W Interia.pl ukazał się bardzo ciekawy artykuł na temat Grecji. Omawia on wypowiedzi specjalistów od makroekonomii i analityków, którzy przedstawiają różne możliwe scenariusze rozwoju sytuacji w Grecji i analizują skutki wyjścia Grecji ze strefy euro (Grexitu). Bardzo charakterystyczne jest to, że wśród skutków pozytywnych wymieniane są konkrety: rozwój gospodarczy, napływ kapitału, wzrost inwestycji, natomiast o skutkach negatywnych mówi się ogólnikami: zachwianie zaufania, efekt domina itp. Ważne jest jednak, że są to głosy które dostrzegają pozytywne efekty Grexitu, czego do tej pory nie było w mediach głównego nurtu. Przeciwnie, wszyscy analitycy, jednym zgodnym głosem opowiadali o straszliwych plagach, jakie spadłyby na Grecję i Europę po wyjściu tego kraju ze strefy euro. Ja od samego początku kryzysu uważałem, że wprowadzenie przez Grecję własnej waluty jest krokiem niezbędnym i pożądanym. Mój głos był jednak zdecydowanie odosobniony; zaczęło się to zmieniać dopiero w ostatnich miesiącach. Poniżej, pozwoliłem sobie zrobić zestawienie cytatów z mojego artykułu sprzed prawie roku i cytatów z wypowiedzi analityków, na których powołuje się Interia. Na początek proponuję jednak obejrzenie 3-minutowej wypowiedzi profesora Hansa-Wernera Sinna, szefa monachijskiego Instytutu Badań nad Gospodarką IFO.
.
A teraz zapowiadane cytaty. Te z mojego bloga mają kolor niebieski i pochodzą z wpisu Dokąd zmierza euro z 20 sierpnia 2014 r. Kolor zielony mają wypowiedzi specjalistów z 22 czerwca 2015 r.
Gdyby Grecja zdecydowała się na wprowadzenie własnej waluty (drachmy), to nastąpiłaby jej gwałtowna dewaluacja o skali trudnej do przewidzenia. Prawdopodobnie byłoby to co najmniej 50%, a może nawet 60% i więcej? Byłby to ogromny jednorazowy szok. Cała masa ludzi w jednej chwili znacznie by zubożała.
Wprowadzenie drachmy wiąże się z jej natychmiastową dewaluacją o 50-60 proc. Oznacza to, że Grecy natychmiast zbiednieliby praktycznie o połowę. (Piotr Kuczyński)
Ale jednocześnie byłby to impuls rozwojowy na niespotykaną skalę. Po pierwsze produkty importowane stałyby się nagle bardzo drogie. Grecy masowo przerzuciliby się na produkty greckie, co spowodowałoby gwałtowny rozwój greckich przedsiębiorstw i powstawanie nowych miejsc pracy.
Wszystkie te kraje [bankruci, którzy zdewaluowali walutę] po dwóch, trzech latach odnotowały wzrost gospodarczy. Tak by było w przypadku Grecji. Dewaluacja oznaczałaby, że towary importowane byłyby droższe, a ludzie kupowaliby od rodzimych producentów. W ten sposób gospodarka się rozkręca. (Hans-Werner Sinn)
Po drugie Grecja stałaby się nagle tanim krajem z punktu widzenia obywateli krajów innych walut. To spowodowałoby gwałtowny rozwój turystyki i powstawanie nowych miejsc pracy. Po trzecie rozwój przemysłu i rozwój turystyki spowodowałyby gigantyczny napływ zagranicznego kapitału inwestycyjnego.
Oprócz tego wzrosłaby turystyka i w końcu prywatny kapitał powróciłby do Grecji. (Hans-Werner Sinn) Grecja nagle stałaby się bardzo tanim krajem. Firmy przenosiłyby produkcję do Grecji. (Piotr Kuczyński)
Z kolei we wpisie Grecja – 5 lat kryzysu, z 20 kwietnia 2015 r. napisałem: Gdyby wprowadzono ją [własną walutę] pięć lat temu, dzisiejsza Grecja byłaby najszybciej rozwijającym się krajem Europy. Zaś Piotr Kuczyński stwierdził w artykule w Interii z 22 czerwca 2015 r.: Za maksymalnie cztery lata, okazałoby się, że Grecja z drachmą ma się dużo lepiej niż Grecja z euro.
Niestety ustalenia szczytu Eurogrupy z 22 czerwca odsuwają Grexit w czasie. Więc na razie nic się nie zmieni, a Grecja będzie tkwiła w recesji i marazmie. Ustalono podwyższenie kolejnych podatków, co dodatkowo zdławi gospodarkę – i tak ledwo zipiącą. Podatek dochodowy od firm na poziomie 30% plus jednorazowy podatek w wysokości 12% dochodu, zabiją każdą aktywność. Inwestycje spadną prawie do zera, żaden kapitał nie będzie napływał. Miliardy euro od niemieckich podatników wsiąkną w Greków jak w gąbkę. Agonia została przedłużona. Pytanie do kiedy? Sprawę świetnie ujął profesor Sinn mówiąc: Jednak Grexit nie jest prawdopodobny […] jeśli wszystko można odłożyć by zajął się tym ktoś inny, kto [wtedy] będzie u władzy.
W dniu, gdy opublikowałem ten wpis, w magazynie Challenges ukazał się wywiad z szefową MFW – Christine Lagarde. Powiedziała ona m.in.: wierzyciele Grecji muszą rozważyć redukcję jej długu, a Ateny nie mogą zakładać, że uda im się uzdrowić finanse państwa, opierając się głównie na podatkach. Zaś ja, we wpisie Grecja – 5 lat kryzysu, sprzed dwóch miesięcy napisałem: darowanie Grekom części długów jest konieczne i nieuchronne. Moim zdaniem najlepszym tego sposobem byłoby przewalutowanie całego długu na drachmy po kursie 1:1.
Ciągle odkładam wyjazd do Grecji. Chyba jednak odwiedzę ten kraj, jeszcze z euro w kieszeni. Boję się, że na drachmę przyjdzie poczekać do 2017 roku.
Tak może być. Poza tym w pierwszym okresie po jej wprowadzeniu, Grecy będą próbowali wymuszać operowanie walutą euro, według wyjściowego przelicznika 1:1. W szczególności na obcokrajowcach. Więc jedź do Grecji, bo to bardzo piękny kraj. Jeśli jeszcze do tego lubisz kamienie, to trudno o lepszy cel wakacyjnego wyjazdu.
Którą wyspę na wypoczynek, drinka w pubie i amatorskie nurkowanie polecasz najbardziej?
Trudne pytanie, bowiem każda z wysp ma swoją specyfikę: Kreta to historia antyczna i piękne góry, Santorini to cudowne położenie, ale też tłumy turystów, Mykonos to niepowtarzalny klimat, Rodos i Kos to windsurfing itd. Oczywiście nie na wszystkich byłem, a od lat jeżdżę wyłącznie na Rodos, ze względu na windsurfing. Ale Rodos ma też inne zalety: ciekawe turystycznie miasta: Lindos i Rodos i maleńkie wioski położone w górach, gdzie czas się zatrzymał. Nigdy nie spróbowałem wariantu, o którym kiedyś marzyłem: zaszyć się na małej wyspie, gdzie nie ma turystów, zaprzyjaźnić się z autentycznymi mieszkańcami, jeść autentyczne domowe potrawy itp. Dziś to pewnie trudne do zrealizowania.
Nie potrafię nic powiedzieć na temat warunków do amatorskiego nurkowania. W przeszłości w tym celu udawałem się do Egiptu (Hurgada i Szarm). Jeśli nurkujesz to pewnie tam byłeś. Jeśli nie byłeś, to koniecznie pojedź.