Wiązanie krawata

wiązanie krawata

O wiązaniu krawata pisałem w blogu wielokrotnie. Zdecydowałem wrócić do tematu z kilku powodów. Po pierwsze postanowiłem przygotować materiały wideo – zamiast stosowanych w przeszłości opisów słownych popartych schematami rysunkowymi. Po drugie chcę zwrócić uwagę na zmianę w konstrukcji krawatów jaka zaszła w ciągu kilku ostatnich lat, co ma znaczący wpływ na krawatowe węzły. I po trzecie pragnę uświadomić jak ważny jest związek pomiędzy wymiarami krawata a wzrostem osoby, dla której dany krawat jest przeznaczony.

Zacznę od przypomnienia wykresu, który stworzyłem około 10 lat temu, a który obrazuje podejście polskich mężczyzn do kwestii wiązania krawata. Zastrzegam, że nie należy go traktować zbyt poważnie bowiem nie jest poparty żadnymi badaniami a jedynie odzwierciedla moje własne obserwacje. Mimo to jest bardzo prawdopodobne, że rzeczywista sytuacja jest bliska tej pokazanej na wykresie. Być może trochę się zmieniła w ciągu 10 lat, które upłynęły od powstania wykresu ale nawet jeśli tak, to raczej w kierunku jeszcze większej krawatowej indolencji. To znaczy może być dziś tak, że proporcje pomiędzy potrafiącymi i nie potrafiącymi zawiązać krawat wynoszą nie 35/65, lecz np. 75/25 lub nawet 80/20. 

wiązanie krawata

Powyższy wykres dotyczy ogółu polskich mężczyzn, natomiast jeśli chodzi o czytelników mojego bloga to mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że wskaźnik osób potrafiących samodzielnie zawiązać krawat wynosi 100%. Mimo to zachęcam do przeczytania dalszej części wpisu i obejrzenia materiałów wideo, gdyż jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach, a niektóre szczegóły mogą jednak umykać uwadze nawet najbardziej wytrawnych krawatowych ekspertów.

A jednym z takich szczegółów jest fakt, że niemal wszystkie dostępne na rynku krawaty mają ten sam rozmiar (wahania długości: od ok. 148 cm do ok. 152 cm). A to znaczy, że ładny węzeł na takim krawacie są w stanie zawiązać jedynie mężczyźni, których wzrost mieści się w przedziale 175 cm – 185 cm.  Niżsi uzyskają duże, przytłaczające węzły, wyżsi uzyskają węzełki filigranowe – zupełnie na pasujące do ich postury. O tym dlaczego tak się dzieje i jak temu przeciwdziałać przeczytacie we wpisie: Co to znaczy: „ładnie zawiązany krawat”. W tym wpisie ograniczę się tylko do pokazania zdjęcia węzła tego samego krawata zawiązanego dla osoby o wzroście 170 cm i 195 cm. A wniosek dla osób bardzo wysokich jest taki, że nie powinny kupować krawatów o standardowej długości i szerokości, lecz szukać krawatów wydłużonych i ew. poszerzonych. Niestety sklepów oferujących takie krawaty jest bardzo mało. Ale jednak są i należą do nich m.in.: Republic of Ties i Elegancki Pan.

wiązanie krawata
Ten sam krawat zawiązany węzłem four-in-hand dla osoby o wzroście 170 cm (L) i dla osoby o wzroście 195 cm (P).

Wielkość węzła zależy także od szerokości krawata oraz grubości wkładów jakie znajdują się w jego wnętrzu. Pierwszy oczywisty wniosek jaki z tego płynie jest taki, że bardzo wąskie krawaty (tzw. śledzie) zawsze tworzą małe, brzydkie węzły. Optymalna szerokość krawata (mierzona w najszerszym miejscu) to 8 cm dla osób średniego wzrostu i 9 – 9,5 cm dla osób wysokich. Wkłady wewnętrzne (patrz wpis: Anatomia krawata) to najczęściej jedna lub dwie warstwy tkaniny (wełna + bawełna w krawatach dobrej jakości, poliester w krawatach tanich), które dodają krawatowi sprężystości i tzw. mięsistości. Obecnie większość krawatów dostępnych na rynku charakteryzuje się dość dużą grubością co sprzyja tworzeniu ładnie wypełnionych węzłów pojedynczych (np. four-in-hand). Ale jeszcze kilkanaście lat temu dominowały krawaty z cienkimi wkładami albo zupełnie pozbawione wkładów. Co z kolei sprzyjało tworzeniu węzłów podwójnych (np. albert, pół-windsor) lub wielokrotnych (np. windsor). To z tamtych czasów przetrwało zamiłowanie wielu panów do wiązania pół-windsora (lub nawet pełnego windsora), co nie bardzo ma sens w dobie krawatów grubych i mięsistych.

Nie chcę nikogo przekonywać do wyboru takiego czy innego węzła. Zachęcam tylko żeby wypróbować kilka różnych i świadomie dokonać wyboru tego, który wyda się najciekawszy. Gdy testuje się różne węzły nie sposób nie zauważyć, że różnie się one prezentują wiązane na różnych krawatach. Nie od rzeczy będzie przypisanie określonych węzłów do określonych krawatów ze swoich zasobów i trzymanie się tego w przyszłości. Wybierając węzeł warto też pamiętać o tym, że kobiety kochają symetrię i dlatego węzły symetryczne (np. windsor) zawsze będą im się bardziej podobały niż węzły asymetryczne (np. four-in-hand). Zatem jeśli ktoś wybierze węzeł four-in-hand albo albert, musi się liczyć z tym, że czasami usłyszy uwagę: masz krzywo zawiązany krawat. Nie należy się tym przejmować albo wręcz na takie dictum można odpowiedzieć krótkim wykładem na temat różnych węzłów kończąc argumentem, że akurat ten węzeł (który nie jest krzywo zawiązany tylko jest węzłem asymetrycznym) został wybrany ze względu na dopasowanie do kształtu twarzy, kołnierzyka koszuli i charakteru noszącego. To na pewno zrobi wrażenie 🙂

Poniżej kilka materiałów wideo pokazujących wiązanie różnych węzłów.

 

 

 

 

Na koniec jeszcze jedna sugestia dla krawatowych wyczynowców: warto rozważyć szycie krawatów na miarę. Wbrew pozorom taka opcja wcale nie musi być droższa od kupowania gotowych krawatów renomowanych marek. Ba! Zdarza się, że jest tańsza! Więcej na ten temat można przeczytać we wpisie: Krawat szyty na miarę.

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

28 komentarzy

  1. Osobiście uwielbiam węzeł Alberta. Jest nietuzinkowy i jednocześnie elegancki.
    Naturalnie, jak sam zauważyłeś, nie każdy krawat nadaje się do każdego węzła.

    Mała sugestia – podpisz proszę filmy. W mojej ocenie ułatwi to przeglądanie materiałów (chyba, że są podpisane, ale przeglądarka coś ukryła, to nie ma tematu).

    1. Niestety nie nauczyłem się jeszcze wstawiania podpisów pod filmami ale nie jestem też pewien czy taka opcja w ogóle jest dostępna w tym szablonie. Na razie eksperymentuję 😉

      1. A nie przechodzi kombinacja:
        [film na którym jakoś facet wiąże krawat 1]
        Four in hand (wpisane „po enterze” pod kodem z fimem)
        [film na którym jakoś facet wiąże krawat 2]
        Półwindsor (wpisane „po enterze” pod kodem z fimem)
        i tak do wyczerpania materiału?

        1. Ja się mogę poruszać jedynie w obrębie opcji jakie daje WordPress, na którym jest zbudowany mój blog. Gdy wstawiam film (lub później gdy go edytuję) nie ma takiej opcji jak „dodaj podpis”. Jest natomiast przy zdjęciach, z czego zresztą często korzystam.

  2. Janie, nie wiem czy odkryłeś i stosujesz sposób „oszukiwania” przy wiązaniu krawatów w celu uzyskania odpowiedniego dla siebie węzła i wyglądu krawata w części dekoltu. Jak sam celnie zauważasz, odpowiedniej wysokości i grubości węzeł trudno jest nieraz uzyskać bo jesteśmy ograniczeni przez fakt, że koniec krawata ma sięgać do pasa. Wtedy możemy majsterkować przy konstrukcji węzła stosując mniej lub więcej zawinięć i oplotów. Możemy uzyskać wtedy grubszy węzeł ale jego wysokość będzie zależna li tylko od ostatniego oplotu i tego jakiej szerokości wyjdzie nam w tym miejscu krawat. Sam miałem ten kłopot bo oglądając różne ekranizacje XIX-wiecznych i przedwojennych czasów widać, że mężczyźni mają tam krawaty zawiązane nie tylko świetnie ale często figlarnie, frywolnie itd. Otóż po dziesiątkach nieudanych prób odkryłem banalną prawdę: jeśli założymy do garnituru kamizelkę to wtedy krawat widoczny jest tylko w części dekoltu kamizelki. Możemy wtedy dowolnie ustawiać początkowe skrzyżowanie krawata i możemy otrzymać węzeł wysoki albo nawet bardzo wysoki a przy tym gruby lub wąski (w zależności od ilości zastosowanych oplotów). Wtedy w nawet niezbyt szerokim krawacie łatwo uzyskać „łezkę” i w dekolcie wygląda on efektownie. Oczywiście wtedy cienki koniec krawata zostaje najczęściej o wiele dłuższy ale pod kamizelką i tak tego nie widać a gdy nam to przeszkadza to można go wetknąć pod koszulę czego i tak nikt nie będzie mógł dostrzec. Osobiście od dłuższego czasu ubieram garnitury tylko z kamizelką. Jest on wtedy kompletny. Odejście od kamizelek w czasach powojennych uważam osobiście za swego rodzaju upośledzenie zestawu garniturowego co skutkuje między innymi problemami z krawatami. Przy założeniu kamizelki długość krawata nie ma znaczenia a jego szerokość można formować według własnego upodobania.
    Proponuję akcję „Do roku 2030 garnitury tylko z kamizelkami !” …
    Poza tym większość krawatów (a chyba wszystkie z cienkich materiałów) po zawiązaniu nawet wielokrotnymi węzłami wiszą nieciekawie i często trzeba je poprawiać by odzyskały początkową sprężystą figurę. Na to jest rada: można zastosować pewien trick : przy początkowym skrzyżowaniu krawata szerszy koniec należy wywinąć szwem do góry i wtedy nałożyć na niego cieńszy koniec. Pozostałe ruchy stosujemy według uznania. Ten zabieg usztywni konstrukcję krawata i wypchnie węzeł nieco do przodu (przy sztywniejszych krawatach może nawet za bardzo). Otrzymamy wtedy efekt jak przy kołnierzu ze szpilką, która wypycha węzeł do przodu, z tym, że bez zastosowania szpilki. Wtedy węzeł unosi resztę krawata (nawet gdy sięga on do pasa) i całość prezentuje się bardziej szykownie a na pewno ciekawiej.

    1. Każdy ma jakieś sposoby na okiełznanie krawata a o tych najczęściej stosowanych wiele informacji można znaleźć w moich wpisach blogowych. Podobno Beau Brummel poświęcał kilka godzin dziennie na wiązanie krawata (ale to były krawaty zupełnie inne niż dziś), a jeśli kolejna próba nie przynosiła oczekiwanego efektu to krawat wyrzucał i sięgał po nowy. Dziś wydaje się, że popadamy w drugą skrajność i po prostu eliminujemy krawaty jako elementy męskiej garderoby 😉

  3. „Wybierając węzeł warto też pamiętać o tym, że kobiety kochają symetrię i dlatego węzły symetryczne (np. windsor) zawsze będą im się bardziej podobały niż węzły asymetryczne (np. four-in-hand). Zatem jeśli ktoś wybierze węzeł four-in-hand albo albert, musi się liczyć z tym, że czasami usłyszy uwagę: masz krzywo zawiązany krawat. ”

    Nie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem, choć argumentować to mogę tylko swoim doświadczeniem. Asymetria, jeszcze z „łezką” podoba się.

    Przyznam się bez bicia, że wpadam w grupę, która w 99% przypadków wiąże krawat zgodnie z four in hand. Albert — bardzo rzadko, bo nie z każdym krawatem to ładnie wychodzi, a i często zapominam, żeby zawiązać inaczej.

  4. Czy tylko ja mam wrażenie, a może po prostu moje środowisko jest niereprezentatywne, że w ciągu ostatnich lat krawat został mocno wyparty przez muszkę (niestety zawsze fabrycznie wiązaną)? Pomijając to, że noszenie czegokolwiek pod szyją w ogóle zanika, to jeśli już coś jest, to zazwyczaj jest to mucha. Obawiam się, że poza modą głównym powodem jest brak umiejętności wiązania krawata połączony z lenistwem. Niemniej dziś można się wyróżnić nosząc dodatek, który jeszcze nie tak dawno był powszechnie używany. Pozdrawiam.

    1. Wydaje mi się że muszka jest zarezerwowana na okazje specjalne i raczej bardzo niewielu po nią sięga w sytuacjach codziennych. Choć ja akurat propaguję noszenie muszki na co dzień i nawet próbuję spopularyzować określenie: „muszka każualowa”. Bardzo jestem ciekawy czy w najbliższych kilkunastu latach krawat zniknie z szerokiego obiegu i zostanie przy życiu jedynie wśród małej garstki dandysów, czy może wręcz przeciwnie; powróci na szyje większości panów?

  5. 4-in-hand – bo tak nauczył mnie ojciec. Z moich obserwacji, krawaty o szerokości 8cm wyglądają wtedy lepiej niż węższe. Wyłączając okazje formalne, dopiero rano decyduje, czy założę krawat. Paradoksalnie, noszenie krawata pozwala mi łamać schematy. Z racji wykonywanego zawodu, w kółko muszę podwijać rękawy, bawi mnie ten nonszalancki efekt, jaki dają w połączeniu z krawatem. Taka ożywcza mieszanka konwencji, mimo całego mojego konserwatyzmu.

  6. krawaty zwykle wiąze rano przed wyjściem do pracy, czasami po piątej próbie mam juz dośc i wychodzę bez krawata, zaś gdy uda mi się zrobić piękny węzełek zostawiam go na przyszłość,
    szczegolną trudnośc sprawia mi windsor na krawatach z grubym wkładem, cholernie ciężko jest go ładnie ułożyć, bo są po prostu zbyt sztywne

    1. Rzeczywiście zawiązanie pełnego windsora na grubym krawacie to wyzwanie nie byle jakie 😉

  7. Noszenie krawata czy samodzielnie wiązanej muchy to dziś już prawie skrajna ekstrawagancja. Pokazywanie na tym blogu instrukcji wiązania krawatów (w przyszłości może much czy fularów) może przekona niewtajemniczonych, że są to czynności proste i częste ich wykonywanie sprawia, że nie zajmą więcej czasu niż wiązanie butów. Po prawdzie mi najwięcej czasu zabiera podjęcie decyzji, który krawat wybrać danego dnia;)

    1. https youtu be/sh-M_cQzvu0?feature=shared Było. Użyj opcji szukaj. Zamykam temat 😉 Do adresu musisz dopisać odpowiednie znaki – nie wpisuje go całego, bo nie wiem, czy przechodzi.

  8. A jak zrobić, żeby łezka dłużej się utrzymywała? Niestety rzadko noszę krawaty, ale jak już to robię, to chcę żeby ładnie wyglądały. Ostatnio kupiłem piękny i mięsisty krawat z Republic of Ties i węzeł wyszedł świetnie, ale po godzinie okazało się, że łezka była w zaniku.

    1. To dziwne, nie powinno było się coś takiego zdarzyć. Może węzeł był zbyt słabo zaciśnięty? Ale wina może też leżeć po stronie wkładu wewnętrznego; jeśli jest zbyt sztywny albo jest poliestrowy a nie wełniany to może mieć tendencję do rozprostowywania się. Jednym słowem nie wiem. Moje doświadczenia z krawatami Republic of Ties są bardzo pozytywne.

  9. Panie Janie,
    widać mistrzostwo w wiązaniu krawata. Ja wiążę ze trzy razy dłużej (i to przed lustrem), a i tak tylko raz na dwadzieścia podejść udaje mi się ładna łezka. Przydałyby się jeszcze filmy o wiązaniu muszki oraz fularu, bo to już wyższa szkoła jazdy.
    Pozdrawiam.

  10. Witaj, Janie. Pytanie nie do tematu wpisu. Na jakim poziomie formalności można zakwalifikować pelerynę hiszpańską? Czy zgodnie z zasadami można ubrać się w nią na imprezę wieczorową, czy jednak byłoby to faux pas i należałoby ją zostawić na wszelkie sytuacje niezobowiązujące?
    Pozdrawiam, Michał

    1. Ja bym ją uplasował wysoko – na równi z dyplomatką. I uważam, że to świetny pomysł udać się na imprezę black tie w capa española 🙂

  11. Janie, poruszyłem bardzo ważny temat – długość krawatów. Otóż 99 % sprzedawanych krawatów jest po prosty zbyt długich. Ta paskudna długość 150 cm została ustalona standardem w czasach, gdy nosiło się spodnie z niskim stanem – i wtedy była OK. Natomiast stan spodni poszedł do góry – zwłaszcza w dandysferze – co wymaga krawatów po prostu krótszych. Jeśli ktoś miał w ręku prawdziwy krawat vintage ze Złotej Ery męskiej elegancji, to wie, że były one wtedy znacznie krótsze, nawet poniżej 140 cm! Ja mam bardzo przeciętny wzrost (180 cm), ale wszystkie krawaty muszę skracać o 5-6 cm, bo inaczej są za długie (chyba, że bym zaczął nosić spodnie-biodrówki jak w roku 2010, czego czynić nie będę).

    Doskonale witać to na wielu zdjęciach z Pitti, gdzie pawie przechadzają się z krótszymi końcówkami wystającymi 5-6 cm spod długich i udają, że to sprezzatura. Nie, panowie, to nie sprezzatura, wy po prostu nosicie po prostu zbyt długie krawaty – skróćcie je.

    1. Krawaty – podobnie jak inne części garderoby – powinny być dostępne w różnych rozmiarach. Ale nie są, co osoby o niskim wzroście zmusza do ich skracania, a osoby o wzroście ponad 195 cm do wiązania filigranowych węzłów nie pasujących zupełnie do ich postury. Pisałem o tym wielokrotnie, m.in. we wpisie: Co to znaczy: „ładnie zawiązany krawat”.
      Polecam też wpis (bardzo dziś na czasie): Dał nam przykład Donald Trump jak krawaty nosić mamy.

  12. U mnie do łask wróciły dwa krawaty z lat 80 (jedwab z Milanówka), wąskie i niczym nie wypełnione, gdyż naszła mnie ochota na węzeł krzyżowy. A tylko na takich krawatach ten węzeł wygląda poprawnie. Pozdrawiam serdecznie.

  13. Od 20 lat prawie codziennie noszę krawat, a dowiedziałem się z Twojego wpisu sporo! Wracam do kartonu z krawatami schowanymi kilka (kilkanaście?) lat temu, będę eksperymentować z Albertem i Victorią 🙂
    Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *