Kolejny raz Księga zdziwień jest poświęcona mojemu ulubieńcowi, wicepremierowi i ministrowi rozwoju oraz finansów – Mateuszowi Morawieckiemu. Muszę jednak zastrzec, że jego wypowiedzi, które niedawno nazwałem chlapaniem jęzorem, zupełnie przestały mnie dziwić. Nie zdziwiłoby mnie nawet, gdyby ogłosił, że po kilku kadencjach PiS, Polska dogoni w rozwoju Stany Zjednoczone. Nie byłby w tym zresztą pionierem, bowiem z czasów mojej młodości pamiętam hasło: Ciągnikiem z Ursusa dogonimy USA. Dziwi mnie natomiast zupełny brak reakcji mediów głównego nurtu na jawną manipulację pana wicepremiera jakiej się dopuścił.
Otóż kilka dni temu wicepremier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu niemieckiej stacji Deutsche Welle. Zawarł w nim wiele stwierdzeń wartych refleksji, ale moją szczególną uwagę przykuł następujący fragment:
Pytanie: Pan ogłosił, że manipulacje przy zwrocie VAT rozdmuchały statystyki wzrostu, którymi szczycił się poprzedni rząd. Do jakiego stopnia sprawa VAT mogła wpłynąć na te statystyki?
Odpowiedź: Nasze wstępne szacunki mówią, że to mogło być 0,2 punkta [poprawnie powinno być: punktu] procentowego.
Jeśli owe 0,2 punktu procentowego odnieść do wielkości PKB Polski, który w roku 2015 wyniósł 1.798 mld złotych, to otrzymamy kwotę: 3,6 mld złotych. Czyli, zdaniem Mateusza Morawieckiego ewentualne zawyżenie PKB dokonane przez poprzednią ekipę, mogło wynieść 3,6 mld złotych. A przecież zaledwie dwa tygodnie wcześniej, tenże Mateusz Morawiecki obwieścił światu, że PKB został zawyżony o 20 – 30 miliardów, bo na tyle oszacowano w ministerstwie finansów wartość tzw. pustych faktur eksportowych, służących do wyłudzania VAT, w ramach karuzeli podatkowej. A teraz, niczym Radio Erewań, przyznaje, że nie 20 – 30 miliardów, tylko 3,6 i nie na pewno, tylko być może. Czym jest wypowiedź wicepremiera sprzed dwóch tygodni, w połączeniu z jego najnowszymi stwierdzeniami z wywiadu dla Deutsche Welle, jak nie jawną manipulacją? W kraju o wyższej niż Polska kulturze politycznej, zostałby zmiażdżony przez niezależne media i prawdopodobnie sprawa skończyłaby się jego dymisją. A u nas – cisza. Coraz bardziej przywykamy do kłamstw i manipulacji, zaś polityk przyłapany na oszustwie – nic sobie z tego nie robi.
Jeśli już mowa o kłamstwach, to chciałbym zacytować jeszcze inny fragment wypowiedzi wicepremiera Mateusza Morawieckiego dla Deutsche Welle. Mówi on: ’Co do przedsiębiorstw państwowych, z obecnie 400 chcemy sprzedać jak najszybciej 380, gdyby tylko znalazł się chętny. To niestety nie jest takie proste. Chcemy zachować pod kontrolą państwa tylko 20 przedsiębiorstw o strategicznym znaczeniu’. Przecież to jest w jawnej sprzeczności z deklaracją, którą w imieniu rządu złożył niedawno minister Henryk Kowalczyk, zapowiadając, że rząd nie przewiduje żadnej dalszej prywatyzacji. Który z ministrów kłamie? Można mieć niemal pewność, że kłamie wicepremier Morawiecki, który chce się pokazać niemieckim słuchaczom i telewidzom, jako gospodarczy pragmatyk. Zresztą sam Mateusz Morawiecki zapowiedział kilka dni temu, coś zupełnie przeciwnego do prywatyzacji, mianowicie rozszerzenie zakresu nacjonalizacji, która mo objąć już nie tylko sektor bankowy, ale także energetyczny.
Z całym wywiadem wicepremiera Mateusza Morawieckiego dla Deutsche Welle, można się zapoznać tutaj. Przeczytajcie i policzcie ile razy się zdziwicie.
Nie żebym bronił obecnych rządzących, co byłoby dość karkołomnym zadaniem, ale z tą prywatyzacją to chyba ministrowi Kowalczykowi chodziło o brak „większych” prywatyzacji, natomiast Morawiecki mówił o 380 „resztówkach” w mniej atrakcyjnych państwowych firmach, na które nie ma chętnych, a które możnaby teoretycznie sprywatyzować bez wywołania większego oburzenia.
Panie Adamie jak zwykle dość zgrabnie i syntetycznie wyłapuje Pan wszystkie bzdury naszego wybitnego „księgowego”. Nadmieniam jednak, że na tle całego rzadu, to nie wznosi się w tym względzie ponad przeciętność. Moim zdnaniem leaderem w tej dziedzinie jest nasz wizjoner- fantasta Antoni Macierewicz.