Przypuszczam, że spora część mężczyzn kupujących marynarki lub garnitury, nie zwraca uwagi na skład tkaniny, z której są one uszyte. Zresztą większość producentów odzieży (ale tylko tych, którzy swoją ofertę adresują do masowych odbiorców) kieruje się zasadą, że ważne są tylko dwa elementy: ogólny wygląd marynarki/garnituru oraz możliwie niska cena. A ponieważ dobra jakość tkaniny pozostaje w sprzeczności z niską ceną, zatem tkaniny wybierane na garnitury i marynarki bywają nie najlepszej jakości. Nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z wełną bez domieszek włókien syntetycznych, to często pochodzi ona z niepewnego źródła i bywa produkowana z jednym podstawowym założeniem – niskiej ceny. Taka tkanina nie może oczywiście zadowolić prawdziwych koneserów dobrych ubiorów; mężczyzn świadomych modowo, znających się na rzeczy i ceniących naturalność. Na szczęście są marki, które swoją ofertę kierują do tej grupy odbiorców i których produkty potrafią zachwycić.
Moi czytelnicy doskonale wiedzą, że mam słabość do szlachetnych tkanin wysokiej jakości, co miewało swoje odzwierciedlenie nawet w tytułach moich blogowych wpisów: Len, jedwab i bawełna, Patchworkowy madras, Tweed donegal, Kaszmir – symbol luksusu, Flanele, sztruksy, tweedy, Pokochajcie flanele itd. Także tytuł dzisiejszego wpisu wymienia nazwy tkanin, które bez wątpienia nie należą do typowych tkanin spotykanych w modzie męskiej, a nawet – być może – niektórym osobom są zupełnie obce. Przypuszczam, że taką obcą nazwą może być kamlot, bowiem nie dość że jest to słowo rzadko używane, to jeszcze wieloznaczne. Słowo kamlot oznaczało pierwotnie tkaninę z wełny wielbłądziej, ale z czasem zaczęto go używać także do nazwania tkaniny z wełny koziej, a obecnie też z każdej innej wełny pod warunkiem, że ma delikatną, miękką strukturę. Np. Słownik Języka Polskiego PWN twierdzi, że jest to: miękka tkanina z wełny czesankowej. Mniej lakoniczny jest Wikisłownik, który definiuje kamlot jako: miękką tkaninę o splocie skośnym, przeznaczoną na okrycia zewnętrzne, dawniej tkaną z wełny wielbłądziej lub koziej, obecnie także z mieszanki wełny koziej z jedwabiem lub wełny owczej z bawełną. Ja pozostanę przy moim zdaniu, że kamlot to jest po prostu tkanina z wełny wielbłądziej, koniecznie o splocie skośnym. Aha! Muszę jeszcze dodać, że istnieje też zupełnie inne znaczenie słowa kamlot, wywodzące się z gwary wielkopolskiej, gdzie kamlot znaczy… kamień. Tyle tylko, że nie każdy kamień, a jedynie taki… nie za duży i nie za mały. Tak wiem: precyzja tej definicji pozostawia nieco do życzenia, ale Poznaniacy wiedzą o co chodzi.
Z mieszanki kamlotu i wełny owczej uszyta jest pierwsza marynarka, którą chcę dziś zaprezentować. Wygląda bardzo efektownie ze względu na charakterystyczny i wyrazisty wzór szaro-beżowej jodełki. Tkaniny w jodełkę są obecnie popularne wśród trendsetterów w Europie Zachodniej, jako tkaniny na płaszcze i marynarki, ale ta popularność ciągle mieści się w kręgu elitarności. Nie można jednak wykluczyć, że ten sartorialny trend podchwycą wielkie sieci i jodełka stanie się modna, a magazyny dla mężczyzn i różni styliści zaczną pisać, że: jest to must have w tym sezonie. Kamlotowo-wełniana marynarka w jodełkę jest marki M.Ceran i jak wszystkie marynarki tej marki jest uszyta całkowicie na miękko i bez podszewki, przez co jest bardzo wygodna. Dla jej towarzystwa wybrałem sztruksowe spodnie Norman, koszulę eGARNITUR.pl, krawat vintage Graf Longina, poszetkę Poszetka.com, szelki Pewien Pan, buty Bexley i skarpetki Profuomo. Na jednym ze zdjęć widać kapelusz Polkap, ale nie zamieszczam zdjęć, na których mam go na głowie, gdyż na zdjęciach wychodzi on zbyt ciemny i przez to niezbyt pasujący do reszty. Co ciekawe – w naturze, jego granatowy kolor wydaje się zdecydowanie jaśniejszy – nie odbiegający zbytnio od koloru sztruksowych spodni.
Kaszmir to kolejna luksusowa tkanina, stosowana czasami do szycia marynarek lub garniturów. O kaszmirze napisałem wiele w poprzednim wpisie, więc nie będę się powtarzał. Dodam tylko, że kaszmirowe garnitury/marynarki mają mnóstwo zalet i jedną wadę: wysoką cenę. Do reprezentowania kaszmiru w tym wpisie wybrałem nie tylko marynarkę, ale i krawat. Szara marynarka w niebieską kratę windowpane pochodzi z Zack Roman, natomiast beżowy krawat to produkt włoskiej manufaktury Biagio Santo. Został uszyty specjalnie dla mnie i ma wyhaftowane moje inicjały po wewnętrznej stronie 🙂 Pozostałe elementy stylizacji to: koszula Tommy Hilfiger, spodnie Norman, buty Nord/Meka, szelki Pewien Pan, poszetka Profuomo, skarpetki Nematode, okulary Persol.
Słowem „alpaka” nazywa się zarówno znane wszystkim, bardzo sympatyczne zwierzęta hodowlane żyjące głównie w Peru, jak i tkaninę utkaną z wełny powstałej z ich runa. Wełna z alpaki jest bardzo delikatna, miękka (niegryząca), hipoalergiczna i ma doskonałe własności termoizolacyjne, porównywalne z kaszmirem, a nawet – jak twierdzą niektóre źródła – przewyższające kaszmir. Dzięki niskiej zawartości lanoliny jest odporna na zabrudzenia (nie pochłania kurzu) i nie rozwijają się w niej roztocza ani bakterie. W Peru wytwarza się swetry, poncza czy płaszcze, z wełny o 100-procentowej zawartości alpaki, jednak do produkcji tkanin garniturowych i marynarkowych stosuje się zwykle mieszanki z wełną owczą, niekiedy z niewielkim dodatkiem włókien syntetycznych, których zadaniem jest trzymać w ryzach delikatne włókna alpaki.
Dwurzędowa, beżowa marynarka M.Ceran jest właśnie uszyta z mieszanki alpaki, wełny owczej i kaszmiru, z dodatkiem poliamidu (43/42/8/7). Nie posiada podszewki, usztywnień, ani wypełnień ramion i ma tradycyjny krój z układem guzików 6×2. Jej jasnobeżowy kolor i efektowny choć dyskretny wzór kraty księcia Walii robią doskonałe wrażenie, chociaż zapewne mężczyźni rozmiłowani w czerniach i granatach (czyli większość), będą kręcić nosem. Ja jestem zachwycony! Tym bardziej, że dodatkowymi atutami marynarki są: ładne klapy, miękkość i delikatność tkaniny i dobrze dobrane guziki (rozpinane przy rękawach). Uznałem, że idealnym kolorem uzupełniającym do beżu marynarki – będzie granat, dlatego pojawia się on w spodniach, krawacie, butach i pasku zegarka. Dobrze by też wypadła niebieska koszula, jednak zdecydowałem się postawić na biel, która sprawdza się zawsze; w każdej konfiguracji. Koszula to produkt marki Martin&Moore, spodnie pochodzą z Normana, krawat z Allex Rodberg, poszetka z Profuomo, a skarpetki z firmy Wola. Lotniki ze skórzanej plecionki w kolorach granatowym, niebieskim i białym, zostały uszyte w firmie Nord i pochodzą z luksusowej linii Meka. Zegarek z manualnym naciągiem, to produkt marki Buran.
Panie Janie, doskonałe stylizacje, myślę, że rozwieją one też wiele wątpliwości czytelników z dyskusji o garniturze Bonda, gdzie pojawiał się wątek brązów/beżów, jako kolorów, które generalnie nie pasują większości. Dodatki kolorystyczne, które Pan zastosował, pokazują jak łączyć odcienie beżu w spójną, ciekawą całość. Pozdrawiam serdecznie
Wielkość kamlota musi być taka, aby dało się go dobrze śwignąć. Jeśli da się jedynie ćpnąć to za duży 🙂
Jakoś nieszczególnie ta ostatnia marynarka na Panu leży, niekorzystnie Pan w niej wygląda. Pozostałe super.
Jakby była troszkę bardziej wytaliowana, to byłoby lepiej.
Czy skraca pan marynarki od Zacka?
Nie skracam. Rozmiar 50 na ogół dobrze się wpisuje w moją sylwetkę. Sporadycznie zdarzają się marynarki za krótkie a rękawy za długie, ale w większości przypadków jest OK.
Brakuje tu jeszcze wikuni, ale może celowo Pan Jan postanowił ominąć tkaninę z cenowej stratosfery. 🙂 Pozdrawiam
Nie miałem akurat pod ręką marynarki z wełny wikunii 😉 Mogłem wprawdzie kupić – np. w sklepie Loro Piana za 18.595 USD – ale się nie zdecydowałem.