Ubraniowe niuanse część III

ubraniowe niuanse

Ubraniowymi niuansami nazwałem sprawy drobne, na które wiele osób nie zwraca uwagi, ale które mają jednak wpływ na ogólny wygląd. Jeśli w takich sprawach popełnia się błędy, to przez znaczną część obserwatorów nie zostaną one zauważone. A skoro tak, to może nie warto zaprzątać sobie nimi głowy? Warto! Choćby tylko dla własnej satysfakcji; żeby mieć pewność perfekcji swojego ubioru. Nie ma znaczenia czy ktoś to zauważy i doceni – najważniejsze jest własne samopoczucie.

Dotychczas pisałem już dwukrotnie o ubraniowych niuansach: w części I mowa była o wiązaniu sznurowadeł i ich ukrywaniu pod cholewką, długości rękawów koszuli, grubości kopert zegarków garniturowych i długości kamizelek. Część II była poświęcona nierównej długości rąk i konsekwencjom tego faktu przy dopasowywaniu koszul, marynarek i płaszczy. Pora na część III, w której przyjrzę się kołnierzykom koszul, paskom do spodni, skarpetkom i końcówkom krawatów.

O kołnierzykach koszul pisałem już wielokrotnie, więc każdy z moich czytelników zapewne zna ten problem. Dla porządku przypominam o nim, gdyż jego wpływ na ogólny wygląd jest większy niż mogłoby się wydawać. Muszę jednak zastrzec, że rzecz dotyczy jedynie sytuacji, gdy wykorzystujemy koszulę w zestawieniu z krawatem i marynarką. W zastosowaniach każualowych (bez krawata) – problemu w zasadnie nie ma.

Chodzi o to, że zestaw koszula + krawat + marynarka wygląda elegancko tylko wtedy, gdy kołnierzyk koszuli ma wyłogi takiej długości, że dochodzą one do klap marynarki lub się pod nimi skrywają. Jeśli wyłogi są mniejsze i tworzy się pustka pomiędzy nimi a klapami, nie wygląda to dobrze. To nie jest oczywiście zasada, a jedynie spostrzeżenie natury estetycznej (w dodatku o charakterze subiektywnym), ale jeśli komuś zależy na idealnym wyglądzie, to powinien wziąć to pod uwagę. Co zresztą może nie być łatwe, gdyż spora część naszych producentów szyje koszule z kołnierzykami o zbyt małych wyłogach i trzeba sobie zadać trochę trudu, żeby odpowiednią koszulę znaleźć.

ubraniowe niuanse
Koszula po lewej ma zbyt małe wyłogi, które nie dochodzą do klap marynarki; wygląda to nieelegancko. Koszula po prawej ma właściwe wyłogi i wygląda elegancko i z klasą.

Jak łatwo zauważyć – to czy wyłogi kołnierzyka koszuli dosięgną klap marynarki zależy nie tylko od długości samych wyłogów, ale od wzajemnej relacji pomiędzy nią a kątem rozchylenia wyłogów. Jeśli kąt rozchylenia jest mały (kołnierzyki typu kent), to wyłogi muszą być dużo dłuższe niż w przypadku gdy kąt rozchylenia jest duży (kołnierzyki półwłoskie i włoskie). Gdyby kąt rozchylenia był bardzo mały (taki jak był powszechnie stosowany około 100 lat temu), to uzyskanie efektu dotykania do klap marynarki, stałoby się wręcz niemożliwe. Dziś jednak nie stosuje się takich kołnierzyków.

Zdefiniowany powyżej problem nie dotyczy wszystkich rodzajów kołnierzyków a jedynie tych, których wyłogi nie są dodatkowo łączone lub przypinane. Czyli nie dotyczy kołnierzyków button-down (na guziczki), pin-collar (na szpilkę lub agrafkę) i tab-collar (z łącznikiem). Tym niemniej w każdym z tych przypadków jest bardzo pożądane, żeby wyłogi kołnierzyka były dość długie – gdyż te bardzo krótkie wyglądają groteskowo. Warto tu brać przykład z Jamesa Bonda (szczególnie tego kreowanego przez Daniela Craiga), który bardzo często nosi koszule tab-collar i zawsze mają one wyłogi kołnierzyka o odpowiedniej długości. Wygląda to bardzo stylowo. Na drugim biegunie jest jeden z ministrów naszego obecnego rządu, który lubuje się w miniaturowych kołnierzykach zapinanych na guziczki w kontrastowym kolorze.

ubraniowe niuanse
Minister rządu RP v.s. agent Jej Królewskiej Mości.

Paski do spodni nie mogą być ani za krótkie, ani za długie. Jest optymalnie, gdy końcówka paska sięga mniej więcej do połowy odległości pomiędzy pierwszą a drugą szlufką. Jak wiadomo paski dostępne w sklepach mają różną długość (można to nazwać ich rozmiarem) i kupując taki pasek należy go przymierzyć i dobrać odpowiedni. Przy dobieraniu paska można się także kierować tym, na którą dziurkę się zapina. Powinien się zapinać na środkową (czyli trzecią) dziurkę. Często się też zdarza, że paski są przystosowane do samodzielnego skracania, co jest zwykle bardzo prostą operacją. Należy ją wykonać, gdyż noszenie zbyt długiego paska jest w złym guście. Warto też wspomnieć o spotykanych niekiedy paskach z zamienną klamrą. Kupuje się wtedy zestaw kilku pasków (najczęściej są to kolory: czarny, jasny brąz, ciemny brąz, i bordo) plus jedną lub dwie klamry. O takich paskach pisałem we wpisie Innowacyjne paski.

ubraniowe niuanse
Pasek za długi i ten sam pasek po skróceniu.

Dobierając skarpetki – szczególnie do stylizacji wieczorowych i formalnych – trzeba szczególną uwagę zwracać na ich długość. Jest bowiem niedopuszczalne, żeby w jakiejkolwiek sytuacji (np. przy założeniu nogi na nogę) odsłaniał się fragment gołej łydki pomiędzy skarpetką a spodniami. Dziś, gdy dominują wąskie nogawki, spodnie potrafią się podciągać nawet do połowy łydki, zatem niebezpieczeństwo, o którym mowa, jest całkiem realne.

ubraniowe niuanse
Odsłaniający się fragment gołej łydki jest niedopuszczalny w każdej sytuacji, ale najbardziej razi w stylizacjach wieczorowych i formalnych.

Bardzo często można się spotkać z opinią, że do smokingu obowiązują podkolanówki. Chodzi tu właśnie o wyeliminowanie możliwości odsłonięcia fragmentu gołej łydki. A dlaczego mowa jest akurat o smokingu, a o innych typach garnituru – nie? Bowiem im bardziej formalny ubiór, tym bardziej niewybaczalna jest wpadka z odsłanianiem łydki. Poza tym w przypadku czarnych skarpetek i czarnych spodni – ten efekt odsłonięcia bladej skóry, bardziej rzuca się w oczy. W przypadku dziennego garnituru w jasnym kolorze – zbyt krótkie skarpetki nadal pozostają błędem i wpadką niemałego kalibru – ale nie aż tak rażącymi, jak w przypadku smokingu czy garnituru wieczorowego.

Wniosek jaki płynie z powyższych rozważań jest więc taki, że podkolanówki do smokingu nie są niezbędne, ani nawet tak ważne jak np. pas hiszpański czy szelki z białej mory; wystarczą zwykłe skarpetki – byle odpowiednio długie i nie obsuwające się. Gdyby jednak ktoś decydował się na podkolanówki to musi wiedzieć, że muszą to być koniecznie podkolanówki jedwabne, a nie bawełniane czy wełniane. I to ze względów czysto praktycznych, a nie jakichś wydumanych zasad. Otóż podkolanówki bawełniane – a wełniane w jeszcze większym stopniu – będą powodować, że nogawki nie będą swobodnie opadać po zmianie pozycji z siedzącej na stojącą, lecz będą się zatrzymywać na łydkach obleczonych w tkaninę o małym poślizgu. I trzeba będzie im pomagać rękami, co będzie bardzo irytujące.

Na koniec fragmentu poświęconego skarpetkom warto jeszcze zwrócić uwagę na pewien paradoks. Otóż o ile odsłanianie fragmentu łydki nad skarpetką, powszechnie uważa się za faux pas, o tyle całkowity brak skarpetek jest dopuszczalny w niektórych sytuacjach. Ba! Są i takie, w których za faux pas uznać należy założenie skarpetek 🙂 Te ostatnie przypadki, to wszelkie stylizacje z udziałem sandałów lub espadryli a także letnie stylizacje z udziałem szortów i butów żeglarskich lub mokasynów. Więcej na temat zakładania lub niezakładania skarpetek można przeczytać we wpisie: Buty noszone bez skarpet. Dlaczego budzą tyle emocji?

Ostatni z poruszanych w tym wpisie ubraniowych niuansów to ten, który widać na zdjęciu głównym wpisu: wąska końcówka krawata znacząco dłuższa od jego szerokiej części. Nie muszę chyba przekonywać, że wygląda to źle i nie należy do takiej sytuacji dopuścić. Zatem co robić? Zanim odpowiem na to pytanie – kilka zdań ogólniejszej natury.

Z jakichś tajemniczych powodów wszystkie krawaty są produkowane w jednym rozmiarze (ok. 150 cm długości) i mają być dobre dla wszystkich. Rzecz jasna nie są – tak samo jak spodnie na wzrost 195 cm nie będą się nadawały dla kogoś o wzroście 165 cm. Jeśli ktoś mierzy sobie 165 cm to musi się zetknąć z problemem za długiej końcówki (chyba, że wiąże krawat pełnym windsorem, bo wtedy problem się prawdopodobnie nie pojawi). Z kolei mężczyzna o wzroście 195 cm będzie miał problem z krawatem za krótkim, co objawi się w postaci filigranowego węzła. Ale to jest inny problem wykraczający poza tematykę dzisiejszego wpisu. Więcej na ten temat można przeczytać we wpisie: Co to znaczy: „ładnie zawiązany krawat”?

ubraniowe niuanse
Upychanie za długiej końcówki krawata za gurt spodni lub pomiędzy guziki koszuli – nie jest dobrym pomysłem.

Wracam do pytania co zrobić z za długą końcówką krawata? Otóż odpowiedź jest banalnie prosta: należy zanieść krawat do krawcowej, celem jego skrócenia. Dobra krawcowa nie skróci go od dołu lecz rozpruje szew łączący znajdujący się mniej więcej w 1/3 długości krawata licząc od wąskiej końcówki, usunie nadmiar materiału i zszyje ponownie. Żadnych śladów skracania, nie będzie na krawacie widać poza tym, że będzie on miał właściwą długość 🙂

Wyznaczając wielkość o jaką należy skrócić krawat, trzeba mieć na uwadze – jakim węzłem chcemy go wiązać. Następnie zawiązać krawat i zmierzyć długość tej zbędnej części – tyle centymetrów tkaniny krawcowa będzie musiała usunąć. Sprawa węzła jest bardzo ważna bowiem różne węzły „pochłaniają” więcej lub mniej z długości krawata. Wyznaczając długość do skrócenia należy wiązać krawat węzłem pojedynczym (np. four-in-hand, orientalny). Ewentualne zastosowanie węzła podwójnego (np. Albert, Victoria) do tak skróconego krawata będzie rzecz jasna możliwe; wąska końcówka będzie sięgać wówczas nie do paska lecz wyżej.

ubraniowe niuanse
Wyznaczanie odcinka do skrócenia krawata.
Udostępnij wpis

Podobne wpisy

21 komentarzy

  1. Mam pewien problem. Ostatnio na jednej z grup, która łączy fanów alkoholi, męskiej klasycznej mody i w ogóle jest (podobno) zbiorem ludzi którzy są zainteresowani stylem życia współczesnego gentelmana, wstawiłem zdjęcie ze zbyt długo zawiązanym krawatem. Oczywiście cała reszta ubioru była poprawna, jednak mimo to ilość negatywnych komentarzy była przytłaczająca. Niesamowite jest to, że wcześniej kiedy wszystko było dopracowane do ostatniego guzika aktywność była mniejsza o 80%. Szanowny Panie Janie, co jest nie tak z tymi grupami, które de facto powinno zrzeszać ludzi, których więcej łączy niż dzieli a gdy przychodzi do jakiejś aktywności wylewa się jad.

    1. Takie zjawisko jest regułą w Internecie. Większość użytkowników po prostu nie ma nic do powiedzenia. Ale gdy zauważą jakieś (ich zdaniem) uchybienie, to natychmiast wyczuwają możliwość pokazania jacy to oni są mądrzy, wyedukowani, światowi, znający się na rzeczy itd. Przy czym nigdy nie używają określeń typu: „nie podoba mi się”, „ja bym to zrobił inaczej”, „moim zdaniem” itp., lecz określeń jednoznacznie wartościujących („źle”, „brzydko”, „błędnie”). Czyli podświadomie przyjmują założenie, że ich opinia jest jedynie słuszna, a kto ma inną – ten w najlepszym wypadku się myli, a przeważnie jest po prostu „głupi”. Taką radykalną postawę najczęściej można zaobserwować wśród ludzi młodych; z wiekiem ulega ona wyraźnemu zniuansowaniu.

      Akurat jeśli chodzi o krawat, to krytyka zbyt długo zawiązanego, świadczy raczej o małej wiedzy i braku rozeznania w świecie dandyzmu, niż o głębokiej znajomości rzeczy. Szerzej pisałem o tym zjawisku we wpisie: Dał nam przykład Donald Trump, jak krawaty nosić mamy 🙂

      1. Muszę częściej odwiedzać Pańskiego bloga! To jest to czego szukałem, jeśli będzie miał Pan więcej czasu to super byłoby też zacząć działać na YouTube, przydałby się taki głos, który skupiłby się przede wszystkim na męskiej elegancji! Jeszcze raz serdecznie dziękuję pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

        1. Dziękuję i zapraszam do częstych odwiedzin 🙂
          Nie planuję rozszerzać aktywności na YouTube.

    2. Tak to już jest z ludźmi, że jak ich o coś zapytamy lub napiszemy prawdę to mamy małą szansę na reakcję. Ale wystarczy, że się pomylimy i możemy liczyć na reakcję.
      Nazywa się to Metoda D’Hondta 🙂

  2. Panie Janie
    Poproszę o poradę d/t dodatków do czarnego garnituru na wieczór: jak można go ożywić? E/w swoboda to dobór spinek, skarpet, poszetki i kwiatka; czy skarpetki mogą nie być czarne i poszetku musi być wyłącznie biała?

    1. Ja proponuję nie eksperymentować z poszetką i skarpetkami i postawić na biel i czerń: biała poszetka + czarne skarpetki – a nie odwrotnie 😉 Natomiast łatwo można ożywić stylizację przy pomocy krawata. Przede wszystkim odradzam krawat jednolicie czarny, ale czarny z jakimiś kolorowymi motywami, może być strzałem w dziesiątkę. Przy czym bardzo trudno jest zwerbalizować jak taki krawat ma wyglądać – bo przecież musi być odpowiednio stonowany, więc jaskrawe kolory i intensywne wzory nie wchodzą w grę. Trzeba się zdać na wyczucie.

  3. Janie, jak zwykle brawo. Czasem przydaje się takie podsumowanie „oczywistych oczywistości” (choć, jak się okazuje nie dla wszystkich jest to oczywiste, patrz ów minister). Ale ja o czym innym. Nie pisz proszę o przeróbkach krawieckich, jako o rzeczach banalnie prostych. Owszem dla dobrego fachowca to żadna trudność. Natomiast znalezienie krawca/krawcowej, którzy posiadają odpowiednie umiejętności to już inna para kaloszy, a wręcz wyczyn graniczący z cudem. Pozdrawiam serdecznie.

  4. W USA dominuje moda koordynacji kolorów, stąd facet w np. szarym garniturze z szarym krawatem ginie w nawet dwuosobowym „tłumie”…Podobają mi się kolorowe ubrania p. Jana. Ja lubię spinki do krawata w postaci kolorowego guzika (metalowy palec z klipsikiem wygląda tanio), które czasem są droższe od krawata oraz niejednokolorowe (tanie w produkcji) krawaty, zwłaszcza włoskie, często droższe od garnituru. Pozdrawiam.
    „Keep up the good job” ! 🙂

  5. Panie Janie!
    Poruszył Pan dwa tematy, które dla mnie mnie wydają się być trochę dyskusyjne, otóż:
    1) skarpetki i wyzierające łydki podczas siedzenia: u mnie prawie wszystkie skarpetki zjeżdżają z łydek (nie wiem czy to kwestia skarpetek czy anatomii łydek) co sprawia, że w większości stylizacji podczas siedzenia widać fragment łydki. Tym bardziej gdy mam założone węższe spodnie o odpowiedniej długości (tzn. zgodnie z zasadą im węższe tym krótsze). Naprawdę nie wiem jak temu zaradzić, czy to jest aż tak naganne? Przecież nie będę non stop chodził w podkolanówkach (których notabene nie posiadam).
    2) za długi krawat: dlaczego odradza Pan włożenie drugiego końca krawata pomiędzy guziki koszuli? Przecież jeśli włoży się drugi koniec odpowiednio wysoko to w niczym on nie będzie przeszkadzał tudzież raził, prawda?

    1. Jeśli obsuwają się skarpetki różnych marek i z różnych materiałów, może rzeczywiście wynika to z anatomii? Rozwiązaniem są podwiązki, które stanowią – drobną wprawdzie – ale jednak niewygodę. Tym niemniej w przypadku strojów wieczorowych lub formalnych, warto po to rozwiązanie sięgnąć. Natomiast im mniej formalny ubiór, tym sprawa ma mniejsze znaczenie. W przypadku strojów każualowych lub sportowych, można przejść nad nią do porządku.

      Końcówka krawata stykająca się bezpośrednio z pocącą się skórą, wydaje mi się rozwiązaniem niekomfortowym. Ponadto źle to wygląda, gdy krawat się odchyli i fakt takiego upchnięcia końcówki stanie się dostrzegalny.

      1. Rzeczywiście krawat dotykający spoconego ciała jest rzeczywiście pewnym argumentem, jednak zawsze można mieć pod spodem tak nielubianą przez polskich blogerów podkoszulkę (tzw. żonobijkę), która dodatkowo chroni koszulę przed potem. Oczywiście takie rozwiązanie działa tylko w sezonie jesienno-zimowym.
        Swoją drogą czy niechęć do podkoszulek wynika z faktu, iż czasem są one widoczne przez koszulę?

        1. Niegdyś istotą podkoszulka było to, że koszula mniej nasiąkała potem i można ją było nosić bez prania przez kilka kolejnych dni. Dziś koszule się po prostu pierze po dniu używania, więc ta rola podkoszulka – upadła. Jeśli ktoś chce go jednak nosić to nie widzę przeszkód, ale musi oczywiście zadbać o to, żeby nie prześwitywał przez koszulę oraz żeby nie wyzierał spod rozpiętego kołnierzyka.

  6. Drogi Janie,
    a ja mam pytanie z innej beczki: gdzie eleganckie stroje kupuje Twoja Szanowna Małżonka? 🙂 Szukam sukienki w stylu retro/vintage i jestem załamana, jak marny jest wybór na rynku. Znakomita większość to chińskie poliestrowe dziadostwo. Za wszelkie wskazówki serdecznie dziękuję i ślę pozdrowienia dla Ciebie i Małżonki!

  7. Janie, może to i głupia prośba ale czy mógłbyś opisać w jednym z kolejnych wpisów jak dbać (jak ty dbasz) o codzienny wygląd. Ja niestety mam tak, że nie zawsze chce mi się (lub nie znajduje czasu) na elegancki ubiór. Nie raz przez to „cierpiałem” kiedy nagle w trakcie dnia okazywało się, że nie wyglądam tak jakbym normalnie chciał.
    Mam też w szafie sporo ubrań „młodzieżowych, t-shirtow, połówek i innych mniej formalnych ubrań w tym butów, które niestety często zakładam). Czy dobrym pomysłem było by się ich pozbycie?
    Ja osobiście najlepiej czuje się wtedy kiedy mam na sobie marynarkę + koszula (jeansy i ładne buty)

    Tematy do poruszenia: Jak dbać codziennie o buty? Jak często prac marynarki? (pomijam oczywiście sytuacje awaryjne )

    1. Tematy, które poruszyłeś ciągle przewijają się w moich wpisach, szczególnie we wpisach z cyklu „Pytania i odpowiedzi”. Tym niemniej pomyślę o wpisie jak na co dzień dbać o poszczególne składniki ubioru.

  8. Zgadzam się ze wszystkim w 100% i tylko gwoli uściślenia – są producenci którzy wytwarzali krawaty w co najmniej dwóch długościach. Takim producentem był Tie Rack (co do innych nie mam pewności, bo od czterech lat nie kupiłem żadnego krawata) a co wiem z własnego doświadczenia, bo jestem raczej wysoki (parę cali powyżej sześciu stóp wzrostu) i kupowałem ich krawaty w wersji long. Zgodzę się jednak, że nie jest to norma i gros producentów niestety szyje krawaty jednej długości.

    1. Rzeczywiście zdarzają się sklepy (aczkolwiek bardzo rzadko), w których można kupić krawaty o większej długości. W Polsce taki sklepem jest np. Elegancki Pan. Swego czasu marki Republic of Ties oraz Poszetka, oferowały możliwość zamówienia krawata o dowolnej długości, ale zdaje się, że ta oferta nie jest już aktualna.

    1. Kolor jest jak najbardziej OK i będzie pasował do większości kolorów. Oczywiście poza czernią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *