O charakterze koszuli (w tym o jej formalności) decydują w głównej mierze dwa elementy: kołnierzyk i mankiety. O kołnierzykach pisałem obszernie we wpisie Kołnierzyki koszuli: od cesarskiego do włoskiego. Dziś chcę się skupić na mankietach i tu sprawa jest prostsza, bowiem typów mankietów jest zdecydowanie mniej niż typów kołnierzyków. Jednak w obrębie jednego typu występują podtypy co powoduje, że temat staje się ciekawy i pojawia się pytanie w jakich okolicznościach poszczególne podtypy mają zastosowanie. O razu na wstępie wyjaśnię, że w większości przypadków podtyp mankietu jest zupełnie bez znaczenia, ale w jednym przypadku ma znaczenie fundamentalne.
Na zdjęciu głównym widzimy trzy typy mankietów (od prawej): pojedynczy zapinany na guzik, podwójny zapinany na spinkę (zwany francuskim) i podwójny zapinany na guziki (zwany koktajlowym, Jamesa Bonda lub dr No).
Mankiet pojedynczy zapinany na guzik jest najczęściej spotykany i stosuje się go w niemal wszystkich koszulach z wyjątkiem smokingowej i frakowej. Ale też w obrębie tego typu występuje największa różnorodność wynikająca z kształtu zakończenia mankietu oraz liczby zastosowanych guzików. Tę różnorodność częściowo pokazuje zdjęcie poniżej, na którym widzimy różne mankiety stosowane w koszulach Charles Tyrwhitt. Częściowo, bowiem widoczne tam mankiety mają różne kształty zakończenia ale wszystkie są dwuguzikowe – taka specyfika marki. Bo jednak częściej spotyka się mankiety jednoguzikowe. Ale zdarzają się także mankiety trzy- a nawet czteroguzikowe. Te pierwsze – ekstremalnie rzadko, te drugie – absolutnie wyjątkowo.
Tu muszę wyjaśnić, że pisząc o liczbie guzików mam na myśli guziki położone jeden nad drugim. Bo w mankietach jednoguzikowych też bardzo często są przyszyte dwa guziki. Są one jednak położone obok siebie (w odległości około 2 – 3 cm) i umożliwiają ciaśniejsze lub luźniejsze zapięcie mankietu. W koszulach dwu- i trzyguzikowych zwielokrotnienie pary/trójki guzików – nie zdarza się.
Mankiety na guziki są powszechnie stosowane w większości koszul a koszule w nie wyposażone nadają się do wszelkiego rodzaju garniturów, ale nie nadają się do fraka i smokingu – o czym dalej. Kształt zakończenia mankietu oraz liczba guzików są zupełnie bez znaczenia – przy wyborze kierować się należy własnym gustem. Spotkałem się wprawdzie z opinią, że im bardziej zaokrąglony jest mankiet tym koszula jest mniej formalna, ale jej nie podzielam.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że mankiety na spinki podnoszą formalność koszuli. M.in. z tego powodu mankiety takie występują najczęściej w koszulach białych. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w mankiety na spinki były wyposażone koszule kolorowe: gładkie lub w paski, a nawet w kratę lub we wzór drukowany. Dość często się zdarza, że mankiety francuskie spotyka się w koszulach winchester – czyli kolorowych z białym kołnierzykiem i mankietami.
Koszule z mankietami francuskimi znajdują zastosowanie w stylizacjach na specjalne okazje (takie jak np. ślub) a także są obowiązkowym wyposażeniem koszul smokingowych. Warto jednak wiedzieć, że mankiety na spinki mogą być dwojakiego rodzaju: pojedyncze lub podwójne. Przeważnie mamy do czynienia z podwójnymi, gdzie mankiet jest wywijany a spinka przechodzi przez cztery warstwy mankietu. Pojedyncze mankiety na spinki spotyka się rzadko bo w zasadzie stosuje się je wyłącznie w koszulach do fraka. Taka koszula frakowa ma obowiązkowo kołnierzyk łamany (wing collar) i często jest uszyta z piki – czyli bawełny tkanej w bardzo specyficzny sposób; posiadającej nie płaską i gładką, lecz przestrzenną fakturę. Pisałem o tym we wpisie: Koszule: garniturowa, smokingowa, frakowa. Skąd tak powszechne mylenie konwencji?
Pisząc o mankietach na spinki muszę poruszyć jeszcze jeden aspekt, z którego mało kto zdaje sobie sprawę, a który może być powodem istnych utrapień. Chodzi o to, że szerokość takich mankietów bywa niekiedy większa od szerokości rękawów marynarki co powoduje, że rękaw blokuje się na mankiecie i wymaga nieustannego poprawiania. Ci którzy zetknęli się z tym problemem wiedzą jak bardzo irytujący potrafi on być.
Jak jest przyczyna tego stanu rzeczy? Otóż standard szerokości mankietów został ustalony bardzo dawno temu i w zasadzie wszyscy producenci koszul się go trzymają. Warto tu dodać, że szerokość mankietu jest zmienna i uzależniona od rozmiaru kołnierzyka: im większy rozmiar kołnierzyka tym szerszy mankiet. I wszystko byłoby OK gdyby nie fakt, że około 10 lat temu nastała moda na kusość, która trwa do dziś. W ramach tej mody rękawy marynarek uległy znacznemu zwężeniu, ale nikt nie wpadł na to, żeby w ślad za tym zwęzić mankiety koszul. No i mamy to co mamy. Na szczęście osoby noszące koszule z kołnierzykiem 36 – 38, raczej nie powinny mieć problemu ze zbyt szerokimi mankietami, ale już od rozmiaru 40 problem może się pojawić. Może – ale to nie znaczy, że musi. Bo trzeba pamiętać, że duży obwód szyi mają na ogół osoby o potężnej posturze, które noszą garnitury w rozmiarach od 56 wzwyż. A marynarki o takich rozmiarach mają też szersze rękawy. Tym niemniej problem blokowania się rękawa występuje dość często i w zasadzie nie ma jak przed nim uciec a jedynym pewnym rozwiązaniem jest uszycie koszuli na miarę, z odpowiednimi – indywidualnie dobranymi – mankietami. Jest też rozwiązanie pośrednie polegające na wymianie mankietów w kupionej w sklepie koszuli RTW. Ale znalezienie pracowni krawieckiej gotowej się tego podjąć nie będzie łatwe. Ja znam jedną taką w Warszawie: Tiestore.
Mankiety koktajlowe uważam za najbardziej stylowy rodzaj mankietów i swego czasu poświęciłem im nawet obszerny wpis na blogu. Pod względem formalności plasują się pomiędzy zwykłymi mankietami na guziki a mankietami francuskimi na spinki. Gdy wystają spod rękawa marynarki w eleganckiej stylizacji, prezentują się bez wątpienia ładniej niż zwykłe mankiety a jednocześnie nie sprawiają wrażenia odświętności – co jest mimowolnym efektem związanym z mankietami na spinki. Z tego by wynikało, że wszyscy mężczyźni powinni chcieć nosić koszule z takimi mankietami. A jednak nie chcą! Koszule z mankietami koktajlowymi pojawiają się w sklepach zupełnie sporadycznie; czemu zresztą nie należy się dziwić bo jeśli już gdzieś się pojawią to ich sprzedaż jest śladowa. To mnie dziwi, ale przyjmuję do wiadomości, że reakcje tzw. masowych klientów bywają przeważnie oparte na prostej zasadzie: jeśli coś nie jest w masowym użyciu, to wolą się trzymać od tego z daleka. Nie działa na nich tłumaczenie, że przecież klasyka, stylowość, James Bond itp. Jeśli żaden celebryta widywany na co dzień w telewizorze nie nosi koszul z takimi mankietami, to musi znaczyć, że są one passé.
Ale ta niechęć masowych klientów do mankietów koktajlowych to bardzo dobra wiadomość dla prawdziwych miłośników klasyki i koneserów stylu. Bo nosząc koszule z mankietami koktajlowymi na pewno się wyróżnią i pokażą klasę. Zatem pozostaje mi tylko zaapelować: pokochajcie mankiety koktajlowe!
Na zakończenie wpisu o mankietach koszuli, nie mogę nie wspomnieć o kwestii, o której i tak wszyscy zapewne wiedzą ale nie wszyscy potrafią ją skutecznie zastosować w swoich eleganckich stylizacjach. Mam mianowicie na myśli wystawanie mankietów spod rękawów marynarki na około 1,5 – 2 cm. Muszę zaznaczyć, że nie jest błędem (ani tym bardziej blamażem czy wstydem) jeśli mankiet koszuli jednak nie wystaje. Ale za to jeśli wystaje to postrzeganie stylizacji skacze na skali elegancji o kilka stopni. Warto zatem dołożyć starań, żeby taki efekt uzyskać. Trzeba jednak pamiętać, że uzyskanie go metodą nadmiernie długich rękawów koszuli – nie tylko nie przynosi dobrego efektu, ale wręcz przynosi efekt obciachu. Już lepiej, żeby mankiety koszuli nie wystawały niżby miały wystawać spod za długich rękawów marynarki. Dlatego przypominam infografikę, która wyjaśnia jak powinny wyglądać relacje długości rękawa marynarki i rękawa koszuli. Dla uniknięcia jakichkolwiek nieporozumień dodam, że rękaw marynarki powinien sięgać do wystającej kostki, która jest zakończeniem kości łokciowej a rękaw koszuli powinien sięgać do przegubu nadgarstka.
Panie Janie,
czy pojedynczy mankiet na spinki w koszuli garniturowej noszonej np. z garniturem biznesowym to duże sartorialne wykroczenie?
Wiele lat temu Szarmant popełnił wpis o takim zestawieniu, zobrazowany zdjęciem prezydenta JFK. W moim odczuciu taki pojedynczy mankiet nie robi wrażenia bardziej formalnego niż podwójny, wręcz przeciwnie…
Jaki jest Pański pogląd w tej kwestii?
Noszenie koszuli z pojedynczym mankietem na spinki do garnituru a nawet do zestawu koordynowanego lub każualowego, nie jest błędem. Nie rozwijałem tego tematu gdyż dziś takie koszule praktycznie nie występują. Słusznie Pan zauważył, że podwójny mankiet wygląda lepiej niż pojedynczy; powiedziałbym, że wygląda bardziej odświętnie. Fakt, że akurat pojedynczy mankiet jest typowy dla koszuli frakowej nie winduje jego formalności. Zresztą koszule frakowe z pojedynczym mankietem należą dziś do wyjątków. Powszechnie stosuje się we frakach koszule z podwójnym mankietem (o ile w przypadku frakó można w ogóle mówić o powszechności) i wahałbym się czy takie zestawienie nazwać błędnym. Jednak gdybym sam miał zakładać frak lub doradzać komuś w w tej kwestii to zdecydowanie optowałbym za pojedynczym mankietem. Bo byłby to ukłon w stronę tradycji, która w przypadku fraka powinna być na pierwszym miejscu.
Wielu producentów koszul (np. Dressman, Moss, Eterna) proponuje rozwiązanie hybrydowe – mankiet zapinany na guziki pojedyncze (wg opisu Jana) ale z dziurką pomiędzy pierwszym i drugim guzikiem w rzędzie. Pozwala to na zapinanie mankietu zarówno na guziki jak i na spinki. Ciekawostką jest to, że należałoby używać spinek jak w koszulach frakowych, które mają dużo mniejszą odległość między stronami (czołem a zapinką).
Zdarza się, że producent dokłada dedykowane spinki obciągnięte tkaniną, z jakiej została uszyta koszula (np. Calvin Klein).
Dla chcącego nic trudnego, trzeba tylko poszukać pożądanego rozwiązania, choć przyznam, że mankiety koktajlowe w tej chwili są jak Yeti – wszyscy słyszeli a nikt nie widział!
D2
Mamy taką koszulę. Chcemy zastosować spinki ale te dwa guziczki są widoczne jak zapnie się na spinki. Chyba musimy się na coś zdecydować tak.? Albo spinki albo guziki? Pozdrawiam
Panie Janie,
dziękuję pięknie za komentarz.
Mam jeszcze pytanie z innej beczki. W sklepie egaritur.pl poza garniturami z Pańskiej kolekcjii można znaleźć garnitury opisane jako ” konstrukcja Jan Adamski”, np. FREDERICO, DONATO, LAGOS czy MARCO, w cenie około 1K.
Czy te tańsze produkty są warte uwagi? Czym różnią się od garniturów flagowych?
To nie są garnitury mojego projektu. Ja tylko zaproponowałem ogólne założenia konstrukcyjne, natomiast szczegóły konstruktorka ustalała z właścicielem marki. Różnic w porównaniu z garniturami z mojej kolekcji jest kilka. Po pierwsze trochę inne są proporcje: marynarka jest dłuższa, ma szersze klapy, jej guzik jest położony niżej a spodnie mają nieco wyższy stan. Po drugie użyte tkaniny są lepszej jakości i pochodzą od renomowanych producentów. Po trzecie inne są pewne szczegóły wykończenia: guziki przy rękawach są rozpinane, brustasza ma kształt łódeczki, butonierka jest szersza i staranniej obrębiona. I po czwarte – podszewki są wyłącznie wiskozowe i mają nadrukowane kolorowe grafiki.
Cześć Janie,
Tym świetnym wpisem przypomniałeś mi o pewnej zasadzie na temat mankietów na spinki, którą kiedyś wyczytałem na jakimś forum ale do tej pory zastanawiam się czy rzeczywiście ma ona głębszy sens. Mianowicie, zasada ta głosiła, że kształt spinek powinien być zgodny z kształtem mankiety tj. w mankietach zaokrąglonych – spinki okrągłe, w mankietach kanciastych – spinki kwadratowe/prostokątne.
Co myślisz o tej zasadzie? Moim zdaniem to wykluczałoby stosowanie spinek okrągłych w przypadku mankietów francuskich a uważam że taki zestaw może wyglądać bardzo dobrze.
PS. Zastanawiam się też jakie są inne rodzaje mankietów. Wiem, że w historii popełniono jeszcze mankiet włoski, czyli zapinany na pasek. Czy znasz może jeszcze jakieś bardzo niestandardowe typy mankietów?
Pozdrawiam serdecznie
Nie słyszałem wcześniej o zasadzie dopasowywania kształtu spinek do sposobu wykończenia mankietu. Nie wydaje mi się ona sensowna i np. okrągłe spinki w mankietach francuskich koszuli smokingowej są bardzo często stosowane gdyż kupuje się takie spinki w komplecie z guzikami jubilerskimi. Wyglądają bez zarzutu z kanciastym mankietem.
Mankiet Lapidusa, który nazywasz włoskim (być może funkcjonują jeszcze inne jego nazwy) rzeczywiście można było spotkać w latach 70-tych ubiegłego wieku. Koszulę z takimi mankietami nosił nawet James Bond w filmie Moonraker (z Rogerm Moorem w roli Bonda). W epoce wiktoriańskiej, gdy w użyciu były mankiety doczepiane, dość popularne były mankiety na spinki zapinane na zakładkę (czyli tak jak mankiety na guziki) a nie na styk. Widziałem też mankiety wywijane, które w części zewnętrznej miały okrągły otwór na zegarek, który był zapięty jakby wewnątrz mankietu – pomiędzy jego wewnętrzną z zewnętrzną stroną.
Pierwszy raz o mankietach koktajlowych przeczytałem u Ciebie. Później zobaczyłem u Daniela Craiga w „Glass Onion” i przepadałem. Długo szukałem aż w końcu znalazłem w sklepie Merceria. Kupiłem i jestem bardzo zadowolony z efektu.
Super 🙂
Witaj, Janie!
A jak oceniłbyś mankiety koktajlowe w zestawie wieczorowym? Czy zastosowanie ich zamiast mankietów na spinki jest sartorialnym przestępstwem?
Piotr Słomiński
Zależy jak rozumieć „zestaw wieczorowy”. Jeśli jako wieczorowy garnitur, to nie ma przeciwwskazań do użycia koszuli z mankietami koktajlowymi a nawet ze zwykłymi (pojedynczymi) mankietami na guziki. Ale jeśli „zestaw wieczorowy” rozumieć jako ubiór formalny (smoking lub frak) to mankiety na spinki są obowiązkowe. W smokingu podwójne, we fraku pojedyncze.