Przed wyborami rząd i parlament chętnie rozdają pieniądze. Oczywiście nie swoje, tylko pieniądze wyciągnięte przemocą z naszych kieszeni. Naszych – to znaczy osób płacących podatki. Motywy działania polityków nie są bynajmniej altruistyczne (chęć dopomożenia komukolwiek) lecz egoistyczne (wiara, że w ten sposób zyskają poklask gawiedzi i ta zapewni im dostatni byt przez kolejne cztery lata). Oczywiście taka postawa polityków zupełnie mnie nie dziwi. Tak będzie chyba zawsze w demokracji. Mogłoby być inaczej, gdyby do polityki garnęli się ludzie mądrzy i ideowi, ale garną się głównie niezbyt rozgarnięci geszefciarze. Więc za cenę kolejnych 4 lat synekury sprzedadzą wszystko jak leci.
Ale osób, którym wiedzie się w Polsce nie najlepiej, jest całe mrowie, więc pojawia się interesujący wątek doboru grup, którym łaskawie rozda się pieniądze wyciągnięte od innych. Zdziwiłem się niezmiernie, gdy przeczytałem informację o nowej ustawie, którą poparły wszystkie kluby. Chodzi o ustawę o wsparciu dla kredytobiorców kredytów hipotecznych, którzy mają trudności z ich spłatą. Nie o tzw. frankowiczów, o których było głośno całkiem niedawno. Chodzi o kredytobiorców, którzy nabyli mieszkania na zwykły kredyt złotówkowy, ale mają kłopoty ze spłatą. Więc wszystkie kluby parlamentarne, jak jeden mąż, postanowiły wesprzeć ich kwotą 600 milionów złotych. Z ty, że pieniądze na ten cel będą pochodziły od podatników w sposób pośredni. Bo bezpośrednio wyłożą kasę banki. Ale oczywiście banki raz, że odbiją to sobie na klientach a dwa, że odliczą od podatku. Czyli wyjdzie na to samo, gdyby środki pochodziły bezpośrednio z budżetu. Jest jeszcze jedna ciekawostka związana ze sprawą: otóż wnioski o wsparcie będą rozpatrywać Starostowie i oni też będą podejmować decyzję o udzieleniu wsparcia lub nie.
Moje zdziwienie dotyczy nie samej sprawy pomocy, ale faktu, że światli nasi politycy wybrali akurat takie grupy na beneficjentów pomocy. Najpierw kredytobiorców frankowych, teraz kredytobiorców złotówkowych. Ani chybi mają jakieś badania, z których wynika, że da im to więcej głosów niż rzucenie kasy na odcinek dożywiania dzieci, zakupu sprzętu rehabilitacyjnego niepełnosprawnym, czy wsparcia rodzin wielodzietnych. Teraz zapewne będzie dłuższa przerwa w mojej księdze zdziwień, bo już niewiele jest mnie w stanie zdziwić. No, chyba, że następna ustawa będzie dotyczyć wsparcia kredytobiorców, którzy kupili na raty samochody i teraz mają problemy ze spłatą rat. O czymś takim na pewno napiszę!
Hmmm. … Niegłupi biznes dla banków. Przy takim „niewydolnym” kliencie/kredytobiorcy gwarantują sobie dodatkowe 18 miesięcy utrzymania „płynności” spłaty kredytu, a dobicie delikwenta, odwleczone w czasie z korzyścią dla banku, nastąpi jak przyjdzie czas na zwrot tej kasy (domyślam się, że do Funduszu w BGK), a klient dalej będzie „kiepski”. A wtedy rozwiązanie umowy i posypią się egzekucje.
Janie, trzymam za słowo, daj koniecznie znać, jak ruszą ze wsparciem dla nabywców aut, może bym tak wymienił na nowsze…..:)
W ogóle to słaba ta kiełbasa wyborcza, przecież kredyty mają tylko niektórzy wyborcy, zaś np. akurat w butach chodzą wszyscy, stąd w tym miejscu mój postulat formalny do rządu i wszystkich klubów o rozważenie potężnych fruktyfikacji płynących dlań ze wsparcia wyborców w tym kierunku, bo mi się przypadkiem kilkanaście par Yanko bardzo podoba, a jak kupię je wszystkie na raz, to taki kredytobiorca przy mnie to będzie Krezuz, tyle, że kiepsko obuty 😉
To mnie właśnie zastanawia, dlaczego kiełbasę wyborczą rzuca się grupie, która jest ani bardzo liczna, ani jakoś szczególnie wykluczona. Przypuszczam, że z jakichś badań wynika, że np. frekwencja wyborcza w tej grupie wynosi 90%. Bo nie widzę innego racjonalnego wytłumaczenia.