyślony i wykonany przeze mnie. Z tradycyjnego karmnika korzystają najchętniej sikorki a oprócz nich: dzwońce, mazurki, kosy, czyże, grubodzioby, kapturki, rudziki, a czasami zalatują też kowaliki, gile, szczygły, jery, czeczotki. Bywają też zięby ale one – z nieznanych mi powodów – nie wlatują do karmnika lecz wydziobują z ziemi te ziarna, które strącą inne ptaki. Z karmnika jabłkowego najchętniej korzystają kwiczoły, ale nie gardzą też jabłkami modraszki, kapturki i sójki, zaś wiosną pojawiają się szpaki, które potrafią zjeść rozwieszone jabłka w ciągu kilku godzin.
Karmnik dla dzięcioła jest – wiadomo – dla dzięcioła, ale chętnie korzystają też z niego sikorki i kapturki, a wiosną szpaki. Ze szpakami jest ciekawa sprawa bowiem są one zupełnie nieprzystosowane do żerowania w taki sposób jak zwykły to robić dzięcioły. Czyli przyczepiania się do pionowego pnia z użyciem ogona jako podpory. W zawiązku z tym szpaki niemal cały czas muszą machać skrzydłami, żeby się utrzymać na pniu i móc wydziobywać pokarm znajdujący się w otworach wywierconych w tym pniu. Wygląda to bardzo zabawnie.
Poniżej zamieszczam trochę zdjęć z karmnika oraz jego bezpośredniego sąsiedztwa, które to zdjęcia zrobiłem w ciągu kilku ostatnich dni.

















Gdy zajęty byłem fotografowaniem sikorek w karmniku i jego okolicach zauważyłem nagle małego ptaszka w gęstwinie krzewu kilka metrów ode mnie. Zidentyfikowałem go jako… pierwiosnka. Pierwiosnek? O tej porze roku? Wiedziałem, że pierwiosnki odlatują na zimowiska (do południowej Europy i północnej Afryki) dość późno. Ale późno – to znaczy w drugiej połowie września, tymczasem ja go zobaczyłem 24 października. Okazało się, że pojedyncze osobniki tego gatunku opóźniają odlot nawet o ponad dwa miesiące i są widywane nawet w listopadzie i grudniu. Zdjęcie, które zrobiłem pierwiosnkowi jest niezbyt dobrej jakości ale zamieszczam je bo jest świadectwem rzadkiego przypadku opóźnionego odlotu.



