Nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go! Słowa piosenki Skaldów sprzed lat, są mottem dla postępowania kolejnych rządów, wobec spółki PLL LOT. Nikomu nie zależy, żeby sprawę LOT-u rozwiązać, tylko, żeby ją rozwiązywać. Tworzy się coraz to nowe strategie, do których przygotowania zatrudnia się coraz to nowych doradców. Każda z tych strategii warta jest mniej więcej tyle, ile papier, na którym została wydrukowana. Bo każdy, kto wie cokolwiek na temat LOT-u, nie ma wątpliwości, że jej istnienie jako spółki skarbu państwa, zawsze będzie źródłem strat i problemów. Fakt, że obecnie spółka ma stosunkowo nieduże straty (25 mln na działalności podstawowej w roku 2015) jest wyłączną zasługą taniego paliwa; wystarczy żeby jego ceny wzrosły o kilkanaście procent (co wydaje się pewne, nie wiadomo tylko kiedy nastąpi), żeby wysokość strat poszybowała w przestworza niczym dreamlinear. Trzeba bowiem wiedzieć, że LOT jest spółką niereformowalną, a patologie jakie w niej występują są głęboko zakorzenione i wielopiętrowe. Silne i bardzo roszczeniowe związki zawodowe, potrafią walczyć o kilkuzłotowe dodatki, stawiając na szali groźbę strajku paraliżującego spółkę i przynoszącego straty idące w setki milionów.
Ministerstwo skarbu państwa, które nadzoruje LOT, zdaje się zupełnie nie zauważać skali samoośmieszania jakiego dokonuje przy okazji wydawania oficjalnych komunikatów na temat spółki. Właśnie kilka dni temu wydało kolejny komunikat, w którym możemy przeczytać: ’Zarząd PLL LOT przygotowuje nowy, kompleksowy plan dla spółki, który wyznaczy najważniejsze kierunki rozwoju i pozwoli systematycznie budować jej wartość. Będzie on dotyczył m.in. analizy siatki połączeń’. To zdanie, w prawie niezmienionej formie, pojawia się w każdym komunikacie ministerstwa od co najmniej 15 lat.Już nawet przestało śmieszyć; po prostu wszyscy do niego przywykli i nie zwracają na nie większej uwagi. Jednak ministerstwo zadbało tym razem a elementy humorystyczne i o ile poprzednie plany dotyczyły jednak zmian siatki połączeń, o tyle nowy plan ma dotyczyć wyłącznie analizy siatki połączeń. Ciekawe czy analiza przyniesie jakieś dodatkowe przychody albo obniżkę kosztów. Tak więc zacytowane zdanie jest średnio śmieszne, ale już kolejne: boki zrywać! ’Kwestia pozyskania inwestora dla PLL LOT nadal pozostaje otwarta. Decyzja zostanie podjęta po dogłębnej analizie wszystkich argumentów i informacji’. Obywatel, który płacąc podatki, utrzymuje nierentowny LOT dowiaduje się, że urzędnicy nie tylko będą analizować argumenty i informacje, ale w dodatku zrobią to dogłębnie. To znaczy, że dotychczas nie analizowali, albo robili to za mało dogłębnie. I wreszcie nadciąga dobra zmiana. Dobra bo dogłębna.
Z dalszej części komunikatu dowiadujemy się jak ministerstwo wyobraża sobie przyszłość spółki LOT: ’Celem jest pozyskanie inwestora, ale bez utraty kontroli. Skarb Państwa powinien zachować nad LOT-em kontrolę. Najlepszą opcją wydaje się więc inwestor finansowy. Pozyskany w ten sposób kapitał spółka mogłaby wykorzystać do zainwestowania w samoloty’. W pierwszym odruchu można pomyśleć, że ministerstwo skarbu bezczelnie kpi sobie z podatników. Bo przecież nawet najciemniejszy lud wie, że nie znajdzie się żaden kretyn (zwany tu eufemistycznie inwestorem), którzy wyłoży kasę i będzie się spokojnie przyglądał jak jest ona marnotrawiona (przy dalszym zarządzaniu przez urzędników). Ale w zdaniu, które cytuję jest drugie dno. Bo kto powiedział, że inwestorem finansowym ma być np. jakiś fundusz nastawiony na zysk? Czyż inwestorem finansowym LOT-u nie może być PKO BP? Albo PZU? Albo PGNiG? A najlepiej jeśli cała wymieniona trójka zrzuci się po pół miliarda i 'zainwestuje’ w LOT. W ten sposób da się dociągnąć nawet do następnych wyborów. I wszyscy będą szczęśliwi.
Zmarnotrawić półtora miliarda nie jest łatwo, ale trzeba pamiętać, że LOT ma na tym polu ogromne doświadczenie. A jak kasa od 'inwestorów’ się skończy, to znów się wymyśli jakiś zabawny sposób gonienia króliczka. Oczywiście taki, żeby go, broń Boże, nie dogonić.
Wszystkie loty, które kiedykolwiek samemu zarezerwowałem były Ryanairem. Nie wiem jak innym, ale wydaje mi się, że pozbycie się LOTu z państwowego koszyka przyczyniłoby się do poprawy budżetu państwa.