Zwykle dość sceptycznie podchodzę do wszelkiego rodzaju rankingów oceniających poszczególne kraje na różnych płaszczyznach. Są jednak organizacje, które bardzo rzetelnie podchodzą do prowadzonych przez siebie badań i publikowanych raportów. Jedną z takich organizacji jest Freedom House – amerykańska organizacja pozarządowa skupiająca się na aspekcie wolności i praw człowieka. Niedawno Freedom House opublikowała raport Freedom of the Press 2017, traktujący o wolności prasy. Warto przyjrzeć mu się bliżej tym bardziej, że Polska zajmuje w nim poczesne miejsce, niestety niezbyt honorowe. Oto ranking wolności prasy A.D. 2017.
Badaniami Freedom House zostało objętych 199 krajów, którym przyznawano punkty od 1 do 100; im mniej punktów, tym większa wolność prasy. Na szczycie znalazła się Norwegia, której przyznano 8 punktów, dalej Holandia i Szwecja – po 11 punktów. Najgorzej oceniono Koreę Północną i Turkmenistan, które otrzymały po 98 punktów! W przypadku Korei Północnej ciekawe jest co kryje się za tymi dwoma punktami wolności? Polska, z 34 punktami, zajęła 66 miejsce. W Europie gorzej od nas sklasyfikowano Węgry (44 pkt), Ukrainę (53 pkt) i kraje bałkańskie, podobny do polskiego wynik uzyskały Włochy (31 pkt). Natomiast Czechy (21 pkt) i Słowacja (26 pkt) plasują się wyraźnie lepiej niż Polska. Na świecie wynik podobny do Polski uzyskały: Ghana (33 pkt), Izrael (33 pkt), Korea Południowa (34 pkt), Mongolia (37 pkt). Dla lepszego zobrazowania sytuacji podzielono wszystkie kraje na trzy grupy: z prasą wolną, częściowo wolną oraz nie wolną.
W rankingu Freedom House Polska jest samotnym liderem jeśli chodzi o pogorszenie sytuacji w porównaniu z rokiem 2016. W tyle za nami pozostały m.in. Turcja, Burundi, Południowy Sudan, Boliwia, Etiopia czy Gabon. Autorzy raportu tak uzasadniają spadek notowania Polski: ’Status Polski spadł z powodu braku tolerancji rządu dla niezależnego i krytycznego dziennikarstwa, politycznego wpływu na media publiczne i ograniczenia wolności wypowiedzi na temat polskiej historii oraz tożsamości, co doprowadziło do polaryzacji i autocenzury’.
Raport wskazuje także prymusów, czyli kraje, w których nastąpiła największa poprawa. I tu niespodzianka: samotnym liderem okazuje się Białoruś, która wyprzedza m.in. Panamę, Grecję i Argentynę. Warto jednak dodać, że pomimo znacznej poprawy, Białoruś – z 83 punktami – należy do krajów o bardzo małej wolności prasy.
Bardzo ciekawa jest tendencja odnotowana w raporcie, o historycznych zmianach w liczbie krajów przypisanych do poszczególnych kategorii. Otóż okazuje się, że od dwudziestu lat nie następują tu istotne zmiany; do każdej grupy należy mniej więcej 1/3 spośród badanych krajów. A jeszcze na krótko przed rozpadem bloku sowieckiego, w zdecydowanej większości krajów prasa nie była wolna.
Naprawdę warto przejść do podlinkowanej strony. Jest bardzo dobrze wykonana – prezentuje interaktywną mapę, dzięki której można dowiedzieć się szczegółów dot. ocenianych państw. Np. Korea Północna dostała po punkcie za „politykę” i „gospodarkę” („sytuacja prawna” jest całkowicie zniewolona).
Jeśli chodzi o Polskę – spadek jest o tyle dobitny, że przeskoczyliśmy z kategorii zielonej („wolna prasa”) w 2015 do kategorii żółtej („prasa częściowo wolna”).
Zważywszy na fakt, że znakomita większość rynku prasowego jest w rękach kapitału niemieckiego analiza ta daje wiele do myślenia.
Nie przeceniałbym jednak wolności prasy w takich krajach jak Niemcy czy Francja gdzie niewygodne tematy są solidarnie zamilczane przez gros mediów (choćby sławetna sprawa sylwestra kolońskiego).
A w którym roku ABW weszła do redakcji „Wprost” i próbowała wyrwać laptopa z rąk redaktora naczelnego tego tygodnika? Albo czy to w 2016 czy wcześniej policja zatrzymała dziennikarza w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej podczas wyborów samorządowych? (Sąd wyrokiem z 21 listopada 2014 roku stwierdził, iż zatrzymanie było bezzasadne i nielegalne). Czy wtedy wg Freedom House prasa w Polsce była wolna czy częściowo wolna?
Jak mawiają Amerykanie…
The plural of „anecdote” is not „data”.
Szanowny Panie Janie,
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem stałym czytelnikiem bloga i w 99% się z Panem zgadzam w kwestiach politycznych i gospodarczych. Natomiast w powyższym artykule jest Pan zdecydowanie stronniczy.
W raporcie czytamy (https://freedomhouse.org/report/freedom-press/2017/poland):
– Rząd PiS starał się podważać głosy, które zakwestionowały jego preferowaną historyczną narrację, która w dużym stopniu pomija zaangażowanie Polaków w okrucieństwa z okresu II wojny światowej (sic!).
– W kwietniu prokuratorzy pytali historyka Holokaustu Jana Grossa przez pięć godzin o zarzuty, że publicznie obraził naród. Oskarżenia związane były z artykułem z 2015 r., W którym Gross stwierdził, że podczas II wojny światowej Polacy zabijali więcej Żydów, niż hitlerowcy (sic!). Opinie Grossa sprawiły, że biuro prezydenta Andrzeja Dudy rozważyło pozbawienie go w 1996 r. Orderu Zasługi.
Poza tym, jak wymieniono w innych komentarzach do żadnej redakcji nie weszło ABW, żadnej gazety nie sprzedano w rozmowie przy śmietniku itd.
Uprzedzając pytania, nie jestem elektoratem PiSu i naprawdę mi do nich daleko.
Jeśli to spowodowało spadek w rankingu to dla mnie jest to sukces.
pozdrawiam,
Maciej
Nie można być stronniczym, gdy nie wyraża się żadnej opinii. W moim wpisie nie zawarłem żadnej opinii, a tylko poinformowałem czytelników o ciekawym raporcie i zachęciłem do jego przeczytania. W dodatku zaznaczyłem, że podchodzę raczej sceptycznie do tego typu rankingów.
Jeśli chodzi o wolność prasy to sprawa ma dwojaki wymiar: zewnętrzny i wewnętrzny. Pod pojęciem wymiaru zewnętrznego rozumiem ograniczenia nakładane przez władzę polityczną, natomiast wymiar wewnętrzny to ograniczenia nakładane przez właścicieli mediów, redakcje lub samych dziennikarzy, najczęściej w imię poprawności politycznej. Często mówi się na to: autocenzura. Freedom House uwzględnił w swojej analizie wyłącznie ograniczenia zewnętrzne, co jest poważną wadą raportu. Jednak z drugiej strony skwantyfikowanie ograniczeń wewnętrznych wydaje się niemożliwe. Np. wysoko notowana w rankingu Szwecja, jest moim zdaniem do granic absurdu spętana poprawnością polityczną, co moim zdaniem, czyni tamtejszą prasę zupełnie niewiarygodną.
Dlatego odrzucając Pana zdanie o stronniczości mojego tekstu wyrażam jednocześnie uznanie, że sięgnął Pan do źródła, wychwycił jego słabe strony i podzielił się opinią z czytelnikami bloga.
Pozdrawiam