Połowiczny sukces
O konferencji przywódców państw UE i Afryki na Malcie było u nas głośno przed konferencją, a to za sprawą sprytnego ruchu prezydenta, który wyznaczając datę pierwszego posiedzenia Sejmu, uniemożliwił udział przedstawiciela Polski w tym wydarzeniu. Sprawa była wałkowana do znudzenia przez wszystkie media, a strony konfliktu obrzucały się nawzajem oskarżeniami ku wielkiej uciesze gawiedzi. Dlatego bardzo zastanawiająca jest cisza jaka zapadła po konferencji. Ze świecą szukać jakiejkolwiek informacji na temat jej wyników, a trzeba wiedzieć, że zakończyła się ona połowicznym sukcesem. Celem UE było przekonanie państw Afryki do przyjmowania imigrantów odsyłanych z Unii po odmowie azylu, za co oferowano dość pokaźne środki finansowe (1,8 mld euro). Jak napisałem sukces był połowiczny, bowiem państwa Afryki nie zgodziły się przyjmować imigrantów, ale zgodziły się przyjąć pieniądze.
Oczywiście w oficjalnym komunikacie po spotkaniu jest mowa o sukcesie, zaś sam komunikat został rozmydlony w sposób typowy dla unijnej nowomowy. Mówi się w nim o ’planie działań zbudowanym wokół pięciu priorytetów i zawierającym 16 różnych inicjatyw, które mają zostać uruchomione przed końcem 2016 roku’. A dalej o efektach tego planu: ’Ma on zaradzić przyczynom migracji do UE, przede wszystkim biedzie i niestabilności, wzmocnić współpracę, jeśli chodzi o legalne przyjazdy do Unii, zapobiegać przemytowi ludzi, wspierać ochronę uchodźców, a także posunąć do przodu kwestie powrotów tych imigrantów, którzy nie mają prawa do azylu w krajach europejskich’. Czyż nie jest to piękne: zaradzić biedzie i niestabilności w Afryce? A kwestię zasadniczą, czyli odsyłania imigrantów; posunąć do przodu!
Mnie najbardziej dziwi milczenie jakie zapadło w mediach (nie tylko polskich) po konferencji na Malcie. Jeśli już coś się pojawia to jest utrzymane w stylu irytującej nowomowy, z której nic nie wynika. Np. na stronie TVN24 możemy przeczytać: ’UE i państwa Afryki chcą wzmocnić współpracę m.in. w walce z przemytnikami, a także poprzez szersze otwarcie drzwi dla legalnych uchodźców, aby ograniczyć nielegalną imigrację’. Czyli ograniczenie imigracji poprzez szersze otwarcie drzwi dla imigrantów! Wszystko to przypomina mi, jako żywo, informacje o spotkaniach przywódców państw bloku sowieckiego w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku. Telewizja i wszystkie gazety pełne były wówczas zdjęć z powitań, przejazdów przez miasto, wchodzenia albo wychodzenia z sal konferencyjnych, całowania się przywódców itp. Ale ani słowa nie było o tym, co było przedmiotem obrad. No, może poza jednym stwierdzeniem, że dyskutowano o dalszym zacieśnieniu współpracy pomiędzy bratnimi krajami i narodami. Przypuszczam, że ówcześni dziennikarze albo nie wiedzieli o czym rozmawiano, albo nie wolno im było o tym napisać. Dzisiaj z całą pewnością ani jedna, ani druga z tych przyczyn – nie występuje. Więc dlaczego wszystkie media milczą jak zaklęte? Wydaje się, że główną rolę odgrywa w tym procesie cenzura. Wtedy była to zinstytucjonalizowana cenzura zewnętrzna, dziś jest to autocenzura. Po prostu dziennikarze i redakcje same wiedzą o czym godzi się gawiedź poinformować, a o czym – nie. Gdyby Leonid Breżniew dożył dzisiejszych czasów, miałby prawo czuć się usatysfakcjonowany.