Ekonomia polityczna socjalizmu

ekonomia

Gdy w 1971 roku rozpocząłem studia na Politechnice Warszawskiej, najważniejszym przedmiotem na pierwszym semestrze była ekonomia polityczna socjalizmu. Było to coś w rodzaju indoktrynacji, która miała przekonać nas, przyszłych inżynierów, o wyższości gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. I była wstępem do najważniejszego przedmiotu na drugim semestrze, którym była ekonomia polityczna kapitalizmu, która z kolei miała pokazać błędy gospodarki kapitalistycznej i ogólnie ją zohydzić. Wiekopomnym odkryciem był już sam fakt, że nie istnieje jedna dyscyplina naukowa o nazwie: ekonomia, ale dwie – przeciwstawne i sprzeczne ze sobą. Oczywiście jedna słuszna, a druga niesłuszna. Wykłady z tych przedmiotów prowadzili utytułowani naukowcy, którzy swoje profesorskie szlify zdobywali na uniwersytetach w Związku Sowieckim, a później w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu Leninizmu przy Komitecie Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR). Partia, chociaż nazywała siebie awangardą klasy robotniczej, wielką wagę przykładała do tego, żeby prymitywna propaganda posiadała pozory naukowości. Dlatego naukowcy (a szerzej: intelektualiści), którzy popierali linię Partii i tworzyli jej zaplecze ideowe, byli bardzo przez nią hołubieni, hojnie nagradzani i wynoszeni na piedestał.

Te wspomnienia sprzed prawie półwiecza naszły mnie w związku przyjęciem przez Sejm ustawy powołującej do życia Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) z rocznym budżetem w wysokości 15 mln zł. Bardzo ciekawy był wówczas niewiarygodny pośpiech; cały proces legislacyjny trwał trzy dni, nie było żadnych konsultacji już nie to, że w środowisku naukowym, ale nawet pomiędzy poszczególnymi ministerstwami. Dość nietypowy jest też fakt, że Polski Instytut Ekonomiczny podlega bezpośrednio premierowi, a nie jakiemuś ministrowi branżowemu (np. rozwoju lub nauki i szkolnictwa wyższego). Instytut działa już ponad rok i z jego strony internetowej możemy się dowiedzieć, że jego jedyne cele to: dostarczanie analiz i ekspertyz do realizacji Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a także popularyzacja polskich badań naukowych z zakresu nauk ekonomicznych i społecznych w kraju oraz za granicą. Zaskakująco lakonicznie określone cele jak na poważną instytucję naukową działającą pod pieczą premiera i za publiczne pieniądze. W dodatku główny cel nawiązuje do tzw. planu Morawieckiego, który poniósł totalną klęskę i jest dzisiaj tematem tabu. PIE jest chyba jedyną instytucją rządową, która nie usunęła jeszcze Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, ze swoich komunikatów. Ale jeśliby usunęła, to co by jej zostało?

Moje porównanie PIE do PRL-owskiego Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu Leninizmu stanie się bardziej zrozumiałe jeśli przytoczę wypowiedź Eryka Łona – przedstawiciela radia Maryja w Radzie Polityki Pieniężnej, który jest prawdopodobnie ojcem idei powołania PIE i głównym autorem ustawy. Stwierdził on mianowicie: U podstaw kształcenia polskich ekonomistów powinna leżeć m. in. zasada lojalności wobec Polski a także budowa zdrowej nieufności do instytucji zagranicznych, co powinno budować potrzebę dyskrecji w przygotowaniu działań mających na celu repolonizację polskiej gospodarki. Zwracam szczególną uwagę na zdrową nieufność do instytucji zagranicznych, co jako żywo przypomina PRL-owską nieufność do państw i instytucji demokratycznego Zachodu. Zdrową, oczywiście 🙂

Gdy władza sama przestaje wierzyć w głoszone przez siebie hasła, potrzebuje wsparcia z zewnątrz. Początkowo wystarcza jej prymitywna propaganda głoszona przez klakierów ulokowanych w finansowanych przez siebie mediach. Ale na kolejnym etapie potrzebuje poważnych autorytetów, najlepiej z tytułami naukowymi. Ta potrzeba podpierania się opiniami utytułowanych osobistości jest pierwszym symptomem jej przyszłego upadku. I to jest wiadomość dobra. Natomiast wiadomość zła jest taka, że od chwili powołania Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu Leninizmu (1974) do upadku tamtego systemu minęło aż 15 lat, w czasie których ekonomia polityczna socjalizmu żyła i miała się dobrze. Choć z biegiem czasu – coraz gorzej, czego symbolem był fakt, że po 10 latach funkcjonowania połączono IPPML z Wyższą Szkołą Nauk Społecznych, tworząc Akademię Nauk Społecznych (wszystko przy KC PZPR). Nadziei na szybsze zmiany upatruję jednak w tym, że w dzisiejszym świecie wszystko dzieje się szybciej. O ile szybciej? Czas pokaże.

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

0 0 głosów
Ocena arykułu
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments