Każdego roku – jesienią i zimą – prezentuję w moim blogu różne płaszcze. Czasami wprawdzie wracam do płaszczy sprzed lat, ale przeważnie są to płaszcze nowe, w których posiadanie wszedłem w ostatnim czasie. I w ten sposób te stare – niekiedy bardzo ciekawe – gubią się w odmętach bloga. A trzeba wiedzieć, że wpisów opublikowanych w moim blogu jest już ponad 1400, więc dotarcie do tych starszych jest mocno utrudnione. Postanowiłem zatem przypomnieć niektóre z płaszczy, które prezentowałem w przeszłości – stąd ten płaszczowy remanent. Starałem się też wybrać płaszcze różnych typów ale tutaj miałem zawężone pole działania bowiem wśród moich płaszczy przeważają płaszcze dwurzędowe, a wśród dwurzędowych jeden konkretny typ: ulster. Jest więc sporo ulsterów ale są też dyplomatki, bosmanki i płaszcze eklektyczne czyli takie, które łączą cechy różnych płaszczy.
Zacznę od płaszcza, który miał dla mnie szczególne znaczenie bowiem był pierwszym moim płaszczem szytym na miarę, w dodatku był to płaszcz z kaszmiru. Tak właśnie postanowiłem zaszaleć szykując się do 93 edycji Pitti Uomo, która miała miejsce w styczniu 2018 roku. Typ płaszcza to ulster, który charakteryzuje się dwoma rzędami guzików 6×2, bardzo dużymi, naszywanymi kieszeniami z patkami, mankietami na rękawach, dragonem i kontrafałdą z tyłu, oraz długim szlicem zapinanym na guziki.
Na Pitti Uomo we Florencji w styczniu 2018 roku. Płaszcz uszyty w pracowni Norman.
Drugie zdjęcie z tego samego dnia Pitti Uomo prezentuję ze względu na płaszcz mojego przyjaciela Giorgia. Jest to płaszcz wojskowy, aczkolwiek pagony, które powinny były się w nim znaleźć zostały zastąpione symbolicznymi namiastkami.
Ten sam płaszcz w bardziej stonowanej stylizacji.
Kolejny płaszcz jest typową dwurzędową dyplomatką ale w bardzo nietypowym kolorze bordowym. Pochodzi z butiku Zack Roman, który swego czasy słynął z wyjątkowo udanych, klasycznych płaszczy. Patrząc na zdjęcia powyżej i poniżej wyraźnie można dostrzec różnice pomiędzy ulsterem a dyplomatką: kieszenie cięte a nie naszywane, brak mankietów na rękawach a z tyłu brak dragona i kontrafałdy na plecach (czego już jednak nie widać). Więcej o cechach charakterystycznych różnych płaszczy przeczytacie we wpisie: Najpopularniejsze typy męskich płaszczy na zimę.
W tej stylizacji połączyłem kolory bordowy i granatowy (pomijam koszulę i rękawiczki), a co ważne udało mi się niemal idealnie zgrać odcień dodatków (otoku kapelusza, krawata, butów) z odcieniem płaszcza.
Tu można ocenić odcienie płaszcza, otoku kapelusza i krawata.
Kolejnych płaszczy nie będę już anonsował odrębnymi zapowiedziami, ograniczając się do podpisów pod zdjęciami. Ale o pierwszym z płaszczy coś jednak opowiem. Bo jest to płaszcz z kolekcji Va Banque Próchnika, którą to kolekcję współtworzyłem razem z moimi dwoma kolegami: Albertem i Rafałem. Ten płaszcz jest akurat mojego projektu tyle tylko, że został – przez nieznane mi osoby – „poprawiony”. Poprawienie polegało na wprowadzeniu dwóch zmian: skróceniu płaszcza (miał sięgać ok. 4 cm poniżej kolan) i dodaniu guzików do patek na kieszeniach. Moim zdaniem oba „ulepszenia” dość skutecznie płaszcz oszpeciły.
Płaszcz z Próchnika.
Jednorzędowy płaszcz marki 4Gentleman. Warto też zwrócić uwagę na dodatki: sztruksowe spodnie bespoke z pracowni Tiestore, kamizelkę 4Gentleman i buty – dżodhpury Meka.
Raglan z Poszetki jest nietypowy zarówno ze względu na typ jak i pepitkowy wzór tkaniny.
Bosmanka z Zack Roman w stylizacji „bosmańskiej”.
Oprócz bosmanki na uwagę zasługują także sweter domowej roboty i spodnie z bawełny moleskin od Benevento. Mimo że uszyte z bawełny, są bardzo ciepłe i nieprzemakalne: moje ulubione spodnie na zimę.
Płaszcz z Próchnika, który wygląda jak zwykły prochowiec. Skąd zatem jego obecność wśród płaszczy zimowych? Stąd, że ma bardzo grubą i ciepłą podpinkę z wełnianej watoliny. Trzaskające mrozy mu niestraszne.
Dwa płaszcze, które marka Bonus MG uszyła dla mnie na Pitti Uomo. Tak też miały wglądać stylizacje, ale wówczas na Pitti Uomo nie pojechałem, ani na żadną kolejną edycję zimową. Płaszcze ciągle jednak wiszą w mojej garderobie.
Jeszcze raz płaszcz Bonus MG, który nie doczekał się obecności na Pitti Uomo.
Jeden z najciekawszych płaszczy jakie dane mi było kiedykolwiek nosić. Płaszcz nie posiada guzików w czym upodabnia się trochę do płaszcza polo. Pochodzi z Poszetki.
Kolejny z bardzo niezwykłych płaszczy. Już to ze względu na ogromny kołnierz szalowy, już to z uwagi na wełnę z lamy pochodzącą z kultowej (ale i super drogiej) tkalni Piacenza 1773. Płaszcz marki Herse.
Inne spojrzenie na płaszcz Herse.
Powrót do ulsterów marki Zack Roman: płaszcz w kolorze stalowym…
…i bliźniaczy płaszcz w kolorze zielonym.
A skoro jesteśmy przy zieleni, to bardzo ciekawy raglan marki Pewien Pan z zielonego sukna.
Ten sam płaszcz w innej stylizacji.
Mocne akcenty kolorystyczne to moja specjalność.
Z reguły noszę płaszcze o długości do kolan lub dłuższe, ale zdarzają się też krótsze. Płaszcz marki Van Thorn.
A nawet dużo krótsze. Ponownie Van Thorn.
Podobnej długości płaszcz z Próchnika.
Był taki okres gdy triumfy święciły płaszcze w kolorze camelowym. Później zainteresowanie nimi nieco przygasło ale to nie zmienia faktu, że to jeden z najbardziej klasycznych kolorów męskiego płaszcza. Wystarczy powiedzieć, że płaszcze z niebarwionej wełny wielbłądziej mają taki właśnie kolor, a przecież wełna wielbłądzia to synonim jakości i luksusu. Płaszcz Van Thorn.
Oto perfekcyjny pod każdym względem ulster marki Herse z uszyty z doskonałej jakości wełny wielbłądziej.
Bardzo charakterystyczne cechy ulstera.
Warto się przyjrzeć detalom, ale – choć to niewątpliwie wełna wielbłądzia – nie upierałbym się przy twierdzeniu, że jest niebarwiona 😉
A na koniec jeszcze raz bosmanka w klimatycznym otoczeniu warszawskich Łazienek.
Zielony raglan z Pewien Pan, mam od poprzedniej zimy (Twój post mnie zachęcił do nabycia) i nie żałuję zakupu. 🙂 Mój pierpwszy płaszcz raglanowy i faktycznie: bardzo wygodny krój, praktyczne kieszenie (a nie te mikroskopijne spotykane w sieciówkach, gdzie ledwie co się mieści telefon. No i stosunek ceny do jakości rzadko spotykany.
I dodając: oprócz tego mam bosmankę (na zamówienie u krawca, bo ciężko od kilku lat o zwykłą bosmankę, w prawidłowych proporcjach i długości, bez taliowania, w sensownej cenie). Swoją drogą, w temacie długości płaszczy: nie jestem konserwatystą, żeby koniecznie mieć długość płaszcza za kolano, ale zaskakujące jest to, że moja bosmanka (jakby nie patrzeć to bardziej kurtka) ma długość tak do połowy uda, przez co zrównuje się z wieloma płaszczami z sieciówek.
Mnie też to intryguje: dlaczego ktoś kto zdecydował się na kupno płaszcza zamiast kurtki chce, żeby ten płaszcz miał długość kurtki? Skoro zdecydował się na płaszcz to znaczy, że zależało mu na pewnej dozie elegancji. I od razu tę elegancję umniejsza kupując krótki płaszczyk. Polecam wpis: Płaszcze i płaszczyki.
Często kupujący nie ma wpływu na ofertę, o czym z resztą napisałeś w wspomnianym wpisie na blogu. A krawiec, niestety, kosztuje. Ja sam preferuję długość płaszczy (niezależnie od sezonu) tak do kolana (wiem, że wolisz dłuższe :-). Dłuższe nie, bo jednak wygoda przy siadaniu ma dla mnie znaczenie, krótsze niż do połowy uda? Odpada, wtedy biorę kurtkę, albo wspomnianą bosmankę.
Niemniej, dla mnie niepojęte, że kurtki typu parka są równie długie jak współczesne płaszcze z sieciówek. No nie: albo zależy mi na wygodzie (kurtka), albo elegancji (płaszcz), wszystko co pomiędzy jest kompromisem. Krótki płaszcz ani nie chroni przed niepogodą, ani nie jest ładny. No i jak ma zakryć w tym momencie marynarkę? Abstrahując od tego że i męskie marynarki przypominają czasem damskie żakiety.
Na sprawę można patrzeć dwojako: (1) mężczyźni kupują krótkie płaszczyki bo tylko takie są w ofercie sieciówek lub (2) W ofercie sieciówek są tylko krótkie płaszczyki bo nikt nie chce kupować innych. W rzeczywistości istnieje tu coś w rodzaju sprzężenia zwrotnego ale jednak wydaje mi się, że wariant (2) zdecydowanie góruje nad wariantem (1). To jest trochę tak jak ze spodniami z zakładkami i wysokim stanem w mojej kolekcji. Nie ma takich, co czytelnicy mi często wytykają i traktują jako wadę mojej kolekcji. A nie ma ich dlatego, że są niesprzedawalne. A dokładniej: niesprzedawalne w takiej liczbie, która zapewni rentowność.
Bardzo ładne, chodzę w sportowych ubraniach ale wszystkie opcje ze zdjęć mi sie bardzo podobają.
🙂
Janie, mam marynarkę w kratę księcia Walii. Marynarka jest wykonana z dość grubej wełny. Jest szara, ale w tej kracie występują też brązowe linie. Noszę ją tylko z granatowymi dżinsami i białą koszulą rozpiętą pod szyją. Wydaje mi się, że sama marynarka jest dość wyrazista i stąd takie połączenie. Chcę uniknąć sytuacji, w której cały zestaw byłby zbyt krzykliwy.
Nie wiem z czym innym mógłbym połączyć tę marynarkę. Może powinny to być wełniane spodnie – albo granatowe albo brązowe? I krawat też brązowy albo granatowy? Nie próbowałem jeszcze takich zestawień, ale nie wiem czy dobrze bym się w nich czuł. Chodzi mi o to, żeby cały zestaw był dość stosowany. Proszę o radę.
Marynarka z dżinsami jest dobrym zestawem smart-każualowym. Zmiana dżinsów na spodnie garniturowe (w przypadku Twojej marynarki najlepsze byłyby flanelowe) podniesie stopień elegancji a jeśli do tego dodać jeszcze krawat to już będzie zestaw koordynowany bardzo elegancki. Spodnie w wymienionych przez Ciebie kolorach będą OK, dodałbym jeszcze szare. Zestaw wygląda ciekawiej jeśli jest wyraźna różnica w jasności spodni i marynarki.
Z Twojego opisu marynarki wynika, że bardzo dobry efekt dałoby połączenie jej ze sztruksami. Powstałby zestaw typowo zimowy. Jeśli chodzi o dobór kolorów to polecam wpis: Dobieranie i łączenie kolorów. Warto też zajrzeć do wpisu: Jak dobrać spodnie do marynarki w zestawie koordynowanym.
Dziękuję za odpowiedź. I przepraszam: w moim pytaniu chodziło mi o to, żeby cały zestaw był dość stonowany, a nie stosowany. Sztruksy to bardzo dobry pomysł. Nie pomyślałem o tym.
Chciałbym jeszcze raz nawiązać do księcia Walii. Jak oceniasz styl Karola III? Nie chodzi mi tylko o dwa ostatnie lata. Mnie się wydaje, że jest jednym z najlepiej ubranych (znanych) ludzi, choć chyba zdarzają mu się pewne drobne niedociagnięcia.
Nie mnie oceniać styl króla Karola. Patrzę i podziwiam.
Janie,
Płaszcze niezwykłej urody, ja jednak wciąż czekam na twoją interpretację peleryny hiszpańskiej 🙂
Pozdrawiam
Dziękuję 🙂
Chyba raczej nie pokuszę się o uszycie hiszpańskiej peleryny 😉 To spory wydatek a nie mam pewności czy odważyłbym się nosić ją na co dzień – zamiast płaszcza. A ponieważ na Pitti Uomo już nie jeżdżę, zatem skończyłoby się na jednokrotnym użyciu do sesji zdjęciowej.
Od kiedy nie jeździ Pan na Pitti? Wydawało mi się, że na ostatnich targach jeszcze Pan był. I co jest powodem takiej decyzji?
Ostatni raz byłem na Pitti Uomo w czerwcu 2023 r. Później miały miejsce dwie kolejne edycje, na których już nie byłem, za dwa miesiące następna, na której też nie będę.
Nie wykluczam, że jeszcze kiedyś się tam wybiorę ale na razie jestem wierny postanowieniu z czerwca 2023 r. Nawet pożegnałem się wtedy z niektórymi z moich znajomych, czemu towarzyszyły zresztą dość wzruszające momenty; nasłuchałem się wtedy o byciu „ikoną”, „symbolem” itp. 😉
Piękne płaszcze – chociaż do raglanów chyba nigdy się nie przekonam. Nieodparcie kojarzą mi się ze szlafrokiem. Rzecz gustu.
Pozdrawiam
Janie (albo kotokolwiek inny znający odpowiedź),
Mój Tata w wieku 90- chce sobie kupic spodnie garniturowe w stylu, który mu sie podoba, czyli o wyraźnie szerszych nogawkach niż dzisiejsza moda dyktuje. To nie musi być nic super eleganckiego, po prostu spodnie garniturowe w starym stylu. Gdzie ich szukać, poza obstalowywaniem na wymiar?
Proszę doprecyzować co oznacza zwrot „wyraźnie szersze nogawki” jaką mają mieć szerokość na dole wyrażoną w cm
Pozdrawiam – Jerzy.
Nogawki dołem właśnie 23 cm
Szanowna Pani!
Odpowiedz Pana Jana już Pani zna.Dodam,że warto przeszukać Allegro,OLX i Vinted można tam trafić spodnie z importu USA które zwykle mają nogawki o szerokości preferowanej przez Pani Tatę bo Amerykanie uwielbiają szerokie nogawki.Zwykle kosztują grosze (bo u nas są niemodne) i zostaje w kieszeni sporo pieniędzy na dopasowanie i poprawki krawieckie.
Życzę sukcesu w poszukiwaniach!Pozdrawiam – Jerzy.
W secondhandach 🙂 Za kilka dni (7 grudnia) opublikuję wpis Ubranie z secondhandu gdzie m.in. pokażę spodnie uszyte z dobrej jakości flaneli, idealnie leżące, o pięknym kroju, z wysokim stanem, zakładkami przy gurcie i nogawkami szerokimi u dołu na 23 cm. Moim zdaniem: rewelacja, chociaż oczywiście to nie są spodnie dla każdego. I bynajmniej nie chcę wysyłać Twojego taty do typowego lumpeksu tylko do sklepu online, gdzie klikasz, płacisz 300 zł i masz super spodnie.
Janie, zainteresowało mnie zdjęcie „tyłu” camelowego płaszcza. Zauważyłem, że szlic jest zapięty na dwa z trzech guzików. Powiedz mi proszę czy są jakieś zasady, które obowiązują w tej kwestii?
To nie jest kwestia zasad lecz praktyki korzystania z płaszcza. Gdy jest zimno i wieje wiatr, zapięte guziki dają lepsze zabezpieczenie. Ale zapięte guziki przeszkadzają np. przy forsownym marszu pod górę i wtedy warto je rozpiąć. Także gdy jest w miarę ciepło, rozpięte guziki zapewniają lepszy przepływ powietrza pod płaszczem, zatem zabezpieczają (przynajmniej trochę) przed ewentualnym przegrzaniem.