’Zwrócił się do mnie pan minister Ziobro, rozmawialiśmy o tym, że jest taki problem tutaj i trzeba go rozwiązać, że trzeba pomóc ludziom’. (cytat za: WNP.pl). Tak powiedziała premier Beata Szydło na uroczystości z okazji nacjonalizacji Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych (KKSM). Pani premier dodała: ’Właśnie w tej chwili, razem z zespołem, finalizuję umowę, dzięki której zakłady będą dalej funkcjonowały. Jak powiedział nam jeden z wiceministrów, to będzie kwitnący zakład’. Majątek KKSM składający się na zorganizowaną część przedsiębiorstwa, kupiła od Syndyka, państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP). Zatem straty KKSM będą odtąd pokrywane przez ARP, a więc pośrednio, przez budżet państwa. Oczywiście nikt nie powie tego wprost i wszyscy mają gęby pełne frazesów o inwestycji, dobrych perspektywach na przyszłość, uratowaniu miejsc pracy i temu podobnych. Co nie zmienia faktu, ze teraz każdy podatnik będzie miał swój udział w finansowaniu przedsięwzięcia. Przewiduję bowiem, że tej niemałej firmie, zatrudniającej około 300 pracowników i mającej silne związki zawodowe, nie uda się zrestrukturyzować pod egidą państwowej ARP. Zacznie się obsadzanie różnych stanowisk swoimi ludźmi i spełnianie coraz to nowych żądań związków zawodowych, a firma powoli będzie się obsuwać w przepaść. Powoli, bowiem będzie wspierana pieniędzmi podatników. Tak samo jak ma to miejsce w kopalniach węgla kamiennego.
Cała sprawa nie ma wielkiego znaczenia z punktu widzenia całej gospodarki i można by nią sobie nie zaprzątać głowy, gdyby nie fanfary jej towarzyszące. Oto pani premier informuje, że osobiście negocjuje umowę handlową jednej firmy. I cieszy się, gdyż jacyś doradcy jej powiedzieli, że to wspaniały sukces. Czuję wielkie zażenowanie, że premier mojego kraju zajmuje się takimi sprawami i jeszcze się tym publicznie chwali. Kierowanie się przez polityków, wyłącznie kryterium krótkotrwałego efektu propagandowego, przybiera rozmiary groteskowe. I mam tu na myśli nie tylko obecny rząd, ale także rządy poprzednie, jak również partie opozycyjne. Nawet najbardziej szkodliwa dla Polski i Polaków decyzja zostaje podjęta bez mrugnięcia okiem, jeśli tylko przynosi kilka punktów poparcia w sondażach. Ciekawe, że zupełnie nie ma przy tym znaczenia, czy premier rozumie mechanizmy gospodarcze (bo Donald Tusk niewątpliwie je rozumiał), czy absolutnie ich nie pojmuje (jak to miało i ma miejsce w przypadku dwóch kolejnych pań premier). Można co najwyżej spekulować, że o ile pan premier Donald Tusk szkodził nam z wyrachowania, o tyle kolejne panie premier szkodziły bądź szkodzą – z głupoty.
A wracając do KKSM: ta niegdyś państwowa firma została sprywatyzowana w roku 2011. 85% jej akcji, od Skarbu Państwa, kupiła spółka Dolnośląskie Surowce Skalne (DSS). Niestety DSS wywróciła się na słynnych kontraktach na dostawę kruszyw dla chińskiej firmy Covec, budującej autostradę A2. Idąc na dno, pociągnęła za sobą spółkę – córkę, czyli KKSM. Upadłość firm nie jest niczym nadzwyczajnym. Oczywiście wiele innych podmiotów ponosi w związku z tym straty (najwięcej tracą banki, które udzielały kredytów), część pracowników traci pracę. Ale majątek w postaci maszyn, urządzeń czy nieruchomości, nie znika z powierzchni ziemi. Przejmują go inne firmy, dla których staje się impulsem do dynamicznego rozwoju. Firmy te zatrudniają nowych pracowników i zdobywają nowe kontrakty. Ale pod warunkiem, że mają realnego właściciela, który ma wizję rozwoju oraz kontroluje i nadzoruje cały proces. Takim realnym właścicielem nie jest i nie może być – państwo, bowiem rząd ma inne cele i inaczej ukierunkowane priorytety. Nacjonalizacja to najgorsze z możliwych rozwiązań.
No cóż, trudno oczekiwać od PiS, jako od partii socjalistycznej, aby nie uciekało się do nacjonalizowania przedsiębiorstw.