W łonie ekipy rządzącej trwa właśnie ostry spór o tzw. ustawę Bezkarność+. Podobno na uchwaleniu tej ustawy bardzo zależy premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, który boi się odpowiedzialności z zlecenie bez podstawy prawnej, przygotowań do wyborów kopertowych. Jak wiadomo na przygotowania te (głównie na druk kart wyborczych) wydano ponad 70 milionów złotych.
W całym zamieszaniu jakie ma miejsce wokół tej sprawy bardzo mnie dziwi jeden jej aspekt. Przecież prawo nie działa wstecz. Zatem nawet jeśli taka ustawa zostanie uchwalona to bezkarność nie będzie dotyczyć decyzji podjętych przed dniem jej wejścia w życie. Czyli ustawa nie będzie ochroną dla premiera Morawickiego za bezprawne decyzje związane z nieodbytymi wyborami, dla ministra Szumowskiego za wielokrotne przepłacenie za respiratory kupione od znajomego, ani dla wielu innych polityków za różne decyzje podjęte ze szkodą dla interesu publicznego.
Więc dziwi mnie bardzo, że wspomniany powyżej aspekt, nie jest głośno podkreślany przez opozycję czy przez prawnych ekspertów. Nie mam wątpliwości, że rządzący są przekonani, że owszem – prawo będzie działało wstecz i to co dziś uchwalą, rozgrzeszy ich z czynów popełnionych w przeszłości. Taki punkt widzenia zapewne podzieli zależna od nich prokuratura, ale czy także sądy? Pożyjemy – zobaczymy.
Zasada lex retro non agit nie obowiązuje bez ograniczeń i najszerzej stosowana jest w prawie karnym. Zgodnie jednak z art. 4 Kodeksu Karnego jeżeli w czasie orzekania obowiązuje ustawa nowa, stosuje się ustawę względniejszą dla sprawcy. Warto podkreślić, że KK jest stosowany do innych ustaw przewidujących odpowiedzialność karną, chyba że ustawy te wyraźnie wyłączają ich zastosowanie (art. 116 kk). Krakowska szkoła przekonuje o braku kontratypów pozaustawowych (wyłączających karalność lub winę), pozostała część Polskich prawników…śmieje się pod nosem.
Jeżeli zaś chodzi o odpowiedzialność administracyjną (służbową), to zasada ta nie ma już tak silnego wydźwięku.
Kodeks cywilny z kolei wprowadza zasadę nieretroaktywności w art. 2, ale ustawa może przewidywać retroaktywność.
Podsumowując – kwestia mocy wstecznej prawa nie jest zero-jedynkowa. Jeszcze dodając do tego teorię prawa (m.in. zasady wykładni, filozoficzne definicje prawa), zasady i orzecznictwo konstytucyjne oraz odpowiedzialność przed TS, mamy naprawdę temat zawiły.
Czyli: pożyjemy, zobaczymy 😉
Dziękuję za ciekawe wyjaśnienia.