Księga zdziwień odc. 112
Księga zdziwień nie podejmuje zwykle tematów politycznych. Aczkolwiek tematy gospodarcze, które goszczą tu często, na ogół zahaczają trochę o politykę. Tym razem jednak temat jest ściśle polityczny, bowiem dotyczy zbliżających się wyborów prezydenckich, które – wszystko na to wskazuje – będą przeprowadzone według ordynacji wyborczej uchwalonej pośpiesznie, w ostatniej chwili i w sposób niezgodny z konstytucją. Będą zatem wyborami na niby, a wybrany w ich wyniku Andrzej Duda – nie będzie prezydentem lecz uzurpatorem. Zaraz, zaraz… skąd ta pewność, że wybrany zostanie Andrzej Duda? Stąd, że gdyby się zdarzyło, że wybrany zostanie ktoś inny, to wybory będą unieważnione – co do tego nie ma chyba żadnych wątpliwości! Co ciekawe – to ewentualne unieważnienie wyborów będzie jak najbardziej słuszne i nie do podważenia, bowiem prawnych przesłanek ich unieważnienia będzie aż nadto.
Dlatego bardzo mnie dziwi, że opozycja, a także większość komentatorów politycznych uważają, że wybory będą na serio. Czyli, że będą prawomocne, a ich wynik wiążący i że należy brać w nich udział (zarówno w sensie kandydowania jak i głosowania). Ze zdumieniem wysłuchałem wywiadu z Włodzimierzem Czarzastym w RMF24, w którym buńczucznie nawołuje on do głosowania w niby-wyborach i – jak to określa – pogonienia PiS i Dudy w cholerę. Czyli zakłada, że gdy większość z tych 20% wyborców, którzy prawdopodobnie wezmą udział w głosowaniu, zagłosuje na Roberta Biedronia lub kogokolwiek innego poza Andrzejem Dudą, to Robert Biedroń lub ten inny ktoś, zostanie prezydentem. Oczywiście – nie zostanie – bo w takiej sytuacji wybory będą unieważnione. Gdy większość uzyska Andrzej Duda, wybory zostaną zatwierdzone. Tej naiwnej wiary Czarzastego, Księga zdziwień nie mogła nie odnotować. Ale może jest w tym jakieś drugie dno i to co zaprezentował Włodzimierz Czarzasty nie jest jego naiwnością/krótkowzrocznością/głupotą (niepotrzebne skreślić), ale elementem jakiegoś misternego planu? Bardzo w to wątpię, ale jak będzie – czas pokaże.
Janie,
Polityka ma swoją logikę i ona nie zawsze podąża drogami ściśle prawnymi. Zwycięstwo nawet w unieważnionych wyborach to też zwycięstwo w powszechnym głosowaniu i wielki zastrzyk legitymizacji dla zwycięzcy oraz wielka delegitymizacja dla przegranego.
Nawet jeśli takie wybory zostaną unieważnione, to w każdych następnych szansa Dudy będzie jeszcze mniejsza. To będzie jak w boksie: niby walka została uznana za niebyłą z powodu błędów organizatorów, ale kto leżał na deskach po nokautującym ciosie ten leżał, a kto go zadał ten zadał. Ciężko jest się z tego podnieść.