Te są słowa, które przejdą do historii; Mateusz Morawiecki, znany z publicznego wyznania miłości budżetowi państwa, tym razem wypowiedział się w sprawie podatków (cytat za: Biznes.Interia.pl): ’Ogromna większość przedsiębiorców chce, żeby miała niższy klin podatkowy. Natomiast zastanawiamy się, w jaki sposób zaproponować opodatkowanie bardzo dużych biznesów, które są na działalności gospodarczej i to jest znak zapytania nie do końca jeszcze rozstrzygnięty. Natomiast zdajemy sobie sprawę z tego, że jak ktoś dzisiaj płaci podatek 19 proc., a jutro by płacił 40 proc., to byłby z tego powodu bardzo niezadowolony’.
Wiekopomność wypowiedzi pana wicepremiera wynika z kilku przesłanek:
- Dowiadujemy się, że większość przedsiębiorców woli płacić mniejszy podatek niż większy. Nigdy byśmy się tego nie domyślili, więc informacja jest niezwykłej wagi. Bardzo ciekawe byłoby też dowiedzieć się czegoś o owej małej mniejszości, która jednak przedkłada większy podatek nad mniejszy. Ale na ten temat, pan wicepremier milczy.
- Dowiadujemy się o ’dużych biznesach, które są na działalności gospodarczej’. Wiedzieliśmy, że biznes jest po prostu działalnością gospodarczą, ale że biznes jest na działalności gospodarczej, to jest absolutna nowość, godna odnotowania.
- Dowiadujemy się, że znaki zapytania dzielą się na rozstrzygnięte i nierozstrzygnięte, co jest bardzo ważne, bo ktoś mógłby mylnie sądzić, że znak zapytania rozstrzygnięty, nie jest już znakiem zapytania.
- Dowiadujemy się o niespotykanej przenikliwości naszego rządu (bo przecież pan wicepremier mówi w imieniu rządu), który wpadł na to, że podniesienie podatku o 110% (czyli zmiana stawki z 19% na 40%) może wywołać niezadowolenie. A nawet duże niezadowolenie.
Los ostatnio obdarza Polskę, bardzo światłymi politykami. Nigdy jednak dotąd nie było polityka tak światłego jak Mateusz Morawiecki. Dzięki ci losie!
Witam!
Patrząc na to co się dzieję raczej nie jestem skory do obrony, jednakże warto sprostować punkt 2. Biznes i działalność gospodarcza to nie jest dokładnie to samo. Według wielu podręczników biznes to firma zatrudniająca minimum 500 osób lub przynosząca minimum 50 tyś. zł miesięcznie. I uważam, iż o taką definicję Panu Morawieckiemu chodziło. A tak patrząc taka firma powinna być jakimś rodzajem spółki, a jednak często jest na działalności gospodarczej. Jeżeli się mylę proszę mnie poprawić.
Racja, to pewnie Morawiecki miał na myśli. Ale wydawało mi się, że solą w oku wcześniej były osoby wysoko wynagradzane uciekające z umowy o pracę w działalność gospodarczą na zasadach współpracy z dotychczasowym pracodawcą i wybierające opodatkowanie liniowe.
Napisze coś dosadnie: Jak można pisać (mówić), że ktoś „ucieka” z umowy o prace w działalność gospodarczą. Co to znaczy „UCIEKA”??????? A do TK MAX idziesz po to by kupić spodnie za 500 czy za 180 PLN? Oczywiście rozumiem, że wolałbyś kupić za 500… To się nazywa ŚWIADOMY WYBÓR. Mój świadomy wybór to był podatek liniowy: prosty, jeden, żadnej zabawy w odliczanie jakiś ulg, szukanie kosztów ect. Z uwagi na to, że zarabiam bardzo dobrze (prowadzę dz, gospodarczą – nie BIZNES) i sprzedaję usługi polegające na mojej wiedzy /niskie koszty/ nowy podatek – jeśli wejdzie – to dla mnie skok o 21 % w górę. O ile nie więcej. Zamiast zajać sie nowymi pomysłami i pracą muszę przygotować wynagrodzenie na prawnika za dobrą optymalizację i środki na ewentualną zabawę w dzielenie firmy, ucieczkę jednej z podzielonych firm za granicę itd. To jest chore. I mam nadzieję wywali się szybciej jak powstaje.
Mateusz
„Ucieka” to znaczy wykorzystuje kruczki prawne, które pozwalają wykonywać świadczenia względem pracodawcy w oparciu o umowę prawną zamiast umowy o pracę.
Panie Janie, z przykrością stwierdzam, że powyższy wpis to zwyczajne wyśmiewanie się z czyjejś nieporadności językowej. Coś takiego zwyczajnie razi, zwłaszcza po lekturze Pańskiego wpisu o franczyzie oferowanej przez Barber Shop, w którym aż roi się od błędów interpunkcyjnych i stylistycznych, i to takich, które czasem zaburzają sens wypowiedzi.
I proszę mi wierzyć, że piszę to z ogromnym żalem.
Niestety muszę się zgodzić, dziwnie wygląda to wytykanie błędów – o ile można je za błędy uznać, to albo zwykłe truizmy, albo sformułowania zwyczajnie nieprecyzyjne, niedbałe, jakich politycy wypluwają wiele i nie jest to nic nadzwyczajnego – przez kogoś o dość kreatywnym podejściu do zasad interpunkcji. Nie trzeba nawet szukać w innych wpisach, przykłady można znaleźć i w tej krótkiej notce (ostatnie zdania…).