Księga zdziwień odc. 99
Czasami zastanawiam się czy Księga zdziwień to właściwa platforma dla niektórych moich rozważań. Może powinienem wprowadzić Księgę kłamstw? Bo czy kogoś jeszcze dziwi gdy pan premier Mateusz Morawiecki mija się z prawdą lub manipuluje faktami w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi i obrażający inteligencję słuchaczy? Niestety zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić i nauczyliśmy się przechodzić nad tym do porządku dziennego. W takiej rzeczywistości żyjemy i wygląda na to, że jeszcze jakiś czas pożyjemy.
Więc pozostaje tylko dziwić się i obnażać kłamstwa i manipulacje. Oto kilka dni temu pan premier Mateusz Morawiecki był gościem programu Polsat News, w którym mówił m.in. o połączeniu Orlenu i Lotosu, w kontekście zgody jaką w sprawie tej fuzji musi wydać Komisja Europejska. Pan premier powiedział: Zwracam tylko uwagę, że potężne koncerny, takie jak Royal Dutch Shell, BP, Total czy Repsol, które są wielokrotnie większe od potencjalnie połączonego Orlenu z Lotosem, funkcjonują sobie bez przeszkód i mają pozycję daleko bardziej monopolistyczną, dominującą niż połączony Orlen i Lotos (cytat za: money.pl). Pierwsza część zacytowanego zdania – o tym, że wymienione koncerny są większe od potencjalnie połączonych Orlenu i Lotosu – jest prawdziwa. Natomiast stwierdzenie, że mają one pozycję daleko bardziej monopolistyczną i dominującą – jest nieprawdziwe. Rzecz w tym, że są to koncerny globalne, które działają na wielu rynkach i stąd się bierze ich wielkość (nierzadko monstrualna). Ale na żadnym rynku nie mają pozycji monopolistycznej ani dominującej.
Royal Dutch Shell kontroluje około 1/3 rodzimego rynku holenderskiego i jest właścicielem jednej rafinerii spośród sześciu funkcjonujących w tym kraju. W żadnym razie nie jest monopolistą i nie ma w Holandii pozycji silniejszej niż miałyby połączone Orlen i Lotos w Polsce. Ba! Nawet obecna pozycja samego Orlenu jest na rynku polskim mocniejsza niż Shella w Holandii.
Globalny koncern BP, choć wywodzi się z Wielkiej Brytanii, to nie ma na Wyspach ani jednej rafinerii. Ma za to bardzo silną pozycję w kilkudziesięciu krajach świata (w tym w Polsce), ale nigdzie nie jest to pozycja dominująca. W Polsce BP miał 537 stacji paliwowych na 6643 funkcjonujących na koniec 2017 r. (ok. 8%), podczas gdy Orlen miał ich 1776 (ok. 27%), zaś Lotos – 493 (nieco ponad 7%).
Hiszpański Repsol ma silną pozycję na rodzimym rynku (ok. 50%), ale musi się zmagać z silnym konkurentem – także hiszpańską firmą Cepsa, której rynkowe udziały wynoszą około 40%. Pomimo silnej pozycji Repsolu nie można powiedzieć, że zdecydowanie on dominuje, skoro konkurent ma niewiele mniej. A już żadną miarą nie można powiedzieć, że pozycja Repsolu jest bardziej dominująca niż byłaby pozycja połączonych Orlenu i Lotosu.
No właśnie – jaka byłaby pozycja podmiotu powstałego z połączenia obu naszych paliwowych graczy? Na rynku rafineryjnym miałby on 100% udziałów, gdyż byłby właścicielem obu rafinerii (małe rafinerie tzw. południowe, wchodzą w skład Orlenu, więc wszystkie razem stanowią jedną firmę). W hurtowym rynku paliw miałby 90% udziałów. Tu warto dodać, że firmy konkurujące na rynku detalicznym (jak choćby wspomniany BP ze swoimi 537 stacjami), kupują hurtowo paliwo głównie od… Orlenu i – w mniejszym zakresie – od Lotosu. Import stanowi niewielką część ze względu na koszty transportu. Orlen i Lotos czerpią tu korzyści z tzw. renty geograficznej, czyli położenia bliskiego od finalnych odbiorców.
Może ktoś zauważyć, że zarówno Orlen jak i Lotos są firmami państwowymi, zatem to czy są połączone w jeden organizm, czy funkcjonują oddzielnie – nie ma wielkiego znaczenia. Otóż ma! Obie firmy konkurują ze sobą jak najbardziej realnie. Przed laty byłem członkiem rady nadzorczej Lotosu (wówczas Rafinerii Gdańskiej) i wiem, że konkurencja z Petrochemią Płock (poprzednikiem Orlenu) była rzeczywista i zajadła, a chwilami brutalna. Co oczywiście było (i jest też dzisiaj) korzystne dla klientów, choć obniżało zyski obu konkurujących firm i zmuszało do większej dyscypliny kosztowej. Twierdzenie premiera Morawieckiego, że połączenie obu firm w jeden organizm, będzie korzystne dla klientów, jest bardzo bałamutne (delikatnie rzecz ujmując).

„Może ktoś zauważyć, że zarówno Orlen jak i Lotos są firmami państwowymi”
Na jakiej podstawie to stwierdziłes?
W Lotosie faktycznie pakiet większościowy ma państwo, ale z tego co wiem to w Orlenie tak nie jest.
Po przejęciu Lotosu przez Orlen faktycznie Orlen będzie gigantem lecz nie państwowym.