Tytułowe słowa o kandydatach na urząd prezydenta RP są jakby żywcem wyjęte z jednego z moich wpisów. W rzeczywistości są to słowa Leszka Balcerowicza, których użył w wywiadzie udzielonym Rzeczpospolitej. O wywiadzie można przeczytać na portalu WNP.pl – tutaj. Kandydaci wciskają nam kit!
We wpisie Czarnoksiężnik Duda wyśmiewałem socjalistyczne i etatystyczne pomysły Andrzeja Dudy twierdząc, że ich ewentualne wprowadzenie w życie, szybko doprowadziłoby do katastrofy gospodarczej. We wpisie Prezydent Duda? twierdziłem z kolei, że przyjął on założenie, że jego wyborcy to idioci i że wszystko wskazuje na to, że się nie pomylił. Pisząc o kandydaturze Anny Grodzkiej zwracałem uwagę na sprzeczności i nielogiczności w jej wypowiedziach i na to, co najbardziej rzuca się w oczy: pustosłowie! Nazwałem to rzucaniem zaklęć. Leszek Balcerowicz wszystko to ujął bardzo lapidarnie w stwierdzeniu: kandydaci na prezydenta wciskają nam kit, albo wręcz lekarstwa gorsze od choroby. I poradził Andrzejowi Dudzie, żeby zamiast postulować powołanie Narodowej Rady Rozwoju, od razu zgłosił postulat budowy ministerstwa szczęścia, jak u Orwella. I dodał, że: kandydat PiS nie odróżnia chyba Polski od Ukrainy. Gdyby tam pojechał, zobaczyłby jak by wyglądał (…) nasz kraj, gdyby był realizowany program PiS. Zdaniem Balcerowicza: w Polsce wyborcy są nadmiernie pobłażliwi dla polityków, a jeszcze bardziej dla kandydatów na polityków.
Z jednej strony wypada się cieszyć, że w nawet mediach głównego nurtu, które z taką ochotą poddały się ogłupiającej atmosferze kampanii prezydenckiej, pojawiają się także głosy rozsądku. Jednak z drugiej strony martwić się trzeba, że głosy te giną w ogólnym zgiełku idiotyzmów, prymitywnego infantylizmu i zwykłych kłamstw. Taki mamy klimat (wyborczy).