Moda i styl: pytania i odpowiedzi vol.11
W ciągu 4 miesięcy jakie minęły od publikacji poprzedniego wpisu z cyklu Moda i styl: pytania i odpowiedzi, odpowiedziałem na wiele pytań czytelników. Zarówno tych zadawanych w komentarzach pod różnymi wpisami, jak i tych przysyłanych do mnie drogą mailową lub za pośrednictwem Facebooka. Do dzisiejszej publikacji wybrałem takie, których tematyka jest na tyle szeroka, że może zainteresować szersze grono. Ponieważ kilka pytań dotyczy marynarek dwurzędowych, dlatego na zdjęcie główne wpisu wybrałem zdjęcie zrobione przez Małgorzatę Adamską na Pitti Uomo dwa lata temu, na którym widzimy Fabio Attanasio w pięknej dwurzędowej marynarce uszytej z lnu, z szerokimi klapami ostrymi i obniżoną kozerką, z typowym układem guzików 6×2. Rozwiązaniem, na które warto zwrócić uwagę jest też pojedynczy guzik przy rękawie. To rzadko spotykany wariant, stosowany wyłącznie w marynarkach nieformalnych. Po tym wstępie zapraszam do lektury pytań czytelników i moich odpowiedzi.
Dzień dobry Panie Janie. Zwracam się z zapytaniem które nie wiedziałem gdzie skierować, mam nadzieję, że nie przysporzy to Panu problemu. Otóż przyszedł czas zakupu garnituru, głównie na wesela, ale także na obronę pracy dyplomowej itp. Mam jeden garnitur granatowy trzyczęściowy jednak dość „stary”. I tu moje pytanie: czy posiadanie granatowego garnituru dwurzędowego w celu zakładania go na wesela, obronę itp. – czyli jako takiego głównego – jest dobrym pomysłem? Czy nie jest on zbyt formalny? Dawid.
Garnitur dwurzędowy nie jest bardziej formalny od jednorzędowego, ale jest postrzegany jako trochę niezwykły (a może też jako bardziej odświętny). Posiadacz takiego garnituru musi przywyknąć, że będzie przyciągał uwagę. A nawet prowokował jakieś głupie pytania typu: „coś się tak wystroił?”. Jeśli jest Pan w stanie to wszystko wziąć na klatę, a jednocześnie podobają się Panu dwurzędówki, to nie ma co się zastanawiać. Musi Pan tylko wziąć pod uwagę, że marynarka dwurzędowa jest idealna w sytuacjach gdy się stoi lub chodzi (jeśli na obronie pracy dyplomowej przedstawia się prezentację na stojąco – to dwurzędówka jest strzałem w dziesiątkę), natomiast nieco kłopotliwa w sytuacjach, gdy się głównie siedzi, szczególnie w głębokim fotelu lub na kanapie. Dodam, że ja uwielbiam garnitury i marynarki dwurzędowe i mam ich zdecydowanie więcej niż jednorzędowych.
Wiem, że dwurzędowe marynarki nie są bardziej formalne od jednorzędowych, ale czy można nosić pod nimi koszule bez krawata lub muszki? Czy może dwurzędówka wymaga jednak pełniejszej formalności i trudniej użyć jej do luźniejszych stylizacji? Stach.
Nie ma przeszkód, żeby potraktować dwurzędówkę w sposób mniej formalny i nie zakładać do niej krawata. W Europie Zachodniej jest to dość rozpowszechnione, a jakby tego było mało, to widuje się często mężczyzn paradujących w rozpiętych marynarkach dwurzędowych. O ile niezakładanie krawata mogę jeszcze zaakceptować, o tyle chodzenie w rozpiętej marynarce uważam za duży błąd. I nie tyle chodzi tu o zasady (chociaż o nie też), ile o problemy z estetyką. Poły zapiętej marynarki dwurzędowej zachodzą na siebie i wtedy cała marynarka wygląda harmonijnie i dostojnie. Jeśli się je rozepnie i pozwoli im zwisać po bokach – wygląda to okropnie!
Janie, frapują mnie dwie kwestie. Na początku XX wieku noszono (co mi się bardzo podoba) krawat do łamanego kołnierzyka oraz do kołnierzyka cesarskiego. Zakładano do tego garnitur (czasem w żywszych kolorach czy nawet w nienachalny wzór), ale czasem na filmach czy ilustracjach widuje się takie kołnierzyki z krawatem zakładane do strollera (do którego wg większości źródeł najodpowiedniejszy jest kołnierz wykładany) oraz garniturów z kontrastową kamizelką. Druga sprawa – filmowy Poirot (grany przez D. Sucheta) praktycznie zawsze do garniturów (i tych formalniejszych, i bardziej sportowych) i do kołnierzyka cesarskiego zakłada nieformalne, wzorzyste muchy. Jak to oceniasz pod względem zachowania reguł? Czy można takie muchy uznać za odpowiednik krawata? Wiadomo, że formalne muchy są nie na miejscu do kołnierzyka cesarskiego/łamanego (bardzo podobnych pod względem wyglądu i poziomu formalności) – ale czy nieformalne muchy można uznać za swoisty odpowiednik krawata w tym kontekście? Słowem: czy Poirot łamie tu (zakładam, że świadomie, po dandysowsku) zasady? Mirek.
Muszę zacząć od tego, że nie czuję się ekspertem w kwestii historii mody męskiej. Często sam mam z tym problemy i wtedy sięgam do różnych źródeł. Jeśli znajduję informacje sprzeczne ze sobą (co zdarza się nagminnie) to informuję moich czytelników, że można się spotkać z różnymi opiniami. Staram się wtedy nie rozstrzygać sprawy jednoznacznie – podając różne wersje. Trudno jest także o jednoznaczną opinię w sprawach, które poruszyłeś. Aczkolwiek według mojej wiedzy, założenie koszuli z łamanym kołnierzykiem (frakowej) do strollera nie jest błędem, a nie znajduje zastosowania, bo po prostu wyszło z użycia. Podobnie jak zakładanie muszki do tegoż strollera – niegdyś się zdarzało, dziś już raczej nie. To zresztą rozważania li-tylko teoretyczne bowiem sam stroller też w zasadzie wyszedł z użycia. Jeśli chodzi o drugie pytanie to trzeba pamiętać, że Herkules Poirot to postać fikcyjna i sposób jego ubierania się, to kreacja nie tyle bohatera, co reżyserów i kostiumografów filmów i serialu (i oczywiście samej Agaty Christie – choć chyba w mniejszym stopniu). Rzeczywiście Poirot kreowany przez Davida Sucheta prawie zawsze nosi muszkę, ale nie do kołnierzyka cesarskiego ani frakowego, lecz do motylkowego. Myślę, że w tym tkwi właśnie istota sprawy: dandys Poirot ma własny styl, nieobce jest mu łamanie zasad, ale pewnych granic nie przekracza. A kołnierzyk motylkowy – jako mniej formalny od cesarskiego czy frakowego – jest tu w sam raz. Można się o tym przekonać m.in. tutaj i tutaj.
Przy okazji ciekawego tematu jaki poruszyłeś dodam jeszcze, że często można się spotkać z twierdzeniem różnych osób zajmujących się modą męską, że wszystko co w ubiorze było właściwe kiedyś, jest też właściwe dzisiaj. Nie w pełni się z tym zgadzam, gdyż uważam, że niektóre rzeczy wyszły po prostu z użycia i ich założenie dzisiaj byłoby groteskowe. Poza tym niektóre modowe eksperymenty z przeszłości były po prostu nieudane i powrót do nich dzisiaj, uznałbym za poważny błąd (np. całkowicie biały smoking sprzed epoki edwardiańskiej, kraciaste marynarki smokingowe z lat 50-tych XX wieku i wiele innych). Dlatego np. twierdzę, że dziś zakładanie koszuli z łamanym kołnierzykiem frakowym do zwykłego garnituru, jest błędem. Nota bene powszechnie popełnianym przez uczestników studniówek oraz panów młodych. Przyznaję, że miałbym trochę wątpliwości gdyby ktoś założył dziś taką koszulę do zwykłego garnituru, ale do niej – nie muszkę lecz krawat 🙂 Takie przypadki jednak się nie zdarzają.
Panie Janie, chciałbym Pana prosić o radę. Mam 17 lat, bardzo mnie interesuje temat męskiej elegancji, a moi rodzice, którzy mają dość przeciętne zarobki, twierdzą, że z ubrań typu garnitur szybko wyrosnę, więc nie trzeba tak inwestować. Często sam dokładam ze swoich pieniędzy, ale mam dopiero 17 lat, o czym wspomniałem wyżej. Zastanawiam się nad zakupem jedwabnej muchy i krawata. Obecnie posiadam dwa krawaty i jedną muchę – poliestrowe niestety. Czy z racji mniejszego budżetu mogę, Pańskim zdaniem, zaufać sprzedawcom na Allegro? Czy można ufać, że to naprawdę są krawaty/muchy z jedwabiu, nawet te tańsze? A tak przy okazji: jaki poleciłby Pan płaszcz na jesień dla nastolatka (taki niezbyt drogi)? Kacper.
Myślę, że nie da się sprzedawców na Allegro wrzucić do jednego worka. Część podaje zapewne rzetelne informacje, ale część – nie. Obejrzałem kilka ofert i mam wrażenie, że rzeczywiście były to jedwabie, tylko w jednym przypadku miałem wątpliwości. Są jednak niedrogie sklepy z męskimi dodatkami, np. EM Men’s Accesories. Większość muszek i krawatów jest tam z mikrofibry, ale są też jedwabne – warto sprawdzić. Polecam też sklep Jedwab Polski Milanówek, gdzie można kupić niedrogie krawaty. Przy kupowaniu warto zwrócić uwagę na szerokość. Najlepiej jeśli będzie to 8 cm lub więcej. Jeśli będzie mniej niż 7 cm – to odradzam taki krawat.
Wzrost człowieka powiększa się aż do osiągnięcia wieku 21 lat, ale od pewnego momentu ten przyrost jest już bardzo niewielki, zatem ryzyko “wyrośnięcia” z zakupionych ubrań jest niewielkie. Kłopot w tym, że ów moment spowolnienia wzrostu jest różny u różnych ludzi. Myślę, że dobrym momentem do zakupu pierwszego garnituru, który będzie później służył przez kolejne lata, jest studniówka. Jeśli Twoja studniówka wypada w roku 2021 to koniecznie przeczytaj mój wpis o ubiorach studniówkowych, który opublikuję w listopadzie 2020 r. Podam tam namiary sklepu gdzie będą dostępne garnitury przeze mnie zaprojektowane, w bardzo przystępnych cenach.
Płaszcz na jesień może być zarówno wełniany (dyplomatka, ulster, budrysówka, bosmanka), jak i bawełniany (trencz, prochowiec). Myślę, że dla nastolatka najlepsze byłyby budrysówka lub bosmanka. Nie ma dobrej recepty na kupienie płaszcza dobrego (ładnego i z naturalnych tkanin) i taniego. Trzeba polować na przeceny, a te najłatwiej trafić w dużych sieciówkach takich jak Vistula, Bytom, Lancerto. Warto też sprawdzić Pako Lorente – ale tylko ofertę płaszczy, w żadnym razie garniturów. Bardzo ładne bosmanki w cenach 399 zł i 499 zł wypatrzyłem kiedyś w Bytomiu (zdjęcie poniżej), ale w chwili piania tego wpisu nie ma ich w ofercie. Trzeba sprawdzać.
Podczas lektury wpisu o kołnierzykach koszuli naszła mnie pewna refleksja. Otóż spotkałem się kilkakrotnie ze stanowiskiem, że koszula z kołnierzykiem łamanym (frakowym) nie może być stosowana z czarną muchą, co mnie przekonuje, gdyż ten czarny pasek na kołnierzyku wygląda tak sobie. Pan dopuszcza stosowanie takiego połączenia do smokingu, ale już nie do garnituru. Takie opinie też są spotykane. I tu pojawia się mój problem. Czy istnieje gdzieś skodyfikowany zbiór zasad dotyczących klasycznego męskiego ubioru, coś co można byłoby określić “biblią” klasycznego stroju? Zdaję sobie sprawę, że dres code się zmienia, ale czy są chociaż próby uchwycenia jakiegoś kanonu uznawane za normatywne? Myślałem o protokole dyplomatycznym, ale nie znalazłam odpowiedzi. Hormizdas.
Problem zasad dreskodu pojawia się w wielu publikacjach: książkach, artykułach w magazynach o modzie, portalach i blogach. Żadna publikacja nie omawia wszystkich reguł, ale są takie, które sporo kwestii rozstrzygają. Poleciłbym: „Gentleman. Moda ponadczasowa” Bernharda Roetzela oraz „Rzeczowo o modzie męskiej” Michała Kędziory. Trzeba jednak pamiętać, że te wszystkie zasady, to przecież tylko opinie i jak to opinie są skażone pewną dozą subiektywizmu. Jeśli opinie są podzielane przez wiele osób wypowiadających się na dany temat, oraz jeśli są formułowane przez osoby cieszące się autorytetem, to zaczynają przybierać formę zasad. Nie są to jednak zasady niewzruszone i podlegają ciągłym zmianom.
Ja prezentuję stanowisko konserwatywne wychodząc z założenia, że jeśli jakieś rozwiązanie sprawdziło się przez wiele lat, to nie ma potrzeby go zmieniać Wystarczy przywołać przysłowie: lepsze jest wrogiem dobrego. Ale świat mody żyje zmianami, więc i zasady będą zapewne ewoluować. Pojawią się nowe książki, nowe publikacje, nowe blogi, które będą ujmowały te sprawy inaczej. Dziś najwyraźniejszy wiatr zmian widać w kwestii smokingów, które coraz bardziej upodabniają się do zwykłych garniturów. Moim zdaniem jest to bez sensu, bowiem istotą smokingu jest właśnie jego odmienność i wyjątkowość. Po co tę wyjątkowość gubić? Jednak prawdopodobnie tego trendu nie da się już zatrzymać, ale ja będę mimo wszystko stał na straży klasycznych zasad. Choć muszę przyznać, że czuję się w tym nieco osamotniony. Szczególnie od czasu, gdy na jednym z popularnych i opiniotwórczych blogów przeczytałem, że czarne monki do smokingu są OK 🙂
Pytanie, które chciałbym Panu zadać jest krótkie jednak bardzo mnie intryguje. W blogu i na Instagramie prezentuje Pan stylizacje w różnym stylu i o różnym stopniu formalności. Jednak w żadnej Pana stylizacji, chyba, że coś przeoczyłem, nie znalazłem kompozycji gdzie do marynarki dobiera Pan sam szalik. Mówię oczywiście o zestawach bez kurtki/płaszcza. Czy nie lubi Pan takiego połączenia? Co Pan o nim sądzi? Oczywiście wtedy koszula nie ma krawata tylko jest rozpięta pod szyją.
Nie mam nic przeciwko szalikom, jako dodatkowym elementom ozdobnym w wiosenno-letnich stylizacjach, ale sam ich rzeczywiście nie używam. Jakoś nie miałem nigdy takich zapędów, ale inna rzecz, że ja prawie zawsze noszę krawat lub muszkę. A łączenie tych dwóch elementów – choć nie jest zabronione – jakoś mi nie pasuje.
Jak sobie przypominam, to wśród moich znajomych z Pitti Uomo, jedynie Fadi Koteiche z Libanu zwykł sięgać do takich rozwiązań. Wygląda to całkiem intrygująco, zaś Fadi jest jednym z najchętniej fotografowanych bywalców Pitti Uomo. Gdybym ja miał się tak ubrać, czułbym się nieswojo. Szczegolnie gdybym miał zostawić trzy odpięte guziki koszuli 🙂
Mam takie pytanie. W sierpniu jest mój ślub i wesele. Wymarzyłem sobie ciemno granatowy garnitur z ładnymi szerszymi klapami – znalazłem. Chciałem dobrać do niego kamizelkę dwurzędowa szarą w delikatną kratę księcia Walii – również znalazłem. Problem jest tylko taki, że spodnie od garnituru mają wszyte szlufki, więc w grę wchodzi pasek. Pytanie: czy będzie to wbrew etykiecie i w bardzo złym guście, jeśli połączę kamizelkę z paskiem? (oczywiście czarnym, z jak najmniej odstającą klamrą). Czy taka forma jest dopuszczalna? Pozdrawiam serdecznie Adam.
To nie jest wielki problem jeśli stosuje się i kamizelkę, i pasek do spodni równocześnie. Jest to niewskazane, ale nie jest zabronione, a już w żadnym wypadku nie jest faux pas. Poza tym, jeśli kamizelka ma prawidłowy rozmiar, to zasłoni klamrę paska i sam pasek. Kwestia wypychania kamizelki przez klamrę pozostanie aktualna, ale można przejść nad nią do porządku. Ja bym jednak radził zastosować szelki – takie zwykłe na żabki. I to nie tyle ze względu na kamizelkę, ile ze względu na zapewnienie spodniom właściwego położenia – niezależnie od sytuacji. Spodnie na pasku zawsze się obsuną (szczególnie w ferworze weselnej zabawy) i zrobią się za długie oraz będą nieładnie leżeć wskutek nieoptymalnego położenia gurtu. Spodnie na szelkach zawsze wrócą do swojego optymalnego położenia. Ale warunkiem jest, żeby nie były za ciasne w pasie i w biodrach. Szelki na guziki i spodnie bez szlufek to jest szczyt stylowości, ale spodnie ze szlufkami i szelki na żabki nie są niczym zdrożnym. A na pewno lepszym niż pasek.
Mam do Pana 2 pytania: mianowicie kupiłem w okazyjnej cenie garnitur Phoenix z flaneli MiMe i chciałbym nosić go wraz z szelkami. I tu pojawia się pytanie czy jest to dobry pomysł (przymykając oko na wszyte szlufki) biorąc pod uwagę niezbyt wysoki stan spodni. Jeżeli tak, to drugie pytanie dotyczy wszycia guzików do szelek – jak to zrobić by nie zepsuć spodni? Czy zrobić to samemu czy może oddać je do krawca? Nie ukrywam że byłbym zadowolony z samodzielnego wykonania tej operacji, jednak nie wiem jak się za nią zabrać. Dziękuję i przesyłam pozdrowienia ze słonecznego Gdańska, Mariusz.
Szelki zawsze tylko poprawiają sytuację, niezależnie od tego czy spodnie mają szlufki czy nie, lub czy mają wysoki stan czy niski. Można nosić szelki na guziki (bardziej stylowe) lub na żabki. Jeśli są szlufki, to bardziej pasują szelki na żabki, jeśli nie ma szlufek – to idealne są szelki na guziki. Samodzielne wyprucie szlufek jest prostą operacją i każdy może to zrobić, ale wtedy już nie da się wrócić do paska i będzie się zdanym na szelki. Więc taką operację trzeba przemyśleć. Przyszycie guzików też jest bardzo łatwe i byłoby trochę zawstydzające udawanie się z tym do krawca/krawcowej. Szczegółowo pisałem o tym we wpisie: Jak przystosować do szelek typowe spodnie garniturowe.
Mam pytanie odnośnie ubioru do teatru/filharmonii. Chodzi mi o garnitur (granatowy bądź szary) ewentualnie zestaw koordynowany. Co Pan sądzi o założeniu muchy na takie wyjście? Może jednak krawat jest bardziej odpowiedni? Na razie chodzę w krawatach… Ale powoli szykuję się do zakupu muchy; tylko jakiej? Oto jest pytanie! Co Pan sądzi o muchach, które znalazłem w sklepie internetowym Vistuli? Grzegorz.
Dzielę muszki na dwie grupy: formalne i każualowe. Te pierwsze to muszki do smokingu; jedwabne – czarne lub granatowe (stosownie do koloru klap marynarki smokingowej). Te drugie to muszki kolorowe i wzorzyste z różnych tkanin – do garniturów dziennych, zestawów koordynowanych lub każualowych, a nawet do luźnych stylizacji bez marynarki. Pomiędzy nimi jest luka obejmujące garnitury wieczorowe i biznesowe. I właśnie do takich garniturów muszki nie bardzo pasują. Nie jest błędem ich użycie w takiej konfiguracji, ale jest to trochę udawanie smokingu, bez smokingu. Naturalnym partnerem do garniturów wieczorowych i biznesowych, jest krawat.
Natomiast jeśli wybierze się Pan do teatru lub filharmonii w garniturze w jasnym kolorze lub w zestawie koordynowanym, to muszka nie będzie złym rozwiązaniem, ale sugerowałbym muszkę nieco bardziej odformalizowaną – np. posiadającą jakiś wzór lub odważniejszy kolor. Obie wybrane przez Pana muszki są OK, ale ja bym postawił na coś takiego:
Dziękują za wpis na temat ubioru pana młodego – już teraz wiem na co zwrócić uwagę jak będę pomagać przy wyborze stroju ukochanego na nasz ślub. Stawiamy na jasnoszary frak z kamizelką również szarą choć z innego materiału. Ciekawa jestem czy może planuje Pan wpis na temat fraka? Monika.
Na temat fraka nie planuję wpisu, gdyż ubiór ten wyszedł niemal zupełnie z użycia. Wyjątki to oficjalne wizyty u króla/królowej oraz gale noblowskie. No i oczywiście to także ubiór muzyków i dyrygentów orkiestr symfonicznych, ale tylko pod warunkiem, że koncert odbywa się wieczorem (np. podczas słynnego noworocznego, porannego koncertu w Operze Wiedeńskiej, muzycy mają na sobie żakiety). Bo trzeba wiedzieć, że frak – podobnie jak mniej formalny smoking – to stroje wyłącznie wieczorowe i nie nadają się do zastosowania dziennego. Dziennym odpowiednikiem fraka jest żakiet, który jest m.in. strojem pana młodego i gości na ślubach koronowanych głów i arystokracji w Europie Zachodniej. Natomiast jeśli chodzi o frak to warto wiedzieć, że występuje on wyłącznie w kolorach: czarnym lub (bardzo rzadko) granatowym i ma zawsze białą kamizelkę i białą muszkę. Żakiet składa się z marynarki żakietowej (może być czarna, ale częściej bywa szara – np. na ślubach), spodni sztuczkowych (w paski) i kamizelki w kolorze pastelowym. Jeśli marynarka, spodnie i kamizelka są w tym samym kolorze, to mamy do czynienia nie z żakietem, lecz z garniturem żakietowym. Jest on mniej formalny od żakietu, ale na ślub jest dopuszczalny. Kombinacja: marynarka żakietowa i spodnie w kolorze szarym, a do tego kamizelka w innym – jest błędem. Do fraka zakłada się białą muszkę, a do żakietu i garnituru żakietowego – krawat, który może być w różnym kolorze; najczęściej bywa srebrny. Do fraka zakłada się koszulę frakową białą, z pojedynczymi mankietami na spinki i kołnierzykiem cesarskim lub łamanym. Do żakietu zakłada się koszulę białą lub chesterfield z podwójnymi mankietami na spinki i zwykłym wykładanym kołnierzykiem.
Pewien temat bardzo mnie intryguje i chciałbym się zapytać co Pan o tym sądzi. Interesując się modą męską natrafiłem na pojęcie nonszalancji w modzie męskiej zwanej sprezzaturą – mam nadzieję, że dobrze to napisałem 🙂 Widziałem na zdjęciach wiele jej przejawów ale trzy szczególnie utkwiły mi w pamięci i zastanawiam się czy też są przejawem sprezzatury czy już raczej niechlujstwa. Przykłady:
1) koszula z kołnierzykiem typu pin collar jest tak pomyślana ażeby nosić do niej krawat. A co w przypadku, gdy mężczyzna nosi samą szpilkę ale bez krawata?
2) koszula do garnituru zapinana na ostatni guzik pod szyją ale bez krawata?
3) i wreszcie garnitur letni gdzie spodnie są krótkie a nie długie – może to zbyt daleko idący pogląd, ale dla mnie wygląda to bardzo niemęsko.
Temat sprezzatury często pojawia się w moim blogu. Chyba najbardziej wnikliwie zająłem się nim we wpisie Sprezzatura, w którym zrelacjonowałem moją rozmowę na ten temat z Linem Ieluzzim i Giampaolem Alliatą.
Sprezzatura nie polega na łamaniu zasad (jak sądzą niektórzy), zaś granica pomiędzy nią a dziwactwem, niechlujstwem czy nawet brakiem kultury jest trudna do zdefiniowania. W dużej mierze rzecz polega na wyczuciu a przykłady, które Pan podał raczej sytuują się poza wspomnianą granicą. Ale dużo zależy też od kontekstu. Np. zegarek noszony przez Gianniego Agnellego na mankiecie koszuli jest niewątpliwym przejawem sprezzatury, co nie znaczy, że tak noszony zegarek dziś, przez młodego adepta elegancji – nie będzie wyglądał groteskowo.
Chciałbym zasięgnąć Pana opinii na temat tego garnituru z Bytomia (załączam zdjęcie). Miałby to być mój pierwszy garnitur dwurzędowy. Wydaje mi się że ma dość dobry krój. Pozdrawiam serdecznie Rafał.
Na oko garnitur prezentuje się bardzo dobrze; klapy są ładne, a to najważniejsze w garniturze dwurzędowym. Nogawki spodni są dość szerokie jak na dzisiejsze standardy (20,5 cm) – moim zdaniem to plus, ale trzeba się przyzwyczaić. Przede wszystkim garnitur trzeba przymierzyć i wtedy można będzie wyrokować. Prawdopodobnie warto będzie kupić garnitur na wzrost nieco większy i skrócić rękawy. Wtedy marynarka będzie miała właściwą długość. Ale to tylko moje przypuszczenie. W każdym razie przy nieco szerszych spodniach, nie można dopuścić do tego, żeby marynarka była przykrótka.
Ostatnio oglądam sporo starych filmów amerykańskich z lat 40-50tych. To niesamowite jacy tam wszyscy eleganccy byli. Nawet zbiry w nienagannych marynarkach. I często właśnie w dwurzędowych. Ciekawy jestem Pana zdania na temat kierunku w jakim pójdzie moda męska: czy klasyczna elegancja nie pójdzie w całkowitą odstawkę?
Ostatnio znalazłem całkiem ładną (tak mi się wydaje) marynarkę dwurzędową z nowej kolekcji Bytomia. I ciekawi mnie Pana opinia na jej temat. Wątpliwości mam przede wszystkim co do obszycia butonierki – czy jest ono OK? Jeśli miałby Pan czas na zaopiniowanie tej marynarki, czy warto ją kupić, byłbym bardzo wdzięczny. Grzegorz.
Myślę, że w modzie męskiej utrzymane zostaną dwa kierunki obecne i dzisiaj: coraz dalej posuniętej każualizacji stroju oraz zaniku zwyczaju przebierania się. To drugie znaczy tyle, że ubiór (każualowy lub wręcz sportowy) założony rano będzie służył i do pracy, i na popołudniowe spotkanie (także na ewentualną randkę), i na wieczorną galę lub przyjęcie – jeśli takie się tego dnia trafią. Enklawa elegancji oczywiście pozostanie i może nawet ulegnie poszerzeniu, ale jednak będzie małą niszą wśród powszechnego lekceważenia sprawy ubioru.
W podlinkowanej marynarce rażą mnie wąskie klapy i mam podejrzenia co do złych proporcji (to można będzie stwierdzić dopiero po założeniu jej na siebie), natomiast obrębienie butonierki jest OK. Brak jest natomiast butonierki w drugiej klapie, ale to jest typowe dla marynarek dwurzędowych od producentów nastawionych na masowego odbiorcę. Dwie butonierki w dwurzędówkach stały się obecnie takim wyróżnikiem ekskluzywności jakim kiedyś były rozpinane guziki przy rękawach.
Obserwuję Pana blog jak i konto na Instagramie i staram się stosować do Pana porad i sugestii. Mam w związku z tym jeszcze jedno pytanie które dotyczy koszuli z kołnierzykiem pin collar. Jestem nią zafascynowany, natomiast nigdy nie widziałem żeby ktoś w moim otoczeniu ją nosił. Moje pytanie jest dosyć proste. Czy nosić? Kiedy? I gdzie znaleźć odpowiednią koszulę? Pozdrawiam serdecznie. Błażej.
Można taką koszulę nosić właściwie w każdej sytuacji gdy zakłada się krawat, z wyjątkiem okazji najbardziej formalnych (koszula ze szpilką ma obniżoną formalność). Ale zdarza się, że panowie młodzi zakładają taką koszulę na ślub, zaś maturzyści na studniówkę. Teoretycznie to błąd, ale można przejść nad nim do porządku, zaś założenie takiej koszuli na pewno wywołuje podziw otoczenia.
Zachęcam do wyzbycia się oporów i spróbowania. Problemem może być natomiast cena, bowiem koszule z kołnierzykiem na szpilkę są droższe od tych zwykłych. Raz, że takie koszule są droższe w produkcji (sama szpilka musi trochę kosztować), a dwa, że nie występują na ogół u tanich, masowych producentów. A np. w Poszetka.com taka koszula kosztuje 349 zł, w Zack Roman 429 zł.
Można też kupić samą szpilkę (lub ozdobną agrafkę) i przekłuć kołnierzyk typu kent zwykłej koszuli (ale kołnierzyk musi mieć odpowiednio długie wyłogi, bo inaczej nie wygląda dobrze). Jednak ten sposób ma krótkie nogi, bowiem przedziurawiony kołnierzyk zacznie się strzępić po pierwszym praniu i koszula będzie do wyrzucenia.
Piszę do Pana jako speca od kapeluszy. Czy Pana zdaniem lepszym wyborem będzie kapelusz z rondem zakończonym surowo, czy obszytym? Ciekawi mnie również czy lepszy jest potnik skórzany czy bawełniany? Piotrek.
Nie ma prostej odpowiedzi na te pytania – bo bywa różnie. Z trzech sposobów wykończenia ronda kapelusza filcowego – obcięcie, obrębienie, obszycie – dwa pierwsze stosuje się przeważnie w trilby i fedorach, trzecie w homburgach, melonikach i cylindrach. W fedorach z sierści króliczej najlepiej wygląda rondo obcięte. Obrębienie lub obszycie stosuje się wtedy, gdy filc jest niższej jakości. Trzeba pamiętać, że obszycie ronda fedory zmienia trochę jej charakter, zbliżając ją do kapeluszy bardziej formalnych. I właśnie homburgi, meloniki i cylindry trudno sobie nawet wyobrazić z rondem nieobszytym.
Potnik zależy od rodzaju kapelusza. W kapeluszach filcowych dobrze się sprawdza zarówno potnik skórzany jak i bawełniany. Bywają też potniki z tkanin syntetycznych (technicznych), które też warto brać pod uwagę. W kapeluszach letnich, potnik skórzany nie sprawdza się zupełnie. Z moich doświadczeń z panamą wynika, że optymalna jest tkanina techniczna, która odprowadza wilgoć na zewnątrz. Ja wiem, że każdy domorosły dandys zatrzęsie się z oburzenia na wzmiankę o poliestrowym potniku. A ja mam taki w mojej panamie Montechristi i bardzo sobie chwalę. W innych panamach (niższej klasy) mam potniki bawełniane i nie są one złe, ale ten z tkaniny technicznej jest najlepszy.
Podczas szperania w elementach męskiego ubioru moją uwagę przykuły dość specyficzne twory, zwane musznikami. Początkowo wydawało mi się, że jest to jakiś dziwny rodzaj krawatu, lecz po głębszej analizie doszedłem do wniosku, że jest to bardziej fular, aniżeli krawat. Co jeszcze zauważyłem, że do niedawna musznik był powszechnie stosowany jako element stroju ślubnego (zwłaszcza na ścianie wschodniej, skąd pochodzę; przeglądając zdjęcia ze ślubów znajomych lub członków rodziny, często napotykałem muszniki). W związku z tym mam do Ciebie pytanie, co o nich sądzisz? Czy uważasz, że to kicz i groteska, czy jest to dopuszczalne i nie świadczy o złym guście? Ja osobiście uważam to pierwsze; musznik wywarł na mnie wrażenie podobne jak krawat z błyszczącej mikrofibry (ohyda!). Co jeszcze ciekawsze, widziałem również musznik w zestawieniu z kamizelką o takiej samej strukturze, co dla mnie było wyjątkowo brzydkie. Jeszcze jakoś by się broniło, gdyby kamizelka lub fular miały inny kolor lub wzór. Sebastian.
Musznik ma swoje miejsce w dawnych strojach męskich (jego tradycja sięga XVII wieku) – więc według zasady, że wszystko co było właściwe kiedyś jest właściwe i dzisiaj – może być stosowany. Jednak przez tzw. modę ślubną został tak wynaturzony (błyszczące, mikrofibrowe muszniki na gumce), że dziś robi fatalne wrażenie. Ja uważam, że trzeba go uznać za element, który całkowicie wyszedł z użycia (jak np. surdut) i nie wracać do niego. A już w żadnym wypadku w wynaturzonej i infantylnej formie. A o firmach działających pod hasłem: „moda ślubna” – trzeba jak najszybciej zapomnieć.
Jeśli chodzi o płaszcz, to z własnego doświadczenia mogę polecić trencz ombre: https://ombre.pl/product-pol-12813-Plaszcz-meski-wiosenny-C346-czarny.html
Z pewnością nie jest tak ciepły, jak polecana przez Pana Jana bosmanka, ale byłem zaskoczony jakością. Płaszcz bawełniany, w całkiem klasycznym kroju, nieźle ocieplony jak na trencz i za naprawdę przystępną cenę. Nie wiem tylko jak Pan Jan oceniłby wygląd tego płaszcza 🙂
Cena robi wrażenie! Wygląd trochę mniej 😉
Jak zwykle dowcipnie 😉 A czy można prosić o wskazanie wag płaszcza? Na przyszłość będę baczniej zwracał na nie uwagę 🙂
Ma nieudane proporcje: jest za krótki i za wysoko zapinany, a rękawy są dużo za długie (i nie da się ich skrócić). Tkanina jest tandetna (w tej cenie nie mogła być inna), podobnie guziki. Zaletą jest to, że bez wątpienia jest to trencz, dzisiaj niezbyt często widywany.
Bardzo dziękuję!