W państwowych spółkach od lat funkcjonuje zasada (usankcjonowana odpowiednimi przepisami), że jeśli spółka zakończy rok zyskiem, to z tego tytułu załoga może otrzymać nagrodę, wypłacaną po zatwierdzeniu przez walne zgromadzenie, sprawozdania finansowego spółki. Taka nagroda nazywa się nagrodą z zysku, zaś jej przyznawanie i wypłacanie jest skrupulatnie pilnowane przez związki zawodowe. Ale właśnie jesteśmy świadkami narodzenia się nowej świeckiej tradycji. Tą tradycją jest nagroda ze straty.
We wpisie Dywizje, które uratują Polskę pisałem o decyzji rządu o połączeniu państwowych spółek górniczych, które przynoszą straty, z innymi państwowymi spółkami, które przynoszą zyski. Z gospodarczego punktu widzenia takie działanie jest bezsensowne (bo drenuje zyskowne spółki uniemożliwiając ich rozwój, a jednocześnie pozbawia spółki przynoszące straty – bodźców do restrukturyzacji). Z prawnego punktu widzenia takie działanie jest przestępstwem, bowiem dla zyskownych spółek jest działaniem na ich szkodę. A sam proces łączenia przypomina mieszanie herbaty bez dodawania cukru – z nadzieją, że od samego mieszania zrobi się ona słodsza. (Patrz wpis: Mieszanie herbaty). Pierwszym etapem procesu zmierzającego do powstania Górnośląskiej Dywizji Węgla Kamiennego, ma być połączenie Polskiej Grupy Górniczej (PGG) z Katowickim Holdingiem Węglowym (KHW). KHW jest – praktycznie rzecz biorąc – bankrutem i uratować go może pilny zastrzyk gotówki. PGG także przynosi straty, ale zachowuje płynność i jest w stanie dostarczyć środków na wypłaty dla górników KHW (przynajmniej przez kilka miesięcy, zanim nie dołączy się do nich innych spółek z większymi zapasami gotówki). Żeby mogło dojść do połączenia PGG z KHW musiały wyrazić na to zgodę związki zawodowe w obu spółkach. Związki zawodowe, jak to mają w zwyczaju, zażądały łapówek dla pracowników i je dostały. A skąd w bankrutujących spółkach wzięły się środki na łapówki, czyli nagrody i podwyżki dla pracowników? I tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy: zrządzeniem losu pojawia się nagroda ze straty.
Pora wyjaśnić o co chodzi z tą nagrodą ze straty. Otóż, jak napisałem powyżej, PGG przynosi straty. To znaczy koszt wydobycia każdej tony węgla jest większy niż przychody z jego sprzedaży. W biznesplanie założono, że strata w całym roku 2016 wyniesie 368,5 mln złotych. Jednak w końcówce roku wzrosły ceny węgla i spółce PGG udało się ograniczyć stratę do 326 mln zł. Oczywiście ani rząd, ani zarząd spółki, ani tym bardziej związkowcy nie mieli wątpliwości, że różnica pomiędzy stratą zaplanowaną a zrealizowaną, czyli 42,5 mln zł powinna zostać rozdysponowana pomiędzy pracowników, jako nagroda ze straty. I tak właśnie postanowiono: pracownicy PGG otrzymają jednorazową nagrodę 1200 zł (na co zostanie wydane 30 mln zł), zaś pracownicy KHW otrzymają podwyżki, na co zostanie wydane 12,5 mln zł. Jeśli myślisz, drogi czytelniku, że robię sobie jaja (bo zaprezentowane tu rozumowanie jest tak kuriozalne, że chyba nawet u nas niemożliwe do realizacji), to możesz sprawdzić np. tutaj. To nie są żadne jaja – to nasza polska rzeczywistość.
No to słabo zaplanowali stratę. Jakby zaplanowali z miliard to wypłata byłaby znacznie wyższa:-)
🙂
Nagroda za straty nie jest wcale „nową świecką tradycją” tylko czerpaniem z najlepszych wzorów.
W czasach PRL-u istniały Państwowe Gospodarstwa Rolne. Przynosiły one same straty, zwane „planowym deficytem”. Każdy dyrektor PGR otrzymywał sowite nagrody jeżeli faktyczny deficyt był mniejszy od planowanego.
Był nawet taki dowcip: pewien PGR przynosił gigantyczne straty. Zdecydowano się zmienić dyrektora, czego skutek był bardzo dobry: straty zmniejszyły się o połowę. Nowy dyrektor długo nie chciał zdradzić tajemnicy sukcesu aż w końcu, wezwany na dywanik przez sekretarza Partii, wyjawił: ’zasialiśmy połowę areału’.
Nie znałem chociaż dobre!