Program Energia Plus – post scriptum
Pół roku temu opublikowałem artykuł: Program Energia Plus, w którym pisałem o wzroście cen energii elektrycznej, upatrując jego przyczyn m.in. w marnotrawieniu pieniędzy spółek energetycznych na różne oderwane od życia programy wymyślane przez rząd. Wymieniłem m.in. finansowanie płac w górnictwie węgla kamiennego ze środków spółek energetycznych (zwane eufemistycznie programem ratowania górnictwa), wyposażenie w półmiliardowy kapitał Polskiej Fundacji Narodowej (która wsławiła się kampanią billboardową mającą zohydzić sądownictwo), finansowanie propagandowej zabawy w elektromobilność, tworzenie funduszy venture capital. Wszystkie wymienione działania i wiele innych (np. finansowanie przygotowań do budowy elektrowni jądrowej, tworzenie tzw. rynku mocy czy wzrost kosztów emisji CO2) musiały mieć wpływ na podwyżkę cen energii, co rzeczywiście nastąpiło, choć na razie dla odbiorców hurtowych.
W przywołanym artykule napisałem, że bardzo duża podwyżka cen detalicznych energii elektrycznej, która musi mieć miejsce najprawdopodobniej od początku roku 2019, będzie szokiem i istną rewolucją dla domowych budżetów i wiele z nich – już dziś bardzo napiętych – po prostu jej nie wytrzyma. I przewidywałem: Rząd będzie miał dwa wyjścia: albo zmusić państwowych wytwórców energii do jej sprzedawania poniżej kosztów (trzeba pamiętać, że marnotrawienie pieniędzy na polityczne cele – to dla spółek koszty), albo wprowadzić program Energia Plus, czyli dopłat dla obywateli, do rachunków za prąd. Moim zdaniem wybierze drugi wariant, który bardzo ładnie da się przedstawić jako troskę o zwykłych obywateli.
I oto wczoraj (20 listopada) na konferencji na temat energetyki jądrowej, mogliśmy usłyszeć plan rządu w sprawie cen energii, ogłoszony przez ministra Krzysztofa Tchórzewskiego (można o tym przeczytać m.in. tutaj). Tak jak przewidywałem, rząd wybrał wariant dopłat dla obywateli. Minister Tchórzewski powiedział: gospodarstwom domowym planujemy zrekompensować 100 proc. wzrostu ceny energii. Będzie to dotyczyło wszystkich gospodarstw, niezależnie od dochodu. Można powiedzieć, że myliłem się tylko w kwestii nazwy programu, bowiem wymyślona przeze mnie nazwa program Energia Plus, na konferencji nie padła 🙂
Za to minister uchylił rąbka tajemnicy jak mają te nowe dopłaty być realizowane: praktycznie ma to wyglądać tak, że rachunek [za energię zużytą przez gospodarstwa domowe] się nie zmieni, rozliczenia będą dokonywać dostawcy. To będą dopłaty, które zostaną ujęte w budżecie, powstanie fundusz, z którego to będzie rozliczane. Jest to bardzo ciekawa koncepcja, która zakłada, że całym skomplikowanym systemem rozliczania, zostaną obarczeni dostawcy energii, zaś dopłaty z budżetu będą przelewane na ich konta. Minister nie zagłębiał się w szczegóły tego genialnego programu, ale ja dostrzegam w nim dwa poważne problemy. Po pierwsze dostawcy energii (w znacznej części spółki prywatne) zostaną obarczeni dodatkową pracą i będą musieli kupić odpowiednie programy i zatrudnić ludzi do ich obsługi. Więc rząd będzie im musiał za to zapłacić – to kolejna pozycja do zaplanowania w budżecie. A po drugie, po stronie spółek dostarczających energię, pojawi się pokusa oszukiwania i takiego rozliczania programu, żeby wyciągnąć od rządu jak najwięcej. Zatem będą musiały powstać wyspecjalizowane służby kontrolne, które będą sprawdzać rzetelność rozliczeń dostawców energii.
Nieuchronne powstanie takich służb (może w ramach funduszu, o którym wspomniał minister?) to doskonała wiadomość dla polityków (mnóstwo etatów do obsadzenia swoimi ludźmi) oraz dla pracowników tych służb (szykują się niemałe łapówki). Niestety to zła wiadomość dla obywateli, którzy będą musieli za to wszystko zapłacić. Koniec końców program Enegia Plus przekształci się w program Podatki Plus. Ale czy wyborcy się w tym połapią?
“dostawcy energii (w znacznej części spółki prywatne) zostaną obarczeni dodatkową pracą”
To akurat jest najmniej ważne.
Ważne jest to skąd będą pieniądze. U Niemców zdziera się z ludności pieniądze za energię, po to, by przemysł miał energię tańszą – bo jak by płacił za zieloną energię tyle co powinien, to niemieckie towary by były nieprzyjemnie droższe.
Tak wiem – tu nie Niemcy, pewne okoliczności obiektywne istnieją, ale…
.
“eufemistycznie programem ratowania górnictwa”
Eufemizmów jest sporo – UE daje pieniądze na *likwidację* górnictwa, tutaj jest to nazywane *restrukturyzacją*.