Dobry władca to taki, który rozdaje, zły władca to taki, który zabiera. Skąd dobry władca ma środki na rozdawanie? Stąd, że wcześniej je zabrał. Najczęściej tym samym, którym je później rozdaje. Sprytna władza potrafi zakamuflować proces odbierania, a wyeksponować proces rozdawania. I od razu staje się dobrą władzą. Na obrazie Louisa Hersenta (1777 – 1860) widzimy Ludwika XVI rozdającego jałmużnę głodującej biedocie. Sam obraz (olej na desce) jest wybitnym dziełem sztuki znajdującym się w zbiorach Musée National des Châteaux de Versailles. Nie znam obrazów, ani wybitnych, ani mniej wybitnych, pokazujących Ludwika XVI pobierającego podatki. Władca skutecznie zadbał o wyeksponowanie jednych działań i zakamuflowanie innych. Czy był dobrym władcą? Chyba nie, skoro dosięgnął go gniew ludu: został zgilotynowany w roku 1793. Miał wówczas 39 lat. Lud ma to do siebie, że prezenty chętnie przyjmie, a później jeszcze chętniej, zgilotynuje. Dobra władza nigdy nie powinna się czuć zbyt pewnie.
Zatem czy dobra władza daje, czy zabiera? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie sięgnąłem do bloga Roberta Gwiazdowskiego, który spogląda na program Rodzina 500+ z nieco innej perspektywy niż zwykła to robić np. TVP. Robert Gwiazdowski poddaje analizie zarobki rodziny z dwójką dzieci, w której pracuje tylko jedno z małżonków i zarabia brutto 2.000 zł miesięcznie. Rodzina ta, w ramach programu Rodzina 500+, otrzymuje zasiłek w wysokości 1.000 zł miesięcznie. Robert Gwiazdowski zauważa, że jeśli pobierane przez jednego z rodziców wynagrodzenie, wynosi brutto 2.000 zł, to pracodawca musi wydać 2.412 – 412 zł to kwota składek, jakie musi zapłacić państwu za fakt zatrudnienia pracownika za 2.000 zł brutto. Rzecz jasna pracownik nie dostanie ’na rękę’ tych 2.000 zł. Dostanie netto jedynie 1.459 zł, bo pracodawca potrąci mu jego składki ubezpieczeniowe i zaliczkę na podatek dochodowy i odda państwu łącznie 953 zł. Jeśli założyć, że pracownik wyda te 1.459 zł na zakupy, to zapłaci VAT – średnio 16%, czyli 201 zł. W efekcie jego zdolność nabywcza netto wynosi jedynie 1.258 zł. Trzeba pamiętać, że przecież w cenie towarów i usług wartych netto 1.258 zł, zawarte są jeszcze podatki, które państwu wcześniej musieli zapłacić ich producenci i sprzedawcy. Nie da się dokładnie policzyć tej kwoty, można ją co najwyżej oszacować i będzie to prawdopodobnie około 200 zł. Zatem rynkowa siła nabywcza podatnika wyniesie około 1.058 zł, natomiast do budżetu państwa wpłynie 1.354 zł. Czyli państwo zabiera mu 1354 zł! I teraz, przy dźwiękach fanfar państwo daje mu zasiłek w wysokości 1.000 zł. Czyli sumarycznie zarobiło na nim, na czysto 354, zł? Ależ skąd! Zarobiło jeszcze więcej. Bowiem podatnik owe 1.000 zł przeznaczy na zakupy. Więc znów zapłaci VAT (138 zł), zaś w cenie netto (862 zł) będą ukryte inne podatki (powiedzmy, że 100 zł). Zatem państwo oskubało go na 354 + 138 + 100 = 592 zł. Ale przecież człowiek obdarowany zasiłkiem wcale tak nie pomyśli. Będzie wdzięczny dobrej władzy za otrzymane ’wsparcie’.
Można sobie jeszcze wyobrazić pewien przypadek szczególny; wydumany, ale przecież nie niemożliwy. Taki mianowicie, że połowę otrzymanego zasiłku (czyli 500 zł) rodzice przeznaczają na wódkę. W takim przypadku haracz na rzecz państwa zwiększa się o akcyzę od wódki, czyli o 236 zł. I sumarycznie wynosi wtedy 828 zł.
Więc jak to jest? Czy dobra władza dobrej zmiany, daje czy zabiera?
Dokładnie takie podejście do tego programu mi się podoba. Ja traktuje go jako pewien niewielki zwrot podatku. Z tym że taniej byłoby odliczyć podatek, niż zatrudniać ludzi do wypłaty tego dodatku.
Taniej i prościej. Ale co to za piar? A tu kolejne wydatki http://next.gazeta.pl/next/7,151003,20401589,spolki-skarbu-panstwa-dadza-100-mln-zl-na-obrone-dobrego-imienia.html#BoxBizImg
Będą bronic swojego dobrego imienia tak jak wujek Stalin, co to otaczał się i fotografował z dziećmi…
Pozdrawiam
M.