Premier Beata Szydło powołała, z dniem 11 lutego 20016 roku, Gertrudę Uścińską na stanowisko prezesa ZUS. Gertruda Uścińska jest profesorem, kierownikiem Zakładu Zabezpieczenia Społecznego w Instytucie Polityki Społecznej, na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jest też prodziekanem ds. studenckich na tym wydziale. Wymienione funkcje będzie pełnić nadal, równolegle z szefowaniem ZUS. Profesor Uścińska jest bez wątpienia ekspertem w zakresie systemów zabezpieczenia społecznego w różnych krajach świata i cenioną autorką licznych prac naukowych i badawczych. Jednak, przy całym szacunku dla jej osiągnięć naukowych uważam, że przy mianowaniu na stanowisko menedżera, powinny być brane pod uwagę inne umiejętności niż wąska wiedza ekspercka, a mianowicie: umiejętność zarządzania ludźmi, zdolność do podejmowania decyzji i pomysł na maksymalizowanie efektów firmy przy minimalizacji jej kosztów. ZUS to gigantyczna instytucja i zarządzanie nią wymaga doświadczenia menedżerskiego oraz poświęcenia ogromnej ilości czasu. Jak będzie wyglądało to zarządzanie gdy brakować będzie i doświadczenia, i czasu? Trudno przewidzieć. Należy jednak życzyć nowej pani prezes sukcesów, gdyż od tych sukcesów zależy, w pewnej mierze, nasz los, jako przyszłych emerytów. Fakt jej powołania na stanowisko prezesa, zbytnio mnie nie dziwi, gdyż od lat panuje u nas niczym niezachwiane przekonanie, że najlepszym kandydatem na ministra rolnictwa – jest rolnik, na ministra zdrowia – lekarz, a na ministra sportu – sportowiec. Zaś na prezesa ZUS – naukowiec. Ja uważam, że jest odwrotnie: ministrem rolnictwa może być każdy, ale nie rolnik, a ministrem zdrowia, w żadnym wypadku nie powinien być lekarz. Ale nie dezawuuję z góry nowej pani prezes ZUS; być może drzemią w niej ukryte talenty menedżerskie, które dopiero teraz rozkwitną. Oby!
Dziwi mnie natomiast niezmiernie, podejście nowej pani prezes do kwestii emerytur. Można się o nim dowiedzieć z wywiadów jakich udzieliła, między innymi portalowi Biznes.interia.pl. Pani profesor Uścińska nie widzi żadnego zagrożenia dla płynności ZUS wynikającego z ewentualnego obniżenia wieku emerytalnego. A zagrożenia nie ma, ponieważ emerytury gwarantuje państwo, zatem rząd zawsze dołoży brakującą kwotę. Dziś dokłada 44 miliardy rocznie, a jak będzie trzeba, to dołoży więcej. A wiadomo, że będzie trzeba: każdego roku więcej i więcej. Pytanie skąd rząd weźmie pieniądze, żeby dołożyć? Głupie pytanie: jak to skąd? Z budżetu! Pani profesor mówi: ’Od razu dodam, żeby nie demonizować udziału budżetu państwa w finansowaniu wypłat z systemu emerytalnego. To jest rzecz na świecie powszechna’. A skoro na świecie jest powszechna, to po co sobie nią zaprzątać głowę. Najważniejsze to skupić się na samym ZUS-ie. I tu kolejne moje zdziwienie, gdy pani prezes formułuje priorytety swojej misji w ZUS-ie: ’Trzeba poprawić jakość stosunków pracy, w tym także płace’. Zapewne pracownicy ZUS, podobnie jak wszyscy pracownicy, wszystkich innych firm uważają, że zarabiają za mało. Nie można tego problemu lekceważyć, ale każdy menedżer wie, że można go rozpatrywać wyłącznie w kontekście kosztów i efektów funkcjonowania firmy, nigdy w oderwaniu od nich. No właśnie; każdy menedżer wie…
Przypuszczam, że kierowanie zakładem i dziekanowanie na uczelni (i to w sprawach studenckich, tj. tych najgorszych bo jacy potrafią być studenci to każdy wie) jest lepszym doświadczeniem menadżerskim niż mogą pochwalić się np. Janina Goss lub Adam Rogacki 🙂