Księga zdziwień odc. 80

 

Badania preferencji wyborczych, które systematycznie prowadzi – na własny użytek – partia rządząca, przyniosły ostatnio informację o wyraźnym spadku jej poparcia na wsi. To zjawisko niespecjalnie mnie dziwi, gdyż moim zdaniem, rolnicy już zaczęli zdawać sobie sprawę, że wprowadzony niedawno faktyczny zakaz obrotu ziemią orną – działa na ich niekorzyść. Z biegiem czasu grupa osób, które to sobie uświadamią będzie zresztą rosła. Zatem nie ten spodziewany spadek poparcia jest powodem, że moja Księga zdziwień postanowiła odnotować sprawę. Ani nawet nie fakt, że Partia podjęła natychmiast ofensywę, celem odwrócenia spadkowego trendu. Dziwi mnie natomiast to, co w ramach tej ofensywy wygadywali kilka dni temu – premier Mateusz Morawiecki i nowy minister rolnictwa Jan Ardanowski. Obaj wystąpili na konferencji prasowej w stodole, w której w charakterze scenografii ustawiono kostki i walce sprasowanej słomy. Na marginesie dodam, że scenograf wykazał się małą znajomością rzeczy ustawiając za plecami notabli i kostki, i walce słomy. Bowiem rolnik, jeśli posiada maszynę do prasowania słomy, to na ogół jedną; która prasuje albo w formę kostek, albo walców. Dlatego w autentycznej stodole, w której przechowuje się słomę, nigdy nie zobaczymy i jednych, i drugich. Jeśli za plecami premiera Morawieckiego i ministra Ardanowskiego widzimy i kostki i walce, to od razu wiadomo, że mamy do czynienia z zaaranżowaną scenografią, a nie autentyczną przechowalnią słomy. Ale to oczywiście drobiazg bez większego znaczenia, bowiem liczą się przede wszystkim słowa, które zostały wypowiedziane w czasie konferencji, a te nie mogą nie dziwić. Wszystkie cytaty – zaznaczone niebieską kursywą – pochodzą z artykułu w Interii.

Zacznę od ministra Ardanowskiego, który zapowiedział, że: rząd planuje przekazać część środków z ministerstwa rolnictwa na wsparcie ministerstwa spraw zagranicznych w zakresie radców rolnych. Minister tłumaczył, że: będą to ludzie, którzy mają pełną wiedzę o polskim rolnictwie. Będą pomagali mniejszym firmom. Konia z rzędem temu, kto rozumie o co tu chodzi. Ale przecież nie w tym rzecz, żeby cokolwiek rozumieć, tylko żeby rosły słupki poparcia.

Minister rolnictwa snuł też bardzo ciekawe plany dotyczące kontroli upraw rolnych: Od przyszłego roku wprowadzimy nowe techniki satelitarne do kontroli użytków (…) Zastosujemy nowe techniki do zarządzania uprawami w Polsce, do kontroli również poprawności złożonych wniosków, również do weryfikacji tych wniosków. Tam, gdzie jest absolutna konieczność (…) wyśle się pracownika z dronem, który sprawdzi, czy to co jest tam wskazane, jest faktycznie w terenie. Minister dodał też, że: wykorzystanie takiej techniki nie powinno generować istotnych kosztów. Mnie się wydawało, że po pierwsze kontrola przy pomocy satelitów i dronów musi generować dodatkowe koszty, a po drugie, że zapowiedź takiej ścisłej kontroli raczej mało spodoba się rolnikom. Ale może byłem w błędzie. Jednak najciekawsza, a przy okazji najbardziej odkrywcza, część wypowiedzi ministra rolnictwa dotyczyła terminu wprowadzenia zapowiedzianych kontroli. Mianowicie zauważył on, że: jeżeli się nie uda w przyszłym roku wprowadzić tej metody, to będzie poślizg. I tutaj w pełni się zgadzam z panem ministrem; poślizgiem nazywamy sytuację, gdy nie uda się czegoś wykonać na czas.

Premier Mateusz Morawiecki jest znany ze swoich dalekosiężnych wizji oraz wielkiej umiejętności ubierania je w takie słowa, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. Nie zawiódł także i tym razem twierdząc, że: rolnictwo jest podstawowym działem polskiej gospodarki i roztaczając wizję pomocy rządu w zakresie wyposażenia rolnictwa w: zaawansowane technologicznie, technicznie sprzęty, różnego rodzaju materiały, technologie. Tak, żeby polskie rolnictwo rzeczywiście było jednym z najbardziej efektywnych na świecie. Premier dodał, iż chce żeby: polscy rolnicy coraz śmielej i z sukcesem konkurowali z bogatymi koncernami zachodnimi. Nie muszę tu dodawać, że owa konkurencja z bogatymi koncernami zachodnimi powiedzie się wtedy, jeśli będą istniały odpowiednio silne i liczne struktury urzędnicze, których celem będzie pomoc rolnikom. I pan premier zapowiedział stworzenie takich struktur 😉

Premier Mateusz Morawiecki obiecał także rolnikom, że w zakresie skupu płodów rolnych, który w przeszłości lekkomyślnie został oddany w prywatne ręce, zostanie przywrócona normalność, to znaczy skup będzie organizowany i prowadzony przez rząd. To zapewni rolnikom ceny wysokie, zaś konsumentom ceny niskie. Premier nie wyjaśnił wprawdzie skąd wezmą się środki na pokrycie powstałej luki, jednak znając dotychczasową politykę rządu można zakładać, że zostaną pożyczone od zachodnich bankierów. Ostatnią ważną kwestią poruszoną przez premiera była sprawa strat powstałych w wyniku klęsk żywiołowych (takich np. jak tegoroczna susza). Premier wypowiadał się wprawdzie bardzo oględnie, dał jednak do zrozumienia, że w przyszłości ewentualne odszkodowania weźmie na siebie rząd. No i teraz wszyscy z zapartym tchem czekają na najbliższe badania: jak zachowają się słupki sondażowe? Zapewne pójdą w górę, co dla mnie będzie powodem do kolejnego zdziwienia. Ale to już inny temat.

2 komentarze

  1. J.Ty. 24/07/2018
  2. mmm777 25/07/2018

Dodaj komentarz